sobota, 31 stycznia 2015

26. Jula, może czas posłuchać serca?


Inspiracja: 
Coldplay - Fix You




SZPITAL W SALZBURGU...

- Co z dziećmi? - pytam lekarza, który właśnie wyszedł z sali. Patrzy na mnie poważnie i bierze głęboki oddech.
- Niestety... - zaczyna, a Mi krew odpływa z głowy. Że co? - Niestety istnieje duże ryzyko, że dzieci urodzą się dużo wcześniej niż powinny. - mówi poważnie. 
- Co to znaczy? Coś jest nie tak? Ja nic nie rozumiem. - jęczę ze zdenerwowania.
- Michi spokojnie... - po plecach klepie mnie Stefan, który przyjechał tu za Nami. 
- Pani Julia przeżyła ostatnio dużo stresu z tego co mówiła... - zaczyna. - I to nie wpłynęło zbyt dobrze na ciążę. Dzieci odczuwają stres matki dwa razy silniej niż Ona sama. I dzisiaj powiedziały "dość". Na szczęście zdołaliśmy zatrzymać akcję porodową i sytuacja jest w miarę opanowana ale nie możemy zagwarantować, że ciąża będzie donoszona do odpowiedniego terminu. 
- Przecież to za wcześnie! - burzę się.
- Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. - odpowiada lekarz. - Dlatego będziemy robili wszystko aby utrzymać ciążę co najmniej jeszcze przez miesiąc. 27 tydzień to stanowczo za wcześnie na przyjście na świat. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z bliźniętami. - dodaje.
- Co to oznacza? - teraz odzywa się Matthias.
- Przez najbliższy miesiąc Pani Julia zostaje u Nas na oddziale. Podpisała już zgodę na leczenia farmakologiczne i...
- Leki nie zaszkodzą dzieciom? - wtrącam zaniepokojony. Lekarz uśmiecha się lekko.
- Czyli to Pan jest ojcem... - jaki spostrzegawczy... - Wiemy co robić. Teraz Pani Julia potrzebuje dużo spokoju i nie należy Jej dostarczać więcej silnych wrażeń. Trzeba dać Jej dużo ciepła i poczucia bezpieczeństwa. Żeby czuła, że nie jest sama i że ma na kogo liczyć. Należy Ją wspierać, bo czeka Ją trudne zadanie. Leżenie w łóżku przez miesiąc nie jest wbrew pozorom takie proste. Chociaż... - przez moment się zastanawia po czym uśmiecha się ponownie. - Widząc Jej reakcję na wiadomość o płci dzieci jestem pewien, że choćby miała leżeć przez kolejne pół roku dla Ich dobra to zrobiłaby to. Przepraszam ale mam innych pacjentów... - mówi i odchodzi. 
No uspokój się, jest stabilnie. Jest ok.
Nic nie jest ok! 
- Michi... Będzie dobrze. - pociesza mnie Stefan. Zerkam na Jego dziewczynę. Czuje się nieswojo, chyba nie bardzo orientuje się w relacji jaka łączy Stefana i Julkę. 
- Jula jest silna, da radę. - dodaje Matt. - Musisz tylko teraz przy Niej być. - mówi poważnie.
- Idź do Niej. - mówi w końcu Stefan. Patrzę na Niego. Wpatruje się w szybę, za którą leży brunetka. Widzę, że ma wielką ochotę do Niej pójść. W końcu wraca wzrokiem do mnie. - Odwiedzimy Ją jutro. Ostrzeż Ją, że zrobimy Jej nalot z chłopakami. I jeżeli nie rodzi to wracamy na imprezkę wypić za Ich zdrowie. - dodaje z uśmiechem. Kiwam głową, a Stefan biorąc za rękę Marisę wychodzi.
- Ja też wpadnę jutro. Musze jeszcze z kimś pogadać. - mówi poważnie brunet patrząc w szybę.
- Nie rób głupot Matt. On tylko czeka aż któryś z Nas coś głupiego zrobi. - dodaję. Odwraca się w moją stronę i patrzy poważnie. 
- Wiesz co On Jej robił kiedy byli razem? - pyta. W oczach ma wściekłość. Kiwam głową i zaciskam dłonie w pięści. - Rok próbowałem wyciągnąć Ją z tego toksycznego związku. Każdy jeden siniak jaki pojawiał się na Jej ciele powodował, że miałem ochotę Ją wywieź gdzieś gdzie Jej nie znajdzie...
- Dlaczego tego nie zrobiłeś? - pytam. Gdyby to zrobił nie przeżywałaby takiego koszmaru.
I nie spotkałaby Ciebie...
- Wykrzyczała mi w twarz, że mnie nienawidzi. Że chcę zniszczyć Jej miłość, bo nie mogę znieść myśli, że mnie zostawiła dla Niego... I zniknęła razem z Nim. - przerywa na chwilę. - Gdybym wtedy coś Mu zrobił... to tak jakby zrobił to Jej. Była tak w Niego wpatrzona... Ale teraz... - przerywa i wraca wzrokiem do brunetki. - Jej ulubione kwiaty to słoneczniki Michael. - dodaje. - Do zobaczenia jutro. - mówi i odchodzi. I z jednej strony boję się tego co może zrobić ale z drugiej bardzo chcę żeby to zrobił. Ktoś powinien raz a porządnie wbić do głowy temu idiocie, że nie jest nieosiągalny, że nie jest bezkarny. Nawet jeśli to miałby być samosąd...

