Inspiracja:
PLANICA, HOTEL...
- Zaraz przyniosę nową kawę. - mówi lekko nadgorliwy kelner sprzątający to co przed momentem rozwaliłem. A ja nadal stoję i patrzę na Julię...
Na Maggie.
W dupie mam teraz jak ma na imię! Patrzę na jej wystający lekko brzuch i mam ochotę się dźgnąć nożem.
- Kawę? Nie... za kawę podziękuję... - mówię zwracając się do kelnera. Siadam na stołku i wracam wzrokiem do dziewczyny. Jest przerażona. Na pewno nie bardziej niż ja. Co to w ogóle ma znaczyć? - Poproszę setkę najmocniejszej wódki jaką macie. - mówię a kelner odchodzi kiwając głową.
- Michael jutro zawody...
- Zamknij się Stefan! - warczę. Zaciskam pięści. Mam ochotę rozwalić Mu gębę. Nie mógł z tą rewelacją zaczekać? Tak jak Ona chciała? Albo tak jak chciała - w ogóle mi nie mówić? Z drugiej strony... gdyby nie On nigdy bym się nie dowiedział. Tylko o czym? Że będę tatusiem? Zaraz padnę ze śmiechu. - Przepraszam. - mówię i chowam twarz w dłoniach. To jest niemożliwe. Mam nadzieję, że jak ponownie na Nią spojrzę to będzie normalna. Taka jak przez te ostatnie miesiące kiedy w miarę normalnie udawało nam się rozmawiać przez Skype. Ale nie. Kiedy ponownie na Nią patrzę brzuch nie znika. A mi wydaje się, że jest jeszcze większy i krzyczy do mnie. Widzę jak zaczynają Jej się trząść ręce. I wtedy kelner przynosi alkohol po czym odchodzi. Mam gdzieś czy powie komuś to co własnie zobaczył.
- Maggie, zbladłaś, wszystko w porządku? - słyszę Stefana. Teraz się o to martwisz? A coś Ty sobie myślał kiedy wystawiałeś Ją jak kaczkę na odstrzał? Myślałeś, że co? Będę skakał z radości i się Jej oświadczę?
Tak Michael! Przywal Mu jeszcze! Przywal Mu bardziej w swoich myślach! To takie odważne!
Zamknij się! Dziewczyna powoli siada na krześle na przeciwko mnie i ciężko oddycha.
Pewnie zawsze tak reagowała jak rozzłościła czymś Karola. Wiesz jak teraz wyglądasz? Jak byk na korridzie. Brakuje Ci tylko dymku z nozdrzy.
Przysięgam, że kiedyś coś Ci zrobię.
- Maggie? - pyta ponownie Stefan kucając przed Nią i chwytając Ją za dłonie. Po chwili trochę przestają się trząść. Nie patrzy na mnie tylko na Niego. Ma w oczach złość, chęć mordu ale jednocześnie strach. Tak. Boi się. Boi się mojej reakcji. Ja sam się tego boję.
Jeszcze nic nie powiedziałeś.
Bo nie wiem co mam powiedzieć! Biorę kieliszek i wypijam jego zawartość. Cholera. Strasznie to niedobre. Krzywię się ale odstawiam kieliszek i nadal wpatruję się w dziewczynę. Wódka nie pomogła. Jedynie piecze mnie w przełyku.
- Wszystko w porządku... - mówi cicho.
Jest taka drobniutka...
Jakim cudem mieści się w Niej to małe stworzenie? A jak urośnie bardziej? Przecież Ją rozerwie... O czym ja myślę?! Co mnie to obchodzi?! Mam ochotę Nią szarpnąć. Żeby mi powiedziała, że to pomyłka i że to nie moje. Z resztą skąd mam wiedzieć, że to jest moje dziecko? A może to jest tego Karola? Albo jakiegoś Araba? Cholera wie z kim Ona tam sypiała.
Jak możesz?!
Skoro przespała się ze mną to mogła z każdym innym.
Michael!
To nie jest mój problem! Zaciskam pięści i wstaję od stołu idąc w kierunku windy. I mam gdzieś wołanie Stefana. Mam gdzieś Jego i tą Jego przyjaciółeczkę. Jak chce to niech się sam Nimi zajmie. Ja mam inne plany na przyszłość.
