wtorek, 30 grudnia 2014

8. Możesz zniknąć już dziś, nie będę Cię zatrzymywał.


Inspiracja:




MIESZKANIE W INNSBRUCKU...

I co teraz? Powinienem coś zrobić czy odpuścić i dalej żyć własnym życiem?
To zależy.
Od?
Od tego czy chcesz dalej być dziwolągiem mającym swój świat czy w końcu wrócić do bycia sobą.
To nie jest takie proste. Nie będę wypruwał z siebie flaków starając się wrócić do normy z powodu nieznanej mi dziewczyny.
Ta dziewczyna jest starsza od Ciebie więc trochę szacunku!
Patrzę po raz kolejny na dokumenty w teczce. Dowód osobisty, paszport, dyplomy ukończenia studiów, bilet do Arabii...
W jedną stronę.
Ucieczka na zawsze. I jak najdalej.
Dziwisz się?
Zerkam na kilka zdjęć i dokumentów i odkładam je na sam spód. Nie dziwię się. Ale nie rozumiem. Ten kierunek jest nielogiczny. 
Nie znasz całej historii. Nie wiesz co było po domu dziecka. 
Wiem, że chce uciec. Tylko dlaczego tam?
Widocznie tam czuje się bezpieczniej...
Słysze otwieranie drzwi wejściowych i głośny wesoły śmiech. Od razu chowam teczkę do biurka.
- Stefan jak się rozchoruję to przysięgam, że będziesz mi po leki chodził haha
- To nie moja wina, że jesteś taka słaba.
- Słaba? - dziwi się.
- Ja tylko lekko pchnąłem Cię jednym paluszkiem a Ty już w zaspie leżałaś. 
- Następnym razem Ty będziesz leżał. - pogroziła Mu ciągle się śmiejąc. - Jestem cała mokra.
- Chcesz herbaty? 
- Jeśli robisz... - głosy się oddalają. Przeszli do kuchni. Jest wesoła. To dziwne.
Przy Stefanie ciężko jest być smutnym.
Tak łatwo Mu zaufała...
Człowieku. Wystarczy na Niego spojrzeć. To najbardziej łagodny facet pod słońcem.
A ja Ją traktowałem jak największego przestępcę. Staję przy drzwiach i lekko je uchylam. Widzę jak się śmieją przy robieniu sobie kolacji. Ma mokre włosy i zaróżowione policzki. Ma na sobie czarny golf, który opina Jej sylwetkę. Jest taka chuda...
I drobna... Jak można...
Przestań!
Po prostu w głowie mi się to nie mieści.
Mi też. Patrzy tu. Widzi mnie. 
No to wyłaź z pokoju bo pomyśli, że jesteś psychopatą!
Więc wychodzę. Siadam przed blatem i obserwuję co robią. Kiedy tam siadam jakby milknie. Nie patrzy na mnie a kiedy to robi to lekko się uśmiecha i wraca do krojenia papryki. I robi to cholernie dokładnie. Jakby od tego zależało Jej życie.
- Didl już jest? - pyta brunet.
- Śpi. Obił sobie palec młotkiem, trochę popłakał i zasnął. - mówię. I patrzą na mnie jak na idiotę. Nawet Ona. 
Bo to słaby żarcik.
Kiedy to nie żarcik.
- Młotkiem?
- Powiedziałeś Mu, że musi sobie załatwić łóżko, bo bierzesz Jego łóżko do siebie więc kupił sobie coś w Ikei.
- Ale po co Mu młotek? - nadal się dziwi. Patrzę tylko na Niego wymownym wzrokiem. Przecież zna Didla. Po chwili się śmieje. - No tak. Michi jest sprawa... - zaczyna.
- Nie zamienię się z Tobą pokojami. - uprzedzam Jego pytanie. 
- Ale...
- Stefan nie trzeba. - mówi spokojnie. Patrzy na Niego z miłym uśmiechem a w Jej oczach widzę lekki zawód. - Kanapa jest ok. A to tylko kilka dni. - dodaje łagodnie. A Kraft patrzy na mnie jakbym Mu matkę zabił.
Może On chciał być z Nią w pokoju nie tylko dlatego, żeby miała gdzie spać?
Co masz na myśli?
No popatrz na Niego. Widzisz jak na Nią patrzy?
Że niby się zakochał? W kilka dni? 
Nobel za logikę jest Twój.
- Michael zjesz z nami? - pyta mnie brunetka. Patrzę na Nią i widzę autentyczną sympatię. I zastanawiam się skąd i dlaczego. 
Ja też. Jesteś kretynem i samolubem. Widocznie jest walnięta. Cóż... pasujecie do siebie.
- Już jadłem. - mówię i wychodzę do siebie. 
Ty na prawdę jesteś matołem.
Możesz przez chwilę mnie nie wyzywać? Nie masz pojęcia co chcę zrobić. Widziałeś datę na Jej bilecie?
Widziałem i co?
Będzie tu jeszcze tylko tydzień. 
I co z tego?
To z tego, że muszę zmienić sobie pościel i ogarnąć pokój...

***

- Może jednak prześpisz się u mnie? - pyta będąc wyraźnie przybity. Podchodzę i biorę od Niego kołdrę i poduszkę.
- Stefan i tak wiele dla mnie robisz. Nie chce żebyś się przeze mnie nie wyspał i potem jęczał na treningu że Cie plecy bolą. 
- Ale...
- Spałam w gorszych warunkach uwierz mi. - puszczam Mu oko. trochę się uspokaja ale widzę, że się waha czy iść do siebie czy jeszcze trochę ponaciskać. Układam sobie poduszkę i kołdrę i odwracam się do Niego. Stoi jak taki mały bezbronny chłopczyk. Uśmiecham się. Jest kochany. Więc ściskam Go mocno a on mnie. - Dobranoc. - daję Mu całusa w policzek i znikam pod kołdrą. Uśmiecha się, widzę to mimo ciemności w salonie. I zamyka się w pokoju. Po chwili wraca i staje nade mną.
- Jakbyś się jednak chciała zamienić to się nie krępuj. - daje mi całusa w czoło i wraca do siebie. Czym sobie zasłużyłam na spotkanie kogoś takiego? Uśmiech nie schodzi mi z twarzy kiedy przypominam sobie seans komediowy z Nim w kinie. To najsympatyczniejszy facet na świecie i nie dziwię się, że każdy chce się z Nim przyjaźnić. Jest taki otwarty i ciepły...
I każdemu nieba by przychylił.
Jak młodszy braciszek. hehe
Bardziej jak przyjaciel - gej. Macie wspólną szafę, nie boisz się przy nim rozebrać i wiesz, że się w Tobie nie zakocha.
Jesteś walnięta. Gdybym była trochę młodsza pewnie bym się za Nim uganiała.
Nie zwalaj na wiek. Ty po prostu nie potrafisz już z nikim być.
Nie potrafię zaufać a to jest różnica.
Nie ma żadnej kochana.
Zamykam oczy ale czuję, że nie zasnę. I nie dlatego, że ta kanapa jest ewidentnie niewygodna tylko przez to co widzę za każdym razem kiedy te moje oczy zamykam. Więc siadam zamiast leżeć i owijam się kołdrą. I zaczynam dziękować Bogu, że Michael nie zgodził się na zamianę pokoi. Stefan na pewno chciałby teraz pogadać o tym co mnie dobija. Każdej nocy. A ja nawet o tym myśleć nie chcę a co dopiero mówić...
- Mogę? - słyszę za sobą. Odwracam się i widzę blondasa. Chce usiąść. Pewnie powiedzieć mi parę słów, które jeszcze bardziej uświadomią mi jak bardzo niechcianym gościem tutaj jestem. A ja to przecież wiem. Więc kiwam głową i zawijam się jeszcze bardziej. Odruchowo. A On patrzy na mnie uważnie jakby właśnie czytał mi w myślach. Wygląda na starszego niż jest kiedy się nie uśmiecha.
A On w ogóle się uśmiecha?
Ma na sobie czarny podkoszulek, który dodaje Mu czegoś... czego nie umiem określić. Ale to coś mnie jeszcze bardziej onieśmiela i nie umiem patrzeć Mu w oczy. Więc wbijam wzrok we własne stopy, które wystają mi spod kokona.
- Przepraszam. - mówi cicho. 
Yyyyyy... 
Patrzę na Niego zaskoczona. Wydaje się być szczery. Przynajmniej Jego oczy. Zbyt poważnie jak na Jego wiek.
- Za co? - pytam cicho. Aż chrypię z zaskoczenia.
- Na prawdę zadałaś to pytanie? - wzdycha. 
No tak. 
- Miałeś prawo. Nie znasz mnie a musisz ze mną mieszkać. Nie możesz czuć się swobodnie we własnym mieszkaniu, bo Ci się tu władowałam.
- Stefan mi Cie tu władował. - poprawia mnie. Uśmiecham się lekko, bo w sumie to racja. I zapada cisza. Przerywa ją tylko buczenie lodówki w kuchni. - Nie zamieniłem się ze Stefanem, bo za tydzień znowu bym musiał to robić. A to bez sensu. - odezwał się w końcu. Czekaj czekaj... Skąd On wie, że tylko tydzień? I chyba widzi moje zdezorientowanie bo mówi dalej. - Przez ten tydzień będziesz spała u mnie. Ja akurat lubię ta kanapę.
