HALLEIN...
- Cieszę się, że przyjechałeś. - mówię uśmiechając się do Niego szeroko. Bo na prawdę się cieszę. Kidy tylko zobaczyłam Stefana w drzwiach domu jakby słońce zaświeciło. Poczułam jakbym miała rodzinę spowrotem.
- Kiedy Michael zadzwonił i powiedział mi co się stało chciałem przyjechać od razu ale uwiązali mnie w Wiedniu. Nawet sobie nie wyobrażasz jak pozowanie z wafelkami może być męczące. - jęknął i zrobił taką nieszczęśliwą minę, że musiałam się zaśmiać. Upił łyk herbaty i spojrzał na mnie uważnie. - Ślicznie wyglądasz. - mówi. Uśmiecham się lekko. W sumie nie wiem jak przyjąć ten komplement. Niby wszystko mamy wyjaśnione ale...
No właśnie. Ale...
- Czuję się jak tykająca bomba. - mówię szczerze.
- Grałaś kiedyś we "Fluffy ball"? - pyta z uśmiechem. Kiwam głową nie wiedząc o co Mu chodzi. Szczerzy się szeroko i w końcu rozumiem i z uśmiechem uderzam Go lekko w ramię.
- Spadaj! hehe - i znowu zapada cisza. Taka fajna cisza. Możemy siedzieć, patrzeć się na siebie z uśmiechem i nic nie mówić. A i tak jest fajnie. Nagle Jego telefon wydaje dźwięk. Patrzy na ekran, odczytuje wiadomość i delikatnie się uśmiecha, po czym chowa go i wraca do mnie. Patrzę na Niego podejrzliwie. I to wystarczy. Wywraca oczami i śmieje się wesoło.
- Marisa. - mówi z takim czymś w głosie, że nie mogę się nie uśmiechnąć.
- Marisa mówisz... - kiwam z zainteresowaniem głową i biorę łyk herbaty. Do kuchni wchodzi Michael i szuka czegoś w lodówce i wszystkich szafkach jakie tylko istnieją w tym pomieszczeniu. W końcu rezygnuje i nastawia wodę w czajniku i odwraca się w Naszym kierunku jak gdyby nigdy nic. - Stefan? - kontynuuję. - Brunetka czy blondynka? - pytam szczerząc się. Śmieje się wesoło. Widzę zainteresowanie na twarzy blondyna.
- Blondynka.
- Kiedy Ją poznam? - pytam. Dziwi się. - Jako Twoja starsza siostra muszę stwierdzić czy się dla Ciebie nadaje. - mówię dumnie. Znowu się uśmiecha. I ja też. Ma zaraźliwy śmiech. Jak to się dzieje, że przy Nim się uśmiecham a przy Michaelu płaczę?
- Na Balu Sportowców. - mówi pewnie i teraz to ja mam lekki dezorient na twarzy. Patrzę z pytajnikami w oczach na Michaela...
***
Jak to się dzieje, że przy Nim się uśmiecha a przy mnie płacze? Co On takiego ma?
Jest pogodny, wesoły, bije od Niego sympatia i odzywa się.
...
Wiesz, że mam rację a teraz przejdź do tłumaczeń.
Ach, no tak, Bal Sportowców. Patrzę na Nią. Jest zdezorientowana i zaskoczona.
- Zapomniałem Ci powiedzieć. - przyznaję.
Jasne, lepiej przyznaj, że bałeś się zapytać. A tak na prawdę bałeś się odmowy.
No ale skoro Stefan Jej o tym powiedział to chyba nie odmówi, prawda?
- O czym? - pyta.
- Za tydzień w Salzburgu jest Bal Sportowców...
- I? - pyta dalej.
- No i... myślałem, że pójdziemy tam razem. - wzruszam ramionami jakby mnie to nie obchodziło.
Jakby...
Patrzy na mnie zdziwiona. Jakbym Jej powiedział, że przeprowadzamy się na Marsa.
My?
- My? - pyta dla upewnienia.
- No tak. - kiwam głową.
- Yhym... Michael... musimy porozmawiać. - mówi poważnie. Jest wkurzona. Widać to w Jej oczach. Stefan się uśmiecha pod nosem. Śmiej się mendo jedna...
- To ja pójdę zadzwonić... - mówi i puszcza Jej oko wychodząc do pokoju na górę. A Ona krzyżuje ręce na piersiach i patrzy wyczekująco na mnie.
- Zwariowałeś. - mówi.
