poniedziałek, 19 stycznia 2015

19. Zrozumiesz to co robię jak będziesz miała własne dzieci...

Inspiracja:
José Gonzalez - Heartbeats



GDZIEŚ W DRODZE Z INNSBRUCKU...

Słońce wyjątkowo pięknie dziś świeci. Może to dobry znak?
Jak się stresujesz to męczą się dzieciaki.
Jak tu się nie stresować kiedy jadę poznać Jego rodziców? Do tej pory wszystko było normalnie a teraz Michael pojawi się z obcą dziewczyną w dodatku z brzuchem!
Nie było całkiem normalnie. Jego brat miał romans z Jego dziewczyną. Albo odwrotnie ale na jedno wychodzi.
Patrzę na Niego kątem oka. Jest skupiony na drodze i stara się nie pokazywać tego jak bardzo jest zestresowany ale widzę, że jest. I włosy sterczą Mu każdy w inną stronę...
- Nie miałem czasu na fryzjera. - mówi przesuwając dłonią po głowie. Nic to nie daje. Nadal ma ten sam blond nieład. Uśmiecham się słabo. Nie przeszkadza mi to.
- Dobrze Ci w dłuższych włosach. - mówię i odwracam głowę, bo na mnie spogląda z zaciekawieniem. Patrzę przez okno i widzę budzącą się do życia przyrodę. Wszędzie robi się powoli zielono, pączki na drzewach rozwijają się w zastraszająco szybkim tempie, a ptaki śpiewają wygrzewając się na najwyższych gałęziach drzew... Austria w zimie ma swój cudowny świąteczny klimat, jak na Alpejskie krajobrazy przystało ale dopiero na wiosnę i latem widać w całej okazałości jej czystość, delikatność i świeżość. Staje się po prostu piękna... 
- Wszystko ok? - słyszę obok.
- Tak. - odpowiadam krótko, chociaż mam ochotę wykrzyczeć, że stresuję się jak przed maturą. Nagle zamiast zjechać z autostrady w kierunku Hallein kierujemy się dalej na Salzburg i Linz. No i jestem skołowana... - Michael?
- Hmn? - nie odrywa wzroku od drogi przed Nim i jeszcze przyspiesza.
- Nie powinniśmy tutaj zjechać? - pytam patrząc na Niego uważnie.
- Moi rodzice przenieśli się spowrotem do Thening. - odpowiada spokojnie. - Dom w Hallein jest mój. - oznajmia. Chyba wyczuwa moje zaskoczenie. Cóż... na stronie FISu miejsce zamieszkania ma właśnie w Hallein. Małym malowniczym miasteczku półtorej godziny drogi od Innsbrucku. - Mieszkam tam kiedy mam jakąś przerwę między sezonami albo treningami. - dodaje zerkając w moją stronę.
- Myślałam, że wtedy wracasz do rodziców. - mówię nie zastanawiając się specjalnie nad tym. Odwraca wzrok i ściska trochę zbyt mocno kierownicę. Co jest?
Nie wiem...
- U rodziców jestem tylko na Święta. - odpowiada. - I kiedy muszę. - dodaje tajemniczo. Z Nimi też jest pokłócony? Myślałam, że tylko z bratem z wiadomych powodów. Więc patrzę na Niego wyczekująco. Wzdycha i wywraca oczami zirytowany moim gapieniem się na Niego. - Powiedzmy, że... nie jesteśmy... aż tak blisko jak kiedyś. - stwierdził i zamilkł. Widać było na Jego twarzy zamyślenie. Nie będę wnikać. Widać nie tylko z bratem ma popsute relacje. Więc i ja milknę. I znów oglądam krajobrazy za oknem. Pola wiatraków rozciągające się daleko po sam horyzont... W samochodzie zrobiło się bardzo ciepło, a to zawsze działało na mnie w jeden sposób... zasypiałam...


***

Niewielki biały dom z ciemnym dachem i wysokie świerki przed nim. Charakterystyczne miejsce z charakterystyczną altaną w czerwonym kolorze na podwórku. I wywieszona na balkonie pościel. Piękny dzień więc mama wietrzy wszystkie wnętrzności domowe. I uśmiecham się sam do siebie, a właściwie do wspomnień, kiedy to ściągała ze mnie kołdrę w sobotnie przedpołudnie w każde wakacje. Z dwóch powodów: po pierwsze - żebym wstał, bo "leżąc cały dzień w łóżku kobiety sobie nie znajdę" i po drugie - "pierzyny trzeba wietrzyć, żebyś w nocy miał czym oddychać"... I widzę ruszającą się firankę. Mama zaraz wypadnie z domu najprawdopodobniej z płaczem. W Święta cóż... spędziłem tu tylko jeden dzień. Dłużej nie potrafiłem. Nadal jest ten cholerny żal... Drzwi się otwierają, a na podjazd wybiega mama, a za Nią wychodzi Alex. Jak zwykle w piżamie. Bo kto by Mu kazał się ubrać o 12:00 w środku tygodnia?
Chyba czas obudzić Julkę.
Czas najwyższy. Odwracam się w Jej stronę. Śpi bardzo spokojnie i co jakiś czas się uśmiecha przez sen. Szkoda mi Jej budzić ale muszę. Więc delikatnie zaczynam Ją głaskać po policzku. Nie wiem czemu ale lubię to robić. Ma taką delikatną skórę... Co ja pieprzę?
- Co jest? - mruczy rozespana.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmiam i widzę jak mama zatrzymuje się przed samochodem i zdezorientowana patrzy na Julkę, a potem na mnie. Cóż... prawdziwie zdezorientowana będzie jak Julka wysiądzie z samochodu. - Zaczekaj tutaj ok? - pytam Ją a Ona tylko kiwa głową bawiąc się palcami. - Hej... - chwytam Ją za dłoń. - Będzie dobrze. - puszczam Jej oko ale sam nie jestem tego pewien. Wysiadam i staję przed samochodem. I właściwie nie wiem co mam robić. I chyba Bóg sprawił, że Alex przyczłapał za mamą na dół. Od razu szczerzy się jak głupi i rzuca na mnie jakbyśmy mieli po 12 lat. Cóż... przy Nim czasem się tak czuję. Może dlatego, że jest młodszy, a może dlatego, że ciągle mamy taki sam dobry kontakt?
- No stary w końcu będę miał się na kim wieszać - śmieje się ściskając mnie mocno. Jest bardziej umięśniony ode mnie i trochę niższy co sprawia, że wygląda jak rasowy paker. Ale serce ma ze złota. - I nie przyjechałeś sam... - zauważa uśmiechając się i machając do Julki jak kretyn. Uderzam Go lekko w ramię, żeby się uspokoił ale śmieję się razem z Nim. W końcu odwracam się do mamy. Jest spokojna i uśmiechnięta ale w Jej oczach widzę lekki niepokój.
- Cześć mamo. - wyduszam w końcu z siebie. Uśmiecha się szerzej, a ja nie potrafię Jej nie przytulić. Jest jak jest ale to moja matka. Kocha mnie i mimo błędu jaki popełniła... nadal Ją kocham. Kiedy się odrywamy od siebie mogę zadać tylko jedno pytanie. - Gdzie tato?
- U starego Heinricha. Pomaga Mu w rozbiórce szopy. - wyjaśnia mama.
