KLUB TEQUILA...
Jestem zdolna jedynie na przeciskanie się przez tłum ludzi nie patrząc za siebie mimo, że bardzo tego chcę. Mam ochotę tam wrócić i wykrzyczeć Mu, że nie ma pojęcia o czym mówi, że myli się, że jest idiotą i kompletnym chamem, który wykorzystuje moją wyraźną słabość do Niego...
Do Jego ciała...
Wykorzystuje Ją do czegoś co jest największą bzdurą jaką kiedykolwiek słyszałam. Do tej pory widzę w myślach ten Jego cwany uśmieszek i wściekłe spojrzenie gdy było po wszystkim. Ciągle odbijają mi się słowa, które powiedział... "Tak jak myślałem... jesteś nikim. Zniknij z Naszego życia zanim skrzywdzisz Stefana jeszcze bardziej kolejnymi obietnicami bez pokrycia i słowami, które najwyraźniej nic dla Ciebie nie znaczą...". Ocieram spływającą łzę z policzka i staram się trzymać krawędzie sukienki jak najniżej, żeby nikt nie zauważył braku najważniejszej części mojej garderoby. Muszę uciec. Jak najdalej od Niego. Jak mogłam dać się tak ponieść? No jak?
On jest...
Nie kończ, proszę.
Musisz to sobie uświadomić Julka. Znowu się dajesz zniewolić. On robi dokładnie to samo co Karol mała...
Przestań!
Tylko nie bije.
Mogę jedynie wydobyć z siebie cichy jęk. Bo to cholerna prawda. Zniewala mnie. Jestem beznadziejnie podatna na to co robi. Jestem nikim...
- Hej Maggie, a Ty gdzie? - za rękę chwyta mnie Stefan, którego wesoły uśmiech natychmiast znika kiedy odwracam się w Jego stronę. - Julka co się stało? - pyta lekko przestraszony. Kręcę tylko głową.
- Muszę iść Stefan.
- Co się stało? - pyta ponownie. Ręce mi się trzęsą kiedy spoglądam Mu przez ramię. Blondas stoi przy wejściu do łazienek i patrzy zawzięcie w moją stronę. Nienawidzi mnie. Wracam wzrokiem do bruneta chociaż jest to cholernie ciężkie do zrobienia. Nie poznaję samej siebie. Uciekłam bo chciałam czuć się wolna i niezależna a wpadłam w kolejną sieć.
- Muszę... muszę zniknąć. - mówię.
- Co? Julka o czym Ty mówisz? - pyta zdezorientowany. Ponownie zerkam w stronę łazienek. Tym razem wzrok Stefana podąża za moim a kiedy zauważa blondyna od razu wraca do mnie. - Coś Ci powiedział? - pyta. - Jeśli powiedział Ci coś...
- Jestem dla Niego Ellą Stefan. Muszę zniknąć zanim stanie się dla mnie Karolem. - mówię i całując Go w policzek wychodzę do szatni pospiesznie biorąc swoją kurtkę i łapiąc pierwszą lepszą taksówkę. Dopada mnie Kraft.
- Julia co to znaczy? - i patrzy na mnie takim bezradnym wzrokiem. Zaciskam zęby chcąc powstrzymać łzy. I już rozumie. - Zabiję... - mówi i chce wrócić do klubu ale mocno trzymam Go za rękę i nie pozwalam tego zrobić.
- Stefan przestań!
- Co On sobie wyobraża?!
- Nie warto. Zawieź mnie do domu. Proszę. - patrzę Mu prosto w oczy. Widzę jak walczy ze sobą. - Stefan nie powiedziałam nie. Rozumiesz? To nie jest tylko Jego wina. Też tam byłam. - mówię chcąc jak najbardziej załagodzić Jego nerwy. - Proszę, jedźmy do domu. Muszę dopakować rzeczy. O 5:00 muszę być na lotnisku, nie chcę tych kilku godzin spędzić bez Ciebie. - mówię mocno. Widzę jak się poddaje. Muszę to jakoś załagodzić. Nie mogę zniszczyć ich przyjaźni...
Do Jego ciała...