Użalać się nad sobą do końca życia czy szukać Elli do końca życia?
Wszystko tylko nie wychowywanie cudzego bachora...
***
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - pytam mając ochotę się rozpłakać.
- Bo wiedziałem, że sama nigdy Mu nie powiesz. - odpowiada spokojnie, ciągle trzymając mnie za rękę i prowadząc do mojego pokoju. Kiedy tam wchodzimy sadza mnie na łóżku i podaje szklankę z wodą i sam siada obok mnie.
- I co? Zadowolony jesteś? Teraz nienawidzi mnie, Ciebie i jest skołowany na dzień przed najważniejszym konkursem sezonu. - mówię. Wszystko się we mnie gotuje. Jestem jak wielki kocioł emocji. Od wściekłości, przez irytację do panicznego strachu przed tym co teraz zrobi blondas.
- Zrobiłem to co powinienem. - mówi spokojnie ale tak jakby sam się do tego przekonywał. Patrzy w swoje dłonie. Na pewno też czuje się do dupy. Nie mam serca się na Niego gniewać. Chce dla mnie jak najlepiej. Wzdycham i kładę rękę na Jego ramieniu. Bierze Ją w swoją dłoń i patrzy na mnie ze smutkiem w oczach. - Michi potrzebuje czasu... - mówi.
- Stefan... Ledwo się znamy... Na pewno nie tak wyobrażał sobie swoją najbliższą przyszłość. Zwłaszcza, że w końcu odzyskał trochę równowagi w życiu... A tu nagle pojawiam się Ja i to w dodatku z brzuchem...
- Z Jego dzieckiem. - poprawia mnie. Uśmiecham się lekko. - Maggie... Jak Ty sobie dajesz radę? Tylko bądź ze mną szczera. Proszę... - i patrzy na mnie z taką troską w oczach, że nie potrafię kłamać.
- W ogóle sobie nie daję rady... - łamię się. - Jestem tam sama. Mam Kim ale Ona ma swoje życie. Dość swobodne. Nie mogę mieszkać z Nią kiedy urodzi się dziecko. Będę musiała znaleźć opiekunkę, nowe mieszkanie... - i znowu zaczynają trząść mi się ręce. Przytula mnie do siebie i głaszcze po plecach chcąc trochę mnie uspokoić.
- Jedyne miejsce gdzie możesz teraz wrócić to Innsbruck. I jeśli nie Michael... - mówi. - To ja się Tobą zajmę. - kończy a ja patrzę na Niego zaskoczona tym co usłyszałam.
- Słucham? - pytam zdziwiona.
Yyyy... mam sieczkę z mózgu.
- Jeśli Michael nie weźmie odpowiedzialności za swoje zachowanie, nie zostawię Cię z tym samej... - mówi. Jest zdenerwowany, zestresowany ale i bardzo pewny tego co mówi. I patrzy mi prosto w oczy. - Może i nie jestem tak blady jak On i nie mam blond włosów i dziecko nigdy nie będzie do mnie podobne ale... przecież... ojcem jest ten co spłodził a tatą ten co wychował... prawda? - pyta ciągle trzymając mnie za dłoń. A mi serce chce wyskoczyć z piersi ze zdenerwowania. O matko... On chce...
Być ojcem Twojego dziecka! Mówiłam, że On coś do Ciebie ma!
To niemożliwe, przecież to jest... Stefan. To... mój brat. Uśmiecha się lekko a w Jego oczach pojawia się smutek.
- Nie chcesz... - wzdycha.
- Stefan...
- Ok. Rozumiem.
- Hej... - odwracam Jego twarz tak, żeby spojrzał na mnie. - Nie wiesz co mówisz. - mówię poważnie a On kręci głową. - Owszem, nie wiesz. To jest cholerna odpowiedzialność. Nie można się z tego wycofać kiedy przyjdzie pierwszy kryzys, kiedy dziecko nie daje Ci spać w nocy, bo ma kolkę, kiedy po raz setny musisz przebrać pieluchę albo o 3:00 w nocy jechać do lekarza bo ma gorączkę... Poza tym... dziecko zmienia całe Twoje życie. I w pakiecie z dzieckiem jestem też ja Stefan. - mówię. - Dlaczego chcesz to zrobić? - pytam. Przez chwilę nic nie mówi. Tylko patrzy i widzę jak walczy sam ze sobą. - Stefan?
