SZPITAL W SALZBURGU...
- Ursula i Bianka, co Wy na to? - pyta facet w średnim wieku. Mam już tego lekko dość.
- A niby czemu tak? - tym razem pyta młodszy blondyn.
- Obie Wasze babcie miały tak właśnie na imię. Poza tym to piękne imiona są. Typowo austriackie, bez wydziwiania. - odpowiada uśmiechając się do mnie znacząco. - Prawda Julio?
- Tak, ładne. - potakuję i zerkam w stronę Michaela. Mam nadzieję na jakikolwiek ratunek albo wsparcie z Jego strony ale On tylko się nad czymś wyraźnie zastanawia. Przysięgam, że uduszę Go zanim za Niego wyjdę.
- Britney i Paris też są ładne. - obrusza się chłopak. Tym razem wydaję głuchy jęk. Tak, to jest oznaka rozpaczy.
- Jest na to jeszcze czas. - mówi w końcu Michi. - To co? Odwiozę Was do domu co? - proponuje.
- Już Nas wyganiasz? - dziwi się Josef.
- Znając Ciebie tato, to przyjedziesz niedługo i to sam, autobusem. - komentuje Alex. - To co Jula, trzymaj się ciepło i poręczy od łóżka, wykorzystuj Michiego jak tylko się da i zastanów się nad moimi propozycjami imion. Takie imiona wróżą wielką karierę. - puszcza mi oko, daje buziaka i ciągnąc za sobą machającego do mnie ojca wychodzi z sali.
- Wrócę wieczorem. - mówi i całuje mnie w czoło po czym też wychodzi. I zapada błoga cisza. Święty spokój. Nareszcie. W końcu mogę w spokoju pomyśleć o tym co się tak właściwie dzieje w moim życiu. Brzuch rośnie coraz bardziej, ja jem coraz więcej, pierścionek na palcu co dzień błyszczy coraz bardziej jakby krzycząc, że wychodzę za mąż. A pytania skąd Go wziął pozostają bez odpowiedzi. I tak od miesiąca. Lekarze uspokajają mówiąc, że teraz może być już tylko lepiej. Że dzieci są bezpieczne i nawet gdyby urodziły się dziś, wszystko byłoby dobrze. Mimo, że to dopiero połowa czerwca...
Patrzę na bukiet stojący obok łóżka. Co trzy dni dostaję nowy bukiet pięknych białych róż. I za każdym razem się uśmiecham, bo doskonale wiem od kogo są mimo, że nie ma żadnego liściku. Białe róż są symbolem pierwszej, prawdziwej ale i niewinnej miłości. I wiedział o tym ich znaczeniu tylko Matt. I mimo, że cieszę się, że chociaż w taki sposób przy mnie jest to nie mogę przestać się o Niego martwić. Nie wiem co się z Nim dzieje. Nikt nie wie. Po prostu zniknął. Zapadł się pod ziemię...
- Ej... nie kopcie mnie aż tak moje panny. - i śmieję się sama do siebie głaszcząc wielki wystający brzuch. już mam się zdrzemnąć kiedy zza drzwi wyłaniają się dwie blond czupryny.
- Możemy? - pyta jedna z kobiet. Uśmiecham się miło. Przez ten miesiąc to One odwiedzały mnie najczęściej. Przecież każdy ma swoje życie i swoje obowiązki. Takie jak treningi i zgrupowania... Kiwam głową, a One siadają na brzegach łóżka. - I jak wizyta przyszłego teścia? - śmieje się Sabrina.
- Twórcza. - odpowiadam. Unoszą brwi w geście zdziwienia. - Wymyślał imiona dla dziewczynek. - wyjaśniam. Zaczynają się śmiać i patrzeć na siebie znacząco. - Co jest?
- Cóż... Chłopaki stwierdzili, że skoro przegrali tyle kasy w tym durnym zakładzie to powinni mieć prawo głosu w sprawie imion. - mówi Sandra.
- Że co?
- Biedny Manu nie miał nic do powiedzenia kiedy wpisywali propozycje na listę. - dodaje Sabrina.
