THENING...
Wszyscy stoją jak wmurowani w podłogę. I jedyną żywszą istotą w tym pomieszczeniu jest to maleństwo na rękach Stefana. A ja cały czas patrzę na blondynkę o wielkich błękitnych oczach, delikatnej twarzy i uśmiechu, który tak cholernie kochałem i za którym tak cholernie tęskniłem.
Już nie tęsknisz?
Nie wiem co czuję. Widzę Ją i mam ochotę Ją dotknąć, znów zatopić się w Jej delikatności i zmysłowości, w tych pełnych miłości oczach ale coś nie pozwala mi tego zrobić. I nie jest to Stefan, nie jest to mocno ściskająca moją dłoń, dłoń Julii... Coś sprawia, że choć najchętniej rzuciłbym się na Nią i nie wypuszczał z sypialni przez resztę nocy i następny dzień... myśl o tym powoduje paraliż. Chcę i nie chcę zarazem. Kocham i nienawidzę jednocześnie. Wybaczyłbym ale nie zapomniał.
Nie da się.
Owszem. Nie da się. Jeżeli ktoś wpadł do serca i zrobił taką rozpierduchę jak Ona w moim... Nie da się. Widzę jak blondynka przenosi wzrok na Julię. Przygląda się Jej uważnie, a w oczach ma zaskoczenie i zawód.
Nie ma prawa.
Owszem, nie ma prawa. Nie po tym co zrobiła. I nagle słychać to maleństwo. Ślini się niemiłosiernie i wydaje dziwne dźwięki. Stefan szczerzy się do Niego jak głupi, a ja nie wiem co myśleć.
Podpowiem Ci. Zapytaj ile to dziecko ma miesięcy.
I zaczynam się trząść. Julia dobrze to czuje i mocniej ściska moją dłoń przysuwając się do mnie bliżej. Nie wiem jak to robi ale Jej obecność mnie uspokaja.
- Chyba nie wszyscy się tutaj znamy. - zaczyna poważnie mój brat. Patrzy na mnie uważnie i lustruje moją reakcję. Nic nie mówię. No bo co mam powiedzieć? Że jestem w szoku? Tak, jestem. Podchodzi do Julki i wystawia Jej swoją dłoń. - Jestem Stefan, jestem bratem Michaela.
- Julia. - odpowiada cicho. Stefan uśmiecha się lekko obserwując brzuch brunetki.
- Nie chwaliłeś się, że zostaniesz ojcem Michi. - zauważa spokojnie i patrzy na mnie. Mam ochotę dać Mu po mordzie.
- Ty też nie. - zauważam. Zerka przez moment na mamę i już doskonale wiem co jest grane. Powtórka z rozrywki. Mama wiedziała. O wszystkim. O tym, że Stefan nadal spotyka się z Ellą.
- Julio, to jest moja żona Ella, a to nasz córka Emma. - mówi z uśmiechem. I nie mogę wytrzymać. Patrzę na blondynkę z wyrzutem. Zabolało.
- Na prawdę? - prycham i kręcę z niedowierzaniem głową. Ona milczy. I tylko patrzy to na mnie, to na Julkę. W końcu podchodzi do Niej i z delikatnym uśmiechem na ustach podaje Jej dłoń.
- Miło mi Cię poznać. - mówi. Szlag mnie zaraz trafi. A co moja mama na to? Stoi i wzrokiem próbuje nie dopuścić do tego żebym zrobił awanturę, scenę czy inne piekło w domu. Chce mnie zatrzymać bo doskonale wie, że jeśli teraz wyjdę to nigdy do Niej nie wrócę. I taką właśnie mam ochotę. - Brigitte nie mówiła, że Michael z kimś się spotyka. - zauważa lustrując brunetkę.
- Michael nie lubi chwalić się swoim szczęściem. - mówi mocnym głosem. Zaskakuje mnie ale nie daję tego po sobie poznać.
- Zawsze dzielił się nim ze wszystkimi wokół. - wspomina.
