poniedziałek, 23 lutego 2015

34. Ma duża być...


Inspiracja:



DOM W HALLEIN...

- Gdzie dziewczynki? - pyta trzaskając drzwiami do domu. Jest wkurzona lekko mówiąc ale i zdenerwowana i zmartwiona. Musi odreagować.
- Śpią u siebie. - mówi jedna z blondynek. Od razu tam idzie. Nie odpowiadając na żadne pytanie przyjaciół siedzących w salonie. Patrzę w prawo i widzę zmartwiony wzrok wielkiej murzynki. Też na mnie patrzy. 
- Pójdę do Niej. - mówi cicho i zmierza na schody.
- Proszę poczekać. - zatrzymuję Ją na chwilę. Odwracam się do reszty. - To jest Matylda, nasza nowa przyjaciółka. Proszę, traktujcie Ją z szacunkiem, bo teraz jest częścią naszej rodziny. - mówię poważnie. - Matyldo, to są wszyscy. - uśmiecha się miło. 
- Miło mi Was poznać dzieciaki. - mówi z sympatią i przepraszając cicho wychodzi na górę. Jej szeroka spódnica pląta się Jej pod nogami i zastanawia mnie jakim cudem się na niej nie potknie.
Ma wprawę. Pewnie chodzi w niej od 100 lat.
- I jak? - pyta Stefan. Siadam na fotelu i pocieram oczy. Zmęczenie. To jest to co teraz czuję.
- Nijak. - mówię. 
- To znaczy? - tym razem odzywa się Manuel. Nie mam ochoty na gadanie. 
- Zeznania złożone przez Nas, przez Matyldę i Julkę razem z dowodami obciążają Karola na dobre kilka lat. - mówi w końcu Matthias, który nie wytrzymuje ciszy. 
- To chyba dobrze... czy nie? - gubi się Didl.
- Bardzo dobrze. Trzeba było tylko czekać na wyjaśnienia Karola. Cała ta checa z domniemaniem niewinności...
- No i? - dopytuje się Schlieri, który oderwał wzrok od telefonu.
- Żeby kogoś przesłuchać ten ktoś musi stawić się do sądu. - wyjaśniam. - A Karol zniknął zanim policja zdążyła dojechać do Jego domu. - mówię. Tak. Jestem wściekły i dlatego prawie warczę. Bo cholernie długo Ją przekonywałem do tego, że to dobry pomysł. Najlepsze wyjście z możliwych. Matt tyle się ukrywał razem z Matyldą... Wszystko było w tajemnicy a Karol jednak zniknął. 
- I nikt nie wie gdzie jest? - pyta Sandra.
- Zapadł się pod ziemię. Willa stoi pusta, w firmie został wspólnik z upoważnieniem do wszystkich decyzji. - dodaje Matt. Czuję, że na mnie patrzy. Chyba chce o coś zapytać ale się waha. Więc spoglądam na Niego i jestem zaskoczony. Bo Jego wzrok skierowany jest nie na mnie a na schody prowadzące do góry. 
Chyba chce iść do Julki...
- I co teraz? - odzywa się w końcu Sabrina. Do tej pory stała tylko cicho w kącie i przysłuchiwała się ze smutkiem w oczach. 
Założę się, że bała się, że zaraz przylezie tu Morgi.
Nie zanosi się na to.
- Karol jest poszukiwany. Na proces trzeba będzie jeszcze poczekać. - mówię.
- Czyli znowu będzie się to wszystko ciągnąć za Julką nie wiadomo ile. - wzdycha Stefan i siada na kanapie.
- Biedna Maggie, nie dość, że musiała uciec z niczym, przez Ciebie musi zmieniać dwa razy więcej pieluch to jeszcze to... - posyłam Didlowi mordercze spojrzenie. 
Chłopak ma trochę racji.
Ale nie musi mi o tym przypominać. 
- Michael? - Matt zwraca się już bezpośrednio do mnie. - Mógłbym... zobaczyć dziewczynki? - pyta jakby lekko onieśmielony.