***

- Proszę! - wołam kiedy ktoś puka do drzwi od sali. Po chwili w drzwiach pojawia się blondyn z wyraźnie zmartwioną miną. On na prawdę bardzo pokochał te dzieci...
Chyba nie tylko dzieci...
Przestań.
- Mogę? - pyta.
- Jasne. - mówię i lekko się uśmiecham. Delikatnie unoszę się na łóżku żeby móc choć trochę usiąść. Robię to powoli i bardzo uważnie. Natychmiast pomaga mi z poduszką za plecami i poprawia bladozieloną kołdrę, która okrywa moje nogi i brzuch. - Dzięki. - uśmiecham się lekko. On również. Siada na krzesełku zaraz obok łóżka i patrzy na mnie jakby się bał cokolwiek powiedzieć. Więc ja też milczę. Dam Mu czas... Jest zestresowany, widać to gołym okiem. Ma lekko potargane włosy od ciągłego nerwowego przeczesywania ich dłonią i brakuje Mu krawata, który dodawał Mu bardzo dużo klasy i seksapilu. Jego oczy są trochę rozbiegane. Widać, że nad czymś się zastanawia. W końcu nie wytrzymuje tej ciszy.
- Przepraszam... - mówi.
- Za co? - pyta zdziwiona.
- To przeze mnie tu wylądowałaś. 
- Słucham? - nadal się dziwię skąd doszedł do takiego wniosku. - Michael o czym Ty mówisz?
- Najpierw ta cała sytuacja w moim rodzinnym domu, potem wyjazd do Arabii a teraz ten bal... Zabrałem Cię tam choć wcale tego nie chciałaś, mimo, że wiedziałem, że może tam być Karol... - mówi. - Miałem Cię pilnować i przed Nim chronić a zamiast tego zachowywałem się jak kompletny idiota mając ciągłe o coś pretensje. Dawałem Ci nakazy i zakazy jakbyś była moją własnością... Zachowywałem się jak... jak Karol. - przyznaje. Moje oczy robią się chyba wielkości monet ze zdziwienia. 
- Michi ja ani raz, rozumiesz? Ani raz nie pomyślałam o tej sytuacji w ten sposób. - mówię spokojnie i ściskam Jego dłoń. - Ciesze się, że poznałam Twoją rodzinę, że tak ciepło mnie przyjęli, że wpuściłeś mnie do swojego świata... Ciesze się też, że byłeś ze mną w Arabii, bo w ten sposób ja mogłam wpuścić Ciebie do swojego... A ten bal... Widziałam jak błyszczały Ci oczy kiedy mówiłeś o dzieciach. - uśmiecham się. Patrzy na mnie uważnie. Przez chwilę nic nie mówi. - Karol nie potrafiłby tak kochać nikogo oprócz siebie. A Ty kochasz nasze dzieci w tak piękny sposób... I nawet Twoje zakazy czy nakazy nie powodują, że widzę w Tobie Karola. I to ja powinnam Cię przeprosić, że porównałam Cię do Niego w domu... - mówię szczerze. I znowu zapada cisza.
- Czyli... nie nienawidzisz mnie? - pyta.
- Irytujesz mnie, denerwujesz i często mam Cię po kokardę ale... 
Ale Kocham Cię Michael!
- Ale? - dopytuje. I patrzy tymi swoimi pięknymi oczami na mnie. Bardzo intensywnie. Jakby chciał wydobyć ze mnie najgłębsze myśli i uczucia. Jakby chciał żebym wszystko wyciągnęła na wierzch.
- Ale nie wyobrażam sobie teraz życia, w którym Cię nie ma. - mówię. Mam ochotę zapaść się pod ziemię kiedy uświadamiam sobie co właśnie powiedziałam. 
Powiedz już wszystko!
To jest wszystko!
Julia!
I nagle następuje zmiana tematu.
- Stefan tu był. Matt też. Wpadną jutro z chłopakami. Pojechali wypić Twoje zdrowie. - mówi. Dopiero po chwili dodaje... - Kochasz Go jeszcze? - pyta. Jest cholernie poważny. 
- Zamieniłam moją miłość w nienawiść. - cytuję słowa jakie powiedział mi kiedy byliśmy u Jego rodziców. I wtedy robi coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Tak po prostu wychodzi. Wychodzi nie mówiąc ani słowa. I cholernie mnie to niepokoi, bo nie wiem co kryje się w Jego głowie. W ogóle nie wiem co mogę o tym wszystkim myśleć. On jest tak cholernie nieprzewidywalny i skryty, że boję się, że nigdy nie uda mi się Go odkryć.
A chcesz Go odkryć?
...
Jula, może czas posłuchać serca?
My się w ogóle nie znamy.
Więc pozwól Mu się poznać!
Jestem zmęczona... Mogę jedynie zasnąć zastanawiając się czy jeszcze w ogóle Go zobaczę...
    