- Chyba Ci nie wierzę. - odpowiadam. Na prawdę na głos to powiedziałam?
- Bo myślisz, że Cię nie lubię?
- Bo ta kanapa na prawdę jest niewygodna. - stwierdzam. Uśmiecha się.
On się uśmiecha! Strzel fotę! 
- Przygotowałem Ci pościel i wysprzątałem pokój więc nie mów mi teraz że robiłem to na marne.
- Można wysprzątać idealnie czysty pokój? - znów powiedziałam to na głos?
Powinnaś się pierdolnąć patelnią.
Milczy ale wydaje się być rozbawiony moją reakcją. Apropo reakcji...
- Skąd wiesz, że będę tu tylko tydzień? - pytam uważnie patrząc na Jego twarz. I jakby poważnieje. I dopiero teraz zauważam, że trzyma coś w ręce. I moje oczy robią się większe a serce przyspiesza.
- To chyba Twoje. - mówi i wręcza mi teczkę. On wie...
Ech...
Biorę ją od Niego i wpatruję się w nią.
Tylko nie rycz!
Nie zamierzam. 
- Otwierałeś? - pytam.
- Trąciłem ją przez przypadek. Wszystko się wysypało. - mówi spokojnie. A moje ręce zaczynają się trząść. 
Może lepiej że wie...
Lepiej?
Może zacznie Cie normalnie traktować?
Nie chce żeby mnie traktował normalnie tylko przez to.
Milczy. Nic nie mówi tylko patrzy i obserwuje moją reakcję.
- O ile mi wiadomo lepiej nie uciekać tam, gdzie Cię będą szukać. - mówi w końcu. Obracam się w Jego stronę i bezradnie patrzę na Niego. Skoro wie, to nie ma co udawać. 
- Nie mam dokąd pójść. Już to mówiłam. 
- Arabia?
- W domu dziecka już był. Tam chyba mnie szukał nie będzie. To stanowczo za duży kraj.
- Jest tylko jeden bilet.
- Bo jadę sama. 
- W jedną stronę. - dodaje. - Nie zamierzasz wrócić? - dziwi się.
- Po co? Do czego? - pytam. - Do kogo? - milknie. Wie, że mam rację.
- Dlaczego nie pójdziesz z tym na policję? - pyta. Uśmiecham się. Jakby powiedział słaby dowcip.
- Bo wtedy się od Niego już nigdy nie uwolnię. - mówię cicho. 
- Może Ty nie chcesz się uwolnić? - pyta. 
Auć. Trafił.
Grymas na mojej twarzy mówi wszystko. Kręci z niedowierzaniem głową.
- Nic nie rozumiesz Michael.
- Masz rację. Nie rozumiem jak możesz nie pójść z tym do prokuratury. Facet Cię bił, maltretował, szantażował i praktycznie więził przez 5 lat... - znów robię grymas. Grymas bólu. Bo doskonale wiem co się działo. Wiem co robił i co kazał robić mi. Ale nie zawsze tak było... - Z takimi dowodami wsadziliby Go za kratki...
- Na ile? - przerywam Mu. - Na kilka lat. W najlepszym wypadku na 8. Po trzech wyszedłby za dobre sprawowanie a z Jego pieniędzmi zapłaciłby kaucję, za którą można by kupić małą wyspę i dalej śmiałby mi się w twarz. A ja byłabym wytykana palcami. Bo śmiałam o coś oskarżyć kogoś takiego jak On. - zaciskam dłonie na teczce żeby zatrzymać galopujące emocje. i milczy. Znowu.
- Są zakazy zbliżania się. - drąży dalej.
- Dla Niego owszem. Nie dla Jego przyjaciół. - mówię cicho.
- Robisz wszystko, żeby Go nie oskarżyć. Tworzysz sobie wymówki byle tylko Mu nie zaszkodzić... - i nagle jakby dostał olśnienia. I patrzy na mnie z niedowierzaniem i kręci głową chowając twarz w dłoniach. - Ty Go kochasz... - mówi jakby sam do siebie. A mnie znowu boli. Bo odkrył wszystko to co tak cholernie chciałam ukryć. - To jest chore.