- Jaką listę? - pytam. Sandra wyjmuje kawałek papieru z torebki i podaje mi go. Patrzę intensywnie na listę miliona imion, które wymyślili. Każdy przy tym się podpisał jakbym miała dawać nagrody za najlepsze pomysły.
- A niby czemu tak? - tym razem pyta młodszy blondyn.
- Obie Wasze babcie miały tak właśnie na imię. Poza tym to piękne imiona są. Typowo austriackie, bez wydziwiania. - odpowiada uśmiechając się do mnie znacząco. - Prawda Julio?
- Tak, ładne. - potakuję i zerkam w stronę Michaela. Mam nadzieję na jakikolwiek ratunek albo wsparcie z Jego strony ale On tylko się nad czymś wyraźnie zastanawia. Przysięgam, że uduszę Go zanim za Niego wyjdę.
- Britney i Paris też są ładne. - obrusza się chłopak. Tym razem wydaję głuchy jęk. Tak, to jest oznaka rozpaczy.
- Jest na to jeszcze czas. - mówi w końcu Michi. - To co? Odwiozę Was do domu co? - proponuje.
- Już Nas wyganiasz? - dziwi się Josef.
- Znając Ciebie tato, to przyjedziesz niedługo i to sam, autobusem. - komentuje Alex. - To co Jula, trzymaj się ciepło i poręczy od łóżka, wykorzystuj Michiego jak tylko się da i zastanów się nad moimi propozycjami imion. Takie imiona wróżą wielką karierę. - puszcza mi oko, daje buziaka i ciągnąc za sobą machającego do mnie ojca wychodzi z sali.
- Wrócę wieczorem. - mówi i całuje mnie w czoło po czym też wychodzi. I zapada błoga cisza. Święty spokój. Nareszcie. W końcu mogę w spokoju pomyśleć o tym co się tak właściwie dzieje w moim życiu. Brzuch rośnie coraz bardziej, ja jem coraz więcej, pierścionek na palcu co dzień błyszczy coraz bardziej jakby krzycząc, że wychodzę za mąż. A pytania skąd Go wziął pozostają bez odpowiedzi. I tak od miesiąca. Lekarze uspokajają mówiąc, że teraz może być już tylko lepiej. Że dzieci są bezpieczne i nawet gdyby urodziły się dziś, wszystko byłoby dobrze. Mimo, że to dopiero połowa czerwca...
Patrzę na bukiet stojący obok łóżka. Co trzy dni dostaję nowy bukiet pięknych białych róż. I za każdym razem się uśmiecham, bo doskonale wiem od kogo są mimo, że nie ma żadnego liściku. Białe róż są symbolem pierwszej, prawdziwej ale i niewinnej miłości. I wiedział o tym ich znaczeniu tylko Matt. I mimo, że cieszę się, że chociaż w taki sposób przy mnie jest to nie mogę przestać się o Niego martwić. Nie wiem co się z Nim dzieje. Nikt nie wie. Po prostu zniknął. Zapadł się pod ziemię...
- Ej... nie kopcie mnie aż tak moje panny. - i śmieję się sama do siebie głaszcząc wielki wystający brzuch. już mam się zdrzemnąć kiedy zza drzwi wyłaniają się dwie blond czupryny.
- Możemy? - pyta jedna z kobiet. Uśmiecham się miło. Przez ten miesiąc to One odwiedzały mnie najczęściej. Przecież każdy ma swoje życie i swoje obowiązki. Takie jak treningi i zgrupowania... Kiwam głową, a One siadają na brzegach łóżka. - I jak wizyta przyszłego teścia? - śmieje się Sabrina.
- Twórcza. - odpowiadam. Unoszą brwi w geście zdziwienia. - Wymyślał imiona dla dziewczynek. - wyjaśniam. Zaczynają się śmiać i patrzeć na siebie znacząco. - Co jest?
- Cóż... Chłopaki stwierdzili, że skoro przegrali tyle kasy w tym durnym zakładzie to powinni mieć prawo głosu w sprawie imion. - mówi Sandra.
- Że co?
- Biedny Manu nie miał nic do powiedzenia kiedy wpisywali propozycje na listę. - dodaje Sabrina.