- Dzielenie się kobietami, które kocha już nie wchodzi w ten pakiet. - odpowiada z uśmiechem. Na twarzy Elli pojawia się niedowierzanie i lekka niezręczność. Mam ochotę się zaśmiać. Jestem dumny z Julki. Z mojej Julki. Alex podśmiechuje się pod nosem i ledwo wytrzymuje. Cóż... właściwie jest to trochę śmieszne. Mój ojciec wyraźnie widzi, że nie jest najlepiej. Ze mną. Staje obok Julki i patrzy na swoją pierwszą wnuczkę.
- Ile to maleństwo ma? - pyta.
- 3 miesiące. - odpowiada Stefan z dumą wypisaną na twarzy. Ojciec zerka na mnie i uśmiecha się lekko. Dzięki tato. Jesteś najlepszy. - Chcesz potrzymać wnusię na rękach? - pyta Stefan. Ojciec uśmiecha się jeszcze bardziej, a kiedy brat chce Mu Ją podać ten kręci głową.
- Przez całą ciążę nie pamiętaliście o dziadku. - mówi z wyraźnym żalem.
- Josef... - upomina Go matka widząc zawód na twarzy blondynki.
- Za to o babci owszem, więc niech babcia zajmie się swoja wnusią. - odpowiada. Jeszcze nigdy nie widziałem ojca wypełnionego taką ilością żalu. Miał żal do matki o to, że nie powiedziała ani Jemu ani mi o romansie Stefana i Elli ale teraz... Jest zawiedziony nie mniej niż ja. Zapada niezręczna cisza, którą po chwili przerywa Alex.
- Jestem wujkiem - mówi wesoły i podchodzi do małej istotki. Bawi się Jej paluszkami przez chwilę i też zerka w stronę Elli. Chyba jako jedyny nigdy nie darzył Jej sympatią. - Muszę przyznać, że macie wejście. - mówi Jej prosto w oczy. - Ale i tak nie pobijecie Michiego. - kontynuuje a Ella jest wyraźnie zdezorientowana. - Jeden strzał... dwa gole. - mówi z satysfakcją. - Dacie wiarę? - pyta, a na twarzach blondynowatych pojawia się zaskoczenie.
- Cóż... gratuluję. - mówi mój brat.
- Cieszę się, że Ci się układa Michi. - mówi z sympatią i lekkim uśmiechem blondynka ale co chwilę zerka w stronę Julki. W dupie mam czy Cię to cieszy.
To coś nowego.
- Julio wszystko w porządku? - pyta nagle mój ojciec, a ja czuję jak Jej uścisk słabnie. Natychmiast chwytam Ją w ramiona kiedy prawie upada. Jest blada, widać jak bardzo osłabła. A ja jestem przerażony. Nie wiem co robić. Patrzę z paniką w oczach na ojca. - Zanieś Ją do pokoju. Zadzwonię po pogotowie. - mówi.
- Nie... nie trzeba... - mówi słabym głosem próbując wstać ale uniemożliwiam Jej to biorąc Ją na ręce.
- Nie dyskutuj. - mówię poważnie i idę na górę. Nie ma siły dyskutować...
***
- Mówiłam, że nic mi nie jest. - mówię już trochę wyraźniej. W pokoju nadal jest tata Michaela i Alex.
- Jak wrócimy do Hallein od razu jedziemy do Innsbrucku do Twojego lekarza. - mówi poważnie blondas. Wywracam oczami. - Nie dyskutuj. - dodaje stanowczo.
- Przecież nic nie mówię. - bronię się.
- Ale wiem co chcesz powiedzieć. A poniedziałkowy wyjazd do Rijadu wybij sobie z głowy. Kim musi sobie poradzić bez Ciebie. - mówi patrząc na mnie poważnie. Widzę, że nie żartuje ale nie może mnie tak traktować. Nie jestem Jego własnością.
- Po pierwsze, Michi zaraz dostaniesz po gębie widząc wzrok Julki, po drugie, po co masz jechać do Arabii a po trzecie, kim jest Kim? - pyta zdezorientowany Alex.
- Julia jest architektem. Studiowała też arabistykę. Dlatego tam właśnie pracowała nad projektem. - wyjaśnia.
- Który muszę zamknąć w przyszłym tygodniu osobiście. - wtrącam.