- Czemu? - teraz to ja się dziwię.
- Jako kto miałabym tam z Tobą iść? - pyta.
Chyba nie do końca przemyślałeś sobie tą opcję.
W ogóle nie myślałem.
To improwizuj albo powiedz Jej, że Ją kochasz i że chcesz żebyście żyli długo i szczęśliwie. Razem.
- Muszę tam być. A chyba nie myślisz, że pozwolę Ci samej zostać w domu. - mówię poważnie.
- A niby dlaczego nie? - buntuje się.
- Bo coś Ci się może stać, bo możesz potrzebować pomocy, bo możesz zacząć rodzić...
- Trzy i pół miesiąca przed terminem? - śmieje się. No tak... i sam się uśmiecham z własnej głupoty. I wzdycham.
- Nie chcesz tam ze mną iść. - stwierdzam. Przekrzywia lekko głowę i patrzy jakby chciała powiedzieć "nie bądź głupi Hayboeck".
- Cała Austria Nas zobaczy. Mnie zobaczy. Mój brzuch... Zaczną się plotki, że jesteśmy razem, będą pytać, robić zdjęcia, jeździć za nami...
- Kiedyś i tak się dowiedzą, że zostanę ojcem. - wzruszam ramionami dalej nie wiedząc o co Jej chodzi. - A to, że stwierdzą, że razem jesteśmy... A niech twierdzą. Lepiej to zrobi wizerunkowi niż opcja wpadki z nieznaną laską.
Jesteś głupi. Co Ty gadasz?!
- Ale to jest wpadka z nieznaną laską. - warczy. - I nie zamierzam nic udawać dla poprawy Twojego wizerunku. - mówi wściekła i wstaje z kanapy chcąc udać się na górę. Łapię Ją za rękę żeby na mnie spojrzała. Nie o to mi chodzi. - Czego jeszcze chcesz? Nigdzie z Tobą nie pójdę Michael!
- Właśnie, że pójdziesz!
Hej! Wyluzuj!
- Nie, nie pójdę i wybij sobie to z głowy!
- Gdyby Stefan Cię zaprosił na ten pieprzony bal nie wahałabyś się ani chwili co nie? - nie wytrzymuję. To jak dzisiaj na Niego patrzyła, jak się przy Nim zachowywała... Zazdrość przesłania mi normalne widzenie.
Uspokój się bo zrobisz o krok za daleko!
Za późno.
- Nie pójdę tam z Tobą, bo jednym z głównych sponsorów nagród jest Karol, Michael. - mówi spokojnie. Tylko Jej oczy są wściekłe i zawiedzione jednocześnie. Cholera. Nie pomyślałem o tym. Wyrywa rękę z mojego uścisku i idzie do pokoju na górze. Jestem idiotą.
Jesteś idiotą.
- Jesteś idiotą. - powtórzmy to jeszcze kilka razy, bo nie zapamiętałem. Patrzę na Stefana stojącego na górze schodów. Kręci głową i wzdycha. Schodzi do mnie i klepie mnie po plecach. - Ale przejdzie Jej. Ma za dobre serce dla Ciebie. - mówi i szuka czegoś w lodówce. - Poza tym musi Nam zrobić kolację. - mówi wesoło. Siada na kanapie i uśmiecha się do mnie. Siadam więc obok Niego. - Jak jest między Wami? - pyta. No i co ja mam Mu powiedzieć? No co?
- Jak przyjechałeś odbyliśmy jedną z najdłuższych rozmów od miesiąca. - przyznaję.
A ta nad jeziorem?
Dlatego powiedziałem, że jedną z wielu.
- I dziwi Cię to, że nie chce iść z Tobą na bal? - pyta zdziwiony.
- Już nie. - wzdycham. No i co ja mam zrobić? Słyszę jak schodzi na dół. Nie patrzy nawet na mnie.
- Stefan co byś zjadł na kolację? - pyta otwierając lodówkę. Patrzę na Niego. Uśmiecha się szeroko i robi minę mówiącą "a nie mówiłem?". Wywracam oczami.
- Ja coś zrobię. Ty sobie odpocznij. - mówię i podchodzę do lodówki. Kiedy mam zamiar do niej zajrzeć Julia zamyka ją ostentacyjnie przed moim nosem, posyła mi zimne spojrzenie i siada na kanapie obok bruneta. Kręcę głową. Świetnie. Obrażaj się. Mam to gdzieś.
Jasne.
To jest irytujące. Najpierw się nie odzywa, potem ryczy przez 2 godziny, a teraz się obraża.