No mów człowieku!
- Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak Ty. - mówi. I zaczynam się bać tego co zaraz usłyszę. - Jesteś piękna, mądra, taka delikatna i drobna a zarazem taka silna i odważna... - przerywa. - Nigdy nie spotkałem kobiety, z którą tak dobrze się bawię i tak dobrze mi się rozmawia, która mnie rozumie, wspiera i zawsze jest kiedy Jej potrzebuję... Ja... ja chyba...
O Boże...
- Ja chyba się zakochałem Julka. - oznajmia. A ja zamieram. Jakby wszystkie funkcje w moim organizmie przestały działać.
- Słucham? - pytam szeptem. Miałeś być moim bratem Stefan!
- Kiedy dowiedziałem się, że spałaś z Michaelem byłem wściekły. Bo wybrałaś Jego. A potem powiedziałaś, że tego żałujesz. Kiedy wyjechałaś bałem się, że przez Niego już nigdy się do mnie nie odezwiesz ale zrobiłaś to i powiedziałaś, że tęsknisz. I dopóki Cię nie zobaczyłem nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo ja tęsknię za Tobą... A potem powiedziałaś mi o ciąży i... miałem ochotę powiedzieć Mu od razu. Żeby wiedział co zrobił i co mi odebrał swoim głupim zachowaniem.
- Odebrał? - pytam z niedowierzaniem.
- Miałem nadzieję, że może kiedyś jak wrócisz... Że może wrócisz... do mnie. - mówi.
- Stefan ale... o mój Boże... - chowam twarz w dłoniach. - Stefan ja jestem od Ciebie starsza! - bronię się nieudolnie. Uśmiecha się lekko.
- Doskonale wiesz, że ten argument nie jest najlepszy. - tak. Wiem.
- Ja... ja... nie wiem co mam powiedzieć. - wyznaję.
- Mówiłaś, że mnie kochasz...
- Jak brata.
- Może to dobry start? - pyta z nadzieją w oczach. Jezu... co ja mam robić? Ja na prawdę Go kocham jak brata.
Powiedz Mu wprost, że lecisz na blondasa.
Nie. Nie, nie powiem i nie, nie lecę.
Jak wolisz. Poczekam aż sobie to uświadomisz.
- Stefan posłuchaj... - ściskam mocno Jego dłoń. - Kocham Cię jak brata. I tylko i wyłącznie w ten sposób mogę na Ciebie patrzeć i nie wyobrażam sobie żebym mogła Cię traktować inaczej. Nie kręć głową bo doskonale zdajesz sobie sprawę, że nie wykorzystam Twoich uczuć tylko po to żeby było mi łatwiej. - mówię pewnie. Przez chwilę milczymy.
- Dajesz mi kosza tak? - uśmiecha się ale w oczach widzę smutek.
- Tak. - odpowiadam i przytulam się do Niego mocno. Bo wiem, że myli uczucia. I kiedyś to sobie uświadomi.
- Powinnaś odpocząć. - mówi wstając powoli. Kiwam głową. - Nie myśl za dużo. Pozwól sobie odpocząć Julka. - mówi i chce wyjść ale zatrzymuję Go na chwilę.
- Jeśli za 5 lat nadal będziesz się upierał przy tym, że kochasz mnie nie tylko jak siostrę... sama Ci się oświadczę. - mówię poważnie. Uśmiecha się i w końcu widzę choć odrobinę wesołości w Jego oczach.
- Dobranoc...
***
Jest tylko jedna osoba, która może mi jakoś pomóc w tej sytuacji... I kiedy otwiera drzwi i patrzy na mnie... wiem, że już wie.
- Wszyscy już wiedzą? - pytam siadając na Jego łóżku.
- Spotkałem Stefana i Julkę przez przypadek. Tylko ja wiem. - mówi i podaje mi szklankę z wodą. Przez chwilę milczymy. Siedzimy sobie tylko i wpatrujemy się w ścianę.
- Thomas co ja mam robić? - pytam w końcu. Jestem całkowicie rozbity. Z mózgu zostało jakieś ciasto. Nawet głosik w głowie siedzi cicho. W końcu coś zdołało Go zaskoczyć.