- Jaką listę? - pytam. Sandra wyjmuje kawałek papieru z torebki i podaje mi go. Patrzę intensywnie na listę miliona imion, które wymyślili. Każdy przy tym się podpisał jakbym miała dawać nagrody za najlepsze pomysły.
"Leia i Padme - Gregorek [wierzę, że będziesz po jasnej stronie mocy ;) ]
Daphne i Velma - Thomas
Angela i Hillary - Morgi"
Patrze na Nie z niedowierzaniem.
- Gwiezdne wojny, Scooby Doo i... - nie rozgryzam pomysłów Morgensterna ale wiem, że coś się pod tymi imionami kryje.
- Kobiety sukcesu rządzące światem. - mówi Sabrina wywracając oczami. - Merkel i Clinton. - dodaje. Nie wytrzymuję, muszę się zaśmiać. Kręcę głową z niedowierzaniem.
- Stefan nie typował? - pytam zaskoczona brakiem Jego na tej liście.
- Powiedział, że On i tak wie jak dacie dziewczynkom na imię. - wzrusza ramionami Sandra.
- Nawet My tego jeszcze nie wiemy. - wyjaśniam. Kładę kartkę na stoliczek obok łóżka. - Co słychać na wolności? - pytam.
- Chłopcy pojechali na zgrupowanie do Going. I znając życie obijają się w jakimś SPA zamiast trenować.
- Skąd taki wniosek Sandy? - pytam z rozbawieniem.
- Gregor ciągle wysyła mi zdjęcia z masażu albo innych durnych zabiegów. I na każdym z nich jest inna kobieta. - mówi niezadowolona. Znów się śmieję.
- A u Was? Wszystko w porządku? - pytam widząc lekko przygaszoną Sabrinę. Druga z blondynek patrzy na Nią z lekkim smutkiem na twarzy. Coś się dzieje...
- Wszystko ok. Nie martw się o Nas. - mówi w końcu. I jakoś Jej nie wierzę. - Odejmę Ci jeszcze trochę zmartwień. - dodaje. - Thomas ma 2 walizki ubranek dla malutkich dziewczynek więc chociaż na początku nie będziecie musieli wydawać fortuny.
- Na prawdę? To super. - cieszę się z tego bardzo bo ani mi w głowie myślenie o kupowaniu ubranek. - To po Lily tak? - pytam. I blondynka znów staje się wyraźnie zgaszona.
- Tak. Kristina przywiozła je wczoraj. - odpowiada.
Kristina...
No chyba nie jest o Nią zazdrosna...
- Thomas pewnie się ucieszył, że znowu zobaczył córeczkę, co? - próbuję podpytać ale chyba jest jeszcze gorzej.
- Lily jest z rodzicami Thomasa. Pojechali z Nią do Włoch. Nad morze na 2 tygodnie.
Och...
Patrzę uważnie na Sandrę ale ta tylko kręci głową więc o nic więcej nie pytam. No ale we wszystkim trzeba znaleźć przecież te dobre strony.
- No to skoro nie macie Lily przez weekendy to co Ty tu jeszcze robisz? - pytam. Patrzy na mnie zdziwiona. - Czemu nie pojedziecie gdzieś na romantyczny weekend? Może nie w jakieś gorące kraje ale choćby wyżej w góry? - proponuję. Uśmiecha się blado.
- We trójkę byłoby chyba mało romantycznie. - mówi poważnie. No i Sandra nie wytrzymuje.
- Ja na prawdę lubię Kristinę ale na Twoim miejscu powiedziałabym Jej żeby się odczepiła raz na zawsze i zajęła się swoim życiem a nie wpieprzała z butami do Waszego. W ogóle co to ma znaczyć, że Ona z Wami teraz mieszka co?
- Słucham? - no to mnie załatwiły. Sabrina nie wygląda na zachwyconą tymi słowami.
- Sprawa wygląda tak... Kiedy Kristina razem z Thomasem odwieźli małą do Jego rodziców przyjechali do domu w Innsbrucku. W rozmowie wyszło, że Kristy ma w Innsbrucku teraz jakiegoś ważnego klienta i dojazd z Seeboden zajmuje Jej ponad 2 godziny więc Thomas nie ustalając niczego z Sabriną postanowił, że przecież Kristina może przez ten czas mieszkać u Nich.