Jest w ciąży.
Czyli jestem skazany na ześwirowanie tak?
Jeszcze tylko kilka miesięcy.
A ja wyjdę z siebie.
- To Ty rób a My się przejdziemy. - mówi wesoło Stefan i zabiera Moją Julkę za rękę po czym wychodzą z domu z uśmiechami na twarzach.
Twoją... czyżby?
Moją.
A Ona o tym wie?
Jeszcze nie.
Tia...
Niech się zajmie tą swoją... jak Jej było?
Marisa.
No właśnie...
- Zwariowałeś. - mówi.
- Czemu? - teraz to ja się dziwię.
- Jako kto miałabym tam z Tobą iść? - pyta.
Chyba nie do końca przemyślałeś sobie tą opcję.
W ogóle nie myślałem.
To improwizuj albo powiedz Jej, że Ją kochasz i że chcesz żebyście żyli długo i szczęśliwie. Razem.
- Muszę tam być. A chyba nie myślisz, że pozwolę Ci samej zostać w domu. - mówię poważnie.
- A niby dlaczego nie? - buntuje się.
- Bo coś Ci się może stać, bo możesz potrzebować pomocy, bo możesz zacząć rodzić...
- Trzy i pół miesiąca przed terminem? - śmieje się. No tak... i sam się uśmiecham z własnej głupoty. I wzdycham.
- Nie chcesz tam ze mną iść. - stwierdzam. Przekrzywia lekko głowę i patrzy jakby chciała powiedzieć "nie bądź głupi Hayboeck".
- Cała Austria Nas zobaczy. Mnie zobaczy. Mój brzuch... Zaczną się plotki, że jesteśmy razem, będą pytać, robić zdjęcia, jeździć za nami...
- Kiedyś i tak się dowiedzą, że zostanę ojcem. - wzruszam ramionami dalej nie wiedząc o co Jej chodzi. - A to, że stwierdzą, że razem jesteśmy... A niech twierdzą. Lepiej to zrobi wizerunkowi niż opcja wpadki z nieznaną laską.
Jesteś głupi. Co Ty gadasz?!
- Ale to jest wpadka z nieznaną laską. - warczy. - I nie zamierzam nic udawać dla poprawy Twojego wizerunku. - mówi wściekła i wstaje z kanapy chcąc udać się na górę. Łapię Ją za rękę żeby na mnie spojrzała. Nie o to mi chodzi. - Czego jeszcze chcesz? Nigdzie z Tobą nie pójdę Michael!
- Właśnie, że pójdziesz!
Hej! Wyluzuj!
- Nie, nie pójdę i wybij sobie to z głowy!
- Gdyby Stefan Cię zaprosił na ten pieprzony bal nie wahałabyś się ani chwili co nie? - nie wytrzymuję. To jak dzisiaj na Niego patrzyła, jak się przy Nim zachowywała... Zazdrość przesłania mi normalne widzenie.
Uspokój się bo zrobisz o krok za daleko!
Za późno.
- Nie pójdę tam z Tobą, bo jednym z głównych sponsorów nagród jest Karol, Michael. - mówi spokojnie. Tylko Jej oczy są wściekłe i zawiedzione jednocześnie. Cholera. Nie pomyślałem o tym. Wyrywa rękę z mojego uścisku i idzie do pokoju na górze. Jestem idiotą.
Jesteś idiotą.
- Jesteś idiotą. - powtórzmy to jeszcze kilka razy, bo nie zapamiętałem. Patrzę na Stefana stojącego na górze schodów. Kręci głową i wzdycha. Schodzi do mnie i klepie mnie po plecach. - Ale przejdzie Jej. Ma za dobre serce dla Ciebie. - mówi i szuka czegoś w lodówce. - Poza tym musi Nam zrobić kolację. - mówi wesoło. Siada na kanapie i uśmiecha się do mnie. Siadam więc obok Niego. - Jak jest między Wami? - pyta. No i co ja mam Mu powiedzieć? No co?
- Jak przyjechałeś odbyliśmy jedną z najdłuższych rozmów od miesiąca. - przyznaję.
A ta nad jeziorem?
Dlatego powiedziałem, że jedną z wielu.
- I dziwi Cię to, że nie chce iść z Tobą na bal? - pyta zdziwiony.
- Już nie. - wzdycham. No i co ja mam zrobić? Słyszę jak schodzi na dół. Nie patrzy nawet na mnie.