Wykorzystuje Ją do czegoś co jest największą bzdurą jaką kiedykolwiek słyszałam. Do tej pory widzę w myślach ten Jego cwany uśmieszek i wściekłe spojrzenie gdy było po wszystkim. Ciągle odbijają mi się słowa, które powiedział... "Tak jak myślałem... jesteś nikim. Zniknij z Naszego życia zanim skrzywdzisz Stefana jeszcze bardziej kolejnymi obietnicami bez pokrycia i słowami, które najwyraźniej nic dla Ciebie nie znaczą...". Ocieram spływającą łzę z policzka i staram się trzymać krawędzie sukienki jak najniżej, żeby nikt nie zauważył braku najważniejszej części mojej garderoby. Muszę uciec. Jak najdalej od Niego. Jak mogłam dać się tak ponieść? No jak?
On jest...
Nie kończ, proszę.
Musisz to sobie uświadomić Julka. Znowu się dajesz zniewolić. On robi dokładnie to samo co Karol mała...
Przestań!
Tylko nie bije.
Mogę jedynie wydobyć z siebie cichy jęk. Bo to cholerna prawda. Zniewala mnie. Jestem beznadziejnie podatna na to co robi. Jestem nikim...
- Hej Maggie, a Ty gdzie? - za rękę chwyta mnie Stefan, którego wesoły uśmiech natychmiast znika kiedy odwracam się w Jego stronę. - Julka co się stało? - pyta lekko przestraszony. Kręcę tylko głową.
- Muszę iść Stefan.
- Co się stało? - pyta ponownie. Ręce mi się trzęsą kiedy spoglądam Mu przez ramię. Blondas stoi przy wejściu do łazienek i patrzy zawzięcie w moją stronę. Nienawidzi mnie. Wracam wzrokiem do bruneta chociaż jest to cholernie ciężkie do zrobienia. Nie poznaję samej siebie. Uciekłam bo chciałam czuć się wolna i niezależna a wpadłam w kolejną sieć.
- Muszę... muszę zniknąć. - mówię.
- Co? Julka o czym Ty mówisz? - pyta zdezorientowany. Ponownie zerkam w stronę łazienek. Tym razem wzrok Stefana podąża za moim a kiedy zauważa blondyna od razu wraca do mnie. - Coś Ci powiedział? - pyta. - Jeśli powiedział Ci coś...
- Jestem dla Niego Ellą Stefan. Muszę zniknąć zanim stanie się dla mnie Karolem. - mówię i całując Go w policzek wychodzę do szatni pospiesznie biorąc swoją kurtkę i łapiąc pierwszą lepszą taksówkę. Dopada mnie Kraft.
- Julia co to znaczy? - i patrzy na mnie takim bezradnym wzrokiem. Zaciskam zęby chcąc powstrzymać łzy. I już rozumie. - Zabiję... - mówi i chce wrócić do klubu ale mocno trzymam Go za rękę i nie pozwalam tego zrobić.
- Stefan przestań!
- Co On sobie wyobraża?!
- Nie warto. Zawieź mnie do domu. Proszę. - patrzę Mu prosto w oczy. Widzę jak walczy ze sobą. - Stefan nie powiedziałam nie. Rozumiesz? To nie jest tylko Jego wina. Też tam byłam. - mówię chcąc jak najbardziej załagodzić Jego nerwy. - Proszę, jedźmy do domu. Muszę dopakować rzeczy. O 5:00 muszę być na lotnisku, nie chcę tych kilku godzin spędzić bez Ciebie. - mówię mocno. Widzę jak się poddaje. Muszę to jakoś załagodzić. Nie mogę zniszczyć ich przyjaźni...
MIESZKANIE W INNSBRUCKU, 8:00 RANO
Dawno nie miałem takiego kaca.
Schlałeś się jak świnia. Nikogo nie słuchałeś i wkoło powtarzałeś, że Julia to dziwka.
Bo to prawda! Zaciskam dłonie w pięści i wstaję powoli z łóżka. Zegar wskazuje 8:10 rano. Cisza w mieszkaniu. Albo śpią albo wrócili do siebie. Musze napić się kawy. Koniecznie. Więc idę do kuchni a kiedy tam wchodzę widzę wszystkich moich kumpli pochylonych nad śniadaniem. Każdy z Nich spogląda co chwilę na Stefana, który z wyraźnie przygaszoną miną studiuje strukturę kubka w ciapki. Wygląda jakby bolał Go ząb. Świetnie. Zniszczyła Go. Jakim cudem jakaś dziewucha może tak zniszczyć człowieka w 2 tygodnie? Nienawidzę Jej. Idę w kierunku ekspresu do kawy a kiedy upijam łyk gorącego płynu słyszę zdanie, które zaskakuje mnie bardziej niż Didl wygrywając TCS.