- Och... - tylko tyle udaje mi się powiedzieć. - No ale... No przecież Thomas jest z Tobą i to Ciebie kocha i macie wspólna sypialnię tak? - pytam. Kiwa głową. - A Ona ma osobną tak? - ponownie kiwa głową. - No to w czym problem?
- W tym, że Thomas zachowuje się jak idiota! - mówi wściekła Sandra. Aż sama się Jej boję kiedy tak warczy. To już wiem dlaczego Schlieri tak się Jej słucha.
- A co to znaczy, że zachowuje się jak idiota? - pytam.
- Sabrina może mówić do Niego a On nic. Jak grochem o ścianę, a kiedy Kristina czegoś potrzebuje to w jednej sekundzie to robi. Następny przykład... chciałyśmy dzisiaj przyjechać do Ciebie Jego samochodem, bo ja nie mam prawa jazdy a Sabi ma samochód w warsztacie. To wiesz dlaczego przyjechałyśmy autobusem? Bo Kristina musiała jechać na zakupy i On oczywiście musiał jechać z Nią. Mam powiedzieć o wczorajszym wieczorze? - pyta blondynkę.
- Nie musisz. - wzdycha. - Cały dzień spędził na szukaniu z Kristiną odpowiednich paneli do Jej mieszkania. Wieczorem... przygotowałam Nam kąpiel... wiesz... zapachowe świeczki, dużo piany w wannie, białe wino...
- A Thomas powiedział, żeby się nie wygłupiała, bo kto to potem będzie sprzątał i żeby lepiej poszła z Nim do salonu oglądać z Kristi"Das Dschungelcamp"! - przerywa Jej wzburzona Sandra. Patrzę na drugą z blondynek i uwierzyć nie potrafię, że Thomas tak się zachowuje. Przecież dobrze widziałam jak On patrzy na swoją obecną partnerkę.
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć. - mówię szczerze. Cholernie lubię obie dziewczyny, a Sabrinę szczególnie, bo tak jak Ja ma bądź co bądź faceta z odzysku, którego z byłą partnerką łączą Go silne więzi. Po prostu Ją rozumiem. - Kurde no... tak nie może być. - teraz to i ja się burzę.
Nie nadążam za Twoimi hormonami.
- Łatwo powiedzieć... - mruczy.
- Hej! Weź Ty się kochana przestań użalać nad sobą ok? To po pierwsze. Po drugie, to Ty jesteś tą ważniejszą w tym momencie więc pokaż Jej to do cholery, a po trzecie, przywiąż Go do łóżka, wskocz w jakieś sprośnie wdzianko i przypomnij Mu, że może cholernie dużo stracić. - mówię poważnie. Widzę jak się dziwi a Sandra zaczyna śmiać. - I ja poważnie mówię. - dodaję.
- Póki co musimy wracać jeżeli chcemy zdążyć na ostatni autobus do domu. A po drodze wstąpimy do jakiegoś sklepu ze sprośna bielizną. - mówi przez śmiech Sandy.
- A jak to nie zadziała? - pyta blondynka.
- Zadziała. - zapewniam Ją. Z Jej figurą? Musi zadziałać...
***
- Potrzebujesz czegoś? - pytam. Idę przez korytarz pełen mężczyzn, którzy właśnie przyjechali do swoich żon z kwiatami.
Ty kwiatów nie masz.
Bo się nie zmieszczą w sali. Poprawiam słuchawkę przy uchu.
- To czego potrzebowałem najbardziej już mam. Wszystko już prawie załatwione. Wiesz czego Nam jeszcze brakuje.
- Wiem. Ale na to musisz jeszcze poczekać.
- Wiem... Jak Ona się czuje? - pyta.
- Z każdym kolejnym dniem coraz lepiej. - przystajemy przed wejściem do sali. Patrzę na blondyna stojącego obok mnie. Patrzy na mnie uważnie.
- Odwiedzę Ją jak tylko załatwię ostatni podpis. A niestety czuję, że ciężko będzie mi Go zdobyć. Może gdyby Jula...
- Nie. - przerywam Mu stanowczo. - Na pewno nie teraz Matt.
- Jasne.