- Stefan co byś zjadł na kolację? - pyta otwierając lodówkę. Patrzę na Niego. Uśmiecha się szeroko i robi minę mówiącą "a nie mówiłem?". Wywracam oczami.
- Ja coś zrobię. Ty sobie odpocznij. - mówię i podchodzę do lodówki. Kiedy mam zamiar do niej zajrzeć Julia zamyka ją ostentacyjnie przed moim nosem, posyła mi zimne spojrzenie i siada na kanapie obok bruneta. Kręcę głową. Świetnie. Obrażaj się. Mam to gdzieś.
Jasne.
To jest irytujące. Najpierw się nie odzywa, potem ryczy przez 2 godziny, a teraz się obraża.
Jest w ciąży.
Czyli jestem skazany na ześwirowanie tak?
Jeszcze tylko kilka miesięcy.
A ja wyjdę z siebie.
- To Ty rób a My się przejdziemy. - mówi wesoło Stefan i zabiera Moją Julkę za rękę po czym wychodzą z domu z uśmiechami na twarzach.
Twoją... czyżby?
Moją.
A Ona o tym wie?
Jeszcze nie.
Tia...
Niech się zajmie tą swoją... jak Jej było?
Marisa.
No właśnie...
***
- Nie wiem Stefan. - odpowiadam na niezadane pytanie. Nie musi pytać. Widzę po Jego twarzy, że zaraz zapyta dlaczego tak się zachowuję w stosunku do Michaela. Śmieje się wesoło. - Nie wiem z czego się śmiejesz. - obruszam się.
- Bo widzę, że to co mówią o ciężarnych to prawda. - dalej się cieszy. Wzdycham.
- Przesadzam tak?
- Owszem. - potakuje. - Powinnaś iść na ten bal. - mówi poważniejąc. Patrzę na Niego jak na wariata. - Wiem, że Karol tam będzie ale przecież nie będziesz sama. Będę ja, będzie Michael, będzie Morgi, który nie da Ci zrobić krzywdy... - do tej pory nie wiem czemu mnie tak polubił i jak wygląda Jego życie prywatne. - Schlieri na pewno walnie Karola tym swoim szpanerskim Smartem jak będzie fikał. - śmieje się. I ja trochę też. Ale i tak żołądek mi się skręca na myśl o spotkaniu blondyna. Siadamy na ławce w parku oświetlonej wysoką lampą. - Kiedyś Austria się dowie. Karol się dowie. - mówi. - Nie ma takiej możliwości żebyś ukryła ciążę przed światem jeżeli ojcem jest zwycięzca Kryształowej Kuli. - kontynuuje. I tu ma rację. Dlaczego musiałam trafić akurat na Michaela?
To się nazywa przeznaczenie.
- Nie wiem co może się stać Stefan. Karol jest nieobliczalny. I nie chodzi mi tutaj o ten bal. Chodzi mi o to co zrobi później... - przerywam na moment. - Dobrze wiesz co mi robił... A oprócz tego... nigdy nie mogłam zamienić zdania z żadnym innym mężczyzną. Właśnie dlatego straciłam Matta. Bo Karol ma obsesję na moim punkcie. Należałam do Niego i tylko do Niego. Od samego początku. Od kiedy tylko wyszłam z bidula i zamieszkałam z Nim...
- Kim jest Matt? - pyta zdezorientowany. No tak tej części historii nikt nie zna.
Ech...
- To mój jedyny i najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałam. Jego mama była wychowawcą w domu dziecka w Afritz.
- Myślałem, że byłaś w domu dziecka w Salzburgu. - przerywa mi.
- Bo byłam. Jak miałam 16 lat przenieśli mnie z Afritz do Salzburga. - wyjaśniam. - Matthias odwiedzał mnie kiedy tylko mógł. Byliśmy jak rodzeństwo. Trochę jak Ty i ja. - uśmiecham się delikatnie. Wspomnienia wróciły. Wszystkie ucieczki z bidula, żeby tylko popelętać się po mieście nocą, ciągłe odmawianie kiedy próbował nauczyć mnie jeździć na nartach... w końcu był w tym świetny.
I dalej jest ale o tym już dobrze wiesz.
Wiem.
- Dlaczego Go straciłaś? - pyta.
- Byłam zakochana w Karolu. Wtedy zrobiłabym dla Niego wszystko. Matt nie lubił Karola. Ciągle mi powtarzał, że to jest kiepski materiał na faceta dla mnie. A Karol nie lubił Matthiasa. Dał mi ultimatum, albo moja przyjaźń albo moja miłość. Wybór był wtedy dla mnie prosty. - mówię z bólem w głosie. Bo tęsknię za Nim.
- Więc nie pozwól żeby teraz też dyktował Ci co masz robić. Chciałaś się od tego uwolnić więc się uwolnij i nie popełniaj więcej tego błędu. Nie daj sobą zawładnąć Karolowi. - patrzę na Niego uważnie i po chwili się uśmiecham. On też. - Będziesz się świetnie bawić. - przytula mnie do siebie i klepie po brzuchu. W pewnym momencie jakby odskakuje z przerażeniem w oczach a ja dostaję ataku śmiechu. - Co to było? - pyta przestraszony.
- hahaha - nie mogę przestać się śmiać. - hahaha
- Maggie! - karci mnie urażony.
- Przepraszam, zareagowałeś zabawniej niż Michael hehe - przyznaję. Patrzy na mnie pytająco. - Dzieci kopią. - wyjaśniam. - Daj rękę. - mówię i przykładam Jego dłoń do brzucha. Przez chwilę ma niepewną minę ale kiedy czuje kopnięcia uśmiecha się szeroko.
- Wow... ale czad. - szczerzy się. - Wymyśliliście już imiona? - pyta.
- Jeszcze nie znamy płci. - mówię. - Ale jak dzwonił Manu to prosił, żeby się zastanowić nad imionami klasyka gatunku.
- Jaś i Małgosia? - pyta.
- Nie. Alfreda i Hitchcock...
- Bo widzę, że to co mówią o ciężarnych to prawda. - dalej się cieszy. Wzdycham.
- Przesadzam tak?
- Owszem. - potakuje. - Powinnaś iść na ten bal. - mówi poważniejąc. Patrzę na Niego jak na wariata. - Wiem, że Karol tam będzie ale przecież nie będziesz sama. Będę ja, będzie Michael, będzie Morgi, który nie da Ci zrobić krzywdy... - do tej pory nie wiem czemu mnie tak polubił i jak wygląda Jego życie prywatne. - Schlieri na pewno walnie Karola tym swoim szpanerskim Smartem jak będzie fikał. - śmieje się. I ja trochę też. Ale i tak żołądek mi się skręca na myśl o spotkaniu blondyna. Siadamy na ławce w parku oświetlonej wysoką lampą. - Kiedyś Austria się dowie. Karol się dowie. - mówi. - Nie ma takiej możliwości żebyś ukryła ciążę przed światem jeżeli ojcem jest zwycięzca Kryształowej Kuli. - kontynuuje. I tu ma rację. Dlaczego musiałam trafić akurat na Michaela?
To się nazywa przeznaczenie.
- Nie wiem co może się stać Stefan. Karol jest nieobliczalny. I nie chodzi mi tutaj o ten bal. Chodzi mi o to co zrobi później... - przerywam na moment. - Dobrze wiesz co mi robił... A oprócz tego... nigdy nie mogłam zamienić zdania z żadnym innym mężczyzną. Właśnie dlatego straciłam Matta. Bo Karol ma obsesję na moim punkcie. Należałam do Niego i tylko do Niego. Od samego początku. Od kiedy tylko wyszłam z bidula i zamieszkałam z Nim...
- Kim jest Matt? - pyta zdezorientowany. No tak tej części historii nikt nie zna.
Ech...
- To mój jedyny i najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałam. Jego mama była wychowawcą w domu dziecka w Afritz.
- Myślałem, że byłaś w domu dziecka w Salzburgu. - przerywa mi.
- Bo byłam. Jak miałam 16 lat przenieśli mnie z Afritz do Salzburga. - wyjaśniam. - Matthias odwiedzał mnie kiedy tylko mógł. Byliśmy jak rodzeństwo. Trochę jak Ty i ja. - uśmiecham się delikatnie. Wspomnienia wróciły. Wszystkie ucieczki z bidula, żeby tylko popelętać się po mieście nocą, ciągłe odmawianie kiedy próbował nauczyć mnie jeździć na nartach... w końcu był w tym świetny.
I dalej jest ale o tym już dobrze wiesz.
Wiem.
- Dlaczego Go straciłaś? - pyta.
- Byłam zakochana w Karolu. Wtedy zrobiłabym dla Niego wszystko. Matt nie lubił Karola. Ciągle mi powtarzał, że to jest kiepski materiał na faceta dla mnie. A Karol nie lubił Matthiasa. Dał mi ultimatum, albo moja przyjaźń albo moja miłość. Wybór był wtedy dla mnie prosty. - mówię z bólem w głosie. Bo tęsknię za Nim.
- Więc nie pozwól żeby teraz też dyktował Ci co masz robić. Chciałaś się od tego uwolnić więc się uwolnij i nie popełniaj więcej tego błędu. Nie daj sobą zawładnąć Karolowi. - patrzę na Niego uważnie i po chwili się uśmiecham. On też. - Będziesz się świetnie bawić. - przytula mnie do siebie i klepie po brzuchu. W pewnym momencie jakby odskakuje z przerażeniem w oczach a ja dostaję ataku śmiechu. - Co to było? - pyta przestraszony.
- hahaha - nie mogę przestać się śmiać. - hahaha
- Maggie! - karci mnie urażony.
- Przepraszam, zareagowałeś zabawniej niż Michael hehe - przyznaję. Patrzy na mnie pytająco. - Dzieci kopią. - wyjaśniam. - Daj rękę. - mówię i przykładam Jego dłoń do brzucha. Przez chwilę ma niepewną minę ale kiedy czuje kopnięcia uśmiecha się szeroko.
- Wow... ale czad. - szczerzy się. - Wymyśliliście już imiona? - pyta.
- Jeszcze nie znamy płci. - mówię. - Ale jak dzwonił Manu to prosił, żeby się zastanowić nad imionami klasyka gatunku.
- Jaś i Małgosia? - pyta.
- Nie. Alfreda i Hitchcock...
***
Znowu się śmieje. I znowu dzięki Niemu. To trochę denerwujące.
Bo jesteś zazdrosny.
Stefan podchodzi do mnie i bierze talerz z górą kanapek. Wkłada jedną z nich do ust i wychodzi z kuchni.
- Umówiłem się na Skype. - mruczy. - Dobranoc! - macha wolną ręką i puszczając mi oko idzie na górę. Patrzę teraz na Nią. W końcu ma trochę koloru na twarzy. I lekki uśmiech. Staje na przeciwko mnie i też się na mnie patrzy.
- Przepraszam. - mówi w końcu. Za co? - Ten wybuch nie był konieczny. - kontynuuje. - Po prostu... Boję się tego co może się stać później Michi... - wyznaje.
- Rozumiem. - przyznaję. Patrzy na mnie z nadzieją w oczach. - Ale będę tam. I potem też będę. Karol nie zrobi Ci krzywdy Julka. Obiecuję Ci, że Cię nie dotknie. - mówię poważnie.
- Ja nie o siebie się boję Michael. - wyznaje ze smutkiem. Och...
Ona się boi o Ciebie!
To... miłe. Uśmiecham się delikatnie i podchodzę do Niej. Przytulam Ją lekko do siebie i całuję w czubek głowy. To chyba nie jest nic nieodpowiedniego prawda?
Prawda. Ale to Ci wystarcza?
Nie.
- Nie pozwolę, żeby ktokolwiek skrzywdził moją rodzinę. Pamiętaj o tym Julka. - mówię poważnie. Podnosi głowę i patrzy na mnie uważnie. Uśmiecha się delikatnie.
- Twoją rodzinę? - pyta.
- Tak. Moją. - potakuję. A co! Głaszcze mnie po policzku po czym całuje mnie w niego. Lekko mnie tym zaskakuje ale podoba mi się to. Kiedy tak się do mnie przytula czuję jak znowu coś mną zaczyna kierować. Nie rozum tylko coś innego. Uczucie spokoju, ciepła i komfortu, którego nie chce przerywać tylko pogłębiać. Więc delikatnie przesuwam głowę tak, żeby trafić ustami w Jej usta. Żeby znowu je poczuć, bo tak cholernie mi ich brakuje. Odsuwa się kiedy to robię. Ale tylko na moment bo po chwili delikatnie i czule całuje mnie prosto w usta. Co jest?
Hormony?
- Więc pokażmy Karolowi, że bez Niego jestem szczęśliwsza. - mówi tak, że czuję na ustach każde słowo. Jej słodki oddech... A w głowie mi wiruje. - Pójdę z Tobą na ten bal. - mówi - Ale musisz mi kupić jakąś plandekę bo nie mam sukienki. - I znów mnie całuje po czym odsuwa się, bierze talerz z kanapkami i wychodzi na górę. - Dobranoc Michael. - mówi wesoło i wychodzi. Co to było?
Wow... Chyba gra w Twoją grę.
Tylko ja nie gram.
Ale Ona o tym nie wie.
Więc dlaczego...
Pamiętasz co Jej powiedziałeś? "Może to było nie fair i nie tak jak powinno ale skoro było nam tak dobrze..."
I?
Może Ona chce czegoś od życia i chce żeby Jej też było tak po prostu dobrze?
I jestem zdezorientowany. Nie nadążam za tą kobietą. A to cholernie podłe uczucie...
**********~*~**********
Przepraszam!
Za opóźnienie przepraszam ale wczoraj padł mi komputer i musiałam Go reanimować.
Nie myślałam, że aż tak będziecie się niecierpliwić :P
To miłe, dziękuję :*
Alicjo, praca z cholernie wymagająca młodzieżą, czyli gimnazjum, to jest mój cel :) Uwielbiam to :)
Inka, chciałam iść na humana ale przerażała mnie wizja 7h historii w tygodniu :P
Kolejny pojutrze, obiecuję! :*
Odświeżam i odświeżam, aż tu nagle mi wyskoczyło. Jeszcze nawet nie przeczytałam, ale jestem pewna, że mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńHahaha jesteś moim mistrzem :*
Usuńwybaczam opóźnienie..po takim rozdziale wybaczam
OdpowiedzUsuńno i znowu super rozdział to już nudne ale nie zmieniaj alej mają być świetne ;)
no i sielanka ale ta fajna sielanka czyli trochę złości, trochę tajemnic i takiego słodkiego zakochania wiesz jak w podstawówce czy gimnazjum kochają się ale się nie przyznają jedyne co robią to drobne gesty (i ewentualnie noce w tym przypadku)
mam nadzieję że następny w terminie...pojutrze czyli czwartek? będę sprawdzała google czy przyszło powiadomienie :D
nie wiem jak ty to robisz ale w dniu kiedy ma się pojawić nowość co około godzinę sprawdzam powiadomienia "to cholernie podłe uczucie" ;)
pozdrawiam
No, nareszcie nowy :D Już się doczekać nie mogłam, zresztą nie tylko ja. Krafti wrócił i już od razu są wszyscy zadowoleni, no może nie Michi tak koniecznie, ale jednak jest. Tęskniłam za tym moim ulubionym wesołkiem. No i wreszcie tyłek ogarnął i dziewczynę znalazł :D Nie można było tak od razu Stefan? Mniej cierpienia by było i byś wyjeżdżać nie musiał tak szybko. Pozowanie z wafelkami jest wykańczające :D Padłam normalnie. Albo ze Schlierim i jego ukochaną cegiełką (czyt. telefon). Jakby tak komuś tym przyłożyć, to utrata przytomności pewnie gwarantowana, tylko telefonu szkoda. Czekam aż Michi się oficjalnie przyzna przed Julką do swoich uczuć Jest coraz bliżej, powiedział, że nie pozwoli skrzywdzić swojej rodziny. Jak ona się mogła nie domyślić, że nie jest dla niego tylko matką jego dzieci? Julka teraz to ty się ogarnij! Wszyscy dookoła już to zrobili... No może nie wszyscy, znając Didla on i tak będzie składał łóżka z Ikei młotkiem :D Martwię się jednak tym balem. Jak zwykle to moje złe przeczucie i wgl się musiało uruchomić. Jestem już przewrażliwiona na tym punkcie, no ale jednak. Coś nie pozwala mi myśleć, że jest inaczej :/ Oby te moje przeczucia się jednak nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńŚciskam i czekam na kolejny rozdział.
PS. Jeszcze raz dziękuję za tą dzisiejszą rozmowę
Tak się cieszę, że Stefan znalazł sobie nowy obiekt westchnień :) Jest szczęśliwy, a to najważniejsze! Lubię kiedy z Julii wychodzi czasem taki diabełek i pokazuje swoje zdanie Michiemu :D Tekst o plandece mnie rozwalił, teraz tylko czekać jak Nasza bohaterka odpicuje się na galę, powinna zrobić, to tak, że Karolowi opadnie szczęka. Niech ubierze jakąś obcisłą sukienkę, skoro i tak widać, że wygląda jak wieloryb, to przynajmniej będzie wiadomo dlaczego :D Pozdrawiam i czekam na next! Sprzętem się nie przejmuj, siada zawsze, gdy jest najbardziej potrzebny :) Życzę przypływu weny twórczej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKarol... Co do wizji tego spotkania mam złe przeczucia :/ I tego co zrobi po gali również...
OdpowiedzUsuńStefan znalazł sobie nareszcie (jej:D) dziewczynę! Mam nadzieję, że się z Julką polubią ;)
Michi... Przyznaj wreszcie przed Maggie do swoich uczuć, no! I kup jej sukienkę jakąś śliczną ;)
Kraft- źródło pozytywnej energii! :))
Przepraszam, że króciutko, ale telefon... :p
Weny i czekamy (aż :o) do czwartku :*
Och, z gory wspolczuje. Gimnazjum bylo najgorszym okresem mojego zycia, mimo ze to tam spotkalam moich przyjaciol, ale bede ci kibicowac w twoim postanowieniu. Wierze, ze bedziesz swietna nauczycielka :*
OdpowiedzUsuńCzekalam na rozdzial z niecierpliwoscia. Od rana przegladalam stronke, potem stwierdzilam, ze dam ci troche czasu i zajrzalam kwadrans temu i jest. Bylam przeszczesliwa. Rozdzial jak zwykle swietny. Uwielbiam ich rozmowy z wlasna podswiadomoscia. Ciesze sie, ze Stefan przyjechal i pogodzil sie z tym wszystkim. Mam nadzieje, ze Karol nie skrzywdzi ani Julki, ani Michiego. Czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc.
Pozdrawiam, Alicja :D
Julka ma ciężki żywot - dom dziecka, kat Karol, teraz ciąża z nieznajomym facetem ( mam nadzieje, że z biegiem czasu Julka uswiadomi sobie jak ważny jest dla niej Michi )
OdpowiedzUsuńBal Sportowców - piękne suknie, przystojni mężczyźni w smokingach, eleganckie jakże zmysłowe tańce i jedno spotkanie które może dużo namieszac.
Krafcik i Marisa ! Ubostwiam :* hehe, tylko żeby oni nie wpadli
pozdrawiam, Pynia
Ooo nareszcie, już się nie mogłam doczekać. Co pięć minut odświeżałam, czy się w końcu nie pojawi, no i się pojawiło :D Michi,weź się chłopie do roboty, bo Julka wiecznie czekać nie będzie. Jeszcze się pojawi jakiś inny adorator, a wtedy to będziesz mógł mieć pretensje tylko do siebie! :D Mam nadzieję, że rzeczywiście pokażą Karolowi, że razem są ze sobą szczęśliwi i że tak będzie naprawdę a nie tylko na pokaz. Oby tylko Jula nie miała przez niego mętliku w głowie i nie ubzdurało jej się porzucać wszystkiego dla Karola. Chociaż myślę, że bardzo dojrzała i nie byłaby zdolna do tego, aby zrobić takie świństwo Michaelowi. No nic, czekam z równie wielką niecierpliwością na następny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOd dwóch dni obsesyjnie odświeżałam stronę xd. Zazdrosny Michi jest taki słodki <3. I może zabrzmi to masochistycznie, ale lubię czytać jak on cierpi, jak się wypiera uczuć, kłóci z ego i nie wie co zrobić. No i teraz ten bal, ojj będzie się działo, nie mogę się doczekać .
OdpowiedzUsuńPs. Faktycznie w twoim stylu czasami da się wyczuć biolchemowskie zapędy :D Ale mam tak samo, ostatnio jarałam się jak głupia kiedy w jakimś wypracowaniu udało mi się wspomnieć o cyjanku potasu xD
Czy Stefan i Marisa to związek na poważnie czy tylko zastępstwo za Julkę?. Nie mogę doczekać się balu!!!
OdpowiedzUsuńkagiea
Fantastyczny, ale obawiam się ruchów Karola po tym balu.
OdpowiedzUsuńMnie też przeraziłaby wizja aż tylu historii. Mi zupełnie wystarczają dwie, więcej trudno byłoby znieść :p
OdpowiedzUsuńStefan to typowy wesołek. Wcale się nie dziwię, że Julka jest przy nim radosna. Jaki Michi zazdrosny jest... I chyba trochę za bardzo chce rozdawać karty w tym związku (?) albo dla niego pewne sprawy są oczywiste.
Nie mogę się doczekać Balu. Coś czuję, że Julka spotka tam nie tylko Karola, ale i dawnego przyjaciela Matta. A no i Marisę ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Inka ;)
rodział jak zawsze super ale mam małe pytanie kiedy następny na każdy set to inny rodział ?
OdpowiedzUsuńAntosia