Inspiracja:
DOM W HALLEIN...
To popołudnie będzie jeszcze cięższe niż myślałam.
Cholera. Nie mógł wybrać lepszego momentu.
Martwi mnie to, że jest dopiero 17:00 a On znów jest pijany. Patrzę na Michaela. Jest wściekły. Zaraz wyrzuci Go za drzwi. Nie mogę na to pozwolić. Podaję Amy Stefanowi, który z obawą patrzy na obu blondynów i proszę żeby poszedł do kuchni i nikomu nie mówił kto przyszedł. Didl i Manu wystarczą. Staję na przeciwko Michaela, który w tym momencie chce podejść do Thomasa, a Manu z Didlem podchodzą do drugiego blondyna.
- Jemu trzeba pomóc a nie wyrzucać na ulicę. To Twój przyjaciel Michael. - mówię spokojnie ale stanowczo. Teraz patrzy na mnie i jakby się nad czymś zastanawia.
- Przez ostatnie dni, jak chciałem Mu pomóc to wychodził stąd trzaskając drzwiami. - zauważa.
- Bo się wstydzi tego co się z Nim dzieje.
- A Ty to wiesz, bo? - pyta.
- Bo z Nim rozmawiam.
- Jak jest zalany w trupa i bełkocze.
- Podobno wtedy człowiek jest najbardziej szczery. - mówię.
- Od kiedy tak Ci na Nim zależy co? - pyta. No nie. Nie wierzę. Serio Michael? Unoszę tylko brew. Widzi, że przegiął. Wzdycha i pociera oczy. - Zaprowadzę Go z chłopakami na górę. Pogadaj z Sabriną. Mnie słuchać żadne z Nich nie chce. - mówi i idzie w kierunku uśmiechniętego od ucha do ucha blondyna.
Kiedy wchodzę do kuchni Sandra, Schlieri i Matylda kłócą się o to, co zrobić z obiadem, a Stefan i Matt porównują dziewczynki i licytują się, który co Im kupi. Sabrina stoi z boku i tylko się Im przygląda. Podchodzę do Niej i kiwam głową, żeby poszła za mną. Siadamy na malutkiej dwuosobowej zielonej sofie w rogu tej ogromnej kuchni. Patrzy na mnie z zaciekawieniem. No tak. O co mi chodzi tak?
Wyglądasz jakbyś miała Jej powiedzieć, że zaraz świat się rozpadnie.
Jej już się rozpadł. Kiedy Thomas nie potrafił zapanować nad swoim przyrodzeniem.
- Jak się czujesz? - pytam. Dziwi się.
- To Ciebie powinniśmy o to pytać Julka. - mówi z delikatnym uśmiechem. Słabym i nieprawdziwym, bo uśmiech nie może być smutny. Nie taka jest jego definicja.
- Thomas tu jest. - mówię wprost. Wydaje mi się, że na chwilę przestaje oddychać. - I nie jest z Nim dobrze.
- Znowu jest pijany? - pyta z lekkim przerażeniem.
- Mniej niż zwykle... Sabi... - chwytam Ją za rękę. - Może gdybyś z Nim porozmawiała...
- Nie. - przerywa mi. W Jej oczach widzę obawę i rozpacz ale jest nieugięta. - Jak mam Go uszanować i z Nim porozmawiać kiedy On sam siebie nie szanuje? - pyta. Dobre pytanie kochana. - Nie może mnie szantażować.
- Szantażować? - dziwię się.
- Jeśli do Niego nie wrócę to będzie pił. To jest szantaż Julia. Niech chociaż raz zachowa się jak facet a nie jak dupek. Wtedy z Nim porozmawiam. - mówi poważniejąc. Chce Jej się płakać ale nie zrobi tego tutaj. - Przepraszam Cię Julka ale chyba będzie lepiej jak już sobie pójdę. Nie chcę psuć Wam reszty dnia. - mówi i wstaje udając się do wyjścia. Idę za Nią.