- Drugi pokój po lewej. - mówię. Uśmiecha się.
I jakby motorek do tyłka Mu przyczepili.
Mam ochotę wywrócić oczami. I zapada cisza. Wszyscy siedzą na kanapie i fotelach i nikt nic nie mówi. Dobrze, że Schlieri nie znosi ciszy. Może i jest zapatrzony w telefon ale musi słyszeć ludzi wokół siebie. 
To chyba daje Mu poczucie, że jest słuchany. 
Jakby jeszcze coś mądrze mówił.
Czasem się zdarzy... np... jak coś sobie przypomnę to Ci powiem.
- No, to nie ma co się łamać, trzeba z tym żyć. Zrobiliśmy Wam z Sandrą obiad więc mamy co jeść. - mówi. Mamy? Czyli nie pójdą sobie teraz do domu?
- Jak damy Julce spokój to będzie ciągle o tym myśleć. - mówi Sandra. - Idę podgrzać jedzenie a Ty idź po Julkę. - dodaje wychodząc z Gregorem do kuchni. Niechętnie, bo niechętnie ale wstaję z kanapy widząc jak reszta włącza telewizor i idę na górę. Chcę iść ale zatrzymuje mnie czyjaś dłoń. Więc odwracam się chcąc powiedzieć Stefanowi, że wszystko jest na prawdę ok i żeby dał mi spokój ale to nie On. 
- Coś nie tak? - pytam blondynkę. Jest przybita, widać, że nie sypia zbyt dobrze, bo podkowy pod Jej oczami można zobaczyć z kilometra. No i te cholernie smutne oczy. Mam ochotę przywalić za nie Morgiemu ale kurde, Jego oczy są identyczne.
- Jak On się trzyma? - pyta cicho. No i co mam powiedzieć? To nie jest przecież moja sprawa.
- Nie będę Cię okłamywał. Codziennie się upija. Nie raz przygarnialiśmy Go na noc. Po pijaku nie da się z Nim normalnie rozmawiać, bo jęczy, że nic nie ma dla Niego już znaczenia i że Jego życie bez Ciebie to nie życie. A jak wytrzeźwieje to jest drażliwy i co bym nie powiedział odbiera jak atak na siebie. Dzisiaj rano powiedziałem Mu, żeby się za siebie wziął, bo picie nie pomoże Mu ani w zatuszowaniu rozpaczy a tym bardzie nie pomoże Mu w odzyskaniu Ciebie. Trzasnął drzwiami i wyszedł. Nie wiem gdzie jest, nie mam już do Niego nerwów. Jeśli wróci wieczorem znowu zalany to przysięgam, że Go nie wpuszczę. Więc albo z Nim pogadaj albo z legendy sportu stanie się zwykłym żulem. - mówię w końcu to co leży mi na wątrobie.
- To nie jest takie proste jak Ci się wydaje Michael. - odpowiada przygaszona jeszcze bardziej. 
Chyba Ją załamałeś.
Świetnie, jeszcze tego mi brakowało. Przecieram oczy i wzdycham.
- Wiem Sabrina. Ale rozmowa z Nim nie oznacza tego, że od razu do siebie wrócicie czy rzucicie się sobie w ramiona. Po prostu Go wysłuchaj. Gdyby Cię nie kochał nie robiłby tego wszystkiego.
- Gdyby mnie kochał nie przespałby się z Kristiną. - mówi od razu.
- Jest tylko człowiekiem. Każdy popełnia błędy. 
- I mam Mu tak po prostu wybaczyć? - pyta zszokowana. - Bo każdy popełnia błędy?
- Nie. - zaprzeczam. - Po prostu z Nim porozmawiaj. Najpierw musi się opamiętać póki nie jest jeszcze za późno a tylko Ty możesz sprawić, że to się stanie. - mówię i idę na górę, bo ta rozmowa dalej nie ma sensu. Ja będę wysuwał argumenty "za", a Ona argumenty "przeciw". Nie potrzeba mi więcej kłótni...