- Ciekawe ile fajek znajdą. - mówi Alex. I zaczynam się śmiać. Pamiętam jak w tajemnicy jako gówniarze popalaliśmy w szopie tego dziadka. Zawsze chowaliśmy paczki na belce nad wejściem. Tam nie dosięgał, bo był bardzo niski. Aż w końcu nas przyłapał razem z naszym ojcem i skończyło się podpalanie...
Jula.
No tak. Czas spoważnieć.
- Chciałbym Wam kogoś przedstawić. - zaczynam niepewnie i odwracam się w stronę samochodu. Podchodzę do drzwi od strony pasażera i otwieram je.
-Zaraz umrę ze stresu. - słyszę ciche przerażenie. Wyciągam rękę, którą Julka słabo ściska i wysiada z samochodu. Kiedy drzwi się zamykają, a Julka staje na przeciwko mojej mamy, na twarzy której pojawia się niedowierzanie. Cóż... brzuch Julki mówi sam za siebie. Nie jest duży ale jest na tyle okrągły, żeby domyślić się co się dzieje.
- Mamo, Alex... to jest Julia. - mówię uważnie obserwując reakcję mojej rodzicielki. Patrzy i widzę, że jest w szoku. 
- I podejrzewam, że Julia nie zjadła wielkiego arbuza... - mówi z szerokim uśmiechem Alex. Taa... robi się niezręcznie. Mam wrażenie, że Julka zaraz odwróci się i ucieknie gdzie pieprz rośnie, tak się na Nią gapią.
- Wiosna przyszła, wszyscy dzieci robią. - słyszę za plecami. Tak to mój tato. - Chyba, że połknęłaś jednak pestkę od arbuza i Ci tam wyrósł, a Michi przyjechał nam pokazać ten niezwykły okaz. - kontynuuje podchodząc z uśmiechem do Nas. Kręcę tylko głową. Tak, mój ojciec jest specyficzny. Tylko Alex jest taki jak On. I czasem tego żałuję. Nie tego, że Alex taki jest tylko tego, że ja nie potrafię. Jestem jak moja matka... - Co tak stoisz kobieto? Babcią będziesz, możesz ryczeć. - mówi z uśmiechem i ściska Julkę na powitanie. Wyraz zdziwienia na Jej twarzy mówi wszystko. Uśmiecham się tylko do Niej i wzruszam ramionami. - Witaj w rodzinie. - mówi ojciec. - Widząc teraz Wasze spojrzenia i brak pierścionka na dłoni tej młodej damy podejrzewam, że gdybym określił Cię mianem mojej przyszłej synowej zaczęlibyście się tłumaczyć i jąkać do wieczora więc oszczędzę Wam tego. - puszcza Jej oko i znowu odwraca się w stronę matki. - Zrób coś do jedzenia kobieto a nie patrz na Nich jak na eksponat muzealny. - mówi i mama ze słabym uśmiechem ściska rękę Julii i prawie biegnie do domu. 
- No stary, gratuluję. - młody znowu wiesza się na mnie, a Julkę delikatnie ściska jakby się bał, że Ja zgniecie. 
- Na jak długo przyjechaliście? - pyta ojciec.
- Na kilka dni. Potem wracamy do Hallein na chwilę i ruszamy dalej. - mówię.
- Dalej? - pyta Alex. Julia też jest zdziwiona.
- Potem wytłumaczę. Wezmę rzeczy do pokoju. Tato, nakarm mi Ją. - widzę Jej wzrok i już wiem, że będzie miała milion pytań i pretensje. Cóż... wściekła, wygląda uroczo...


***

Tak dużej kuchni nie widziałam już dawno. Pewnie dużo się w niej gotuje. 
Ale cisza panuje w niej grobowa.
Zostałam z Panią Brigitte sama. Alex i Josef - bo tak kazał do siebie mówić ojciec Michaela, poszli pokazać Mu jak cudownie obłożyli płytkami basen w ogrodzie. Więc siedzą sobie przy stole i nie wiem co zrobić kiedy Pani Hayboeck pichci coś do jedzenia. To, że kiszki mi marsza grają słychać chyba w całej okolicy. W końcu Pani domu siada przy stole na przeciwko mnie i z miłym uśmiechem przygląda mi się przez chwilę. Teraz dopiero czuję się niezręcznie. Gdzie On do cholery jest?!
- Podejrzewam, że wiesz dlaczego Michael rzadko przyjeżdża do Nas. - zaczyna rozmowę. Tego się nie spodziewałam. Brigitte nie owija w bawełnę tylko strzela wprost.
- Nie chce spotkać Stefana. Powiedział mi o Elli. - odpowiadam. Kobieta uśmiecha się smutno.
- Więc znasz połowę historii. - mówi czym trochę mnie zaskakuje. Coś oprócz romansu? - Stefan nie mieszka z nami odkąd Ella zniknęła. - oznajmia. Więc czemu Michi tutaj nie wraca? To Jego dom... - Michael nie wraca do nas przeze mnie. - mówi. Czekam na ciąg dalszy. - Wiedziałam, że Stefan spotyka się w tajemnicy z Ellą i nic z tym nie zrobiłam. - mówi spokojnie, a mnie zatyka. Słucham? I pozwalałaś na to?! Kim Ty jesteś?! To Twoi synowie! Chyba widzi i wyczuwa moją złość. - Pozwoliłam Stefanowi zniszczyć związek Michaela. 
- Dlaczego mi Pani o tym mówi? - pytam. Zaczęłaś ni w pięć ni w dziewięć. Nawet nie zapytałaś o ciążę tylko zaczęłaś usprawiedliwiać siebie.
- Chcę żebyś wiedziała co się stało i postarała się mnie zrozumieć. - odpowiada spokojnie.
- Nie rozumiem. - odpowiadam lekko zdenerwowana. - Jak świadomie można tak skrzywdzić własnego syna? Powinna Pani Mu o tym powiedzieć od razu kiedy się Pani dowiedziała, a Stefanowi wybić Ellę z głowy.
- Obaj byli z Nią szczęśliwi, a Ella była zagubiona. - mówi. Super. I co z tego? - Kocham moich synów i chciałam szczęścia Ich obu.
- Więc postanowiła Pani, że dzielenie się jedną kobietą będzie świetnym pomysłem? - oburzam się.
- Wiedziałam, że długo to nie potrwa i że jeden z Nich będzie cierpiał. - przerywa. - Ale nie potrafiłam przerywać szczęścia żadnego z Nich. 
- Nie dziwię się, że Michael nie ma ochoty Pani odwiedzać. - mówię gorzko. Jaka matka tak się zachowuje?
- Zrozumiesz to co robię jak będziesz miała własne dzieci. - mówi cicho i odchodzi do kuchenki. A ja mam mętlik w głowie. Jestem zdenerwowana i teraz wszystko rozumiem. I nie dziwię się w ogóle. Tylko, że to jest jednak matka. I póki Michael Ją ma, powinien to doceniać. Bo Ona rzeczywiście Go kocha. I cierpi razem z Nim. Była i nadal jest rozdarta pomiędzy miłością do jednego i do drugiego syna. Może czas najwyższy wybaczyć? Patrzę na Nią. Na ścianie obok szafek wiszą zdjęcia rodzinne. Tak. Ona Ich kocha. Tylko nie potrafi tego odpowiednio pokazać. 
- Przepraszam. - mówię cicho ale wyraźnie. Uśmiecha się blado. Nadal jestem zła. Bo sprawiła, że Michael stał się taki jakim się stał. A Jego serce rozdarło się na strzępy i nikt nie potrafi go posklejać. Ma żal. Bo to wciąż Go boli. Ale to jest matka.
- Jak się czujesz? - pyta.
- W porządku. Czasem jeszcze mnie mdli ale już dużo mniej. - mówię z lekkim uśmiechem.
- Nadal Cię mdli? Może powinnaś pójść do lekarza? Który to już miesiąc? - pyta patrząc na mnie z wyraźną troską.
- Początek piątego. - oznajmiam. Widzę, że coś Jej nie pasuje. No tak, rozmiar brzucha. Uśmiecham się najmilej jak potrafię. - To bliźnięta. - oznajmiam. Oczy się Jej robią jak spodki. I pojawiają się w nich łzy.
- Brigitte! Słyszałaś?! To dwójka! - do kuchni wpada ojciec Michaela i cieszy się jak wariat jakiś. Za im wchodzą pozostali domownicy, a blondyn siada obok mnie i kręci głową z lekkim zażenowaniem.
- Haha Michi strzelił dwa gole przy jednym strzale mamo - zaśmiewa się Alex. Sama mam ochotę się zaśmiać. Patrzę na blondyna a ten chowa głowę w dłoniach...

***

- Jeśli chcesz, mogę spać w salonie albo z Alexem. - mówię kiedy kładzie się do łóżka. Patrzy na mnie jak na idiotę. 
Bo to pierwszy raz będziecie spali razem?
No nie ale to jest trochę inna sytuacja.
Puknij się w czoło. Czasem mam wrażenie, że jesteś blondynem nie bez powodu.
Więc kładę się obok Niej i ponownie otaczam Ją ramieniem kładąc dłoń na Jej brzuchu. Tym razem nie czuję żadnych drgnięć. 
- Nie martw się, Oni po prostu śpią. - mówi spokojnie i kładzie swoją dłoń na mojej. Jej spokój jest mi bardzo potrzebny. Chyba za bardzo się stresuję ale jak tu się nie stresować? Nie mam pojęcia co robić. Nie wiem co może się stać, nie wiem jak to dalej rozegrać. - Jak myślisz? To chłopcy czy dziewczynki? - pyta zamyślona. Ciągle się nad tym zastanawiam.
- Jeśli to będą dziewczynki to oszaleję. - mówię, a Ona się śmieje. I ja też. - Para. - oznajmiam. - To na pewno będzie para. 
- Mały Michael i mała Julka? hehe
- Ciekawe do kogo będą bardziej podobni. - zastanawiam się na głos. I wyobrażam sobie te maleńkie rączki, nóżki i te oczka patrzące z lekką paniką, no i te maleńkie usta śmiejące się wesoło z niczego...
- Masz do Niej żal? - pyta nagle patrząc na mnie uważnie. Nie bardzo wiem o co chodzi. - Bo wiedziała i nie powiedziała Ci, nic z tym nie zrobiła. - kontynuuje widząc moje zdezorientowanie. Wzdycham.
- Rozmawiała z Tobą o tym? - pytam ale przecież znam odpowiedź. - I co? Usprawiedliwiła się tym, że kocha nas obu i nie umiała skrzywdzić żadnego z nas odbierając nam obu szczęście? - czuję jak głaszcze moją dłoń. Chce mnie uspokoić. Nadal nie potrafię o tym mówić bez emocji, które mnie rozpierają od środka. - Nie umiem Jej tego wybaczyć. - mówię starając się uspokoić oddech. Czuję Jej dłonie na swojej twarzy. Są takie ciepłe... A Jej oczy takie spokojne i hipnotyzujące... Uśmiech taki łagodny...
- To Twoja mama Michael. Nie wiesz co stanie się jutro. Na prawdę chcesz tracić czas na pretensje i niechęć? 
- Oszukiwała mnie.
- Nie tylko Tobie było ciężko. Pomyślałeś choć raz jak Ona musiała się czuć rozdarta? Kocha Was obu i jakimś dziwnym sposobem mimo tego co Ella robiła, Ja też szanowała i lubiła.
- Elli nie dało się nie lubić. - wtrącam.
Ech...
Po Jej twarzy przemyka cień.
- Przepraszam.
- Nie masz za co. Ty nadal kochasz Ellę, a ja nadal kocham Karola. - mówi. No właśnie.
- Właściwie to... nie rozmawialiśmy o Tobie i Twoich problemach. Ciągle tylko o mnie. - mówię. Jestem pieprzonym egoistą.
- Nie ma o czym mówić. Odcięłam się od tego. Teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie. No i kocham kogoś innego więc moją miłość mogę swobodnie przelać z Karola...
- Kochasz kogoś? - dziwię się. Czyżby jednak Stefan?
I nie podoba Ci się to.
Nie wiem.
- Dzieciaki. - wyjaśnia z uśmiecham. Ach, no tak.
Co za ulga.
I zapada cisza... I znowu coś mnie popycha w Jej stronę. I znowu Ją całuję. Nie wiem właściwie czemu. Nasza relacja jest tak dziwna, że sam się w niej gubię. Nie jesteśmy razem, będziemy mieli dzieci. Ale jak na osoby, które nie chcą ze sobą być to zachowujemy się bardzo dziwnie. Kochamy kogoś innego, a ciągnie nas do siebie jak magnesy. Spędzamy razem noce, często ponosi nas fala czułości... jak teraz. To przyciąganie jest wyraźnie silniejsze od nas samych. Pocałunki stają się coraz bardziej namiętne, dłonie zaczynają błądzić po ciele, a oddechy przyspieszać. 
Ona teraz ma wieczną chcicę wiec masz okazję się zabawić. I to bez konsekwencji, bo te już są.
Odrywam się od Niej i patrzę w oczy. Mam ochotę coś powiedzieć ale przecież nie mogę, bo bym skłamał. A obiecałem, że nikogo nigdy nie okłamię. 
- A jak zrobię krzywdę dzieciom? - pytam. Uśmiecha się lekko rozbawiona.
- Twój penis musiałby być ze dwa razy dłuższy. - odpowiada spokojnie. Widzę, że ma ochotę się roześmiać. Pfff
Ktoś tu komuś wjechał na ambicję.
Coś we mnie wstępuje. Mam ochotę pokazać Jej, że nie zna mojego potencjału i że nigdy nie powinna żartować z tej strefy mojego życia. I chyba to widzi bo z Jej twarzy znika uśmiech. Ma minę jak wtedy w klubie. Wiem, że jest w stanie zrobić dla mnie wszystko. Nie wiem dlaczego tak na Nią działam ale chcę tak na Nią działać. Przynajmniej teraz. Więc delikatnie zsuwam ramiączko od Jej koszuli nocnej i składam na Jej ramieniu delikatne pocałunki przechodząc w okolicę szyi. Pachnie cudownie. I jest taka ciepła. I delikatna...
- Michael? Michi, ktoś dzwoni do drzwi. - mówi, a ja z niechęcią odrywam się od Jej skóry. Po chwili słyszę jak ktoś zbiega na dół, a za moment krzyk. Podwójny krzyk. Podwójny męski krzyk. - Kolega Alexa? - pyta zdezorientowana. I słychać jeszcze "cześć mamo". A ja zastygam.
- Stefan. - mówię w lekkim szoku. Zwlekam się z łóżka a zaraz za mną Julia. Zakłada szybko szlafrok i wychodzi za mną z pokoju. A kiedy schodzę na dół staję jak wryty, bo nie wierzę w to co widzę. Mój ojciec w wyraźnym szoku, Alex z rozbawieniem a mama z przerażeniem. Stefan stoi w salonie z noworodkiem na ręce i teraz wpatruje się w moim kierunku z wyraźnym zdezorientowaniem. Ale nie to jest najgorsze i najbardziej szokujące. Gdyby zrobił sobie dziecko z jakąś panną... w końcu ja też zrobiłem. Ale po chwili w domu pojawia się uśmiechnięta blondynka, a na ramieniu ma przewieszoną torbę w misie. I czuję jak moje serce zaczyna galopować. Julia zaciska moją dłoń chcąc mnie uspokoić bo już doskonale wie, że dopadło mnie cholernie podłe uczucie. Uczucie wściekłości. Bo wolałbym Stefana z 10 dzieci i każdy z inna kobietą, niż obraz Stefana z dzieckiem i Ellą...





**********~*~**********
Przepraszam, że dopiero dziś ale moje niezdecydowanie wzięło górę.
Skomplikować bardzo czy bardzo bardzo?
I tylko dzięki Kamili powstał ten rozdział. :*
Kolejny jutro albo pojutrze :)
Buziole :*

P.S.: ZAPOMNIAŁAM!! ale wstyd. KAMILA dzisiaj ma URODZINY!!  ^^
100 lat kochanie Ty moje najbardziej mnie wspierające :* i żeby Ci się spełniły wszystkie marzenia moja mała 17stko :*

16 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się tego! Kompletnie mnie zaskoczyłaś! Ella i Stefan są małżeństwem? Czy Michael i Julia będą teraz udawać zakochaną parę aby dopiec tamtym??? Czekam na dalasze części. Super♥
    kagiea- mojawyobraznianieznagranic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj czekałam i czekałam ale to nic. ..jest dzisiaj :D
    Rób z opowiadaniem co chcesz bo piszesz super tylko JA CIĘ BŁAGAM nie komplikuj relacji Michaela i Julii. Niech się Ella nie wpieprza! Żadnego romansu, pocałunkow itp prooosze.
    Ma zostać sielanka: )
    P. S. Jeśli dodały się dwa komentarze to przepraszam ale piszę z telefonu
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu, się dzieje, się dzieje. Czytam od niedawna. Potrafię kilka razy dziennie zajrzeć tu ;) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Woow :) świetne jak zawsze, mam nadzieję, że będzie jutro :) czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to jestem ciekawa czyje to jest dziecko. Mam nadzieję, że nie Michiego bo by się chłopak nie wypłacił.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. WAS?! Stefan i Ella razem? I to w dodatku z dzieckiem? Zaskoczyłaś i to bardzo :D
    Ciekawe jak zachowa się Michi. I co na to powie Maggie :)
    Czekam z niecierpliwością!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję raz jeszcze za te życzenia i prezent, jakim jest właśnie ten rozdział :* Cieszę się, że mogłam ci pomóc, choć trochę w pisaniu go. Mam nadzieję, że wyszło tak jak chciałaś :) Krążyłam, krążyłam i jednak nie ustrzeliłam, ale byłam blisko tego, co zaszło między Michim a jego mamą. Nie dziwię mu się, że jest zły na Brigitte. Nie ma co się dziwić... Owszem, kocha swoich synów i chciała ich szczęścia ale to co zrobiła, no po prostu brak słów. Jednak matkę ma się tylko jedną i cokolwiek by zrobiła, trzeba jej wybaczyć, nawet kiedy będzie to bardzo trudne. Jednak mam dziwne wrażenie, że ona jednak wiedziała o tym, że Ella i Stefan są razem, a ta jej zaskoczona mina może świadczyć o tym, że takiej konfrontacji się raczej nie spodziewała. (Wiem, moja wyobraźnia szwankuje, coś nie chce ze mną współpracować.) Pan Josef bardzo pozytywna osoba i od razu zaskarbił sobie moją sympatię, zresztą Alex tak samo. Teraz to się jednak będzie działo, trafiłam z tym powrotem Elli, ale nie obstawiałam, że od razu wróci z dzieckiem i ze Stefanem jako jego ojcem (o ile on wgl tym ojcem jest). Już się doczekać nie mogę kolejnego.
    Pozdrawiam i ściskam, jeszcze raz dziękuję i pamiętaj, na mnie zawsze możesz liczyć :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle się działo...
    Ta końcówka... STefan i Ella, czy oni... Czy oni się spotykali, nie mówili nic Michiemu i...? Masakra... I dziecko zrobili... Okay, Michi też zrobił, ale to raczej ich relacji nie polepszy... A ja się boję o Julkę, bo kto wie co teraz przez przypadek, w przypływie emocji może zrobić. Może uciec, może pobić Stefana, może opieprzyć Ellę... Nie umiem przewidzieć co się stanie... Tylko, że jeszcze jedna myśl chodzi mi po głowie "A co jeśli to dziecko jest jednak Michaela?" ??? To by się totalnie rypnęło... I tak od razu druga myśl co do relacji chłopaków... Czy Stefan się zakocha w Maggie??
    I co ze Stefanem?? Kraftem... Czy Michi lub Julka zadzwonią do niego i porozmawiają... O mamo, komplikujesz i to bardzo... :D A chcesz bardziej!? Jak chcesz ja nie mam nic przeciwko ;3
    Biedny Michi zabiegany nie miał czasu zadbać o siebie i o swoje włosy :( Ale w dłuższych mu lepiej, to fakt :D Nie mogę sobie jego wyobrazić w takich jak na jeżyka, Krafcika i owszem z trudem, ale jakoś tak, ale Michiego!? :D
    Rodzinka ma dziwne poczucie humoru... Dziwwne relacje są między nimi... Tylko Alex mi się wydaje mega przyjazny i mega fajny :D (Nie wliczam tu naszego blondasa). Mama trochę dziwna, no ale no...
    Czeeekam na część kolejną :3 Nie mogę się doczekać ♥ Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi że Michi mże pobić Stefana itd, nie Julka xD
      Tata również sympaytczny i z bujną wyobraźnią ;)

      Usuń
  9. Zdecydowanie poproszę więcej pana Hayboecka i Alexa! :D

    Jeszcze ten Stefan... Też nie miał się kiedy wziąć :/
    Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co musiał czuć w chwili kiedy ich zobaczył.


    Buziaki, weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Warto było czekać tyle na ten genialny rozdział ;) Brat i ojciec Michiego w Twoim wykonaniu, to coś wspaniałego. Obyło się bez kazań i morałow, ale w końcu są dorośli. Mama tylko mnie zaskoczyła, nie wiem, co o niej sądzić. I ta niezapowiedziana wizyts drugiego brata, czuję, że to może się wymknac z pod kontroli. Mam nadzieję, że skoczek poradzi sobie z tym, że jego brat ma dziecko z Ella. Julka powinna go wspierać. Mogliby np. Odstawić niezła szopkę :D i przedstawienie dla rodziny. Pozdrawiam i czekam na szybkie go next'a.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bez jaj...
    No to takie chamskie trochę, ten Stefan i Ella. Takie, że no ja nie mogę, aż słów nie umiem sklecić.
    Jeszcze z dzieckiem ;-; Jakby się okazało że to... Nie no jakby to też było Michiego chyba bym padła. Nie wiem jaki tam jest odstęp czasowy, ale mam nadzieję że jednak te "dwa gole" to wszystko.
    Mamuśka jest niezła, znaczy ja jej nie rozumiem. Albo rozumiem... Przepraszam dużo się działo w tym rozdziale nie wiem na czym się skupić.
    ALEX! I JOSEF. Bardzo pozytywne punkty tego rozdziału, już ich lubię, już jest fajnie :)
    Haha, ten fragment: "Twój penis musiałby być ze dwa razy dłuższy. - odpowiada spokojnie. Widzę, że ma ochotę się roześmiać. Pff Ktoś tu komuś wjechał na ambicję." Kolejny pozytywny punkt rozdzialu :D
    Ciekawe jak Julka zareaguje na tą Elle, bo wściekłość Michiego wyczuwam na odległość.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. O Boże!!!! Jak ja lubię takie "urocze" momenty rodzinne. MIchi i Julka są na tym etapie, że poznają się na nowo i to jest super przemawiające do mnie. Może nie poznawać na nowo ale poznawać w ogóle. Co do Stefana i Elli to ja chcę następny rozdział!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dałaś po garach...
    I wiesz co? Teraz uważam, że Michi powinien sobie uzmysłowić, że to co minęło- nie wróci. Raz, a dosadnie i przede wszystkim, powinien w końcu dopuścić do siebie myśl, że zakochał się. Może jeszcze nie do tego stopnia intensywnie, by to odczuwać po tak wielkiej miłości, którą żywił do Elli, ale to zawsze kiełkujące uczucie, które scementowane będzie dwoma szkrabami. :)
    Michi powinien teraz podnieść głowę, wziąć za rękę Julkę i przejść obok nosa ukochanego braciszka oraz tej kretynki (pomimo wszystko- nie mieści mi się w głowie to, czego dopuszczała się ta rozpustna dziewoja- jakże poetycko heh. :D) i wyjść, nawet nie reagując na ich dwójkę. No może trójkę, bo to dziecko jeszcze warto dodać. :P
    Mam nadzieję, że dodasz jutro, co? Błagam, chociaż Ty, kobieto, popraw choć odrobinę jutrzejszy dzień. ;/
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudo, cudo, cudo!!! Jak dlatego mnie najlepszy ze wszystkich, a na pewno nie spodziewałam się Stefana z dzieckiem, jestem bardzo ciekawa co zrobi teraz Michi. Pozdrawiam cieplutko, Ada :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. To się porobiło .Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja umocni uczucie Julki i Michiego. Są tacy kochani! Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg wydarzeń.
    pozdrawia J

    OdpowiedzUsuń