- Trzymaj się. - mówię i rozłączam się.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - pyta mnie blondyn.
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości Thomas. - odpowiadam zgodnie z prawdą. Otwieram drzwi i wchodzę do sali. Kiedy zauważa Morgiego coś zmienia się w Jej wzroku. Patrzy na Niego jakby chciała Go uderzyć. Więc marszczę brwi.
- Ty. - wskazuje Go palcem. - Chodź tu, siadaj i słuchaj, bo nie będę się powtarzać. - rozkazuje. Thomas śmieje się ale posłusznie robi co Mu kazano. - Co Ty odpieprzasz? - pyta wprost. No i teraz to i ja i On się dziwi. Nigdy wcześniej nie rozmawiali tak... bezpośrednio. W ogóle miałem wrażenie, że Julia i Thomas rozmawiają tylko kiedy muszą albo kiedy wypada...
- Nie bardzo wiem o czym mówisz Julka. - mówi spokojnie ale nadal patrzy na Nią zdezorientowany.
- Źle Ci w życiu? - pyta.
- Nie...
- Za duże serce masz? Brakuje Ci czegoś? Dwie sroki za jeden ogon chcesz złapać? A może raczej dwie blondynki na jednego biednego Morgensterna co? - kontynuuje a Jego oczy robią się coraz większe. Moje też.
- Ale...
- Zamknij się i odpowiadaj na pytania. Dobrze Ci z Sabriną?
- Tak. - odpowiada pewnie.
- Jest dla Ciebie ważna?
- Najważniejsza ale...
- Kochasz Ją?
- No tak...
- To spieprzaj stąd, zrób Jej dobrze, a Kristinie pokaż odpowiednie miejsce w szeregu, bo to że jest matką Twojej córki nie oznacza, że ma być na pierwszym miejscu. Jasne?! - znów warczy. I patrzy groźnie. Jeszcze Jej takiej nie widziałem. A najdziwniejsza jest jednak reakcja Morgiego. Siedzi naprzeciwko Niej i patrzy na Nią uważnie. I jakby... myśli. - Thomas? - chyba widzi coś więcej ode mnie, bo natychmiast zmienia minę. Teraz patrzy na Niego z pewną obawą w oczach. - Co jest? - Przez chwilę się nie odzywa. W końcu zerka w moją stronę, a potem patrzy na Julię.
- To jest... trochę bardziej skomplikowane. - mówi po chwili ciszy. Jest poważny. Coś się stało?
- Thomas co się dzieje? Najpierw Sabrina przyjeżdża załamana, teraz Ty zachowujesz się dziwnie...
- Nie potrafię spojrzeć Jej w oczy Julia. - wyznaje nagle. Brunetka patrzy na mnie ale mogę jedynie wzruszyć ramionami, bo nie wiem o co chodzi. - Zrobiłem coś... Czego nigdy mi nie wybaczy. - mówi wyraźnie już załamany. I nie poznaję Go.
- Thomas co się stało? - pytam. Patrzy na mnie zrezygnowany i nie chcę tego usłyszeć. Nie chcę wiedzieć tego co mi zaraz powie. Bo znanie takiej tajemnicy jest cholernie podłym uczuciem. A jeszcze podlejszy jest ten zawód jaki teraz czuję. Bo był dla mnie wzorem uczciwości. Wzorem faceta, który potrafi kochać największą, szczerą i wierną miłością. Dzięki Niemu wierzyłem w to, że związek ma sens...
- Przespałem się z Kristiną...
- Ty. - wskazuje Go palcem. - Chodź tu, siadaj i słuchaj, bo nie będę się powtarzać. - rozkazuje. Thomas śmieje się ale posłusznie robi co Mu kazano. - Co Ty odpieprzasz? - pyta wprost. No i teraz to i ja i On się dziwi. Nigdy wcześniej nie rozmawiali tak... bezpośrednio. W ogóle miałem wrażenie, że Julia i Thomas rozmawiają tylko kiedy muszą albo kiedy wypada...
- Nie bardzo wiem o czym mówisz Julka. - mówi spokojnie ale nadal patrzy na Nią zdezorientowany.
- Źle Ci w życiu? - pyta.
- Nie...