***

- Wyglądają jak aniołki. - mówi z uśmiechem murzynka. - Są takie podobne do Pana Michaela... - wspomina.
- Pana Michaela? - dziwię się. - Matyldo to Ty jesteś starsza, to Tobie należy się szacunek za to co dla as robisz.
- Już mnie tak nie postarzaj młoda damo. - kiwa na mnie palcem jak zawsze. Powoduje to u mnie pierwszy tego dnia szczery uśmiech. - Poza tym, pracuje tutaj.
- Michi powiedział, że jesteś częścią rodziny, to znaczy, że tak na prawdę jest. - zauważa Matt.
- Dobra dobra, lepiej pójdę zobaczyć co dzieciaki wyprawiają na dole. Nie chcę, żeby taki ładny dom rozniosły. A Wy chyba macie o czym rozmawiać. - puszcza mi oko i wychodzi. Za to kocham tą kobietę. Patrzę teraz na Matthiasa. Jest skupiony na dziewczynkach. Ma zmarszczkę na czole. Znów się uśmiecham.
- Amy ma pieprzyk. - mówię. Śmieje się cicho. - Nie Ty pierwszy Ich nie możesz rozpoznać. - dodaję.
- Są na prawdę śliczne. - mówi. Jedna z Nich otwiera właśnie oczka i wpatruje się w Niego intensywnie. Mruga delikatnie powiekami i macha rączkami.
- Chyba chce na rączki. - mówię. 
- Mogę? - pyta ucieszony.
- Jasne, że tak. - kiwam głową. Delikatnie bierze małą na rączki i szczerzy się do Niej. Wygląda na szczęśliwego. - Matt, poznaj swoją chrześnicę, Kim. - dodaję z uśmiechem. Patrzy na mnie i szczerzy się jeszcze bardziej o ile to możliwe.
- Na prawdę? - dopytuje. Ponownie kiwam tylko głową. - Hej maleńka... Obiecuję, że będę Cię rozpieszczał bardziej niż ktokolwiek inny, a jak podrośniesz to będę Cię krył przed rodzicami jak będziesz na randce.
- Ej... - uderzam Go lekko w ramię. Oboje się śmiejemy. Lekko Ją kołysze. Zachowuje się tak swobodnie... Dawno Go nie widziałam i dawno nie widziałam Go tak wesołego. - Do twarzy Ci z dzieckiem Matti. - zauważam. Patrzy teraz na mnie uważnie. Jego uśmiech lekko się zmniejsza ale nadal tkwi na twarzy. 
- Wiesz, że zawsze chciałem mieć gromadkę. - przypomina.
- 4 synów i córkę. - cytuję Jego słowa sprzed lat. - Więc córkę poniekąd już masz. - dodaję.
- Poniekąd... - przyznaje. - Mieliśmy Jej dać na imię Remmy. - przypomina. 
Ech... nawet ja to pamiętam. Siedzieliście na parapecie Twojego okna w bidulu i planowaliście Waszą przyszłość.
To było dawno.
I masz szczęście, że Michi tego nie słyszy. 
Stare dzieje.
Ale wspomnienia działają.
To już tylko wspomnienia.
Dla Matta też?
Patrzę na Niego uważnie. Robi głupie miny do dziecka. Jest taki... beztroski.
- Więc będzie miała tak na drugie. - mówię. Znów na mnie patrzy.
- Kim Remmy Hayboeck. - mówi. I to z takim czymś w głosie, że nie można się nie uśmiechnąć. Tak. Matthias będzie świetnym ojcem chrzestnym. - Jesteś szczęśliwa? - pyta nagle. Zaskakuje mnie tym pytaniem...