   Noc mija spokojnie, aż nadto spokojnie. Ale to dobrze. Teraz nie trzeba Nam zbytnich emocji, nerwów i nieoczekiwanych zwrotów akcji jak w filmie sensacyjnym. 
- Oooooo ale czad! - szczerzy się Schlieri kiedy czuje jak maluchy kopią mój brzuch. Każdy chciał sprawdzić jak to jest. I każdego reakcja była inna. Stefan znał już to uczucie więc tylko się ciepło uśmiechał. Didl był tak skrepowany, że kiedy tylko poczuł pierwsze kopnięcie zalał się rumieńcem i poszedł po kawę. Manu natomiast był skupiony i miał zamknięte oczy, a kiedy poczuł kopniaki uśmiechał się tak błogo, że nawet Marisa się z Niego śmiała. Stefan co chwilę na Nią patrzył. Widać jak cholernie się zakochał. I cieszy mnie to, bo dziewczyna choć bardzo nieśmiała to jest przesympatyczna. I bije od Niej taka wesołość jak od Niego. Takie dwie iskierki... - Sandy kiedy My sobie takie zrobimy? - pyta szczerząc się do blondynki. 
- Jak dorośniesz. - wystawia Mu język i śmieje się wesoło.
- A jak Ty się w ogóle czujesz teraz? - pyta Sabrina.
- Jak bomba zegarowa. - przyznaję. - Unieruchomiona w betonie. Ale jeśli chcę żeby wszystko było z Nimi dobrze to muszę być cierpliwa i nie ma zmiłuj. - mówię.
- Kristina też miała problemy jak była już pod koniec ciąży z Lily. - wspomina Morgi z uśmiechem. - Do dziś pamiętam jak latałem do szpitala z dodatkowymi obiadkami. Strasznie dużo jadła. I ciągle jęczała, że chce żeby już z Niej małą wyjęli - śmieje się wspominając ten okres swojego życia. - To czekanie na Jej przyjście na świat to chyba najpiękniejszy czas w moim życiu. - dodaje. Widzę jak Sabrina nie czuje się z tym zbyt dobrze. I nie dziwię się Jej. Jest tą drugą. A Kristina zawsze będzie matką Jego córki. Kimś cholernie ważnym dla Niego i ciągle gdzieś w Jego życiu obecnym... W tym momencie blondyn daje Jej całusa w policzek. Takiego słodkiego. Jak zakochany nastolatek. I to jest takie urocze i piękne, że dzień staje się lepszy. - Mam nadzieję, że kiedyś przeżyję coś takiego jeszcze raz. - mówi ciszej ale wyraźnie to słyszę. I patrzy na Nią z taką miłością w oczach... To życie jednak jest tak cholernie dziwne i poplątane... Jedne trwałe więzi muszą się rozpaść, żeby powstały nowe jeszcze trwalsze... 
- Ile musisz tu leżeć? - pyta Sandra.
- Co najmniej miesiąc. Ale najlepiej by było, żebym się nie ruszała jak najdłużej. Im dłużej są w środku tym lepiej. Teraz są stanowczo za małe. - mówię głaszcząc brzuch. - Wiecie może co z Matthiasem? Wrócił do Afritz? - pytam. Stefan sobie coś przypomina i wyciąga kopertę z kieszeni. Podaje mi Ją.
- Prosił żeby Ci to przekazać i mocno ucałować. - szczerzy się ale widząc wzrok Jego dziewczyny posyłam Mu mordercze spojrzenie. Puszcza mi tylko oko. - Wczoraj lekarz Nam powiedział, że znasz już płeć. - mówi nagle i patrzy na mnie wyczekująco. Reszta też.
- Nie powiem Wam. - odpowiadam rozbawiona Ich reakcją. 
- Ej! - burzy się Didl. 
- Dowiecie się jak urodzę. 
- Ale My musimy wiedzieć wcześniej z jednej prostej przyczyny. - oznajmia nagle Schlieri. - Zrobiliśmy zakłady. 
- Słucham? - dziwię się.
- Postawiliśmy sporo kasy. - dodaje Manu. - Powiedz, że to dziewczynki i że nie straciłem tej stówy. - dodaje błagalnie.
- Postawiłeś stówę?! - nie wierzę.
- Ja stawiałem dwie na chłopców. - wzrusza ramionami Stefan.
- Ja dwie na parkę. - dodaje Schlieri. - A mi zakłady zawsze siadają. - dodaje zadowolony.
- Jesteście nienormalni. - śmieję się. Ich wizyta bardzo poprawiła mi nastrój. I praktycznie zapomniałam o nietypowym zachowaniu Michaela.
- Też Im to mówiłem. - dodaje Morgi. 
- A potem postawił trzy stówy na parkę. - dodaje z rozbawieniem Stefan. Kręcę głową z niedowierzaniem.
- Obiecuję, że Wam powiem kto utopił ale pozwólcie mi najpierw powiadomić o tym Michaela. - mówię poważniejąc.
- Michi jeszcze nie wie? - dziwi się Stefan.
- Nie. - ucinam krótko. Do sali wchodzi położna i groźnie patrzy na grupkę ludzi otaczających moje łóżko.
- Miało być po kolei, dwójkami, miał być spokój, miało być po kilka minut. - wylicza. Chłopcy wywracają oczami. - Przysięgam, że jak zobaczę Was jeszcze kiedyś tutaj wszystkich na raz to wyproszę z oddziału a teraz bez zająknięcia proszę pożegnać się z pacjentką i wynocha do domu. - rozkazuje stanowczo. Wszyscy się śmieją i po kolei żegnają ze mną całusami. Po Ich wyjściu staje się tak cicho i pusto, że trochę mnie to przygnębia. Położna wypytuje mnie o stan zdrowia i uśmiechając się ciepło wychodzi z pokoju. W końcu mam czas na przeczytanie tego co chciał mi przekazać Matt. Wyciągam list z koperty i czytam uważnie...