- Sabrina, poczekaj. - zatrzymuję Ją jeszcze zanim wychodzi.
- Tak?
- Z tego wszystkiego nie zdążyliśmy z Tobą porozmawiać o najważniejszej rzeczy. - mówię z uśmiechem. Jest zdezorientowana. - Chcielibyśmy z Michaelem żebyś została matką chrzestną Amy. - dodaję.
- Na prawdę? - w końcu uśmiecha się ciut weselej i ściska mnie mocno. - Oczywiście, że się tak...
***
Bezradność to cholernie podłe uczucie. I to własnie w sobie mam. Bo mogę jedynie patrzeć na Morgiego i Mu współczuć.
Straty kochanej kobiety czy głupoty?
Obu. Do sypialni wchodzi Julia. Sama.
- Tak myślałem. - mówię.
- Nie dziwię się Jej. - mówi cicho i siada na łóżku obok blondyna. I znowu trzyma Go za rękę i głaszcze po głowie, a On znów kładzie swój blond-łeb na Jej kolanach. Muszę mówić jak mnie to denerwuje?
Twoje zaciśnięte pięści mówią same za siebie.
Staram się je rozluźnić ale to cięższe niż się spodziewałem. Chwila. Przecież to mój przyjaciel. I jest zalany bo kocha do szaleństwa Sabrinę. Więc dlaczego jestem zazdrosny?
Jesteś zazdrosny o każdego kto Ją choćby dotknie. Najpierw Stefan, potem Matt, teraz Thomas... Lecz się Hayboeck.
Dzięki. Zawsze służysz dobrą radą.
- Nie ma Jej tu? - słyszę Jego niewyraźny głos.
- Nie Thomas. - odpowiada spokojnie. I dalej Go głaszcze.
- Nienawidzi mnie? - pyta. Brzmi jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Kocha Cię Thomas. - mówi pewnie. I chyba obaj patrzymy na Nią zaskoczeni. - Cholernie walczyła sama ze sobą żeby tu nie przyjść. Ale nie szanujesz siebie Thomas. Zachowujesz się jak ofiara losu, którą nie jesteś. A Ona potrzebuje prawdziwego faceta, który będzie dbał o siebie, o Nią, który jest na tyle dorosły, żeby zmierzyć się ze swoimi błędami, takiego, który o Nią zawalczy zamiast upija się do nieprzytomności z rozpaczy niszcząc sobie i innym życie. - mówi pewnie. I zapada cisza. - Weź się w garść Thomas... - dodaje cicho.
- Julka co ja mam robić? - pyta.
- Kochasz Lilly? - pyta nagle.
- Najbardziej na świecie. - odpowiada od razu.
- To zacznij od naprawienia siebie. Dla Lilly. Potem spędź z córką trochę czasu. Odzyskaj równowagę. Nic tak nie motywuje do życia i dalszego walczenia o siebie niż dziecko. - mówi z determinacją w głosie. Patrzy teraz na mnie. Wiem o co Jej chodzi. Wychodzę na korytarz i biorę w dłoń telefon. Nie chcę ale muszę to zrobić. Więc wybieram odpowiedni numer i czekam aż odbierze...
***
- Lepiej? - pytam kiedy wychodzi z łazienki z mokrą twarzą. Kiwa głową i staje obok mnie przy oknie. Wszyscy wyszli z kuchni na podwórko i tam przygotowują ogromny ogrodowy stół do obiadu. A właściwie obiado-kolacji. Patrzę na Niego. Jest zamyślony, wygląda jak wrak człowieka. Schudł. Bardzo. - Źle wyglądasz Thomas. - mówię. Uśmiecha się delikatnie.