- Pogadaj z Nią. - mówi.
- Niby o czym? - pytam patrząc na Niego. Uśmiecha się lekko. No tak to było głupie pytanie. - Thomas skąd ja mam mieć pewność, że to jest moje dziecko a nie tego Karolka czy jakiegoś araba? W ogóle... ja Jej nie znam, nic praktycznie o Niej nie wiem, mam się Jej oświadczyć i udawać szczęśliwą rodzinkę?
- Najpierw się uspokój. - mówi spokojnie. - Ochłoń. Dopiero wtedy do Niej pójdź. To rozsądna dziewczyna. Gdyby nie była pewna, że to Twoje dziecko nie powiedziałaby tego nikomu. nawet Stefanowi. - oznajmia. Ma trochę racji ale co to zmienia? - Jestem pewien, że tak jak Ty jest przerażona. A nawet bardziej. Bo to Ona ma rodzić i Je wychowywać. To Jej życie obraca się właśnie o 180 stopni. Uciekła z więzienia i wpadła z deszczu pod rynnę z tym, że teraz jest całkiem sama. - kontynuuje. - Nie chce od Ciebie pierścionka ani zapewnień o dozgonnej miłości bo sama wie, że to nie ma sensu. To nie jest dziewczyna, która chce Cię złapać na dziecko Michael. To jest dziewczyna, która nie wie co robić. A teraz stres zjada Ją od środka. A uwierz mi, w Jej stanie nie jest to dobre.
- Więc co mam Jej powiedzieć?
- To co czujesz. - wzrusza ramionami. - Znam Cię. Nie zostawisz Jej z tym samej. Ale pamiętaj, że nikt nie wymaga od Ciebie ożenku i obietnic. Po prostu musisz ponieść odpowiedzialność za to co zrobiłeś. Masz zostać ojcem. A to cholernie odpowiedzialne zadanie. I nie myśl o tym, że musisz być w Ich życiu dla Niej. Bo Jej świat przewróciłeś do góry nogami. Twój też się przewraca. Pomyśl o tym dziecku. Jak już się urodzi. Będzie częścią Ciebie Michi. A jak po raz pierwszy zobaczysz Jego oczy, jak po raz pierwszy złapie Cię za palec i nie będzie chciało puścić... - uśmiecha się do wspomnień. - Będziesz najszczęśliwszym facetem na ziemi. Potem pójdzie z górki. Pierwsze słowo, pierwszy krok, aż usłyszysz pierwsze "tata". - patrzy teraz na mnie a ja nie wiem co myśleć. Owszem to jest piękna wizja ale... nie teraz. To nie ten czas. I nie ta kobieta.
Ella odeszła.
O, wróciłeś.
- Nigdy nie ma dobrego czasu Michael. - mówi jakby czytał mi w myślach. - Idź do Niej... - mówi. - Zanim komuś innemu za bardzo się spodoba ta wizja. - dodaje ciszej.
- Co masz na myśli? - pytam. Nic nie mówi. Tylko patrzy wyczekująco. - Stefan... - mruczę i coś mnie ściska w żołądku. To moje dziecko!
***
Patrzę na zegarek. Kilka minut po północy. Ubieram szlafrok i idę do drzwi w które ktoś wali jakby się paliło a kiedy je otwieram staje jak wryta. Blondyn patrzy na mnie tak bardzo zdeterminowanym wzrokiem, że nie wiem co zrobić. I te Jego piękna oczy...
Hormony szaleją. Twoja macica domaga się penisa, mała!
Zamknij się! Wchodzi bez słowa i staje na środku pokoju. Wracam tam i owijam się szczelniej szlafrokiem. Przez chwilę tylko wpatrujemy się w siebie. Nic nie mówiąc. Milczenie czasem jest dobre ale teraz powoduje, że żołądek zwija mi się w supeł. W końcu nie mogę wytrzymać. Podchodzę do szafki nocnej i z szuflady wyjmuję teczkę z dokumentami. Podaję ją blondynowi.