"Julka,
przepraszam, że nie odwiedziłem Cie w szpitalu ale wiem, że masz tam dobrą opiekę i solidne wsparcie.
Muszę coś załatwić.
Bardzo pilnego.
Obiecuję, że kiedy tylko się z tym uporam to wpadnę trochę Cię pomęczyć swoimi słabymi żartami.
Zawsze je lubiłaś i jako jedyna się z nich śmiałaś.
Wiem, że udawałaś.
Ale za to właśnie Cię tak bardzo kochałem.
Mam do Ciebie jedna prośbę...
Jeśli nadarzy się okazja do tego, żebyś była na prawdę szczęśliwa...
nie bój się. Wykorzystaj ją.

Matthias."

Czytam list ponownie i coś mi mówi, że coś jest nie tak. Że powinnam się martwić. Tylko o co? Matt zawsze był odpowiedzialny, był realistą i zawsze dwa razy myślał zanim coś zrobił. Nie mógł się w nic głupiego wpakować. Jest zbyt porządny. Więc dlaczego mam przeczucie, że stanie się coś niedobrego? Nie wiem. Zamykam oczy. Jest po 19.00 ale bardzo chce mi się spać. Po chwili odpływam... Śni mi się biel. Wszędzie biel. Białe ściany, biała podłoga i ja w bieli. Mam na sobie coś wyglądającego jak koszula nocna. I biegnę przed siebie, uciekam przed czymś. Bo biel za mną staje się czerwona. A ja biegnę i nie mogę biec szybciej. Czuję jak moje nogi stają się ciężkie. Jak coś je chwyta a ja upadam i nie potrafię się podnieść... I budzę się nagle. Światło jest zgaszone ale wokół panuje półmrok. Podnoszę się lekko na rękach i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Wszędzie ogromne bukiety słoneczników, a na każdej możliwej półce maleńkie zapachowe świeczki... Pachnie wiosną, która jest za oknem, a która powoli, leniwie zamienia się w lato... Ale nie ten zapach przyprawia mnie o lekkie drżenie, nie widok mnóstwa moich ulubionych kwiatów tylko blondyn stojący w drzwiach. Wpatruje się w swoje dłonie, a raczej w to co w nich trzyma. W małe bordowe, sześcienne pudełko, które obraca w każdą możliwą stronę. Przełykam głośno ślinę bo nie wiem, znów nie wiem czego się spodziewać. W tym momencie podnosi wzrok i przestaje bawić się pudełkiem. Patrzy tak intensywnie jak jeszcze nigdy. A zieleń Jego oczu miesza się z błękitem w tak piękny sposób, że nie mogę oderwać od nich oczu... 