***

Zaraz ucho Ci się zrobi tak duże jak nie wiem. 
Zamknij się, słucham.
Podsłuchujesz. Dalej dalej ucho Hayboecka!
Cicho!
- Czemu pytasz? - pyta. 
- Bo mi na Tobie zależy Jula. Przecież dobrze o tym wiesz.
No weź! To tylko Jej przyjaciel Michi! Nie zaciskaj tak tych pięści!
- Będę w pełni szczęśliwa kiedy przestanę się martwic o moją rodzinę Matt. - odpowiada. - Ty też do niej należysz. - dodaje.
Michael przestań podsłuchiwać!
- Kochasz Go? - pyta. Na chwilę przestaję oddychać. 
- Najbardziej na świecie. - mówi. Uśmiecham się pod nosem.
No widzisz? Było tak ranić sobie dłonie?
Rozluźniam ściśnięte ręce.
- To szczęściarz. Cholernie Mu zazdroszczę. - przyznaje brunet.
- Nie mówi Mu tego. - mówi brunetka śmiejąc się. - Wystarczająco mnie denerwuje i irytuje a jak usłyszy, że mimo tego kocham Go jak wariatka to z Nim zwariuje bo będzie mnie wkurzał jeszcze bardziej. - dodaje. No dobra, dosyć tego flirtu.
Weź poczytaj słownik Hayboeck.
Wchodzę do pokoju i widzę Matthiasa z Kim na rękach. Coś mnie kłuje ale nie pokazuję tego, bo po co? Patrzę na Julię. Uśmiecha się. Mimo tego, że przeze mnie i mój upór teraz codziennie będzie się stresować. Matt się patrzy? Niech patrzy. Właśnie dlatego obejmuję Julkę w pasie.
- Schlieri z Sandrą zrobili obiad. I serdecznie na Niego zapraszają. Wszystkich niestety. - mówię.
- Czyli dzisiaj już spokoju nie będzie?
- Nie.
- A jak Im powiem, żeby sobie poszli?
- Ich jest więcej i nie wyjdą. - wzdycham bezradnie.
- Jula pamiętasz co zawsze mówiła moja mama? - pyta nagle Matt. - "I Herkules dupa, kiedy ludzi kupa." - mówią razem. Ha ha jakie to zabawne.
A Ty to komik stulecia jesteś tak?
- No to chodźmy na ten obiad. - mówi. - Matt weźmiesz Kim? - pyta.
- Z największą przyjemnością. - mówi i wychodzi. Już chce wziąć na ręce Amy ale nie pozwalam Jej na to. Obracam Ją do siebie i tak po prostu całuję. Tak, żeby wiedziała, że ja tez Ją kocham. 
- A to za co? - pyta z uśmiechem.
- Bo Cię kocham. - mówię poważnie. Patrzy mi w oczy. Jest... szczęśliwa. Odgarniam Jej włosy z czoła i znów całuję. 
Całowanie jest cholernie przyjemne.
Geniusz. Amy w tym momencie dostaje czkawki. Nie można się nie zaśmiać. 
- To będzie dobry dzień Michael. Mimo wszystko. - mówi. 
 Kiedy schodzimy na dół z Amy na rękach połowa ludności jest w kuchni ratując to, co Gregor przypala i broniąc Go przed Matyldą, a druga połowa siedzi przed telewizorem. W tym Matthias z Kim na rękach nie potrafiący się nie śmiać. Manu patrzy z niedowierzaniem, bo tak jak ja nie myślał, że głupota ma w tym pomieszczeniu aż takie stężenie. Na ekranie widać dwa Hipopotamy a przed telewizorem, na kanapie dwa skurcze materiału ludzkiego czyli Didl i Kraftl bujają się na boki i wydają z siebie dźwięki prawdopodobnie mające być śpiewem...

"Ma duża być
Ma mieć krągłości
Ma stale tyć
Ma nie mieć kości
Ma w sobie mieć
Coś szczególnego
Ma głosu chcieć
Posłuchać mego."

- To będzie długi dzień... - poprawiam Ją. I wtedy drzwi wejściowe otwierają się z hukiem. A kiedy widzę gościa wiem, że ten dzień będzie dodatkowo skomplikowany. A komplikacje wywierają cholernie podłe uczucia...