- Nigdy Ci tego nie wybaczę Michael. - mówi spokojnie, a kiedy odwracam się do Niego widzę Jego pełne pogardy oczy. Że co? Niby czego?
- Słucham? - moje zdziwienie sięga zenitu. - Mi? - pytam. Stefan znów patrzy na kubek a reszta zebranych z zainteresowaniem przysłuchuje się naszej wymianie zdań. - Och... czyli zdążyła Ci o wszystkim powiedzieć. No cóż... dziwi mnie Jej szczerość. Widocznie ma jakieś wyrzuty sumienia.
- A Ty nie masz w ogóle. - atakuje mnie. Prycham.
- Stefan, miałem zamiar Ci o wszystkim powiedzieć, na prawdę. Chciałem, żebyś wiedział z kim się wiążesz. To zwykła dziwka i tyle. - mówię.
- Michi przesadzasz. - słyszę Morgiego, który patrzy na mnie z lekkim niedowierzaniem. Kręcę tylko głową. Widzę jak Stefan zaciska pięści.
- Myślałeś, że ktoś taki jak Ona może czuć cokolwiek do kogoś? Do Ciebie Stefan? Nadarzyła się okazja i Ją wykorzystała.
- Zamknij się! - warczy na mnie.
- Jesteś idiotą Stefan. Powtórzę to jeszcze raz: to zwykła dziwka. - mówię wyraźnie. Stefan wstaje z krzesła i podchodzi do mnie popychając mnie na lodówkę. Skąd On ma tyle siły?
- Bo co? Bo przeleciałeś Ją dwa razy?! - wrzeszczy. I słychać zdziwienie u wszystkich w pokoju. I patrzą na mnie wielkimi oczami. Nawet Gregor oderwał się od telefonu.
- Myślałeś, że ograniczy się do Ciebie? - prycham. Patrzy na mnie jakbym powiedział Mu coś czego by się w życiu nie spodziewał i kręci głową.
- Nie spałem z Nią Michael. - oznajmia najspokojniej jak można. I na moim czole pojawia się zmarszczka. Że co? - Po pierwsze, za bardzo Ją szanowałem i szanuję, po drugie dopiero co zakończyła toksyczny związek, a po trzecie to tylko przyjaciółka, która była i jest dla mnie jak siostra! - krzyczy. Słucham?!
Jesteś idiotą Hayboeck.
- Jesteś idiotą Michael. - słyszę głos Gregora.
- Gdybyś chociaż raz porozmawiał ze mną jak dawniej o wszystkim być wiedział! Ale Ty wolałeś zachować się jak ostatnia świnia! Miałeś ochotę to czemu nie wykorzystać Jej prawda? I tak za chwilę wyjedzie.
- Ja... - cholera. I co ja mam teraz powiedzieć? - Ja...
- W dupie to mam. Żyjesz we własnym świecie i dla rozrywki postanowiłeś spieprzyć sobie jeszcze relacje ze wszystkimi wokół...
LOTNISKO RIJAD...
Jesteśmy na miejscu.
Tu, gdzie zawsze chciałaś być.
Wciągam ciepłe powietrze przez nos zaciągając się zapachem falafel z pobliskich barów ulicznych. Suchość jaka mnie otacza to to za czym tęskniłam. I Ci uśmiechnięci ludzie... Kiedy wychodzę na plac przed lotniskiem od razu się uśmiecham. Kramy pełne kolorowych sukien i tkanin, które tak pięknie prezentują się na ciele rozpościerają się kilometrami wzdłuż głównej drogi. Wysokie palmy ani drgną. Zero wiatru. Tylko słońce, bezchmurne niebo i czerwone placki ziemi pomiędzy asfaltowymi ulicami. I ten gwar, który mówi jak bardzo tętniące życiem jest to miasto. Zerkam w lewo i widzę wysoki budynek wystający ponad wszystkie inne. Kingdom Tower. Cud architektury. Tylko wzdycham. Ile bym dała za to by choć raz w życiu móc spotkać się z jego projektantem.
Już niedługo Jula. Masz czystą kartę. Prawie...
Prawie... Zerkam na jedną z licznych czerwonych taksówek ustawionych wzdłuż drogi. Uśmiecham się do młodego człowieka z kilkudniowym zarostem i idę w Jego kierunku a On otwiera bagażnik i wsadza moją walizkę do środka po czym otwiera drzwi przede mną z wielkim uśmiechem i jeszcze większym ukłonem. Tak, jestem Europejką. Jestem kobietą. Jestem tutaj ważniejsza niż Arabski biznesmen.
- Gut morning - mówi kalecząc angielski. Uśmiecham się do Niego miło.
- Sabah al-khayr - mówię płynnie. Patrzy z podziwem i również się uśmiecha.
- Europejka znająca arabski? - pyta w swoim języku wsiadając za kierownicę.
- Europejka duszą będąca Arabką. - odpowiadam patrząc przez szybę. Mężczyzna milknie. I tak jak nakazuje najwyższa kultura tego kraju nie zadaje więcej pytań. Podaję Mu karteczkę z adresem i kiwa tylko głową. Czas zacząć nowe życie...
MIESZKANIE W INNSBRUCKU...
- Masz Jej numer? - pytam siadając na Jego łóżku. Leży odwrócony w stronę okna z słuchawkami na uszach. Zdejmuję je i pytam ponownie. - Masz Jej numer Stefan? - obraca się w moją stronę i siada patrząc na mnie z wielką złością w oczach. Ok pomyliłem się w kwestii ich stosunków ale...
Nie ma żadnego ale Michael. Jesteś idiotą. Bezczelnym idiotą.
- Nie mam. Uciekła od faceta, który Ją kontrolował i maltretował. Nie miała telefonu. - wyjaśnia nadzwyczaj spokojnie ale z wyraźną pretensją w głosie.
- Jakikolwiek kontakt do Niej? - pytam patrząc na Niego uparcie.
- Po co Ci to Michael? Chcesz Jej jeszcze poubliżać?
- Chcę... - zacinam się bo trudno mi to powiedzieć. - Chcę Ją przeprosić.
- Za co? - pyta poważnie. Nie rozumiem o co Mu chodzi. I chyba to widzi bo zaraz zadaje pytania pomocnicze. - Za to, że byłeś dla Niej niemiły? Że traktowałeś Ją jak złe oblicze Elli? Że Ją przeleciałeś i nazwałeś dziwką? - nic nie odpowiadam tylko zaciskam zęby. Tak, cholera jasna. Właśnie za to powinienem Ją przeprosić. Ale czy ja w ogóle jestem w stanie to zrobić? - Odezwie się jak wszystko... pozałatwia tam na miejscu. - mówi nie patrząc już na mnie. Pozałatwia, czyli zmieni nazwisko i wszystko co Jej dotyczy? - Powiem Jej, ze chcesz z Nią porozmawiać ale jeśli nie będzie chciała...
- Tylko o to Cię proszę. - mówię spokojnie. Wszyscy dzisiaj na mnie patrzyli jak na największego złoczyńce. Nie wiem co będę musiał zrobić żeby znowu zachowywali się jak dawniej w stosunku do mnie.
Może Ty zacznij się normalnie zachowywać.
- Coś jeszcze? Chciałbym się przespać. - mówi brunet. Już mam Mu powiedzieć, że Go strasznie przepraszam. Że robiłem to wszystko dla Niego. Ale to wytłumaczenie jest najgłupsze jakie w ogóle mogę wymyślić. Bo sam nie wiem jakie jest wytłumaczenie.
- Nie, już nic. - mówię tylko cicho i wychodzę.
Tchórz!
Daj mi spokój.
Tracisz przyjaciela. Zostaniesz sam.
Już jestem sam.
Jesteś idiotą...
MADAREEM CROWN HOTEL, RIJAD...
Sea Food Restaurant umieszczone nad basenem hotelowym jest bardzo urokliwym miejscem, gdzie można posłuchać muzyki na żywo granej na podwyższonej scenie, można obserwować innych ludzi, którzy świetnie bawią się zazwyczaj na wakacjach albo w podróży poślubnej. Wszystko tutaj jest przesycone złotem. A piaskowe płytki i ściany hotelu doskonale komponują się z błękitem wody w basenach oraz zieleni drzew wyciętych w idealne kule. Świeczki na stolikach dodają elegancji pełnemu klasy stolikowi, na którym właśnie wylądował kieliszek z winem. Truskawkowe i musujące. Nietypowe ale ulubione. Przeze mnie. Zerkam na mężczyznę siedzącego naprzeciwko mnie. Kładę niewielką kopertę z prawej strony stolika i upijam kolejny łyk wina. Od razu czuję się pewniej. W środku jednak cała drżę. Pierwszy raz w życiu robię coś takiego. Jakby tego nie nazwać jest to przestępstwo i kontakt z mafią. Tutaj, na porządku dziennym. Mężczyzna zerka do środka i patrzy na mnie poważnie.