- Wyglądam tragicznie Jula. Nie musisz mi prawić komplementów. - odpowiada. Uśmiecham się ale wiem, że mimo żartów nie jest z Nim dobrze. - Nie wiem dlaczego to zrobiłem. - mówi. W końcu coś mówi. - Byłem odwiedzić Lilly. Miała gorączkę i chciała, żebym został z Nią na noc. Więc zostałem, a kiedy zasnęła siedzieliśmy z Kristy w salonie i zaczęliśmy wspominać stare czasy. - kontynuuje. - To jak się poznaliśmy, jak się nienawidziliśmy, jak nienawiść zmieniła się w miłość... - mówi. - A potem wszystko potoczyło się tak szybko, że nie zauważyliśmy jak się od siebie oddalamy. Obiecałem sobie, że jeśli kiedyś jeszcze kogoś pokocham tak silnie jak kiedyś Kristy to zrobię wszystko, żeby nie skończyło się tak samo. - przerywa. - Wypiliśmy przy tym o jedną lampkę wina za dużo. - wzdycha i kręci głowa pocierając oczy. - Wszystko stało się tak szybko...
***
- Daj Im pogadać Michi. Jula to dobry psycholog. - Stefan zatrzymuje mnie w drzwiach do domu. - No o Morgiego raczej zazdrosny być nie musisz. - śmieje się.
- Aż tak to widać? - pytam siadając na ławce na tarasie. Siada obok mnie i uśmiecha się szeroko.
- Stary, ja już wolę nie wchodzić Ci w drogę i z Julką rozmawiam tylko w Twojej obecności albo przez telefon. Z resztą... Marisa ma ten sam rodzaj świra co Ty. - mówi.
- Nie mam świra.
- Taka chorobliwa zazdrość, w dodatku nieuzasadniona wymaga leczenia Michi. Matthias ciągle ma wrażenie, że chcesz Mu za coś przywalić i nie ma pojęcia jak się zachowywać w twoim towarzystwie. - kontynuuje poważniejąc. - Wiesz, że przez coś takiego łatwiej stracić kochana osobę niż przez zdradę?
- Wiem. - mówię patrząc jak Matthias i Sandra zabawiają leżące w wózeczkach dziewczynki.
- No to czemu nic z tym nie robisz? - pyta.
- Staram się ale...
- Ale?
- To jest silniejsze ode mnie. Julia jest taka, że...
- Że każdy się w Niej zakocha? - kończy. Patrzę na Niego uważnie. - To dziewczyna do rany przyłóż. I najlepsza przyjaciółka pod słońcem. Przyjaciółka każdego. Tylko Ona cholernie dużo przeszła w życiu i za bardzo pragnie stabilizacji, spokoju i miłości, żeby sobie komplikować życie jeszcze bardziej.
- Co masz na myśli?
- Jest tak w Ciebie wpatrzona, że choćby Jej się odmieniło i spojrzała na jakiegoś faceta jak na faceta a nie osobę, której można pomóc, to i tak to jak bardzo Cię kocha wygra z pożądaniem czy fascynacją.
- Skąd to możesz wiedzieć? - pytam. To siedzi w głowie człowieka. I w sercu. A ono lubi płatać figle.
- Bo próbowałem. - wyznaje. Szokuje mnie tym. Patrzę na Niego z niedowierzaniem i nie wiem co powiedzieć. - W Planicy, kiedy dowiedziałeś się, że jest w ciąży... Twoja reakcja była dość jednoznaczna. Nie chciałeś Jej znać. A mi za bardzo na Niej zależało, żeby zostawić Ją z tym samą. Chciałem z Nią być. Chciałem uznać dziecko, stworzyć coś trwałego, bo cholernie byłem zakochany. I poniekąd nadal jestem ale bardziej jak we własnej siostrze... - przerywa na moment. Nie mówię nic. Zaciskam mimowolnie pięści. Widzi to i uśmiecha się. - Powiedziała, że to tak duża odpowiedzialność... że nie zdaję sobie sprawy z tego co chcę zrobić... a potem powiedziała, że kocha mnie jak brata i dlatego nie może ze mną być. Widziałem jak na Ciebie patrzyła. Jak o Tobie mówiła. Kochała Cię zanim sama się do tego przyznała.