- Tutaj są badania, USG i dokument potwierdzający datę poczęcia. - mówię cicho. - Jeśli chcesz zrobić testy DNA musisz poczekać do porodu. Chyba, że chcesz zrobić to wcześniej to możemy zrobić to dopiero za miesiąc i... - przerywam kiedy widzę jak rzuca teczkę na łóżko nawet Jej nie otwierając i tak po prostu przytula mnie do siebie. I głaszcze po głowie i plecach. A ja już nie umiem się powstrzymać i zaczynam drżeć cicho płacząc. - Przepraszam Michael... przepraszam... - powtarzam wtulając się w Jego silne ramiona. W jakiś dziwny sposób dają mi ukojenie.
- Ciii... Poradzimy sobie... - mówi cicho po czym całuje mnie w czubek głowy. - Wszystko będzie dobrze... - mówi. - Damy sobie radę ze wszystkim... Pomogę Ci. Zrobię wszystko, żeby niczego Wam nie brakowało tylko obiecaj mi, że nie dasz Mu na imię Oskar. - a ja nie umiem powstrzymać śmiechu przez łzy. Bo szok, który czuję to cholernie podłe uczucie...
**********~*~**********
Proszę bardzo :D
Kolejny jutro lub pojutrze bo mam wolne więc mogę coś stworzyć :P
Buziole :*
Kto z Was jedzie do Zakopanego albo do Wisły?
Ja w tym roku jestem w Anglii więc byłoby mi ciężko ale może ktoś będzie w Planicy? Tam na pewno się spotkamy! :*
Ojej... Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńTakiego czułego wydania Michaela nie da się nie kochać.
Pozdrawiam! ;*
PS. Ja też nie jestem za imieniem Oskar :D
UsuńI skrycie liczę, że to będzie jednak panna Hayboeck :D
Jakbym miała stwierdzać fakty to Michi ma zmienne nastroje... (jak baba w ciąży :P) Najpierw wkurzony, przeprasza, znów wkurzony, bezradny, zazdrosny i opiekuńczy... No ja nie mogę! Ale na szczęście zrozumiał, że dziecko to odpowiedzialność... Oby tylko nie zostawił Maggie i mam nadzieję, że podoła zadaniu! Morgi jak zwykle- dobry przyjaciel i duch drużyny :) I głośik zamilkł, więc chyba był w niezłym szoku! Tylko, że jak teraz się upił to jak on jutro wystartuje w konkursie i jak zdobędzie KK? :o
OdpowiedzUsuńStefan... Szczerość jest najlepsza, ale powinieneś chociaż dać Michiemu się ogarnąć! Wiem, że hormony pracują, no i chciałbyś aby Julka to odwzajemniła, ale ona jak głosik to powiedział "leci na Haybocka"... Jeesteś bratem, bardzo ważną osobą w jej życiu, pamiętaj! Wszyscy doceniają Twoje wielkie serce, ale nie podejmuj pochopnych decyzji.
Maggie... Co dziewczyna musi czuć... Jest przerażona, okazuje się, że ojciec jej dziecka jest wkurzony, później wyznanie miłości przez 'brata' i obiecanie wychowanie bobasa...
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału ♥♥♥ Niestety ja się nie wybieram ani tu ani tu :/ Ale tata obiecał mi LGP w Wiśle, więc może jak będziesz to się zobaczymy ;) Weny, pozdrawiam ;*
A mi się wydaje, że będzie mały Hayboeck! :D Oskar nie jest złe, najlepsze też nie, no ale wybuchnęłam śmiechem xD <3
UsuńTeż nie przepadam za Oskarem :P I mam nadzieję, że to jednak będzie mała Hayboeckówna! :D
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym wyznaniem Stefana. Nawet nie podejrzewałam go o to, że może coś czuć do Maggie.
Michi to naprawdę zmienny jest :) Ale dobrze, że zaakceptował tego bobasa.