- Kim jest projektantką wnętrz i może zrobić to za Ciebie. - dalej uparcie w to brnie.
- Chyba powinniśmy dać Im sobie wszystko ustalić. - mówi w końcu trochę rozbawiony Josef. - Ale nie męcz Julki za długo. Jest już po północy. Powinna odpocząć. - upomina Michaela i wychodzi razem z roześmianym synem. Zapada cisza. Patrzymy tylko na siebie wrogo.
- Ja pojadę do Rijadu pozamykać wszystkie sprawy a Ty będziesz miał czas na pogodzenie się z tym co się stało. - mówię w końcu. Patrzy na mnie zdezorientowany. - Powinieneś porozmawiać z bratem i z mamą.
- Wiedziała o wszystkim. Nie wybaczę Jej tego. - warczy.
- Co byś zrobił gdyby Ci powiedziała co? - pytam.
- Nie czekałbym jak głupi na Jej powrót mając nadzieję, że nadal mnie kocha. - mówi poważnie.
Ma rację.
Wiem... ale to Jego matka. Chowa twarz w dłonie. Widać jak bardzo jest załamany. I nagle słychać płacz dziecka a On zaczyna się trząść. Nie mogę na to patrzeć.
- Chodź tutaj. - mówię łagodnie. Kładzie się koło mnie i wtula głowę w moje ramię oplatając mój brzuch rękami. Staram się Go uspokoić jak małe dziecko. Głaszczę po głowie i plecach. - Dlaczego tak zareagowałeś kiedy Stefan przedstawił mi Emmę? - pytam. Przez chwilę nic nie mówi.
- To ja wymyśliłem to imię. - odpowiada.
Och...
- Tak miała mieć na imię nasza córka. - dodaje. - Kiedyś.
Bezczelna pinda!
Czuję złość. Jak ta kobieta mogła tak postąpić? Ok, wybrała Stefana. Zdarza się, że brat bratu odbiera dziewczynę ale Ona zabrała Mu...
- Zabrała mi wszystko Julka. Siebie, kawałek serca, szczęście i całą przyszłość. A Stefan to wszystko sobie przywłaszczył. On spełnia właśnie moje marzenia. Rozumiesz? - patrzy na mnie bezsilnie. Rozumiem. I mam ochotę przywalić tym dwojgu. Jak można zrobić coś takiego własnemu bratu? - Nienawidzę Ich. - mówi nagle. - Kocham i nienawidzę jednocześnie. - dodaje z wyraźnym bólem. Nie mogę na to patrzeć.
- Jak Ci pomóc Michael? - pytam. Pytam wprost bo nie mam pojęcia co robić. Jestem trochę jak piąte koło u wozu. Czuję Jego dłoń na swoim policzku. W oczach ma łzy. Ból pewnie rozrywa właśnie Jego i tak zniszczone serce. I to boli też mnie. Bo nie jest idealny, jest skomplikowany ale nie zasługuje na coś takiego.
- Po prostu... po prostu bądź. - mówi z takim czymś w głosie. Jakby desperacją. Z wielką potrzebą posiadania kogoś bliskiego. Ale ja jestem tylko matką Jego dzieci... - Może to nie jest przypadek... to wszystko co się stało... Ja...
- Nie mów zbyt wiele Michael. - mówię cicho.
Dlaczego?
Bo to skomplikuje wszystko jeszcze bardziej. Po prostu przytula się do mnie i płacze jak małe dziecko. Bo jest bezradny, nie wie co robić, wszystko Mu się wali i miesza. Komplikuje. Za bardzo i za dużo. Najwyższy czas pójść pod prąd i otrząsnąć się z tego wszystkiego. Raz na zawsze.
- Wszystko będzie dobrze Michi... - mówię, a On wtula się jeszcze mocniej i całuje moją szyję.
- Potrzebuję Cię... - mówi cicho pomiędzy pocałunkami. Jest cholernie spragniony bliskości. Jakiejkolwiek czułości. Czuję to. Czuję jak zachłannie pieści każdy centymetr mojego ciała. Jak delikatnie pozbywa się mojej koszulki i całuje brzuch. A potem wraca do ust i masuje je swoimi ustami. Zachłannie. Chcąc wziąć wszystko co najlepsze, chcąc dać wszystko co najlepsze. I nie potrafię się oprzeć. Bo ja też potrzebuję tej czułości, dzieci potrzebują tej czułości... Oboje jesteśmy zagubieni w swoim życiu i oboje pragniemy się odnaleźć. Możemy zrobić to razem? Nie wiem...
Pytanie jest czy chcecie zrobić to razem...
Nie wiem czego chcę. W tej chwili chcę Jego. Całego. Tylko dla siebie. Chcę, żeby każda Jego myśl krążyła tylko wokół mnie, wokół dzieci. Żeby nie było miejsca dla Elli. Bo teraz Michael jest mój. Mój i moich dzieci. Naszych dzieci...
- Będziesz przy mnie? - pyta ciężko dysząc. Ja też dyszę. Bo to co się dzieje z moim ciałem, to co robi z moim ciałem jest tak niezwykle przyjemne, że nie potrafię się powstrzymać. - Powiedz, że przy mnie będziesz... - nalega. - Że mnie nie zostawisz... Że nie odejdziesz... - mówi, a ja czuję, że nie wytrzymam dłużej, że zbliżam się do granicy przyjemności... - Powiedz, że tak będzie... - szepcze mi do ucha i czuję jak napina wszystkie mięśnie.
- Będę przy Tobie Michael... zawsze... - mówię. I oboje nie dajemy rady. To zbyt wiele przyjemności na tak wielki wewnętrzny ból. To mieszanka wybuchowa. Bo jesteśmy szczęśliwi cierpiąc. Jesteśmy dla siebie kochając kogoś innego...
***
Nie wiem co się ze mną dzieje. Dlaczego tak reaguję. Dlaczego Jej bliskość jest tak kojąca i tak cholernie mi potrzebna. Nie wiem. Jedyne co wiem to to, że nie chcę żeby to kiedykolwiek się skończyło. A przecież nie wiem co robić. Co będzie jutro, co będzie za miesiąc. Ba, ja nawet nie wiem co będzie dziś. Po tej nocy... nie zdziwię się, jeżeli wyjedzie mówiąc, że nie chce mnie znać. Wymusiłem na Niej obietnicę przyjemnością...
- Wszystko się ułoży. - słyszę obok. Mój ojciec siada obok mnie na ławce w altanie i razem ze mną obserwuje jak Julia usiłuje ze spokojem rozmawiać z Ellą.
- To nie tak miało być. - mówię.
- Ale jest jak jest. - odpowiada. - Żałujesz? - pyta. Patrzę na Niego uważnie. Czy jest coś czego żałuję?
- Żałuję, że tyle czekałem na kogoś kto nie jest tego wart. - wyznaję. Tata uśmiecha się słabo i nadal patrzy na brunetkę.
- Bądź co bądź jestem dziadkiem Emmy. - mówi. - Dziecko niczemu winne nie jest. - dodaje.
- Nie mam do Ciebie żalu tato.
- Ale ja mam żal do samego siebie. Nie zauważyłem czegoś co działo się tuż pod moim nosem.
- To i tak by się stało.
- Ale gdybyśmy wiedzieli wcześniej... Teraz potrafiłbyś przyznać się przed samym sobą, że kochasz Julię. - mówi. Zaskakuje mnie tym i znów na Niego patrzę. Znowu ma ten swój mądry wzrok. - Zacznij patrzeć w przyszłość, przestań żyć przeszłością Michael. Julka jest tego warta. Nie chciałbym, żebyś przez swój żal i złamane serce zranił i siebie i Ją. - dodaje pewnie.
- Jej historia też jest skomplikowana tato. Nie tylko ja mam problemy z uczuciami. - wyznaję. Ona kocha Karola. Faceta, który Ją krzywdził.
- Czasem wystarczy szczera rozmowa i czas. - uśmiecha się i widząc idącą w naszym kierunku brunetkę znika w domu. Czasem na rozmowę jest za późno.