- Matthias...
- To Jej pierwsza miłość owszem. I co z tego? - pyta wzruszając ramionami.
- Stara miłość nie rdzewieje Stefan.
- Chcesz się licytować? Mam Ci wygarnąć Ellę? - pyta lekko poirytowany. - To Jej przyjaciel. Zawsze będzie dla Niej ważny ale najważniejszy jesteś Ty. Bo Cię Kocha idioto.
- Idioto... - powtarzam patrząc na Niego z wyrzutem.
- Tylko idiota zamiast się cieszyć szczęściem szuka problemów wokół. - mówi. Milkniemy. Bo cholera ma rację. - To nie Ella Michi. - dodaje i z uśmiechem na twarzy idzie w stronę dziewczynek...
- Aż tak to widać? - pytam siadając na ławce na tarasie. Siada obok mnie i uśmiecha się szeroko.
- Stary, ja już wolę nie wchodzić Ci w drogę i z Julką rozmawiam tylko w Twojej obecności albo przez telefon. Z resztą... Marisa ma ten sam rodzaj świra co Ty. - mówi.
- Nie mam świra.
- Taka chorobliwa zazdrość, w dodatku nieuzasadniona wymaga leczenia Michi. Matthias ciągle ma wrażenie, że chcesz Mu za coś przywalić i nie ma pojęcia jak się zachowywać w twoim towarzystwie. - kontynuuje poważniejąc. - Wiesz, że przez coś takiego łatwiej stracić kochana osobę niż przez zdradę?
- Wiem. - mówię patrząc jak Matthias i Sandra zabawiają leżące w wózeczkach dziewczynki.
- No to czemu nic z tym nie robisz? - pyta.
- Staram się ale...
- Ale?
- To jest silniejsze ode mnie. Julia jest taka, że...
- Że każdy się w Niej zakocha? - kończy. Patrzę na Niego uważnie. - To dziewczyna do rany przyłóż. I najlepsza przyjaciółka pod słońcem. Przyjaciółka każdego. Tylko Ona cholernie dużo przeszła w życiu i za bardzo pragnie stabilizacji, spokoju i miłości, żeby sobie komplikować życie jeszcze bardziej.
- Co masz na myśli?
- Jest tak w Ciebie wpatrzona, że choćby Jej się odmieniło i spojrzała na jakiegoś faceta jak na faceta a nie osobę, której można pomóc, to i tak to jak bardzo Cię kocha wygra z pożądaniem czy fascynacją.
- Skąd to możesz wiedzieć? - pytam. To siedzi w głowie człowieka. I w sercu. A ono lubi płatać figle.
- Bo próbowałem. - wyznaje. Szokuje mnie tym. Patrzę na Niego z niedowierzaniem i nie wiem co powiedzieć. - W Planicy, kiedy dowiedziałeś się, że jest w ciąży... Twoja reakcja była dość jednoznaczna. Nie chciałeś Jej znać. A mi za bardzo na Niej zależało, żeby zostawić Ją z tym samą. Chciałem z Nią być. Chciałem uznać dziecko, stworzyć coś trwałego, bo cholernie byłem zakochany. I poniekąd nadal jestem ale bardziej jak we własnej siostrze... - przerywa na moment. Nie mówię nic. Zaciskam mimowolnie pięści. Widzi to i uśmiecha się. - Powiedziała, że to tak duża odpowiedzialność... że nie zdaję sobie sprawy z tego co chcę zrobić... a potem powiedziała, że kocha mnie jak brata i dlatego nie może ze mną być. Widziałem jak na Ciebie patrzyła. Jak o Tobie mówiła. Kochała Cię zanim sama się do tego przyznała.
- Matthias...
- To Jej pierwsza miłość owszem. I co z tego? - pyta wzruszając ramionami.
- Stara miłość nie rdzewieje Stefan.