- Nie pouczaj mnie Michael. - mówię spokojnie. - Jesteś ostatnia osobą, która powinna to robić.
- Bo Cię nie znam? - prycha. Milczę. - Uciekasz od problemu, nie rozwiązujesz go.
- Ja przynajmniej coś robię. - mówię dobitnie i patrzę na Niego zawzięcie. I teraz to On nie rozumie mnie. - Staram się biec razem ze światem mimo, że w środku rozpadam się na kawałki. Wbrew sobie staram się zapomnieć o tym co mam w sercu. Ale coś robię. - powtarzam. - A Ty nadal stoisz w tym samym miejscu co rok temu. - dodaję cicho. A w Jego oczach pojawia się coś na wzór złości. Złości z bezsilności, bo dobrze wie, że mam rację.
- To nie Twoja sprawa. - mówi zawzięcie.
- I vice versa. - i tylko wzrok pozostał. Ta walka między nami. Jedno i drugie ma problemy i każde z Nas radzi sobie z nimi na swój sposób. 
Chyba nie radzi...
W końcu wstaje i patrzy na mnie wyczekująco.
- Zmiataj, chce się położyć. Jutro mam trening od rana. - mówi i stoi nade mną.
- Tam jest Twój pokój. - wskazuję Mu drzwi.
- Nie dyskutuj ze mną. - mówi zirytowany. - Wynocha. - kontynuuje ściągając ze mnie kołdrę. No tego to już trochę za dużo. Więc wstaję zdenerwowana z kanapy i nosem sięgam Mu po obojczyk. Śmieje się z mojego wzrostu. Widzę to.
- Nie będziesz mi rozkazywał.
- Przecież to lubisz... - drwi. 
Że co?!
- Kochasz faceta, który Tobą pomiata, wykorzystuje i traktuje jak swoją własną prostytutkę, więc... - nie kończy bo na policzku czuje moją dłoń. I sama się sobie dziwię, bo nigdy nie miałam na coś takiego odwagi. A teraz policzkuje obcego mi faceta stojąc przed Nim w samym podkoszulku i skąpej bieliźnie. W Jego wzroku widzę czystą jak łza złość o ile nie nienawiść.
- Przynajmniej nie zachowuje się jak naćpany Szekspir. Beczysz za dziewczyną, która Cię oszukiwała przez cały Wasz związek. Można się porzygać patrząc na te Twoje ckliwe jęki.
- To nie patrz.
- Nie zamierzam. Zachowujesz się jak nastolatka, której kolega nie poprosił do tańca na dyskotece szkolnej. I w dodatku obarczasz tym wszystkich wokół.
- Bo przynajmniej mam przyjaciół.
- Już niedługo Michael. - mówię poważnie. - Jesteś taki sam jak ja kiedyś. Jesteś w miejscu gdzie ja byłam kiedy traciłam jedynego prawdziwego przyjaciela. Bo byłam w swoim własnym świecie. Różnica jest tylko taka, że ja z tego świata się wygrzebałam a Ty nawet tego nie chcesz.
- Nie masz prawa mnie osądzać.
- Mam to gdzieś, za kilka dni mnie tu nie będzie.
- I bardzo dobrze.
- Świetnie.
- Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę.
- Ja bardziej.
- Możesz zniknąć już dziś, nie będę Cię zatrzymywał. - warczy zaraz przed moją twarzą. 
Zwolnij trochę mała bo zostaniesz na bruku.
W dupie to mam. Biorę z łazienki swoje spodnie i golf i zakładam je na siebie. Kiedy tylko zdejmuję podkoszulek pojawia się przy mnie i chwyta za rękę.
- Czego? - warczę ale widzę tylko Jego oczy. Bo jest tak blisko. A potem czuję tylko usta i silne ramiona, które kierują mnie prosto do Jego pokoju. I słyszę zamykane drzwi. Jestem wściekła. Na Niego na siebie i na cały świat. Bo jestem bezradna wobec tego co się dzieje. Wobec tego jak zachłannie mnie całuje, jak mocno trzyma mnie w ramionach, jak pozbywa się wszystkiego co mam na sobie... A bezradność to cholernie podłe uczucie...




**********~*~**********
A tego na pewno się nie spodziewałyście :D
W kolejnym będzie trochę więcej na temat historii Michaela.
Dziś wiecie już dlaczego Julia uciekła.
Co sądzicie o takim biegu wydarzeń? :)
Kolejny dopiero w następnym roku więc już dziś życzę Wam Super Sylwestra i wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku :*



11 komentarzy:

  1. Już teraz nie ma żadnych wątpliwości. Słusznie zrobiła, że uciekła. Naprawdę długo wytrzymała, ale w końcu odważyła się od tego odciąć.
    A Michi? Jestem w szoku :o
    Ale zaczynam chyba lubić go takiego :d

    Pozdrawiam, weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ode mnie takie jedno, wielkie: WOW.
    Jak ja to kocham, po prostu! ♥
    I tylko tyle umiem napisać, bo już w ogóle sprawiłaś, że zgłupiałam. Woda z mózgu...
    Pisz szybko!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pytanie: Czy Michi ją zamknął aby nie wyszła i nie uciekła, czy zamknął się z nią i chce się z nią przespać? Bo tak troszkę nie ogarniam ;) Julia była maltretowana i nie poszła z tym na policje!? o.O Nie wierzę... No ale przynajmniej uciekła ze ślubu i dobrze zrobiła :) Stefan najwyraźniej chce ją poderwać ^^ A wymiana zdań między Maggie a Michim <3 Bezcenna ♥ 'i vice versa' Dokładnie =D Niecierpliwie czekam na historię z życia Hayboecka!
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj...
    Po tym zakończeniu to już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Tego, że Michael i Julia będą się obrażać nawzajem domyśliłam się, ale to że będą się CAŁOWAĆ??? Nigdy się nie spodziewałam. Co do historii Julii i jej sytuacji, to chyba jednak powinna z tym pójść na policje, chociaż dla niej samej może to być trudne, więc może ktoś jej powinien pomóc? Np. taki Michael, albo Stefan? Ogólnie to Stefan jest taki kochany w tym opowiadaniu. Jak... taki miś pluszowy (ale porównanie o.O)
    No to czekam na kolejny rozdział :*

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mnie zaskoczyłaś! Oczywiście pozytywnie :)) Trochę szkoda Stefana, który chyba skrycie podkochuje się w Julii. Czekam na kolejny! Szczęśliwego Nowego Roku :))

    OdpowiedzUsuń
  6. SZOK i wielkie WOW!!!
    Totalne zaskoczenie z tą końcówką :D Nawet bym nie pomyślała, że będą się całować.
    Stefcio <3 Jak ja bym chciała takiego przyjaciela...
    Pozdrawiam i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. O.O No, no. To się porobiło i to nieźle, szczególnie na końcu. takiego obrotu sprawy ze strony Michiego to się nie spodziewałam. Żeby od razu do łóżka zaciągać?! Panie Hayboeck, ja wszystko rozumiem, że ci kobiety brakuje i takie tam, ale według mnie, to powinno się chyba trochę lepiej poznać osobę, zanim się z nią do łóżka pójdzie. Ale coś mi się wydaje, że jednak do niczego nie dojdzie. Już raz mi tak serducho złamałaś ze Steffi i Gregorem, oczekiwałam wspaniałej i namiętnej nocy, a tam Steffi bierze płaszcz i wychodzi. No, ale teraz wróćmy do początku, albo do środka... Tego się w życiu nie spodziewałam. Julia była bita! Ja nie rozumiem, jak ona może go jeszcze po tym wszystkim kochać?! Przecież on ją maltretował i to przez tyle lat! Przecież on mógłby ją zabić... Brakuje mi słów do tej dziewczyny normalnie. Michi przesadził i to zdecydowanie. To rzeczywiście nie jego sprawa i mimo tego, że rozumiem jego dziwną troskę o Maggie, to nie pochwalam jego późniejszego zachowania. Może gdyby się wreszcie komuś wygadał, to byłoby mu lepiej. Ale faceci, to faceci... No brak słów po prostu. Stefan, cudowny po prostu, z rozdziału na rozdział jeszcze cudowniejszy. Jak tu go nie kochać ja się pytam?! Ja chcę mojego Stefana. Aż mam ochotę go wyściskać. Oby się tylko nasz Krafti w Julii nie zakochał, bo będzie klapa, ona jest przeznaczona Michaelowi :D A może Stefan już się w niej zakochał... W sumie, niektóre zachowania by o tym świadczyły, to przytulanie i ten całus w czoło... Zobaczymy co będzie, wierzę, że jeszcze nie raz nas zaskoczysz :)
    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odcinek mega ;) Tyle emocji w kilku zdaniach. Nie spodziewałam się, że Michael jest zdolny do tak silnych reakcji i odczuć w stosunku do Julii, że zrobi pierwszy krok. Myślałam, że to ona zaciągnie go do łóżka ;P A tu proszę, Michi się Nam rozkręca. Można zobaczyć w nim inne emocje niż złość, żal. Pożądanie, jako motyw pierwszoplanowy w jego życiu, to naprawdę coś nowego :D Julia musi mieć naprawdę w sobie, to "coś", że chłopak przestał myśleć o swojej byłej. Po raz kolejny Stefan materiałem na najlepszego przyjaciela, jednak czy ta dobroć, życzliwość nie zgubi go kiedyś? Dziękuję, za życzenia noworoczne( niestety Sylwester w pracy :( )Również życzę Szczęśliwego Nowego Roku. Dużo weny twórczej i szampańskiej zabawy :) Pozdrawiam i czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  9. Michi nam się rozkręca i to poważnie! :D Nareszcie!
    Ja ogólnie lubię te historie w stylu "kto sie czubi ten się lubi" dlatego dla mnie ten rozdział jest boski ;)
    No ja się Julce nie dziwię, też bym uciekła, ale znacznie wcześniej. Tylko nie do Arabii. Ona niech sobie za dużo nie wyobraża, bo jeśli chce gdzieś lecieć to z Michim albo wcale :D
    Stefan-dobra-duszyczka jak zwykle cudowny, uroczy, troskliwy i kochany. Uwielbiam go z rozdziału na rozdział coraz bardziej.
    Pozdrawiam i również życzę szczęśliwego Nowego Roku! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział pokazał, dlaczego uciekła. Ogólnie był świetny:):)
    Nie spodziewałam sie takiego zakończenia!
    A Stefan taki kochany! Uwielbiam go :)
    J.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja go nad zwyczajniej w świecie uwielbiam nie!;D♥
    Julka i Michi pasują do siebie idealnie, tylko szkoda , że coś przeczuwam zawód miłosny Maluszka.
    Didl jak dla mnie fenomen sam w sobie!:D
    Najlepszy!♥
    Ann.

    OdpowiedzUsuń