Julka jest tak samo zakręcona jak Ty. Wasze niedorozwinięcie uczuciowe jest identyczne. Właśnie dlatego nie uciekła.
Jeszcze nie...
- Miałeś rację Michael. - mówi siadając na miejscu mojego ojca. Czerwony ocieplacz nie daje się dopiąć i wyraźnie widać brzuch ukryty pod białym golfem.
- W czym? - pytam. Nie patrzy na mnie. Obserwuje Stefana i Ellę bawiących się ze swoją córką.
- Ella jest cholernie miła, sympatyczna i chce wszystkim dokoła pomóc. Udziela mi dobrych rad związanych z ciążą i wszystkim co jest z tym związane.
- Ale? - pytam. Uśmiecha się lekko. Zawsze jest jakieś "ale".
- Rzygam tą Jej dobrocią. - mówi. Teraz to ja nie mogę wytrzymać i parskam śmiechem. I tworzy się cisza. Cisza przerywana śmiechem dziecka.
- Myślałem, że uciekniesz. - wyznaję.
- Dlaczego? - pyta z zaciekawieniem. Patrzy teraz na mnie.
- Bałem się, że po tym co się stało odejdziesz. - mówię.
- Przecież obiecałam, że tego nie zrobię. - mówi poważnie.
- Nie chcę żebyś myślała że jesteś mi potrzebna tylko do jednego. - przerywam. Milczy. Teraz jestem pewien, że tak właśnie się poczuła. - Przepraszam. - ściskam Jej dłoń.
- Jeśli dzięki temu Cię wyleczę to nie masz za co mnie przepraszać. - mówi szczerze.
- Nie jesteś jedynie lekarstwem na złamane serce Julka. - mówię poważnie. - Jesteś matką moich dzieci... W tym momencie... jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie pozwolę żeby cokolwiek Ci się stało albo żeby czegokolwiek Ci brakowało. - uśmiecha się lekko. Ale wewnątrz Niej jest smutek. Wszystko się chrzani. - Nie kłamałem. Potrzebuję Cię. - mówię dalej. Przez chwilę patrzy na mnie bez słowa jakby przyswajając to co powiedziałem. Nie składałem obietnic, nie zapewniałem niczego ale złożyłem prośbę o bycie przy mnie. Może to i samolubne i narcystyczne ale bez Niej się rozpadnę. A to będzie cholernie podłe uczucie...
- Jedź ze mną do Rijadu Michael...
- To nie tak miało być. - mówię.
- Ale jest jak jest. - odpowiada. - Żałujesz? - pyta. Patrzę na Niego uważnie. Czy jest coś czego żałuję?
- Żałuję, że tyle czekałem na kogoś kto nie jest tego wart. - wyznaję. Tata uśmiecha się słabo i nadal patrzy na brunetkę.
- Bądź co bądź jestem dziadkiem Emmy. - mówi. - Dziecko niczemu winne nie jest. - dodaje.
- Nie mam do Ciebie żalu tato.
- Ale ja mam żal do samego siebie. Nie zauważyłem czegoś co działo się tuż pod moim nosem.
- To i tak by się stało.
- Ale gdybyśmy wiedzieli wcześniej... Teraz potrafiłbyś przyznać się przed samym sobą, że kochasz Julię. - mówi. Zaskakuje mnie tym i znów na Niego patrzę. Znowu ma ten swój mądry wzrok. - Zacznij patrzeć w przyszłość, przestań żyć przeszłością Michael. Julka jest tego warta. Nie chciałbym, żebyś przez swój żal i złamane serce zranił i siebie i Ją. - dodaje pewnie.
- Jej historia też jest skomplikowana tato. Nie tylko ja mam problemy z uczuciami. - wyznaję. Ona kocha Karola. Faceta, który Ją krzywdził.
- Czasem wystarczy szczera rozmowa i czas. - uśmiecha się i widząc idącą w naszym kierunku brunetkę znika w domu. Czasem na rozmowę jest za późno.
Julka jest tak samo zakręcona jak Ty. Wasze niedorozwinięcie uczuciowe jest identyczne. Właśnie dlatego nie uciekła.
Jeszcze nie...
- Miałeś rację Michael. - mówi siadając na miejscu mojego ojca. Czerwony ocieplacz nie daje się dopiąć i wyraźnie widać brzuch ukryty pod białym golfem.
- W czym? - pytam. Nie patrzy na mnie. Obserwuje Stefana i Ellę bawiących się ze swoją córką.
- Ella jest cholernie miła, sympatyczna i chce wszystkim dokoła pomóc. Udziela mi dobrych rad związanych z ciążą i wszystkim co jest z tym związane.
- Ale? - pytam. Uśmiecha się lekko. Zawsze jest jakieś "ale".
- Rzygam tą Jej dobrocią. - mówi. Teraz to ja nie mogę wytrzymać i parskam śmiechem. I tworzy się cisza. Cisza przerywana śmiechem dziecka.
- Myślałem, że uciekniesz. - wyznaję.
- Dlaczego? - pyta z zaciekawieniem. Patrzy teraz na mnie.
- Bałem się, że po tym co się stało odejdziesz. - mówię.
- Przecież obiecałam, że tego nie zrobię. - mówi poważnie.
- Nie chcę żebyś myślała że jesteś mi potrzebna tylko do jednego. - przerywam. Milczy. Teraz jestem pewien, że tak właśnie się poczuła. - Przepraszam. - ściskam Jej dłoń.
- Jeśli dzięki temu Cię wyleczę to nie masz za co mnie przepraszać. - mówi szczerze.
- Nie jesteś jedynie lekarstwem na złamane serce Julka. - mówię poważnie. - Jesteś matką moich dzieci... W tym momencie... jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie pozwolę żeby cokolwiek Ci się stało albo żeby czegokolwiek Ci brakowało. - uśmiecha się lekko. Ale wewnątrz Niej jest smutek. Wszystko się chrzani. - Nie kłamałem. Potrzebuję Cię. - mówię dalej. Przez chwilę patrzy na mnie bez słowa jakby przyswajając to co powiedziałem. Nie składałem obietnic, nie zapewniałem niczego ale złożyłem prośbę o bycie przy mnie. Może to i samolubne i narcystyczne ale bez Niej się rozpadnę. A to będzie cholernie podłe uczucie...
- Jedź ze mną do Rijadu Michael...
**********~*~**********
Witajcie kochane :)
Co sądzicie o zachowaniu Michaela? Narcystyczne czy nie?
I co myślicie o Elli? Dobra tylko zagubiona czy przyczajona żmija? :P
A tak z innej beczki:
Jeżeli uważacie, że któreś z moich opowiadań zasługuje na nominację do konkursu na Opowiadanie Roku 2014 w Spisie opowiadań o skoczkach narciarskich, to pod linkiem ukrytym w zamieszczonym niżej banerze znajduje się strona, na której możecie nominować którykolwiek z moich blogów do tego konkursu.
Wystarczy napisać komentarz na tamtej stronie zgodnie z instrukcją, a potem głosować :)
Uważam, że nominowanie samej siebie jest lekko egoistyczne więc zostawiam to Wam.
Jeśli uważacie, że na to zasługuję, będę Wam wdzięczna za nominację i głosy :)
O glosowaniu powiadomię jak tylko zdobędę nominację (jeśli). :)
Buziole i do czwartku :*
I dali radę, bez krzyków i kłótni. Michael naprawdę zachował się jak dojrzały facet. Mógłby rozpetac piekło matce, bratu i Elli, a zdusil wszystko w sobie, przez co ucierpiała Jula. Aczkolwiek bardzo dobrze, że złożyli sobie pewne zobowiązania, gdyż jest to jakaś forms zapewnia bezpieczeństwa dla obojga. Ts Ella jest jak i dla Julki, tak i dla mnie zbyt miła i bezinteresowna. Na matkę skoczka szkoda mi słów. Tak nie zachowuje się kochająca rodzicielka. Michael jest narcystyczny, ale wydaje mi się, że on chyba taki zawsze był nawet przed odejściem Elli, od taka jego natura? Jula musi, to znosić :) Niech zgodzi się na wyjazd Michael, tak dla św ietego spokoju. Mozerrównież o czaruje go ten klimat? Pozdrawiam i czekam na next ! Głosować będę na pewno :) ehh do czwartku tak daleko...:D
OdpowiedzUsuńNo co jak co, ale na miejscu Michiego, to bym z wielką przyjemnością uderzyła Stefana, a do matki się już więcej nie odezwała. Miałam rację, że wiedziała o wszystkim, że Ella jest w ciąży. Mówiłam o przebaczeniu względem Brigitte, ale nie zasłużyła na to. Co ona niby chciała tym osiągnąć nie mówiąc mu. Przecież Michael cierpiał jeszcze bardziej. Żył w przekonaniu, że może Ella wciąż go kocha i wróci do niego i znów będą razem. Matka powinna mieć na względzie szczęście swojego dziecka a ona pozwalała mu żyć złudzeniami. Nic jej nie usprawiedliwia, kompletnie nic. Nie dziwię się, że Alex nie lubi Elli, ja sama nie pałam do niej sympatią a po tym co zrobiła tym bardziej. I jeszcze te nieme pretensje... Ona miała sobie prawo ułożyć życie a Michael nie? A może liczyła, że znów będzie z nim romansować tak jak wcześniej. Ugh, normalnie mam ochotę rozszarpać tą wywłokę. I jeszcze to imię dla dziecka... Ja węszę podstęp w tym jej nagłym powrocie. Ona jeszcze namiesza i jestem o tym święcie przekonana.Oprócz Michiego szkoda mi też Josefa. Teraz kochany synek przywiózł wnuczkę ale o ciąży nie raczył poinformować obojga rodziców tylko matkę. Pozazdrościć syna. Naprawdę podziwiam i Michaela i jego ojca, że jednak z takim spokojem to znieśli. Michaela chyba jednak bardziej, że nie urządził im III wojny światowej. Julia musi mu pomóc z uporaniem się z tym wszystkim, sam z pewnością nie da rady. Kiedy on wreszcie dopuści do siebie myśl, że kocha Julkę?! Przecież już wszyscy dookoła to widzą tylko nie on sam i Julia :/ Ciekawe, czy Michi się zgodzi na ten wyjazd do Rijadu. Sam jej na pewno nie puści, tym bardziej po tym, co się stało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z wielką niecierpliwością na kolejny. Oczywiście, że zagłosuję na twojego bloga, zrobię to z wielką przyjemnością :*
Michi zachował się nadzwyczaj dojrzale, a tego co zrobiła jego matka nie da się opisać. Jak można świadomie krzywdzić swoje dziecko i twierdzić, że się je kocha? Nie rozumiem, czemu tłumaczyła się przed Julią, skoro i tak nie powiedziała jej całej prawdy. Cieszę się jednak, że Michael umiał opanować emocje i nie dał poznać Elli, że nadal mu na niej zależy. Od początku tego opowiadania gorąco kibicuję Hayboeckowi i Julce i mam nadzieję, że nie popełni żadnego głupiego błędu i nie skrzywdzi brunetki. Chociaż nie chcą się do tego przyznać, to jednak myślę, że wytworzyła się między nimi niezwykła więź, którą można nazwać miłością. Liczę na to, że już wkrótce oboje to zrozumieją, Wspominałam już o matce i jeśli jej zachowania nie umiem wytłumaczyć, to co powiedzieć o Stefanie? W taki sposób nie postępuje prawdziwy brat. Ella też wcale nie jest lepsza, dobrali się jak w korcu maku. Mam nadzieję, że Julka raz na zawsze pozwoli wyleczyć się Michiemu z tego toksycznego uczucia.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny, buziaki :*
Nie... Ella to przyczajona żmija. Z tym imieniem to trochę zagranie poniżej pasa.. Ale szczęście w nieszczęściu, bo Michi coraz bardziej zbliża się do Julki i to cieszy. Mam nadzieję, że pojedzie z nią do Realu lub nie pojadą tam wcale. Czekam na następny i życzę weny J.
OdpowiedzUsuńRijadu oczywiście :D
Usuń"Właśnie dlatego nie uciekła.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie..." Zastanawia mnie to bardzo. Pisze jeszcze nie. Mam hipotezę. Ella to przyczajona żmija, zacznie całować Michiego, ten nieświadomie się podda, lecz gdy bedzie chciał się od niej oderwać będzie juz za późno bo Julka wszystko zobaczy i niepostrzeżenie wyjdzie z pomieszczenia
Przez takich ludzi jak ty popadam w kompleksy :-) :-) masz nesamowity talent i wszystie twoje blogi sa niesamowte. Pisz dalej
OdpowiedzUsuńPaulina
Ella podła żmija... Stefan wcale nie lepszy...
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu naszło mnie na takie stwierdzenie: "Siła uczuć podłych to coś pięknego... Jak wszystko się rypnie w jednej chwili" :D
Ale z tym imieniem to serio przegięcie... Okay, jakoś ten ich romans by Michi mógł znieść, ale serio oni są tak podli, żeby zabierać mu marzenia!? I teraz rodzinka jest pół na pół. Albo nie pół na pół. Bo bliźniaki są z Michim i Julką. Bo po jednej stronie Stefan, Ella, mama i Emma, reszta po drugiej, tylko Alex neutralny. Złapałam sympatię do pana Josefa, a Alexa kocham za te jego teksty :D Maggie też niczego sobie nie broni ;) Bo trzeba bronić Michiego, prawda? :)
" Dzielenie się kobietami, które kocha już nie wchodzi w ten pakiet. - odpowiada z uśmiechem. [...] Mam ochotę się zaśmiać."- i tu brakowało mi jednego :d Przelotnego pocałunku Julki i Michiego w stylu "piąteczka" ;))
"- Muszę przyznać, że macie wejście. - mówi Jej prosto w oczy. - Ale i tak nie pobijecie Michiego. - kontynuuje a Ella jest wyraźnie zdezorientowana. - Jeden strzał... dwa gole. - mówi z satysfakcją. - Dacie wiarę?"- ten tekst jest the best!! Alex- pozytywny duch rodziny ever :D
Mam nadzieję, że Julce nic się nie stało po tym osłabnięciu :P Widać, że ich ciągnie jak magnesy, ale nie przyznają się do tego no! Oby teraz tylko Michael z czymś nie wyskoczył, po czym Julka mogłaby go zostawić... No jak anonimek przede mną, tylko, że to Michi się nie powstrzyma przed Ellą, Julka i Stefan to zobaczą i się zemszczą...
Niech jadą razem do Rijadu!! :D Tam też pewnie nudzić się nie będą ;)
Czekamy (niestety :() do czwartku ♥ Pozdrawiam ;**
Ten anonimek to ja Pynia ( od teraz wszystkie moje komentarze będę podpisywala tym pseudonimem ).
UsuńKochana, ja przez pośpiech powiem jedynie, że cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńTak, jak każdy poprzedni, ale w tym wyczuwam pewną magię. Niesamowite!
Czekam na nexta. ;*
Ella? Podstępna żmija :P
OdpowiedzUsuńMatka Hayboecków mnie zaskakuje coraz bardziej. Jak ona może tak postępować?! Przecież to jej synowie!
Julka i Michi <3
Kiedy będzie Stefcio?
Pozdrawiam i weny ;*
Julka tak zaskoczyła Elle swoją gadką szmatką, że pewnie ani ona ani Ella no i tym bardziej Michi się tego nie spodziewali. Ale wyszło mistrzowsko! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem kochana.
OdpowiedzUsuńDostałam wiadomość od Ciebie i dziękuje za troskę rzecz jasna!
Trochę się pozmieniało w życiu , trochę tępa to wszystko nabrało , ale powoli wraca stabilizacja!
BYŁAM tutaj za każdym razem kiedy dodałaś coś nowego , chociaż bez komentarza , bo z telefonu , ale byłam.
Od początku twierdziłam , że to opowiadanie to Twoje mistrzostwo i tak zostanie!♥
Niby mają pojawić się bliźniaki , niby wszystko powoli nabiera kolorów w żuciu Michiego , ale wiem że jeszcze namieszasz i na to liczę!
A iii UWIELBIAM Ellę!♥♥
Ann!