- Pamiętasz naszą rozmowę nad jeziorem? - pyta cicho ale wyraźnie. Jego głos lekko drży. Jest wyraźnie zdenerwowany. I nie wiem co się stało. Albo co się dzieje. Kiwam głową. - "Każdego dnia po powrocie tutaj zastanawiałem się czy to co Ci powiedziałem wtedy w Rijadzie było spowodowane tylko i wyłącznie chęcią ukojenia Twojego bólu." - cytuje słowa, które tak dobrze zapamiętałam, a do których odpowiedzi tak bardzo się bałam. Dlaczego? Bo gdybym usłyszała, że kłamał zabolałoby. Ale co byłoby gdyby powiedział, że to prawda? I czuję niepokój, a to cholernie podłe uczucie... - To był moment... - robi pauzę. - To był jedyny moment, w którym byłem z Tobą do końca szczery. - mówi. Zapominam o oddychaniu. A mi nie wolno! - Oboje mamy rozwalone serca Julka... - kontynuuje podchodząc do mnie powoli. Zatrzymuje się obok łóżka i tak po prostu klęka otwierając pudełko. I znów na mnie patrzy intensywnie. - Ale czuję, że oboje możemy naprawić siebie na wzajem. - dodaje. - Pozwól Nam na to i wyjdź za mnie...

**********~*~**********
Jest :)
Mam nadzieję, że się podobał i że choć trochę wynagrodził Wasze czekanie :*
Jak oceniacie ten pośpiech Michiego?
Co powie i zrobi Julka?
Wasze typy?
Buziole :*
Kolejny w poniedziałek :)

21 komentarzy:

  1. Nie przerywa się w takich momentach! ;p Jak romantycznie: słoneczniki, świeczki. Postarał się Michael. Mam nadzieję, źe Julia się zgodzi... Myślę, że będą dwaj chłopcy ;)
    kagiea- mojawyobraznianieznagranic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiło się tak romantycznie i słodko. <3 Julka powinna dopuścić wreszcie swoje serce do głosu i zgodzić się. Przecież Hayböck tak się stara. Będą taką cudowną rodziną z dziećmi małą kopią Julki i Michaela. Bo to musi być parka! Nawet Morgi postawił 3 stówy. :D. Mam nadzieję, że ojcem chrzestnym zostanie Kraft. I Schlieri! :D Będą im kupować takie malutkie śpioszki, a Gregor wreszcie oderwie się od smartphona. Tylko niech Julka powie TAK! :) Pozdrawiam i proszę, żebyś nas dłużej nie trzymała w niepewności, bo nawet Michael w oczekiwaniu na nowy rozdział obniżył loty. :D
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie nie przerywaj w takich momentach:( Mam nadzieje, że Maggie (przy okazji to mi się tak zdaje, że już dawno nie pisałaś tak o Julce :p) się zgodzi. I powtórzę to chyba z etny raz, ale Michi jest taki słodki. Oczywiście stawiam na chłopczyka i dziewczynkę :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Takk a ja sie cieszyłam na podium hahahahah xD Matko, nie wiem od czego zacząć, opłacało się czekać i znosić jajko, bo rozdział jest cudny *.* Michi, ta atmosfera, słoneczniki, które sama lubie, matko i świeczki i tak romantycznie *.* Rozpływam się :P Opłacało się czekać! Byle do poniedziałku :D