- To tylko połowa należnej kwoty. - mówi.
- Połowa teraz, połowa kiedy dostanę to czego oczekuję. - mówię całkiem pewnym głosem. Nie poznaję samej siebie. Determinacja robi swoje. Adrenalina również. I świadomość tego, że jestem tak blisko całkowitego uwolnienia się od Karola... Mężczyzna uśmiecha się lekko.
- Wie Pani jak robić interesy. - zauważa wyciągając kartkę i długopis.
- Powiedzmy, że nie jestem w tym całkiem zielona. - mówię. Bo nie jestem. Machloje Karola już zawsze pozostaną tajemnicą. Oprócz moich słów nie ma na nie żadnych dowodów. Właśnie dlatego teraz siedzę przy jednym stoliku z jednym z największych oszustów w Azji.
- Jakie dane mają zawierać dokumenty?
- Proszę zadawać pytania. - mówię.
- Data i miejsce urodzenia.
- 14.02.1989r. Wiedeń. - mówię wyraźnie.
Walentynki?
Data urodzenia Karola.
Wiedeń?
Nigdy tam nie byłam. Będę miała pretekst żeby go odwiedzić.
- Stan cywilny?
- Panna. - zdaje się, że permanentna.
- Znaki szczególne? - pyta i patrzy na mnie. Oprócz tatuażu na lewym udzie?
- Brak.
- No i została nam najważniejsza kwestia. Imię i nazwisko. - mówi i patrzy na mnie wyczekująco.
Jak chcemy się nazywać?
- Maggie Julia Lehter...
**********~*~**********
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam ale miałam dylemat czy wysłać Julię do tej Arabii czy jednak nie. Wysłałam.
Kolejny albo jutro albo dopiero w niedzielę :)
Buziole :*
Mam nadzieję, że będzie jutro :*
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze:)
Czekam:)
A jednak wysłałaś naszą Maggie do Arabii :D Trudno...
OdpowiedzUsuńBrawa dla Michaela! Powinien dostać Nobla za tą głupotę z klubu :) Bardzo dobrze, że Stefan mu powiedział do słuchu.
Pozdrawiam ;*
Czyli Michi się dowiedział. W sumie, myślałam że to się jakoś milej potoczy, ale byłoby chyba zbyt cukierkowo xd
OdpowiedzUsuńNo, zdecydowanie przesadził nazywając Julię dziwką. Tym bardziej że nie wiedział czy spała ze Stefanem czy nie, czas odpokutować. Zachowanie chłopaków było akurat odpowiednie, Michi nie powinien być zdziwiony. No i reakcja Stefana, popieram.
Maggie *-* To takie typowe, no i urocze, teraz już nie zapomni o tym krótkim pobycie u chłopców.
Jestem tylko ciekawa co z nimi teraz zrobisz, dlatego z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
Pozdrawiam ;)
Meggie Julia Lehter, nawet ładnie brzmi :) Tylko czemu data musi jej się kojarzyć z Karolem? Człowiekiem, który był dla niej katem? No cóż kobieca psychika jest trudna do ogarnięcia. Michael faktycznie zachował się jak ostatni cham, najlepiej zwalić całą winę na dziewczynę i obarczyć ją złem całego świata. Stefan mnie zaskoczył, nie spodziewałam się takiej reakcji. Pierwszy raz pokazałaś jego postać, jako osobę kipiącą złością. Wyszło mu to na dobre i Michiemu też, ale mam wrażenie, że on dalej nie zdaje sobie sprawy jak zranił dziewczynę. Zazdroszczę Meggie tego słońca i ciepełka ;) Pozdrawiam i czekam na next'a
OdpowiedzUsuńA myślałam, że jej nie wyślesz do Arabii :c
OdpowiedzUsuńCóż.. W sumie to może i lepiej? :D
Na pewno będzie ciekawej..
Pozdrawiam! ;*
Dziś krótko, bo zadania z matmy jeszcze czekają :/ Jestem zaskoczona tym wyjazdem Julii, liczyłam na to, że jednak zostanie. Jednak po tym co się stało... Nie wiem, czego ja się spodziewałam. Michael zachował się jak kompletna świnia i ostatni cham i prostak. Jak mógł jej powiedzieć coś takiego? Czy ten związek z Ellą zniszczył w nim wszystkie dobre uczucia, wgl uczucia? Może i chciał w jakiś sposób ratować przyjaciela, ale chyba byłoby lepiej, gdyby wcześniej porozmawiał ze Stefanem, a nie odstawiał takie cyrki jak ten w klubie i rano. Przesadził i to cholernie. Ja się dziwię, że nie dostał od Stefana lub od któregoś z chłopaków po gębie. Należało mu się i to w 100% Rychło w czas się zorientował, jak bardzo skrzywdził Julię. Potrzebował jej wyjazdu i kłótni ze Stefanem, żeby to zrozumieć? Nie no, gratuluje Michi! Szkoda mi Stefana, że musi teraz przechodzić przez tak trudny okres przez własnego przyjaciela i jego fanaberię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny. Buziaki :)
A ja wczoraj a nawet dzisiaj czekałam do 3 rano, bo może dodalas. Nic się nie stało, że dzień później. Rozumiem twój dylemat. Mam nadzieję, że nowy ukaże się jutro. :) Przepraszam , że bez ładu i składu, ale nie umiem pisać komentarzy i jestem na tel. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA ja już miałam nadzieję, że nie wyjedzie...
OdpowiedzUsuńI wiesz co? Może to i dobrze nawet. Wydaje mi się, że ten wyjazd mógł tylko uzmysłowić Michiemu, że najwyższa pora się otrząsnąć. Co jak co, ale tak dłużej żyć się nie da. Bo tylko rani najlepszego przyjaciela, skoczków i nawet samego siebie. A tego ostatniego chyba najbardziej. I taki zgorzkniały jest... A to wszystko przez tą Ellę. Ugh... ;p
Mam nadzieję, że Michi i Stefan w końcu szczerze pogadają, wyjaśnią sobie wszystko, a przede wszystkim- naprawią swoją przyjaźń, co jest najważniejsze. Mam nadzieję, że im się uda. Tak samo jak Julii. :) Ale Ona musi wrócić. Najlepiej jak najszybciej. Przecież idealnie pasuje do Austria Team! :)
Teraz tylko zastanawia mnie, jak to teraz rozegrasz. Julia sobie wyjechała. Michi sobie został. Stefan jest zły. I co teraz? Hm... Ciekawie będzie. :)
Czekam. ;) Dodaj jutro, no proszę... :D ;* Już nie mogę się doczekać, a cierpliwość to nie moja mocna strona. ;/
Klaudia. ;)
Michel... Idioto... Tracisz wszystko... WSZYSTKO! Tracisz Stefana, Julię, przyjaciół, honor, odwagę, panowanie nad sobą, grunt pod nogami... Mogłeś porozmawiać! Raz, a szczerze, Maggie by nie wyjechała, miałby s przyjaciela, kumpli... A ty i tak wszędzie widzisz złą Ellę. Kiedy się w końcu twoja 'chcica' odezwała, zwaliłeś wszystko (powtarzam się)... Nie wiem, czy ktokolwiek będzie chciał cię słuchać. Nie po tym co zrobiłeś. Julka jest rozsądna, ale pewna bym nie była, czy da ci drugą szansę. Czytając rozmowy Stefana i Haybocka ściskało mnie w żołądku. Kraft będzie bronił panny (już) Lehter do końca! Ale mam nadzieję, że chociaż się pogodzą, a Michael jakoś to sprostuje i oczyści sobie kartę... No i oby nie tchórzył, bo mi się wydaje, że właśnie Stefan czeka na przeprosiny, chociaż wobec niego, że go posądzał...
OdpowiedzUsuńKrafcik musi być załamany... No i wkurzony. Oby Maggie się do nich szybko odezwała! Dziewczyna wie jak robić interesy! Jak dostanę tego czego chcę, ty również do końca dostaniesz! A tak poza tym to byłaś w Arabii? Bo tak o niej fajnie opowiadasz ;)
Czekam na kolejny ♥ Pozdrawiam ;**
Genialne! Ale dlaczego ona wyjechała?! Łamiesz mi serce wiesz? I naszym skaczącym gwiazdom również :c
OdpowiedzUsuńJ.