- Za duże serce masz? Brakuje Ci czegoś? Dwie sroki za jeden ogon chcesz złapać? A może raczej dwie blondynki na jednego biednego Morgensterna co? - kontynuuje a Jego oczy robią się coraz większe. Moje też.
- Ale...
- Zamknij się i odpowiadaj na pytania. Dobrze Ci z Sabriną?
- Tak. - odpowiada pewnie.
- Jest dla Ciebie ważna?
- Najważniejsza ale...
- Kochasz Ją?
- No tak...
- To spieprzaj stąd, zrób Jej dobrze, a Kristinie pokaż odpowiednie miejsce w szeregu, bo to że jest matką Twojej córki nie oznacza, że ma być na pierwszym miejscu. Jasne?! - znów warczy. I patrzy groźnie. Jeszcze Jej takiej nie widziałem. A najdziwniejsza jest jednak reakcja Morgiego. Siedzi naprzeciwko Niej i patrzy na Nią uważnie. I jakby... myśli. - Thomas? - chyba widzi coś więcej ode mnie, bo natychmiast zmienia minę. Teraz patrzy na Niego z pewną obawą w oczach. - Co jest? - Przez chwilę się nie odzywa. W końcu zerka w moją stronę, a potem patrzy na Julię.
- To jest... trochę bardziej skomplikowane. - mówi po chwili ciszy. Jest poważny. Coś się stało?
- Thomas co się dzieje? Najpierw Sabrina przyjeżdża załamana, teraz Ty zachowujesz się dziwnie...
- Nie potrafię spojrzeć Jej w oczy Julia. - wyznaje nagle. Brunetka patrzy na mnie ale mogę jedynie wzruszyć ramionami, bo nie wiem o co chodzi. - Zrobiłem coś... Czego nigdy mi nie wybaczy. - mówi wyraźnie już załamany. I nie poznaję Go.
- Thomas co się stało? - pytam. Patrzy na mnie zrezygnowany i nie chcę tego usłyszeć. Nie chcę wiedzieć tego co mi zaraz powie. Bo znanie takiej tajemnicy jest cholernie podłym uczuciem. A jeszcze podlejszy jest ten zawód jaki teraz czuję. Bo był dla mnie wzorem uczciwości. Wzorem faceta, który potrafi kochać największą, szczerą i wierną miłością. Dzięki Niemu wierzyłem w to, że związek ma sens...
- Przespałem się z Kristiną...
**********~*~**********
Obiecałam na 22:00 więc jest :)
Buziole moje drogie :*
Do piątku ;)
I dziękuję pięknie za komentarze po poprzednim postem, jesteście KOCHANE!!
Na książkę jestem za małym pikusiem ale doceniam Wasze wsparcie.
Kamila nie martw się, Borussia w końcu coś wygra :*
Jak to Morgi przespał się z Kristiną?! Żartujesz prawda? Nie chce wiedzieć co będzie jak się Sabina dowie :)
OdpowiedzUsuńMaggie wygrała ten rozdział :D I to jak się darła na Thomasa :)
I jeszcze odwiedziny dziewczyn. Sandra jaka wkurzona. Pewnie zabawnie ma z nią Gregor :P
Buziole ;***
Genialny rozdział :) Jak zawsze. Już nie mogę się doczekać się następnego Czekam z niecierpliwością Co ten Thomas najlepszego zrobił :( Mam nadzieje że wszystko się ułoży
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy niedługo pojawi się Karol ? Co do Matta mam nadzieję że nic nie zepsuję miedzy Julią a Hayboeckiem
Pozdrawiam i Całuję :)
No to się porobiło :D Thomas dotychczas taki spokojny był, a tu nagle wyskakuje z tą zdradą. Szczerze mówiąc, to jak to usłyszałam, to przez chwilę miałam go ochotę zamordować, bardzo się na nim zawiodłam. I strasznie mi szkoda Sabriny, nie zasłużyła na to wszystko. A Kristina za kogo się uważa? Wchodzi sobie do ich życia, a dobrze wie, że Morgenstern jest teraz z inną. Jestem ciekawa, jak ten wątek rozwiążesz :D Dzisiaj mi trochę brakowało Julii i Michiego, może dlatego, że tak się od nich uzależniłam. Kiedy przeczytałam tytuł, to najpierw pomyślałam, że Jula coś odwaliła Hayboeckowi i przyznam, że mi ulżyło, kiedy się okazało, że moje przypuszczenia się nie sprawdziły. No nic, teraz czekam na dalsze przygody austriackich skoczków i ich partnerek :D Do piątki kochana, buziaki :*
OdpowiedzUsuńto się porobiło...Morgi i jego zdrady...jeszcze kurde ciąży brakuje -.-' i nie nie chcę takiego rozwoju wypadków czytać
OdpowiedzUsuńimiona hmm pomysły chłopaków mnie rozwaliły i co miał na myśli Stefan?