    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak w pigulce...
    Ten Matt mi sie nie podoba. Wydaje mi sie, ze namiesza solidnie...
    Julka powinna sie zgodzic. :) mimo wszystko.
    Mam nadzieje, ze dzieciaczki nie wywina numeru i poczekaja jeszcze troche. :)
    Michi- kochany. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero w poniedziałek? :( Nie dam rady do poniedziałku. Julka może bać się takiego kroku, bo już raz uciekła z przed ołtarza. Być może będzie bała się podjąć znowu decyzję o małżeństwie, zwłaszcza, że jest w ciąży i podejrzewam, że nie będzie chciała na własnym weselu wyglądać jak orka :) Choć z drugiej strony nie skrzywdzi uczuć Michiego, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że raz już cierpiał z powodu kobiety. Co do typów, to ja nadal mam nadzieję, na parkę :) Albo dwóch chłopców, też nie byłoby, to złe :D I tak jak proponowałam wcześniej Kim i Stefan? ;) Michi mnie trochę zirytował tym, że wyszedł i zostawił Julę bez słowa. I ten tajemniczy list od Matta, czyżby naprawdę się z nią żegnał w ten sposób? Mam nadzieję, że tu nie będzie morderstw i lania krwi, bo chyba starczy już tych tragedii naszych bohaterów? Bardzo podoba mi się Morgi w Twoich opowiadaniach, to zawsze mądry, ciepły i pomocny człowiek :) Ten gest w stronę Sabriny był słodki :) I szczęśliwy puszczający oczko Stefan, to coś wspaniałego ;) Pozdrawiam, życzę weny i do następnego :) P.S. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na Nas, że traktujemy Cię jak maszynę do pisania? Te niecierpliwości i komentarze z zapytaniami, to oczywiście z czystej sympatii Twojego kunsztu literackiego i pomysłowości :) Także nie jesteś żadną maszyną do pisania, tylko naszą Królową :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś potworem, że każesz nam czekać aż do poniedziałku :DD Mam nadzieję, że chociaż do rana w poniedziałek :) Więc czekam :)) I mam nadzieję, że Michi nie wyleci ze szpitala za świeczki :D Bo wydaję mi się, że nie można ich tam palić.
    Odliczam godziny do poniedziałku :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. co tu dużo pisać
    P
    I
    Ę
    K
    N
    E
    daj już dokończenie tej sceny proooooooszę..niech Julia się zgodzi, niech spróbują się nawzajem naprawić
    co do dzieciaków już zgłupiałam ale dalej mam nadzieję na choć jedną córeczkę tatusia więc chyba chcę żeby zakład wygrał Gregor (wcale nie dlatego że go lubię)
    czeeeeeekam do poniedziałku...jedna z dwóch pozytywnych rzeczy tego dnia..rozdział i próba do powrót do szkoły za ciekawy nie będzie
    pozdrawiam i błagam nie trzymaj nas już nigdy więcej w takim napięciu jak tu i poprzednio

    OdpowiedzUsuń
  9. Za- nie- mo- wi- lam. Nie konczy sie w takich momentach. Nie wiem czemu, ale czuje ze Julka nie przyjmie jego oswiadczyn :(. Nie moge sie kurcze doczekac kolejnego rozdzialu. Jak najszybciej, moja droga, kochana i cudowna i w ogole :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ugghhhh no teraz będzie mi się śniło po nocach, ale uwielbiam te sny I uwielbiam to opowiadanie. Zakład chłopców bezcenny :D Mam nadzieje ze Julka się zgodzi.. Musi!
    Czekam na następny Jula :*:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgodzi się, bo to co kryje w sercu nie pozwoli jej na inną opcję ;p Michi wie jak zrobić wejście smoka :D Lub oświadczyny smoka dla księżniczki xd A ta pielęgniarka jest taka... Dziwna :P Bo kto przyjaciół wyprasza z sali, no kto? :D Mam nadzieję, że maluchy nie wyjdą z Julki przez przynajmniej miesiąc, choć wiem jakie takie siedzenie w łóżku w szpitalu jest męczące... Moja przyjaciółka była na oddziale dwa tygodnie i strasznie narzekała, a przykuta do łóżka!? Dobrze, że jest po sezonie :) Niby przygotowania są, ale co tam! ;) Matth jest albo zazdrosny, albo beznadziejnie zakochany w Maggi, albo coś ukrywa. Boję się o to co on z tym Karolem (bo chyba o to chodzi) wykombinuje :/ I że nie będzie to miało przykrych konsekwencji dla naszej 'małpiej gromadki' :) A płci to nam nie zdradzisz... :) Ale coś mi się zdaje (nie wiem czemu), że to parka nie będzie, ale nie chcę się spieszyć :D
    Czekam (aż) do poniedziałku :p Weny i czasu, opłcało się czekać ;) Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wyobrażam sobie innej odpowiedzi jak tylko zgody Julki. On ją kocha, ona go kocha i oni muszą być szczęśliwi razem. W końcu Michael wyznał swoje uczucia, chociaż chyba jeszcze nie powiedział wszystkiego, co mu leży na sercu. Mam nadzieję, że Jula też się przełamie i odważy się przyznać, co czuje. Ciekawa jestem, jaka jest płeć bliźniąt, ale tego pewnie dowiemy się w kolejnym rozdziale. I fajnie, że wszyscy tak wspierają i pomagają Juli, przez co ona czuje, że komuś na niej zależy. A jeśli chodzi o Matta, to mam takie same uczucia jak Michi - z jednej strony bardzo chcę, aby zapłacił za wszystkie krzywdy wyrządzone Julii, ale z drugiej boję się, jakie mogą być tego konsekwencje. No nic, czekam na następny :D Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Sprytnie nadal ukrywasz płeć bliźniaków. Tylko AustriaTeam jest zdolna do takich pomysłów. Mam nadzieje, ze wygra Gregor. Chociaż jakby byli dwaj chlopcy tez by bylo cudownie. Mały Stefan i Matt- moje typy imion. Mayer kocha Jule. Dlaczego tak łatwo ją oddaje Michiemu ?
    Końcówka rozdziału piękna. Każda kobieta chciałaby takie zaręczyny. Ciekawe co na to Julcia ?
    pozdrawiam, Pynia

    OdpowiedzUsuń
  14. Jej! Jak cudownie:) Aż mi dech w piersiach odebrało.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały rozdział! Jestem zła, że przerywasz w takim momencie, ale już trudno. Najwyżej jutro, na sprawdzianie z chemii będę myślała o tym co możesz napisać ;) Chciałabym, żeby Julia się zgodziła, ale wydaje mi się, że jednak odmówi. A jeśli chodzi o bliźniaki, to stawiałabym tak jak Gregor :D Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Końcówka zwaliła mnie z nóg.
    Naprawdę kompletnie się nie spodziewałam takiego obrotu spraw.
    Co zrobi Julia?
    Mam nadzieję, że się zgodzi :3

    Pozdrawiam, weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Coś mi nie pasowało w tym nagłym wyjściu Michaela z sali. I teraz już wiem co :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję bardzo za ten rozdział. To już nawet nie chodzi o to, że jest świetny (jak każdy zresztą), po prostu miałam wczoraj tak fatalny dzień psychicznie, a to było takie oderwanie i to jeszcze tak dobre oderwanie. Dziękuję.
    Co do rozdziału to po pierwsze - ten doktorek powinien dostać po uszach za straszenie Michiego.
    Po drugie - obawiam się tego co może zrobić Matt. Oczywiście nie ze względu na Karola, bo jemu najchętniej urwałabym łeb przy samej dupie, za to co było kiedyś i za to co dopiero co miało miejsce. Chodzi po prostu o Matta, bo nie chcę żeby narobił sobie kłopotów. Owszem, nie przepadałam za nim na początku, bo obawiałam się o jego relacje z Julką, ale wydaje mi się, że on ją naprawdę kocha i jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, nie potrzebuje być z nią, potrzebuje by ona była szczęśliwa, co tutaj pokazał.
    Po trzecie - chłopaki i ich zakład. Komedia :D Powiem szczerze, że na początku obstawiałam chłopców, ale teraz wydaje mi się, że to będą dziewczynki. Nie wiem, jakoś parka do mnie nie przemawia :D Będąc już przy dzieciach to bardzo podoba mi się postawa Julki, że nie powiedziała chłopakom o płci, tylko chce najpierw powiedzieć Michaelowi.
    No i po... po które ? whatever - Michi i jego oświadczyny. Moim zdaniem trochę za szybko, bo właściwie to nie tylko się nie znają, ale nie padły jeszcze te najważniejsze słowa, które powinny. Myślę, że Julka się nie zgodzi. Tylko mam nadzieję, że przekaże to w taki sposób, że nie urazi Michiego.
    Jak dla mnie cały rozdział wygrywa jednak nie ostatnia scena, a słowa Julki: "Ale nie wyobrażam sobie teraz życia, w którym Cię nie ma." <3
    I jeszcze powiem coś o poprzednich rozdziałach, których nie skomentowałam (nie dobra vel), bo czytałam na telefonie, a tam komentowania nie ogarniam (kiedyś zżarło mi komentarz 3 razy).
    Otóż uwielbiam zazdrosnego Michiego ! <3
    On jest wtedy taki słodziaszny *,*
    A i jeszcze miałam napisać - Julka z brunetami tylko się przyjaźni, ale jest z blondynami, o ! :D
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ! :*
    P.S. Przepraszam za tą nieskładną epopeję powyżej :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Cóż za emocje i w rozdziale i wgl. Cóż za piękne zwycięstwo naszych piłkarzy ręcznych. Nadal mi się ręce trzęsą i nie mogę się uspokoić. Wspaniały dzień i do tego jeszcze Katar przegrał. No, ale przejdźmy do rozdziału. Julka, ani mi się waż nie zgodzić na te oświadczyny. Jak ty ich nie przyjmiesz, to ja to zrobię za ciebie. Przecież to wspaniały chłopak, do tego kocha wasze maleństwa i nie tylko maleństwa ale i też ciebie. Mogłaś trafić na lepszego mężczyznę? Nie, Michi jest najwspanialszym facetem na świecie! Kocham go normalnie (choć Gregor zawsze będzie dla mnie numerem jeden :D) Jula no! Zgódź że się! Przecież widać tą jego miłość do ciebie na kilometry. Wszyscy to widzą tylko ty masz klapki na oczach chyba. A co do dzieci... Boże, jak dobrze, że ona jednak nie urodziła. Niestety coś wiem o porodzie w piątym miesiącu ciąży. Moja ciocia urodziła bliźniaki w 23 tygodniu. Niestety, chłopczyk nie przeżył a z dziewczynką jeszcze nie wiadomo co będzie. To są takie kruszynki... Nie chciałabym się postawić w tej sytuacji, w której teraz jest moja ciocia, czy w tej której obecnie jest Julka. Będzie musiała na siebie uważać, bo teraz dosłownie wszystko może wywołać poród :/ Chłopaki jak zwykle mnie rozbrajają, szczególnie mój ukochany Grześ z tym pytaniem do Sandry "A my kiedy sobie takie zrobimy?" Nie no, padłam normalnie :D Jak ich nie kochać? No ja się pytam? I ten nieśmiały Die-die, słodki jest. Zaintrygował mnie niepokój Julki o Matthiasa. O co chodzi? Dlaczego uważa, że coś się stało, że napisał jej taki list? No cóż, o tym dowiemy się (mam nadzieję) w najbliższym czasie. Póki co, cieszę się z oświadczyn Michaela i mam nadzieję, że odpowiedź będzie pozytywna.
    Pozdrawiam i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobra, to ja też trzy stówy na parkę. Proszę Cię, niech to nie będzie wirtualna kasa w błoto ;)
    Trochę niepokoje się o to co miał na myśli Matt, mam nadzieję że obawy Julki będą nieuzasadnione i nic się nie stanie, bo faktycznie jego postać robi się coraz bardziej ciekawa.
    A jak jesteśmy w tej tematyce zakładów... 80 do 20 że Julka przyjmie oświadczyny :D Obstawialabym 90 do 10, ale ona jednak jako jedyna ma klapki na oczach i nie widzi że Michi ja kocha, wiec moze jej cos odwalic... Przepraszam za to wszystko co o niej pisze itd, ale no, Michi. Moj ukochany Michi. Ona go jednak tym niezdecydowaniem krzywdzi. Normalnie przestane ja lubic jesli nie przyjmie tych oswiadczyn. No. Dobra, bo zaraz polecu hejt, wole sie jednak powstrzymać, na wszelki wypadek ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń