Inspiracja:
SZPITAL W SALZBURGU...
Jesteś idiotą Michi!
Patrzę na Nią wyczekująco. Mam tylko nadzieję, że Jej wyraz twarzy mówi o tym, że jest w szoku, a nie, że coś się dzieje.
Nie pomyślałeś o tym, że taka rewelacja też na Nią zadziała?! A jak zacznie rodzić?! Miałeś nie dostarczać Jej żadnych zbędnych emocji!
Te emocje nie są zbędne. Są konieczne.
Chyba dla Ciebie. Pojawiła się konkurencja i myślisz, że jak Jej wciśniesz pierścionek na rękę to nikt Ci Jej nie zabierze? Hahaha nie rozśmieszaj mnie.
Gdybym wtedy oświadczył się Elli teraz bylibyśmy szczęśliwą rodziną.
Po pierwsze: jesteście rodziną, po drugie: Julia to nie Ella. Nie zapominaj, że w Jej przypadku zgoda na ślub ślubu nie oznacza. Już raz to przerabiała.
- Jak położna zobaczy te wszystkie świeczki to nie pozwoli Ci tu więcej przyjść. - mówi w końcu ale patrzy na mnie z takim szokiem i niedowierzaniem w oczach, że właściwie nie wiem czy nie spowodowałem tymi oświadczynami jakiegoś poważniejszego urazu Jej mózgu.
I to Cię zastanawia tak? A to, że zamiast powiedzieć "tak", "nie" lub "popierdoliło Cię Hayboeck" zwraca uwagę na świeczki zapachowe, których tutaj być nie może, Cię nie dziwi. Tak mam to rozumieć?
- Przekupiłem Ją. - mówię szczerze.
Twój geniusz mnie onieśmiela...
Przynajmniej jestem szczery.
Nie bolą Cie kolana od tego klęczenia?
- Mogę klęczeć całą noc jeśli rano dasz mi odpowiedź. - dodaję.
Cóż za epicki romantyzm... czekaj, zapiszę to sobie. Może jutro jak będziesz się oświadczał innej zupełnie nieznanej sobie dziewczynie ten tekst Ci się przyda...
Wygląda jakby zobaczyła kosmitę.
- Michael usiądź, proszę. - mówi trochę spokojniejszym głosem ale wciąż drżącym. Klepie miejsce obok swoich nóg. Chwilę się waham ale w końcu siadam we wskazanym miejscu, a Ona bierze ode mnie pudełko i nawet nie patrząc na pierścionek zamyka je i odkłada na szafkę obok łóżka. Patrzy na mnie uważnie. Jakby chciała z mojej twarzy wyczytać wszystko co we mnie siedzi. W końcu zaczyna mówić. A właściwie pytać... - Jak mieli na imię moi rodzice Michael? - pyta. Zaskakuje mnie tym. Nie mam pojęcia więc milczę nie wiedząc o co Jej chodzi. - Jak zginęli? - zadaje kolejne pytanie. Znów milczę. - Jak miała na imię moja siostra? - pyta tym razem. Nawet nie wiedziałem, że miała siostrę.
Ech...
- Mój ulubiony kolor? - pyta. Teraz po prostu pyta nawet nie czekając na odpowiedź. - Data moich urodzin? Znak zodiaku? Ulubiony film? Jakiej muzyki słucham? Wolę zimę czy lato? Jakie jest moje największe marzenie? Najlepsze wspomnienie? - milknie. Wpatruje się we mnie intensywnie. I milczymy razem. Bo wiem już do czego zmierza i wiem, że będzie miała rację. - Teraz odwróćmy te pytania i zadajmy je mi... Poznałam Twoją rodzinę ale oprócz tego na żadne inne nie potrafiłabym odpowiedzieć... - mówi poważnie. - Nie znamy się Michael. Nic o sobie tak na prawdę nie wiemy. Nie można związać się z kimś kogo w ogóle się nie zna. - dodaje ciszej. - A ja nie mogę obiecać Ci, że za Ciebie wyjdę ze strachu o swoją przyszłość. Nie mogę tego zrobić pod wpływem impulsu. Nie mogę Ci tego obiecać, bo...
- Bo mnie nie kochasz. - kończę zamiast Niej. Spuszcza wzrok na swoje dłonie, a Jej palce zaczynają nerwowo stukać o siebie. Marszczę brwi. - Julia? - unoszę delikatnie Jej podbródek, żeby na mnie spojrzała. Ma zaszklone oczy, jakby chciała się rozpłakać. Nie rozumiem...
- Dlaczego chcesz się ze mną ożenić Michael? - pyta bardzo cicho.
- Bo będziemy mieli dzieci... Bo sprawiłaś, że zapomniałem już co czułem do Elli... Bo mimo, że się nie znamy tak dobrze jak starzy przyjaciele z podwórka to wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek inny... Bo widziałaś mnie w każdej mojej odsłonie... Bo mimo tego jak czasami oziębły i niedostępny jestem nie uciekłaś... Bo potrafisz doprowadzić mnie do skrajnych emocji... Bo przy Tobie tracę rozum... Bo nie umiem się powstrzymać, żeby Cie nie dotknąć... Bo od początku wiedziałem, że jesteś kimś wyjątkowym w moim życiu... Bo nie mogę zapomnieć żadnej spędzonej z Tobą nocy... Bo chcę powodować, że zaśniesz zmęczona zadowoleniem i szczęściem i obudzisz się przy mnie z uśmiechem na twarzy... Bo chcę widzieć jak tańczysz na stole śpiewając do łyżki, jak bawisz się życiem, jak jesteś sobą... - przerywam na moment kiedy widzę spływającą po Jej policzku łzę. Delikatnie ocieram ją dłonią powodując, że znika. - I nie chcę, żebyś kiedykolwiek jeszcze płakała. - dodaję cicho. Nawet nie wiem kiedy tak bardzo się do Niej zbliżyłem, że czuję Jej oddech na swoich policzku. Jej oczy ciągle wpatrują się w moje. Ta szarość, która tak cholernie mnie przyciąga teraz wydaje się być głębsza niż kiedykolwiek. I muszę powiedzieć Jej prawdę... - Bo Cię kocham. - mówię wyraźnie. I wiem, że nie kłamię.
W końcu! No weź Ją pocałuj chłopie!
Więc składam delikatny pocałunek na Jej ustach. Takich ciepłych i miękkich. Jak zawsze. Jeden, potem drugi... i kolejny...
- Idź już... - mówi bardzo cicho pomiędzy pocałunkami. Chce i nie chce żebym szedł, widzę i czuję to. I nie mogę pozwolić na to, żeby mnie odepchnęła.
- Kocham Cię Julia... - mówię po raz kolejny. Obejmuję Jej twarz dłońmi, a Ona z cichym jękiem poddaje się. Poddaje się mi. Temu co się dzieje. Z jednej strony nie chcę w taki sposób nic na Niej wymuszać ale z drugiej... z jakiegoś powodu na Nią działam... Gdybym tylko mógł, nigdy bym tego nie kończył. Ale muszę coś jeszcze wiedzieć... Odrywam się od Niej na moment i patrzę w te zaszklone oczy pełne mieszanych uczuć. - Kochasz mnie? - pytam wprost. Jeśli tak, wszystko może się jeszcze zmienić, jeśli nie...
Znowu zamienisz się w głaz na kolejny rok.
- Idź stąd Michael, proszę. - mówi szeptem. I zagryza wargę. Nie powinna tego robić, bo to jeszcze bardziej mnie do Niej ciągnie.
- Pójdę ale musisz mi odpowiedzieć. - mówię twardo. Przez chwilę milczy. Ale też długo nie znosi ciszy.
- Kocham Cię. - mówi cicho ale bardzo wyraźnie. Więcej mi nie trzeba. Gaszę każdą zapaloną świeczkę powodując, że w sali robi się całkiem ciemno, a jedyną świecącą rzeczą są nasze oczy i księżyc. Patrzę na Nią ostatni raz i wychodzę...
***
- Jeśli otworzysz okno nic mi się nie stanie, obiecuję. - mówię lekko poirytowana Jego zachowaniem.
- Ale na pewno? - dopytuje z niepewną miną.
- Na zewnątrz jest plus 25 stopni Stefan. Potrzebuję powietrza więc otwórz to cholerne okno! - warczę. Od razu robi to co chcę. Siada na stołku obok łóżka i patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.
- Nie wiedziałem, że z Niego taki romantyk. - mówi nagle. I serce staje mi w gardle. Patrzę na Niego zdezorientowana. - Tyle słoneczników... Nie dość, że Twoje ulubione to jeszcze dostarczył Ci odrobiny lata do tego bądź co bądź więzienia. - uśmiecha się. Ach tak, o to chodzi. - Maggie co jest? - pyta. Dawno nikt mnie tak nie nazywał. A to przezwisko powoduje u mnie uśmiech.
- Chciałabym żeby już było po wszystkim Stefan. Chciałabym już wyjść bezpiecznie ze szpitala ze zdrowymi dziećmi w nosidełkach i tak po prostu usiąść sobie na kanapie i patrzeć jak śpią. - mówię szczerze.
- No i tak będzie. Jeszcze trochę i tak będzie. - zapewnia mnie. - Rozmawiałaś z Michim o tym co będzie jak już maluchy przyjdą na świat?
- Nie było okazji do ustalenia takich rzeczy. - mówię w głowie mając to co wydarzyło się w nocy.
- Teraz pewnie o wszystko będzie pytał Ciebie. - śmieje się wesoło. Patrzę na Niego zdziwiona.
- Czemu?
- Bo będzie Ci chciał nieba przychylić. - mówi. - Bo będzie chciał, żeby wszystko było perfekcyjne, żebyś była zadowolona, szczęśliwa, żeby Ci było wygodnie... Zobaczysz, będzie Cię traktował jak księżniczkę. - szczerzy się.
- Masz na myśli to, że będzie piekielnie upierdliwy? - pytam ze śmiechem na ustach. I znowu przy Stefanie się śmieję. A w nocy przy Michim płakałam. Płakałam kiedy mi się oświadczał i wyznawał miłość!
Zawsze powtarzałam, że jesteś ciut rąbnięta. Ale Hayboeck tym bardziej skoro chce się z Tobą hajtać...
- A jeszcze nie jest? - pyta i wybuchamy śmiechem.
- Lepiej powiedz gdzie poznałeś Marisę i jak Wam się układa? - pytam autentycznie zaciekawiona.
- Cóż... Poszedłem z kuzynem do baru oglądać mecz. My oczywiście byliśmy za Bayernem ale Ona z koleżankami za Borussią. No powiedz mi Jula jak można mieć nadzieję, że Dortmund będąc ostatnim w tabeli wygra z Mistrzami?
- Wariatka. - komentuję próbując być poważną ale nie wytrzymuję i śmieję się pod nosem za co zostaję skarcona wzrokiem. - To ile ta biedna Borussia przegrała? - pytam Go ponownie starając się być poważną.
- Był remis po zero ale to jest najmniej ważne w tym momencie. - usprawiedliwia się, a ja znowu wybucham śmiechem.
- Kontynuuj haha
- No a na stolikach były takie malutkie świeczuszki zapachowe i Ona widząc tą jakże potężną porażkę...
- Remis. - przypominam. Wywraca tylko oczami.
- ...Porażkę Dortmundu, zaczęła z rozpaczy maczać sobie palce w stopionym wosku. Zdziwiłem się. I cały czas Ją obserwowałem. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś był tak skupiony robiąc sobie krzywdę. I wtedy na mnie spojrzała i powiedziała "nie, nie jestem masochistką". A potem napisała swój numer na serwetce i zostawiła na stoliku jak wychodziła. No i tak jakoś wyszło, że zadzwoniłem i tadam! - kończy swoją opowieść.
- I jak się Wam układa? - pytam z uśmiechem na twarzy. Bo jak tu się nie uśmiechać przy Stefanie i Jego opowieściach?
- Jest... OK. - mówi lekko zamyślony.
- Ale coś Cię męczy. - zauważam. Patrzy na mnie teraz uważnie.
- Jest cholernie zazdrosna. - mówi w końcu.
- O mnie. - dodaję. Tylko dlatego ciężko Mu to było powiedzieć. Innej opcji nie ma.
- Wyjaśniałem Jej kim dla siebie jesteśmy.
- I nawet to, że jestem w ciąży z Michaelem Jej nie uspokaja? - dziwię się.
- Nie jesteście małżeństwem a ja trochę za bardzo się o Ciebie martwię. - wyjaśnia. Wtedy ponownie się uśmiecham. On też.
- Czyli będzie dobrze. - uśmiecham się ponownie. W tym momencie do sali wchodzi blondyn.
- To ja zmykam. A! Zapomniałbym. - odwraca się do mnie. - Chłopaki się stresują tym zakładem. - szczerzy się. Wywracam oczami.
- Na co i ile postawiłeś? - pytam.
- Dwie stówy na chłopców. - mówi dumnie.
- Więc jesteś dwie stówy w tył mówię rozbawiona.
- Słucham? Niemożliwe! - obrusza się. - Tylko mi nie mów, że ta szuja Schlieri wygrał!
- Nic więcej Ci nie powiem. - mówię.
- Wpadnę w przyszłym tygodniu. - mówi i całuje mnie w czoło. Kiedy jest przy drzwiach wita się z Michaelem. - Gratuluję stary. - klepie Go po plecach. Blondyn wygląda jakby nie wiedział o co chodzi brunetowi. - Ale te Twoje plemniki są mi winne dwie stówy. - mówi i wychodzi. Hayboeck jeszcze przez moment trawi słowa przyjaciela aż w końcu odwraca się w moja stronę. I patrzy. Ma ręce w kieszeniach eleganckich spodni, do których pasuje idealnie wyprasowana czarna koszula i biały krawat.
- Idziesz na randkę? - pytam.
- Właśnie przyszedłem. - odpowiada.
Boże jaka Ty złośliwa jesteś!
- Ale chyba ubrałem się zbyt elegancko bo moja randka woli koszule nocne. - dodaje.
Ok. Oboje jesteście.
I nadal patrzy.
- Miałem sesję z Audi. - wyjaśnia nadal stojąc przy drzwiach.
- Dobra modelka to połowa sukcesu zdjęcia. - dorzucam. Widzę jak chodzi Mu policzek ze złości. Ewidentnie nie lubi moich złośliwości ale co tam. On wczoraj dostarczył mi nadmiaru emocji to dziś mogę trochę Mu podokuczać.
- A więc nie będę miał dwóch synów... - stwierdza. Kręcę głową.
- Na razie nie będziesz miał ani jednego Michael. - mówię z lekkim uśmiechem. Patrzy na mnie jakbym zjechała z księżyca.
- To dziewczynki? - pyta wyraźnie ożywiony. Kiwam głową z uśmiechem. I jakby dopiero teraz dociera do Niego, że to wszystko dzieje się na prawdę. Siada na krześle obok drzwi i patrzy na mnie z niedowierzaniem. - Nie wyrobię na sukienki. - mówi nagle. - Ja nawet nie wiem jakie lalki teraz są modne... To nie fair! Ja nawet siostry nie miałem, ja nic nie wiem o wychowywaniu dziewczynek... - zaczyna panikować. Ale ma przy tym tak uroczą minę...
- Na Twoim miejscu raczej przejmowałabym się czymś innym. - zauważam. - Każda zapewne będzie chciała mieć swój pokój. I łazienkę, bo tam będą spędzać połowę swojego nastoletniego życia. I garderobę. Skoro chcesz Im tyle sukienek kupić... Będziesz musiał wybudować większy dom... - śmieję się. Patrzy na mnie zdezorientowany. No tak... Więc kładę ręce na swój brzuch, żeby wyraźnie widział moją dłoń. A kiedy zauważa na moim palcu złoty pierścionek ze szmaragdowym oczkiem staje się jakby... szczęśliwy. I dobrze. Bo szczęście to jedno z tych uczuć, które nie są podłe...
**********~*~**********
Cześć i czołem :)
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem.
Zwłaszcza, że wolałyście parkę.
namelessvic straciłaś wirtualne trzy stówy :P
skokonators miałaś dobre przeczucie :D
A! No i ten rozdział a zwłaszcza fragment z Borussią dedykuję mojej kochanej Kamili. :*
Do środy Dzióbaski :*
Nie mam czasu na długi komentarz więc napiszę że jestem happy rozdział cudowny dwie córeczki tatusia i przyjęte oświadczyny
OdpowiedzUsuńCud miód i orzeszki byle bez zygania
Moja koleżanka umarła po przeczytaniu
W końcu! Michi, jestem z ciebie dumna :D To przemówienie Hayboecka mnie wzruszyło, szczerze mówiąc bałam się, że Julia odmówi, ale jak widać ona też chce spędzić życie u jego boku. Widać, jak bardzo Michael cieszy się na wieść o dwóch córeczkach. Według mnie to on będzie doskonałym ojcem, jest taki troskliwy i opiekuńczy. Rozumiem Marisę, bo znając Stefana to ona może mieć już dość ciągłego gadania o Julce, ale myślę, że powinna mu zaufać. W końcu Kraft pragnie szczęścia Julii i nie sądzę, żeby zrobił coś nieodpowiedniego. Skoro już dzisiaj tak niecierpliwie czekałam na rozdział, to ja się zastanawiam, jak wytrzymam do środy :D Hahahah, poprawiłaś mi humor tymi "Dzióbaskami", aż mi się przypomniała moja pani od WOS-u XD Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! NaNajpiękniejszy ze wszystkich! Muszę przyznać, że byłam dość sceptycznie nastawiona do tych zaręczyn, ale ten rozdział przekonał mnie w 1200%
OdpowiedzUsuńPrzemowa Michiego -poezja. I podoba mi się, że Julka tak go denerwuje. W końcu ktoś się czubi, ten rodzi dzieci Michiemu. A przecież do kompletu jeszcze chłopca brakuje :-P A taki babiniec w domu to nie lada wyzwanie. Nie dziwię się, że tatuś już się martwi :-)
Nie wiem, gdzie nauczyłaś się tak pisać, ale pisz ciągle, byle więcej. Wydaj ksiazkę- każdą kupię :-D
Od rana tu wchodziłam w oczekiwaniu na coś nowego. I było warto. Nawet się nie przyjmę, jak jutro nie zdam egzaminu. Dla chwil pełnych relaksu i pięknych słów warto! Bo nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że czas się zatrzymuje, jak czyta się twoje opowiadania. I dajesz chwilę wytchnienia i spokoju. I już nikt nie musi się spieszyć :-)
Przepraszam za to wypracowanie bez ładu i składu powyżej.
Weny i pozdrawiam
Madźka
Śmiej się śmiej z mojej ukochanej Borussii, ale przypominam, że Super Puchar Niemiec jest w naszej gablocie a nie w Monachium :D Zobaczysz, jeszcze ten twój Bayern od nas w dupe dostanie i zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni :* Może teraz jesteśmy ostatni w tabeli ale jeszcze ci oczy na wierch wyjdą jak BVB będzie w pierwszej dziesiątce. A przechodząc do rozdziału, cieszę się, że ostatecznie Julka zgodziła się na oświadczyny Michiego, bo ten pierścionek na palcu to właśnie oznacz prawda? A spróbowałaby się tylko nie zgodzić... Michiego się nie odrzuca, jego się kocha. To taki wspaniały facet.Kurczę, jak ona go tak mogła tyle czasu w niepewności trzymać? Po tym co jej powiedział, że ją kocha i wgl? Ja rozumiem, że za bardzo się nie znają, ale mają przed sobą całe życie, żeby to zrobić. Jeju, teraz mu zaczynam współczuć, trzy baby w domu, a jak odziedziczą charakter po Julii, to się dopiero zacznie. Szlag biedaka trafi, oby tak jednak się nie stało. Wierzę, że będą szczęśliwą rodziną i nic im na drodze tego szczęścia nie stanie. A co do Marisy i Stefana... No cóż, bez zazdrości nie ma związku prawda? Przesadna zazdrość też nie jest dobra, no ale cóż, jak im nie wyjdzie, to zrzucą na to, że kibicowali wrogom i to się nie mogło udać. Połączenie fanki BVB i fana Bayernu, mieszanka wybuchowa, wiecznie się o to z kolegą kłóciłam. Może jednak u nich w związku obejdzie się bez tego. No i chłopaków żal :D I Kraft i Schlieri kasę stracili :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny. Dziękuję za BVB :*
Manu i Morgi wygrali!
OdpowiedzUsuńMaggie ma pierścionek zaręczynowy na palcu, a to oznacza jedno! Przyjęła oświadczyny Michiego :D
Buziaki ;***
Manu zgarnia kasę ! :D
OdpowiedzUsuńI w sumie mógłby się ze mną podzielić, bo ja też obstawiałam dziewczynki (co prawda zdanie zmieniłam w ostatniej chwili, ale zawsze ! :D)
Nie sądziłam, że Julia się zgodzi, ale bardzo się cieszę. Owszem uważałam, że to trochę za wcześnie, ale w tym rozdziale pokazałaś, że najważniejsze nie jest wiedzieć o kimś wszystko, a po prostu go kochać.
Mam nadzieję, że te zaręczyny wpłyną też pozytywnie na związek Stefana z Marisą, że nie będzie już zazdrosna. Choć wcale się jej nie dziwię, że była.
Michi jest szczęśliwy i zaręczony - to najważniejsze :D A już niedługo dzieciaty. Więc nie może obniżać lotów, bo rzeczywiście nie wyrobi na sukienkach. :D
Wg wyobraziłam sobie Michiego przetrzepującego internety w poszukiwaniu modnych lalek :D
I wszystko wszystkim, ale jak dla mnie cały rozdział wygrywa Kraftowy tekst o Michaelowych plemnikach :D
Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :*
Piękny rodział <3 Boże..ja chce takiego Michaela :(
OdpowiedzUsuńJestem. I komentuję. Przeczytałam wcześniej, ale dopiero teraz pisze, gdyż wreszcie weszłam na laptopa. Tak mnie zainspirowałaś, że aż sama postanowiłam dodać rozdział na swoim blogu :p.
OdpowiedzUsuńBoże... za każdym razem, gdy dodajesz rozdział czuję się jakbym dostała nową dawkę narkotyku. Aż wstyd mi się przyznać, tak szczerze. Cieszę się, że dodałaś ten rozdział. Nie jest przesadnie słodki, a ja jestem na to okropnie wyczulona i jeśli coś jest przesłodzone to po prostu to odrzucam, bez względu na to ile przeczytałam i jak bardzo fascynowały mnie poprzednie rozdziały. Taka już po prostu jestem. Jak na razie jestem zadowolona i nie potrafię oprzeć się, aby codziennie nie zajrzeć tutaj, choć wiem, że nie dodajesz rozdziałów codziennie. To opowiadanie jest świetne.
Michi. Mój Michi wreszcie dorósł :D Jestem z niego dumna. I dumna z Juli, że go nie odrzuciła, ani nie zrobiła żadnej innej głupoty. Wiedziałam, że będę dwie dziewczynki! No byłam tego pewna. Tak więc teraz dla równowagi potrzebny jest chłopiec... :p Pisz jak długo możesz i chcesz, wydaj książkę, wykupię całą księgarnię. Pozdrawiam. Alicja :D
Michi wreszcie wyznał swoje uczucia, ale w jakim stylu... no po prostu pięknie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozmowy Julki i Stefana. Muszę przyznać, że w dość nietypowych okolicznościach Krafti poznał Marisę. Niby taka nieśmiała, a jednak umiała zwrócić uwagę bruneta na siebie :D mam nadzieję, że szybko zrozumie, że Jula nie jest dla niej żadną konkurencją i się zaprzyjaźnią.
Ojoj.. się porobiło. Aż dwie córeczki tatusia. Michi pewnie zwariuje ze szczęścia i będzie je bardzo rozpieszczał...
No i cudowne zakończenie, bo Jula przyjęła zaręczyny <3
Z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział
Inka :)
No dobra, zaskoczyłaś mnie. I tym, że Julia się zgodziła i informacją, że to bliźniaczki :) Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, też bym przegrała, miałam nadzieję, że to chłopcy lub parka :( Ale polecę slangiem, byle zdrowe były, a reszta jest nie ważna :)
OdpowiedzUsuńCzyli mimo wszystko przyjęła pierścionek :) Wyznanie Michiego naprawdę wzruszające i chwytające za serce nie jedną pannę i mężatke :) Pozdrawiam i czekam na next ;)
Bayern! Stefcio. ♥ Moja ulubiona mieszanka. :))
OdpowiedzUsuńNie będę odkrywcza, ale to mnie zazwyczaj cechuje...