Pozdrawiam ;*
Rozdział świetny:) Zaskoczyłaś mnie tym Stefanem i mam nadzieje, że to będzie chłopczyk :D
OdpowiedzUsuńBrawo Michi, wreszcie cię oświeciło! Choć pierwsza reakcja taka, jakiej się spodziewałam. Złość. Cóż tu się dziwić, taka niespodzianka, nie wszystkich zadowoli, a Michael miał prawo się zdenerwować. Stefan im niezłe świństewko wywinął, może dla ich dobra, ale czegoś takiego się nie robi. A może to miało być celowe zagranie, żeby Hayboecka osłabić psychicznie przed ostatnim konkursem w sezonie. W sumie świetny chwyt. Podejrzewam, że gdyby nie ta rozmowa z Morgim, to Michael byłby doszczętnie rozbity na konkursie. Dobrze, że zrozumiał pewne rzeczy i nie zostawi Julki i małego Hayboecka lub małej Hayboeckówny samej. Nareszcie, może to mu wreszcie pozwoli zapomnieć o Elli, ale mam złe przeczucia, że jak się mu z Maggie wszystko ułoży, to Ella nagle wróci. Jeśli tak się stanie, a Michael zostawi Julię dla niej, to mu tego nigdy nie wybaczę. A wracając do Stefana... Nie chiałam dopuszczać do siebie nawet myśli, że Stefan może coś czuć do Julii, za bardzo zależało mi na tym, żeby Michael i ona byli razem. Przykro mi z jego powodu, bo nikt nie zasłużył na cierpienie, ale myślę, że cierpiałby jeszcze bardziej będąc z nią. Ona nic do niego nie czuje, nie żywi żadnych uczuć, oprócz siostrzanych. Pewnie by w końcu zrozumiał, że to nie ma sensu. Tytuł rozdziału od razu zwrócił moją uwagę i pomyślałam, że Stefan powie coś takiego Julce i się nie pomyliłam. Krafti słońce ty moje, jeszcze znajdziesz dziewczynę dla siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i już nie mogę się doczekać następnego. Błagam, pisz szybko kolejny! Buziaki :*
Witaj.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały, które do tej pory zameśćiłaś na tym blogu. Bardzo interesująca historia z uwagi na to, że ja osobiście bardzo lubię drużynę austriacką. Postacie ciekawe, barwnę, charakterystyczne. Trochę to wszystko szybko - ale niestety, tak się zdarza w życiu. Mogłaś trochę przeciągnąć czas między tym, jak my - czytelnicy, dowiadujemy się o ciąży, a sytuacją, gdy Michael poznaje prawdę. Ale tak jest dobrze, tak to bywa i wszystko się układa. Trochę martwią mnie uczucia Stefana, bo sprawą jasną jest to, że ktoś będzie cierpiał.
Niestety, nie wszystko mi się podoba tutaj. Zaznaczam na wstępię, że nie jestem specjalistą, lecz laikiem. Popełniasz sporę błędy.
1. W opowiadaniach, zaimki nie piszemy z dużej litery. Robimy to jedynie w listach (również, gdy listy umieszczamy w opowiadaniu).
2. Gubisz przecinki.
3. Popełniasz czasami błędy ortograficzna.
4. Zdarzają literówki - moja rada: przed wrzuceniem tektu na bloga, przejrzyj go.
Na plus jest narracja i lekkość pisania.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Interesujące wnioski. Dziękuję za Twoją opinię.
UsuńP.S.: Moje zaimki są pisane dużą literą w każdym moim opowiadaniu bo to mój znak rozpoznawczy. Gubię przecinki, owszem. Błędy ortograficzne zdarzają się każdemu, tak mi się wydaje. Tak samo literówki. Staram się przeglądać tekst przed wrzuceniem ale nie zawsze wyłapię wszystkie błędy. Mam tylko nadzieję, że nie wszystkich mój tekst kłuje w oczy. :)
No pewnie i nie odbieraj mojej opiny, jako hejtu. W moich tekstach też szalały przecinki. Zawsze możesz znaleźć bete :)
UsuńMnie tylko te zaimki kłują.
A tak z ciekawości, masz zaplanowaną ilość rodziałów?
Ciężko mi określić ilość rozdziałów. Wiem jak ma potoczyć się historia, a ile rozdziałów wyjdzie - zobaczy się w praniu :)
UsuńBiedny Stefan :( Mam nadzieję, że podniesie się po tym koszu od Julii :) Morgi, jako wujek dobra rada? No proszę, w sumie ma doświadczenie z Lilly :) Bardzo spodobało mi się zachowanie Michaela, pokazał kobiecie, że może na niego liczyć, prostym gestem dał Julce namiastkę poczucia bezpieczeństwa, a to jej teraz bardzo potrzebne. Mam tylko obawy, co do relacji między Stefem a Michim, chyba muszą sobie coś wyjaśnić, bo ich przyjaźń wisi na włosku, de facto przez kobietę. Pozdrawiam i czekam na next !