**********~*~**********
Proszę bardzo :)
Po kłopotach udało mi się wstawić rozdział.
Kochane moje!
Dziękuję Wam za wsparcie w konkursie na Opowiadanie Roku!
Dzięki Wam to opowiadanie weszło do ścisłego finału.
Ostatni etap oznacza ostatnie głosowanie.
Jeśli nadal uważacie, że zasługuje na ten tytuł, głosujcie po raz ostatni!
Czym się da i gdzie się da!
Z góry dziękuję za głosy i przy okazji zapraszam z pytaniami na http://ask.fm/PannaBoop :)
A już wkrótce mój nowy projekt ;) (nie będzie to opowiadanie ale mam nadzieję, że okażecie wsparcie i zainteresowanie)
Buziole :*

11 komentarzy:

  1. no nareszcie!
    trochę się wstępem zmartwiłam bo myślałam że będzie lipa ale akcja się rozwinęła i taka familijna atmosfera się zrobiła :)
    rozwaliłaś mnie tym "dalej, daje ucho Hayboecka" no leżę
    i Jula go kocha! <3 Aww... :D
    a no i tekst "MotoMoto" też mnie powalił
    chyba nie chcę oczami wyobraźni widzieć tego wykonaniu Stefka i Didla
    czekam na nexta i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż to za tajemniczy gość? Zaczynam sie bać a ty kończysz w takim momencie, no wiesz co?! Jestem oburzona! Teraz będę myśleć kto to... A może to Karol? Nie, raczej nie, gdyby to był Karol, to byłaby zupełnie inna reakcja, może braciszek Michiego przyjechał? Albo lepiej, Thomas zalany w trupa wrócił! Jeśli to on, to rzeczywiście będzie długi dzień i dla naszych młodych rodziców i dla biednej Sabriny. Współczuję. A wracając do Karola, jestem ciekawa skąd jednak się o tym wszystkim dowiedział i gdzie ta szuja zwiała? Ugh, jak dopadnę gnidę to sama z nim porządek zrobię. Nikt mi nie będzie rodziny Michaela straszył! Teraz się gdzieś ukrył i menda czeka na atak. Już Jula chyba wystarczająco się przez niego nacierpiała a ten nadal to ciągnie. Jestem ciekawa co wymyśli tak samo jak Morgi, który znów wrócił pijany i jak zareaguje na biedną Sabrinę. Oj będzie się działo i to porządnie, jeśli to Morgi właśnie przyszedł. Współczuję im tej rozmowy...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mi się lepiej zrobiło, kiedy usłyszałam, że Julka kocha Michiego jak wariatka. :D
    Zwłaszcza wtedy, kiedy Michi już ledwo trzymał nerwy na wodzy. Bo jakby Julka się dowiedziała, że podsłuchiwał to znowu by się zaczęło... Kłótnie są w ich przypadku niepotrzebne. :D
    Tylko ta końcówka... Karol? ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Julka i Michi to się mają z tymi gośćmi. Ciągle ich ktoś odwiedza... ale się przynajmniej nie nudzą :D
    Znamy już ojców chrzestnych dziewczynek, kiedy ujawnisz kto będzie pełnił rolę matek chrzestnych. Tzn. domyślam się, że będzie to Sabrina i Sandra, ale ciekawi mnie która będzie chrzestną Amy, a która Kim.
    Michi niech przestanie być w końcu zazdrosny! Jula go kocha, i tylko jego.
    Kto jest tym nieoczekiwanym gościem? Tylko nie Karol, proszę :)
    Już oddałam głos na Twoje opowiadanie :) I jestem ciekawa, co nowego dla nas przygotowałaś... cokolwiek to jest to na pewno będzie genialne.
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Inka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Matti jako kochany wujaszek, no proszę :) A Michi, to inwigilator, nie ładnie tak podsłuchiwać :D Słodki jest, kiedy zazdrość przesłania mu zdrowy rozsądek. Mam nadzieję, że Matylda pomoże im się uporać z trudami dnia i dziewczynkami, bo niewątpliwie będzie takim promykiem w ich codzienności. Podoba mi się pełen dom przyjaciół, wtedy czuć rodzinną atmosferę, przytulnego gniazdka i nawet niestraszny jest przypalony obiad Schlieriego :) Szkoda, że Morgiego z nimi nie ma, na pewno byłby dobrym kompanem do zabaw z dziewczynkami, mam nadzieję, że Sabrina z nim porozmawia, potrząśnie nim i doprowadzi do stanu używalności. Ciekawe, jakiego gościa przywiało do domu? Może marnotrawna mamusia Michiego? Czekam na next, zagłosuję na pewno na Twoje opowiadanie i życzę dużo zdrówka i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że ten gość to Thomas.. może znowu zalany? A może się opamiętał? Mam nadzieje. Sabrina mimo wszystko się martwi.
    Zazdrosny Michi jest świetny a jego ego jeszcze lepsze. Ciesze się ze Matylda jest z nimi;)
    A widok Stefana i Didla tańczących do hipopotamów bezcenny :)
    Głos oczywiście oddany czekam na ten nowy projekt a teraz do następnego Jula :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawilas mnie cholernie tym nowym projektem, to raz. Gratuluje wejscia do scislego finalu, to dwa. Oczywiscie, ze zaglosuje, to trzy. I wreszcie... wspaniale, moja droga, wspaniale. Jak zwykle interesujaco, z humorem, ale i powaznie. Niesamowicie mi sie podobalo :) nie wiem jak moglas przerwac w takim momencie. Mialam go przeczytac w przerwie miedzy zajeciami, ale jak zauwazylam, ze jest rozdzial... to nie moglam sie powstrzymac i przeczytalam w domu. Teraz bede czekac z niecierpliwoscia na nastepny! :* pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Poznaliśmy Matyldę. Ona nigdy nie zapomni jak despotycznie traktował ją Karol. Więc z przyzwyczajenia mówi do Michaela "Pan".
    Matt chciał 4 synów i córkę ?! Duża gromadka, ale napewno by było wesoło.
    Obstawiam, że Sandra i Sabrina będą matkami chrzestnymi.
    W końcu Jula przyznała się na głos, że kocha Hayboecka !
    Didl i Kraft - chętnie bym z nimi po śpiewała.
    Tajemniczy gość. Mam kilka typów
    matka Hayboecka
    pijany Morgi
    Karol
    Panno Boop jesteś nieprzewidywalna !
    pozdrawiam, Pynia