- Chcesz się licytować? Mam Ci wygarnąć Ellę? - pyta lekko poirytowany. - To Jej przyjaciel. Zawsze będzie dla Niej ważny ale najważniejszy jesteś Ty. Bo Cię Kocha idioto.
- Idioto... - powtarzam patrząc na Niego z wyrzutem.
- Tylko idiota zamiast się cieszyć szczęściem szuka problemów wokół. - mówi. Milkniemy. Bo cholera ma rację. - To nie Ella Michi. - dodaje i z uśmiechem na twarzy idzie w stronę dziewczynek...
***
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - pyta z lekką obawą w głosie.
- Michi właśnie dzwoni do Kristiny. Lilly będzie u Nas jutro rano. Spędzicie razem tydzień. Będziesz miał czas dla córki i dla siebie. Na pomyślenie o sobie i ułożenie sobie wszystkiego w głowie. - mówię z uśmiechem. Przez chwilę nic nie mówi. Tylko patrzy na mnie uważnie.
- Nie wiem jak Ci się odwdzięczę za to wszystko Julka.
- Przestań. Jesteśmy przyjaciółmi tak? A przyjaciele sobie pomagają w ciężkich chwilach. - kręci głową. - Coś źle powiedziałam? - dziwię się.
- Przyjaciele kazali mi przestać pić i się ogarnąć. Nie potrafili słuchać. A Ty... jesteś przyjaciółką Sabriny i... Zamiast mnie krytykować i wyzywać od najgorszych jeszcze mnie pocieszasz, chronisz przed zrobieniem kolejnej głupoty i dajesz rady... - przerywa na chwilę. Uśmiecha się blado. - Tylko Ty próbujesz mnie zrozumieć.
- Thomas... - chwytam Go za dłonie i delikatnie ściskam. - Miłość jest cholernie trudna. Wiem coś o tym. Uczucia płatają nam figle i czasem człowiek robi rzeczy, których nigdy by się nie spodziewał, że zrobi. Nie można nikogo za to nienawidzić. Jeżeli tylko chce te błędy naprawić. Bo nic innego w życiu się nie liczy. Tylko miłość. - mówię spokojnie. W Jego oczach widzę wdzięczność ale i ogromną potrzebę...
- Czasem mam wrażenie, że jestem całkiem sam... - mówi cicho. - Potrzebuję czegoś... potrzebuję trochę czułości Julia... - kładzie dłoń na moim policzku. Przechodzi mnie dreszcz.
yyyy...
- Thomas...
- A Ty to rozumiesz... Jesteś taka piękna Julio... - mówi cicho i w tym samym momencie Jego ciepłe usta łączą się z moimi. Jestem w szoku. Kurde! Thomas, co Ty robisz?! Jestem w szoku, że to takie cholernie przyjemne a takie być nie powinno... A to cholernie podłe uczucie...
**********~*~**********
Witajcie :)
Rozdział jest wcześniej :)
I z małą niespodzianką na końcu ;)
Co o tym sądzicie?
Zapraszam również do zaglądania na
Kolejny felieton już w piątek wieczorkiem :)
Buziole :*
Hej :)
OdpowiedzUsuńSuper, że rozdział dodałaś dzisiaj, bo muszę przyznać poprawił mi humor :) Ale z drugiej strony Thomas?! Serio?! Nie. Julka musi być z Michim, dla mnie są idealną parą. Mimo tego, że Michi jest tak zazdrosny. Chociaż jak się okazało miał powody do zazdrości :( Mam nadzieję, że Thomas to tylko chwilowa słabość :)
Pozdrawiam i do następnego :)
Zaskokowana
THOMAS! Jak ja go dopadnę... Od tego alkoholu to mu się i w głowie i w dupie za przeproszeniem poprzewracało. Czego jak czego, ale tego się po nim nie spodziewałam. Przespał się już z Kristiną i zniszczył swój związek, teraz się bierze za rozpieprzanie związku inny? Jakieś nowe hobby tak? Po prostu wspaniałe... I dziwić się, że Michi jest zazdrosny o każdego faceta, który jest obok Julki, teraz ma jak najbardziej powody do tego. Własny przyjaciel robi mu coś takiego, jak nie brat to Thomas. Ręce opadają po prostu. Mam nadzieję, że Stefan ma rację z tymi uczuciami Julki, że ona naprawdę kocha Michaela. Krew mnie zalała po tym, co Thomas zrobił, nosz jak dorwę kretyna to mu nogi z tyłka powyrywam. Taki zakochany w Sabrinie a co wyrabia... Na jej miejscu bym do niego nie wróciła, oj nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny felieton jak i rozdział. Pozdrawiam :*
czy ja cię mogę zabić?!