OdpowiedzUsuńJak, co roku będę we Wiśle na skokach :) Więc modlę się aby ten paskudny orkan opuścił Europę :) Na Planicę niestety nie będę mieć urlopu w tym roku :( Także miłego grillowania w Słowenii :)
a mnie sie tam wszystko u Ciebie podoba, Kochana. :*
OdpowiedzUsuńechhh... rozmarzylam sie, podczas czytania koncowki. racja! takiego Michiego nie mozna nie kochac! <3
nie wiem czy tak mialo wyjsc, ale ja jestem dumna z reakcji Michiego. owszem, pierwsze wrazenie- moze nie bardzo, ale nie ma sie co facetowi dziwowac...
Stefan... boje sie o niego. zazdroscil Michiemu? on mu cos odebral? nie wiem czemu, ale mam przeczucie, ze on tutaj moze odegrac wazna role w tej historii. kochany jest, tak bocznymi torami. <3 zachowal sie ladnie, naprawde. nawet po odmowie, ktora uslyszal. Krafti!<3
wiesz... z tylu glowy towarzyszy mi mysl, ze ta jedza Ella moze przybyc. ugh, ja juz baby nienawidze. :p
gleboko wierze, ze dodasz jutro. nawet nie masz pojecia jakie to fajne uczucie przyjsc ze szkoly i zjesc sobie Michiego na obiad, zwlaszcza w tym wydaniu. Kocham! <33
Powinnam się uczyć na koło, wiesz ? Ale czytam już drugi raz i nie wiem, czy nie przeczytam jeszcze raz, bo tak mi się ten rozdział podoba :)
OdpowiedzUsuńJuż zaczęło dochodzić do mnie, że Stefan kocha Maggie jak siostrę, a on tu nagle wyskakuje z czymś takim !
Na Michiego na początku się wkurzyłam i planowałam tu napisać, że szkoda, że Stefan mu powiedział już, że mógł mu powiedzieć jak by stali na podium i mógłby zemdleć i stłuc dopiero co zdobytą Kryształową Kulę. Ale mnie zaskoczył. Znaczy spodziewałam się, że będzie wkurzony i że nie będzie tego akceptował, choć nie sądziłam, że będzie myślał, że to nie jego, ale jednak. No a jego zachowanie w końcówce rozdziału, to już w ogóle kompletna niespodzianka. Zachował się super, bo był stanowczy, męski, ale też w tym wszystkim pokazał Maggie, że będzie, że sobie poradzą i że on o wszystko zadba. Boję się jednak tego, że on wciąż nie skończył z Ellą i że jeśli ewentualnie by się pojawiła Maggie mocno na tym ucierpi nawet jeśli będą tylko rodzicami jednego dziecka.
Oczywiście został jeszcze Thomas, który rozczulił mnie tym wszystkim, tymi swoimi wspomnieniami i tym, że spokojnie przemówił Hayboeckowi do rozsądku. No i tu oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Michaelowym "To moje dziecko!", co bardzo mnie rozśmieszyło. Tak już jest, że nie doceniamy tego co nasze, puki nie przychodzi czas, że możemy stracić to na czyjąś rzecz :D
Chociaż jak dla mnie cały rozdział wygrywa głos w głowie Michiego: "Tak Michael! Przywal Mu jeszcze! Przywal Mu bardziej w swoich myślach! To takie odważne!"
P.S. Nie napisałam tego pod poprzednimi rozdziałami, więc napiszę to tutaj. Mówiłaś, że nie byłaś w Arabii, dlatego muszę powiedzieć, że naprawdę twój opis był świetny ! Opisać miejsce gdzie się nie było w taki sposób jak ty to zrobiłaś - po prostu wielkie WOW !
Pozdrawiam, czekam na następny i z całego serca życzę wycieczki do Arabii ;)
I oczywiście zapomniałam !
UsuńObstawiam małego Hayboecka :D
Nie mam czasu na długi komentarz bo jestem w szkole więc napiszę ci tylko że rozdział świetny jak każdy poprzedni. Tylko jedno ''ale''... NIE PRZERYWA SIĘ TAKICH SIELANEK!
OdpowiedzUsuń