Jesteś WIELKA! Czemu? Tu nie chodzi to, że ten rozdział jest fenomenalny. Kryje w sobie to, co powinna zawierać dobra literatura, ale sama fabuła...
Zaskoczenie, ot co. Niesamowicie spodobała mi się odpowiedź Julki. Zwłaszcza sposób, w jaki przekazała tę wiadomość. :)
Jednak dziewczynki :))) Na pewno będą strasznie rozpieszczonymi córeczkami tatusia. I ulubionymi ""maskotkami"" wujków skoczków ;*
OdpowiedzUsuńJej, udało się chociaż jeden typ wyeliminować ;p No ale jak możesz nie robić małego Haybocka?! :D Cudny rozdział i Julka na szczęście przyjęła oświadczyny :) Bo te pytania, tło, cała reszta było romantyczne i tajemnicze ;p A Marisa zazdrosna? No najpierw sama 'zdobyła' Stefana, a później fochy strzela no... Zmienne humorki ;D
OdpowiedzUsuńDziś króciutko, bo nie mam czasu, ale rozdział na meeega plus :) Weny i pozdrawiam ;**
Ehh, a mogłam nie obstawiać. Ale ja naprawdę myślałam że Michi spłodził syna i zostanie mu tylko drzewo do posadzenia, no niestety, cel nie został osiągnięty, będzie musiał próbować do skutku ;)
OdpowiedzUsuńPocieszam się że tak naprawdę Greg, Thomas, Stefan... Wszyscy oprócz Manu przegrali. Miał szczęście i tyle :D
Dobra, starczy o zakładach. Przyjęła! No przyjęła, założyła pierścionek, czyli przyjęła te oświadczyny :D
Wyznanie Michiego, naprawdę wzruszające. Lubię poczytać takie sceny, są naprawdę kochane. Aż się łezka w oku kręci. Każdy chciałby takiego faceta, mimo jego częstych humorków, to jednak Michi, dla mnie jest cudowny :D
Bardzo lubię też te siostrzano-braterskie rozmowy Julki ze Stefanem. Czuję wtedy taką rodzinną atmosferę ;)
Aaa no i Marisa może przestać być zazdrosna, Julka już zajęta :D
Pozdrawiam ;)
Jejku jaki piękny rozdział! Po pierwsze uwielbiam rozmowy Michiego ze sobą. Po drugie romantyczne oświadczyny pięknie. 2 dziewczynki? Takie małe księżniczki Michaela:) Czekam na następny i pozdrawiam Jula :*:*
OdpowiedzUsuńDwie córeczki, przyjęte oświadczyny - Michi w siódmym niebie.
OdpowiedzUsuńHayboeck powinien szukać dodatkowej pracy. Trzy kobietki na utrzymaniu to nie lada wyzwanie.
pozdrawiam, Pynia
uwielbiam cię ! masz talent kobieto <3 przeczytałam wszystkie twoje opowiadania i zarówno ten o Schlierim jak i o Hayboecku jest zajebisty :) całe dnie czekam aż coś dodasz xd zaglądam na stronę po kilka razy kocham cię po prostu !
OdpowiedzUsuńdo tego Bayern lovv <3
popieram pomysł powyżej żebyś napisała książkę :) z chęcią przeczytam ^^
3maj się i dziękuję ci za to że dzień staje się piękniejszy dzięki twoim opowiadaniom <3
Kochana, o której godzinie możemy się spodziewać kolejnego rozdziału? Zaglądam tu co chwilę i już umieram ze zniecierpliwienia :D Buziaki :*
OdpowiedzUsuńZa godzinkę, obiecuję :*
UsuńOoo to świetnie, już się nie mogę doczekać :D :*
UsuńHotel Atlantic City, New Jersey | MapYRO
OdpowiedzUsuńThe hotel's 남원 출장안마 1769 rooms are 충주 출장안마 located at the front of a 30-acre waterfront 김제 출장샵 casino. 인천광역 출장샵 The 15-acre property boasts a large, 1,900-square-foot 충청남도 출장마사지