OdpowiedzUsuńmam ochotę cię udusić gołymi rękami "a to cholernie podłe uczucie"
co to ma być?!
wszystko pięknie ładnie sielanka itp.
a ta końcówka to wtf?!
no co to jest?!
skąd ten pomysł?! "przyjemne uczucie"?1 przyjemne uczucie o ma być jak jest z Michim
a nie z panem Poranna Gwiazda
no ja nie mogę nie wyrobię!
napraw to bo nie ręczę!
ja tu sobie czekam na nowość w czwartek a tu suprise już dziś ale ta końcówka to przegięcie pały
czekam na następny! lepszy następny! (podejrzewam że pod tym komentarzem jeszcze Paulina cię zjedzie)
Panno Boop, właśnie dzięki Tobie straciłam resztki tolerancji dla Morgensterna.
OdpowiedzUsuńNo kurna nie wiem ja zaraz tu chyba oszaleje, mam pierdzielony tik nerwowy, co dalej i do cholery gdzie w tym wszystkim Michael, co to ma znaczyć. Dobra Thomas może i jest pijany �� ale do jasnej cholery bez przesady kultura musi być. A co z zasadą kiedy ciało a oddziałuje na ciało b to ciało c się nie wpieprza!!!!! Dostarczasz wrażeń dziewczyno. Na początku jest wszystko pięknie i nagle BUM! I dupa co tu zrobić zostało nam tylko czekać na następny. Ps mam tylko nadzieję że do tego czasu nie umrę na zawał serca czy coś gorszego.
OdpowiedzUsuńPaulina
Thomas i Julia ?! Nie to jakas totalna pomyłka ! Alkohol mu nie służy i zachowuje się jak dzieciak obrażony na cały świat. ja rozumiem procenty do glowki uderzyly ale bez przesady! Nie moze calowac dziewczyny przyjaciela , a po za tym niespelna chwile temu mowil ze kocha Sabrine a teraz co ? Lapy z dala od Julii bo mordka Thomasa bedzie bardzo obita !Jakoś Morgi w tym opowiadaniu niezwykle mnie irytuje...
OdpowiedzUsuńteraz Michi się wscieknie i w sumie ma do tego prawo. Jestem ciekawa następnego.:)
Życzę weny ;)
Tak na wstępie powiem, że kupiłaś mnie piosenką i cokolwiek byś napisała z pewnością spodobałoby mi się. Kocham ten utwór!
OdpowiedzUsuńStefan taki mądry się zrobił. Mam wrażenie, że niezwykle dojrzał od początku tej historii. Choć z drugiej strony dalej jest dzieckiem I udowodnił to w poprzednim rozdziale. Chyba tylko u niego można liczyć na połączenie tak skrajnych cech chcharakteru.
A do Morgensterna to słów mi brak! Jestem tak oburzona. Co to w ogóle ma być? Co on sobie wyobrażam? Twierdzi, że kocha Sabrinę, a to jednej wskoczy do łóżka, drugą pocałuje. A że przy tym rozwala relacje... No cóż, on się bawi. A taką miałam nadzieję, że go ogarniesz. No ale wszystkiego mieć nie można. A Michael wiedział, raczej przeczuwał to!
Nie wiem jak wytrzymam do następnego rozdziału.