czekam na piątek
buźka :*
Dosłownie usycham czekając na kolejny rozdział tego opowiadania. Szczerze mówiąc to mój pierwszy komentarz pod jakimkolwiek opowiadaniem i tak jakoś mi dziwnie. Jest świetne, naprawdę. A Thomasa uduszę! Co on sobie robi, no!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział z niecierpliwością! :)
http://migavka.blogspot.com
O nie!!! Tak nie może być. Wspaniały Thomas zdradził Sabrinę? Nie wierzę.
OdpowiedzUsuńNo Morgi jak to tak? Od szczęścia mu się w głowie poprzewracało czy co? Przypominam, że Jula się stresować nie może!
OdpowiedzUsuńA co ten Hayboeck kombinuje? Nie podoba mi się, że spiskuje z Mattem. Przyjaciel przyjacielem, kwiatki wysyła, wszystko fajnie, pięknie, Julka z pierścionkiem na palcu, ale dopóki nie poślubi Michiego spokoju nie zaznam :-P
Co do imion propozycja Morgiego kompletnie mnie rozwaliła. Wciąż się śmieje
A nad tą książką powinnaś poważnie pomyśleć. Zobacz ile masz wiernych czytelniczek. Myślę, że my wszystkie kupujemy ją w ciemno. A nawet nie wiemy o czym będzie. Także kartę przetargową w wydawnictwie już masz - sprzedaż zapewniona. Takiego talentu nie można ukrywać. Świat musi cię poznać!
Mam nadzieję, że dasz się przekonać do tej książki.
Weny życzę i pozdrawiam
Madźka
Morgenstern, jak ja cię dopadnę, to ci tyłek skopię jak nie wiem. Dziś jestem w tak walecznym nastroju, że jestem gotowa na wszystko. Jak on wgl mógł zrobić coś takiego Sabrinie?! Ugh, no normalnie rozszarpałabym jakbym go zobaczyła chyba. Wzór do naśladowania, wspaniały facet, a robi coś takiego! Ona mu nigdy tego nie wybaczy i nie ma co się dziwić, tego nie można wybaczyć. Julce też współczuję, jak nie rodzice Michiego, to chłopaki. Ja rozumiem, że stracili sporo kasy, tylko Manu się wzbogacił, no ale co im ta biedna dziewczyna zawiniła, żeby ją tymi imionami dręczyć? Mają jeszcze trochę czasu na to, żeby wybrać odpowiednie, oraz takie, które spodobają się rodzicom, a nie całej reszcie. To przecież dzieci Michaela i Julki. Mam wrażenie, że reszta o tym zapomina i to całkowicie.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dziś tak krótko, no ale cóż. W piątek postaram się napisać coś więcej. Pozdrawiam i czekam na kolejny.
PS.Wierzyć w nich nie przestanę nigdy, co to to nie. To jest BVB, a ich się nie zostawia, albo się jest kibicem, albo sezonowcem, a ja za długo już nimi jestem, żeby teraz nagle odejść, bo dzieje się źle.
Wooooow! Każdy nowy rozdział u ciebie owocuje nowym rozdziałem u mnie. Symbioza? :p
OdpowiedzUsuńCo ten Thomas odpierdolił? O.o Po prostu nie potrafię racjonalnie tego wyjaśnić i w to uwierzyć. Jak mógł coś takiego uczynić? :/
Przy fragmencie z imionami po prostu padłam. Padłam i nie powstałam (bo nie mam w domu Powerade xD). Współczuję Julce tego, że musiała wysłuchiwać tych durnych propozycji... czekam na next <3
No proszę, mój pan idealny, wujek dobra rada- Thomas narozrabiał i to ostro. Tak się nie robi, kobiecie, którą się kocha, nie, nie, nie. Widać, że Julka ma już dość leżenia w łóżku i pokazuje pazurki :) Fajnie jak jest taka władcza. Imiona skoczków mnie powaliły po prostu :D Zwłaszcza Thomasa ;P Miło, że teść i szwagier odwiedzają w szpitalu, zawsze, to jakaś dodatkowa adrenalina i urozmaicenie dnia :) Codziennie białe róże, to urocze, pewnie musi być jej miło. Pozdrawiam i czekam na next!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak dalej potoczy się sprawa Morgi-Kristi-Sabrina.. czekam ;)
OdpowiedzUsuńTypowanie imion było świetne nie mogę się doczekać na jakie się zdecydują..
Rozdział świetny czekam do piątku :) Jula :*:*
+ piosenka!! Świetna słucham jej cały czas od dłuższego czasu ;)<3
Dobrze , że mama Michiego nie przyjechała do szpitala, bo to niepotrzebnie by zdenerwowało naszych zakochańców. Najlepsze propozycje Didla. Kocham jego dziecinny styl życia. Biedna Sabrina ! AThomas ?! Słów brakuje. Pewnie Kristy go uwiodla a on nie umiał lub nie chciał odmówić. No cóż...
OdpowiedzUsuńTAJEMNICZA POSTAWA MATTA - CZEKAM NA ROZWIĄZANIE SYTUACJI
pozdrawiam, Pynia
Ja tam jestem za propozycjami Morgena:D
OdpowiedzUsuńImiona posiadają magię , a co do tego są znane i zwiastują sukces...
Nic tylko tak jej nazwać;D
Co do rozdziału to jedyne co mam w głowie to 'te dwie ' .. wiesz o kim mowa.
Przez gardło mi nie przechodzi:(
Czekam!♥
Ann,
http://du-sei-stark.blogspot.com/
Ojojoj, to się porobiło... Z tymi propozycjami imion, to tego nie skomentuję, bo to nie potrzebne ;) A co do Thomasa to brak mi słów! Sprawa z Mattem bardzo tajemnicza i podejrzana. Czekam do jutra, ale czy dam radę...? :D
OdpowiedzUsuń//Na wstępie: UWIELBIAM CIĘ ZA EDA DO ROZDZIAŁU!!! ♥//
OdpowiedzUsuńNo, dobra. Ahh te imiona, nagle każdy chce mieć swój wkład w przyszłość dziewczynek. Ja rozumiem, obstawiać płeć no bo to 2 do
wyboru, a jak bliźniaki to jeszcze parka, ale imiona? Jest ich tyle na świecie, że nie ma co ingerować w decyzję, bo na końcu dadzą Hildegarda i Brunhilda i peszek, bo się wszyscy zdziwią.
Ale co się z tym Mattem dzieje? Kurcze, serio się martwię, co on kombinuje (?).
No i Morgi. Jezu, aż popsuł mi się światopogląd. Powtarzam sobie od kiedy tylko przeczytałam rozdział, że muszę się ogarnąć bo to fikcja i on przecież jest kochany i nie robi takich cyrków i że jakby jednak robił to na pewno ktoś by go skopał. Tak więc mam za dużo strsu przez niego.
Ogólnie to przeczytałam ten rozdział w szkole na wf (najlepiej się obijać) i tak go przeżywałam... Twoje opowiadanie znają już wszystkie moje koleżanki, bo relacjonuje im rozdziały na bieżąco. Zawsze jest taki tekst "Pamiętacie to opowiadanie o Michim, Julce i bliźniakach...?" wszystkie pamiętają xd
Tak piszę o tym, bo wychodziliśmy z sali gimnastycznej, a ja krzyczałam "Thomas zdradził Sabri z Kristiną!" i nagle wszyscy koledzy dziwne miny i "Jaki Thomas?" "Jakie opowiadanie?" itp. Koleżanki przynajmniej ogarniają :D
Okej, więc pozdrawiam i do następnego ;)