    OdpowiedzUsuń
  9. Julka w końcu przyznała, że kocha Michaela *.* a to podsłuchiwacz jeden! Dziewczynki mają świetnych ojców chrzestnych. "Kim Remmy Hayboeck" ślicznie to brzmi ^.^
    Hahahaha, Gregor jako "uzdolniony" kucharz :D Śpiewający Didl i Kraft wygrali wszystko :D
    Taka z nich cudowna, wesoła rodzinka *.*
    Coś czuję, że tym tajemniczym gościem będzie Thomas..
    Czekam na kolejny rozdział :* Dużoooo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu mam wrażenie że Thomas postanowił wbić na obiadek? Wtedy dopiero byłyby komplikacje xd
    Mamy już ojców chrzestnych, to teraz czekam na mamuśki ;)
    Podsłuchujący Michi, haha. Ale przynajmniej samoocena mu podskoczyła w górę.
    No i na koniec ten cały Karol... Mam nadzieję że nie zrobisz tutaj scen rodem z horroru, np. porwie dzieci ze spaceru, albo Julke i będzie ja torturował czy coś... Oby nie.
    Ok no to czekam na nowy projekt i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Thomas z pewnością wrócił :/ Biedna Sabrina. Co do rozdziału zastanawiam się kto powiedział Karolowi o tym wszystkim? Chciałabym żeby Julia się od niego uwolniła.. Jakoś tak nie wiem czemu Matt nie budzi we mnie sympatii pomimo że to najlepszy przyjaciel Julki :( Cieszę się ze Jula w końcu powiedziała że kocha Michiego a on ją <3 Gregor podobno taki dobry kucharz a żarcie przypalił :D Kiedy można się spodziewać kolejnego bo jakoś tak wyszło że przez dwa dni przeczytałam wszystkie rozdziały i bardzo polubiłam to Opowiadanie bo jego podobnie jak tych wszystkich wariatów nie da się nie lubić :D Pozdrawiam i czekam na odpowiedź :**

    OdpowiedzUsuń