Dlatego mnóstwo weny życzę.
Pozdrawiam
Madźka
O kurcze... Nie...
OdpowiedzUsuńBłagam, niech Michi tego nie widzi...
Chyba inaczej tego nie przeżyję...
Jeju... Thomas nie może się w końcu USTABILIZOWAĆ w tych swoich strasznie trudnych uczuciach?
Mam nadzieję, że to nie będzie kolejny powód do kłótni Julki z Michim...
Pozdrawiam :*
Ol-la
Thomas! Co ty do cholery jasnej wyczyniasz?? Jak to może to być dla Julki przyjemne. No halo!!!!! Przecież jest Michi. Michael Hayboeck, tak? Który ją kocha? Który jest ojcem jej dzieci? Morgi ma swoje miejsce w szeregu - jako przyjaciel, a nie jakiś no... No całuśnik!
OdpowiedzUsuńA czy to przepraszam jakaś masowa epidemia pieprzenia życia swoim bohaterom? Bo ja jeszcze dzisiaj obublikowałam rozdział, w którym ... No w którym doszła trzecia. Tylko, że u mnie ona zagrzeje miejsce na chwilę. A ja zdecydowanie wolę, żeby Thomas takie miejsca jak powyżej nie zagrzaj długo... BA! Nie zagrzał wcale!!
Czekam na nowy rozdział i felieton.
Buziaki! :*
Nie powiem końcówka mnie zszokowala.. Thomas.. tracę wiarę w tego Pana. Mam nadzieje, ze nic więcej się nie wydarzy. Bardzo podobała mi się rozmowa Michiego ze Stefanem. Jak prawdziwi przyjaciele. No nic czekam na dalszy ciąg wydarzeń oraz na felieton Jula :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Michi tego nie widzi :)
OdpowiedzUsuńCo ten Morgenstern wyprawia to się w głowie nie mieści...
Czekam z niecierpliwością na następny!
Weny kochana ;***
Doczekałam się rozdziału, prośby zostały wysłuchane heh Co do rozdziału jak zwykle cudowny i zaskakujący.. ,,Co ten Thomas wyrabia? Może dla Lily trochę się ogarnie''- myślę przy czytaniu a tu na końcu taka niespodzianka :-o Mam nadzieję że Michi sie nie dowie bo bedzie zazdrosny a zazdrość jak już mowilas to cholernie podłe uczucie :* Pozdrawiam czekam na felieton który na pewno będzie wspaniały przy tak niesamowitej autorce ;*
OdpowiedzUsuńAle ze jak, ze co?!?! Jestem w ciezkim szoku. Takie zaskoczenie i to jeszcze miedzy zajeciami?! Zabilas mnie :) kocham cie za to <3 oczywiscie posrod felietonu rowniez pokusilam sie o komentarz. Pozdrawiam i czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę.. Z pięć razy czytałam końcówkę i wciąż jestem w szoku! Jak to Thomas Julię? No jak?
OdpowiedzUsuńOna ma Michiego; tylko i wyłącznie Michiego!
Świetny rozdział! :)
Panno Boop nie mam weny ostatnio na komentarze. A nie chce zamieszczać jakiegoś beznadziejnego tekstu pod takim cudem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Pynia
Masakra! Thomasa, to powinni zamknąć w jakiejś klatce, żeby wszystkim i sobie samemu życia nie rozwalał! Julia wyciąga do niego dłoń, broni go, chce mu pomóc, jako jedyna wysłuchuje jego żali, a on chce ją wyrwać? No masakra, co za tupet. Niech Morgi się w końcu ogarnie i zrobi coś ze swoim życiem, w ogóle jaki on przykład daje Lilly? Nie myśli o dziecku i o uczuciach innych, np. Michaela i Sabriny, którą de facto, chce zranić jeszcze bardziej. Ona wydaje się fajną babką, nie zasługuje na takiego wiecznego pana "wiecznie brak mi ciepła i miłości"(a raczej moje przyrodzenie rdzewieje, bo nie było używane tydzień) Powinna się związać z facetem, który da jej bezpieczeństwo i nauczy wiary w mężczyzn, bo nie każdy przecież ma tak niskie morale. Może Matti by się nią zaopiekował, w sumie, to oboje potrzebują miłości i stabilizacji :) Julia, to dobra pani psycholog, ale Krafti też potrafi rozmawiać z Michim, widać, że mimo wszystko nadal są przyjaciółmi na dobre i na złe. Liczę, że w kolejnym rozdziale Morgi porządnie dostanie po pysku i przestanie siać zamęt wkoło siebie i własnych kumpli. Pozdrawiam i czekam na next! Dużo zdrówka i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńmiała atak serca czytając końcówkę, Jula z Thomasem??? już boję się reakcji Michiego, szykuje się mocna awantura, pisz dalej! pozdrawiam! x
OdpowiedzUsuńNo niee....
OdpowiedzUsuńPo co się Stefan produkował, jak tu nagle ta akcja... I że niby Julii się podobało? Oby to było tylko złudne uczucie.
Teraz tak myślę, że ta zazdrość Michiego jest całkiem uzasadniona, dobrze że tego nie widział bo Morgi dostałby po ry... No w sensie że pobiliby się, no. Chociaż, nic o Michim na końcu nie było, więc kto wie :)
Czytałam felieton, świetny ;)
Pozdrawiam :D
Tytuł rozdziału idealnie wpasował się w moją reakcję tylko z tą różnicą, że moją wypowiedź trzeba by było ocenzurować... >.>"
OdpowiedzUsuńThomas, człowieku o cholery! Może powinieneś oberwać z czegoś cieżkiego, żeby zmądrzeć? Kotwica? Fortepian? Asgardzki bożek (każdy tylko nie Loki)?
Julia, halo! Jak to ci się podobało? Że to niby było *cenzura* przyjemne?
Michi, chłopie.. tak na Ciebie narzekali. Żeś zazdrosny, żeś zaborczy... i co wyszło? *werble* Morgi całuje Julie. I po co się Stefan tyle produkował?
Rozdział mi się podobał. Lubię takie nagłe.zwroty akcji ^^. Już nawet mówiłam sobie po cichu: "ta sielanka trwa coś długo".... Tylko kto by się spodziewał, że przez procenty Morgensterna mózg się wyprowadził?
Pozdrawiam, czekam na następny. Kłaniam się,
British Lady
PS. Nie było tu żadnej logiki. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę ^^"
NIE! NIE! NIE! NIE!!!
OdpowiedzUsuńJak Thomas mógł pocałować Julkę?! I jeszcze jej się podobało?! NO CO ZA LUDZIE!
Stefan tak przekonywał Michaela, że Julka nic z nikim, a tu podobał jej się pocałunek!
Jak się Michi o tym dowie, to on chyba zabije Thomasa...
Nie dość, że zdradził Sabrinę z Kristiną, to jeszcze całuje Julę, grrr -.-
Ouuu, się porobiło! Jak to mogło się stać? Morgi, teraz już naprawdę powinien się ogarnąć. Dziwi mnie to, że to dla Julii przyjemne. A Michi? Jak się o tym dowie to będzie piekło... Robi się bardzo, bardzo ciekawie. Czekam na następny 😉 Weny i zdrowia 😁
OdpowiedzUsuńNie tylko Julka jest w szoku, ja także jestem i to chyba w duuużo większym.
OdpowiedzUsuńMorgensternowi padło na mózg, widać wyraźnie XD
Może być z tego niezłe zamieszanie...
Pozdrawiam! ;*
Omg Thomas i Julka, nieeee nie moge w to uwierzyć. Niech tylko Michi ich nie nakryje prosze bo tego nie przeżyje. I prosze szybko o rozdział bo sfiksuje z tej niewiedzy @707mania
OdpowiedzUsuńKiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuń