Coś cicho jak na niedzielne popołudnie.
Nie mów głośno, bo... W tym momencie słyszę głośny huk i siarczyste przekleństwo co w ustach Didla brzmi dość komicznie. A kiedy wyobrażam sobie Jego minę to od razu mi się micha cieszy.
-Michi! - drze się z korytarza. Pewnie sobie rękę walizką przygniótł ciamajda. Więc wychodzę i widzę Go z jakimś wielkim pudłem. Płaskim, podłużnym i leżącym na blondynie.
- Co Ty robisz? - pytam.
- Nie widzisz? Opracowuję lekarstwo na raka. Pomóż że mi! - warczy spod pudła. No to podnoszę to dziadostwo i patrzę na Niego wyczekująco.
- Szafę sobie kupiłeś? - pytam widząc wysokość tego czegoś.
- Łóżko. - odpowiada i zanosi walizki do pokoju. Patrzę na Niego zaskoczony.
- A na co Ci łóżko skoro jedno już masz w pokoju? - bierze pudło za rogi z jednej strony więc biorę z drugiej i wnosimy je do pokoju.
- Stefan mówił, że łóżko z pokoju idzie do Niego.
- Do Niego? - nadal się dziwię.
- Do Ciebie, ale do Niego. - stawia pudło na podłodze i bierze się za rozpakowywanie rzeczy.
- Jak to do mnie?
- No podobno się zamieniacie pokojami.
Zgubiłem się.
- Że co?!
- Michi... - zaczyna spokojnie ale w Jego oczach widzę lekkie zdenerwowanie. - Stefan tłumaczył mi to godzinę zanim zrozumiałem. Więc słuchaj uważnie bo dwa razy nie będę tego powtarzał. Jestem strasznie głodny. Twój pokój jest większy wiec zmieszczą się dwa łóżka.
- Ale po co Mu dwa łóżka?
- Nie przerywaj to się dowiesz. - upomniał mnie jak małe dziecko. - Jedno dla Niego a jedno dla Maggie. Doszli do wniosku... a właściwie to Stefan zdecydował, że tak będzie najlepiej. Na kanapie się męczyła nie będzie, On będzie miał towarzystwo w pokoju a Ona nie będzie wchodzić Ci w drogę.
- Przecież mi nie przeszkadza!
Ooo, kontynuuj. Masz jeszcze jakieś nowości?
Didl robi dziwną minę.
- No dobra, może nie jestem zachwycony z Jej obecności ale to nie znaczy, że ma się chować po kątach przede mną. - mówię patrząc jak radzi sobie ze składaniem łóżka.
- Ja tam nie wiem. Tyle co mi Stefan powiedział. - wzrusza ramionami.
- Stefan u siebie? - pytam kierując się do Jego pokoju.
- Poszedł z Maggie do kina. - odpowiada Thomas. - Mieszkacie ze sobą i nie wiesz gdzie jest. O tym właśnie mówię Michi. Masz swój własny świat, do którego lepiej się nie wtrącać bo i tak wszystkich odpychasz. Nie dziwię się, że Stefan chce mieć w pokoju Maggie skoro Ty z Nim już nie rozmawiasz.
- O czym Ty mówisz? - znów się dziwię bo nie bardzo wiem o co chodzi.
- Nie zauważyłeś tego? - pyta.
- Czego do cholery? - już powoli tracę cierpliwość.
- Stefan chyba szuka kogoś komu mógłby się zwierzyć, pogadać o problemach... no wiesz...
- No nie wiem.
- Przyjaciela szuka. A w Maggie chyba go znalazł. - zauważa wzruszając ramionami. I stoję tam u Niego na środku pokoju jak idiota, bo nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego usłyszę. Rzeczywiście od jakiegoś czasu Stefan już tak bardzo wylewny nie jest. No ale myślałem, że może nie ma żadnych problemów.
Kraft? Przecież to chodzący kłopot! On zawsze ma coś co Go męczy!
Czemu mi o tym nie przypomniałeś wcześniej?
Bo nie chciałeś słuchać. Ciągle tylko było "zamknij się, nie chcę z Nim gadać o tym co się stało", a może On wcale nie chciał o tym właśnie gadać tylko o sobie? Nie wszystko kręci się wokół tego, że Ella Cię zostawiła!
Zamknij się!
No widzisz?
Ech...
- Dawno wyszli?
- A co?
- Nic. Tak tylko pytam.
Jasne. Po prostu jesteś zazdrosny.
O co?
Nie o co a o kogo.
Ona nie dawno uciekła sprzed ołtarza. Stefan nie powinien się z Nią wiązać.
- To jakiś maraton filmowy miał być. - mówi w końcu blondyn. Kiwam głową i wychodzę do kuchni. Siadam przy stole i nie wiem co robić. Didl wbił klina.
I tu pojawia się pytanie.
Jakie?
Czy jesteś zazdrosny o to, że poszła do kina ze Stefanem i są ze sobą dość blisko czy o to, że odbiera Ci przyjaciela?
Po pierwsze, po kilku dniach znajomości nie można mówić, że Ich do siebie ciągnie, po drugie, nikogo mi nie odbiera.
Aha. Ok. Nic nie mówię.
Tak byłoby najlepiej.
- Michi! Pomocy! - Didl znowu drze japę. Wzdycham i idę do Niego.
- Co się stało? - pytam widząc zakrwawiony palec blondyna.
- Uderzyłem w palec młotkiem. - oznajmia będąc bladym jak ściana.
- Młotkiem? A po co Ci młotek? - dziwię się klękając przy Nim i oglądając kciuk.
- Musze przybić gwoździa. - oznajmia.
- Gwoździa? Przecież to łóżko z Ikei!...
DEPTAK W INNSBRUCKU...
- No i nie wiem co z tym zrobić. - zakończył swoją opowieść. A ja nie wiem co mam Mu powiedzieć. Idę obok Niego, mijam ludzi, którzy patrzą na Nas dziwnie, a najdziwniej jakieś małolaty. Innsbruck jest wieczorami oświetlony jak Las Vegas. Dziwne, że nigdy wcześniej tego nie zauważyłam.
Bo nigdy wcześniej nie spacerowałaś po nim od tak.
No tak.
- Może po prostu za bardzo chcesz? - pytam i patrze na Niego. A On na mnie, lekko zdziwiony moim pytaniem.
- A znasz jakiegoś sportowca, który nie chciałby wygrywać? - pyta.
- Nie chodzi o chęć wygrywania Stefan. Każdy chce być w czymś najlepszy. Chodzi mi o to, że za bardzo nastawiasz się na to, że musisz wygrać, że musisz komuś coś udowodnić. Wcale nie musisz. Jesteś sportowcem, pracujesz nad sobą o wiele bardziej niż każdy inny człowiek, żeby coś osiągnąć musisz w to włożyć cholernie dużo czasu i pracy. Ciężkiej pracy. I zamiast myśleć o tym, że sprawia Ci to przyjemność myślisz o tym, że pomimo potu wylewanego na treningach nadal jesteś gdzieś tam za kimś.
- W sporcie nie liczą się Ci za kimś, liczą się najlepsi. - mówi poważnie.
- Widzisz? Sam nakładasz na siebie presję.
- Nikt mnie nie zapamięta jeżeli niczego nie wygram. - stwierdził.
- Kasai nigdy nie zdobył żadnego znaczącego tytułu a każdy wie kim jest. - zauważyłam.
- To jest ewenement. Każdy wie kim jest bo skacze od 100 lat. Kiedy Morgi zaczynał On już skakał. Morgi skończył, On dalej skacze. - zaśmialiśmy się. No tak.
- Ok. Kasai to zły przykład. Ale popatrz na to wszystko z innej strony. - moje genialne pomysły.
Genialna filozofia. Minęłaś się z powołaniem.
- Popatrz na tych, którzy wygrali. Pierwszy z brzegu. Didl. Lubię Go ale jedyne co pamiętam z Jego kariery, to to, że w tamtym roku wygrał TCS. Z dupy. Nikt się tego nie spodziewał. I kojarzyłam Go tylko z Jego ojcem trzymającym ciągle pluszową świnkę. - zaśmiał się. - A w tym roku? Z tego co mówiliście to żaden z Was nie skacze perfekcyjnie. A już na pewno nie Thomas.
- To jest jeden przypadek.
- Mam kolejny. Sven Hannawald. Zapamiętany z tego, że wygrał milion franków i chorował na anoreksję. Kolejny w kolejce, Simon Amman, człowiek ciągle próbujący wygrać TCS, któremu nigdy się to nie uda. Mam kontynuować? - pytam.
- Ale...
- Ale co Stefan? Teraz podasz mi przykład Małysza, Morgiego, Schlieriego i jeszcze kilku legend takich jak Nykaenen? Oni są znani z tego, że właśnie cholernie ciężko pracowali nad sobą od początku swojej kariery. I żadne rekordy ilości zwycięstw nie są zapamiętane. Oni po prostu ciągle nad sobą pracowali, kiedy było źle i kiedy było dobrze. Dlatego zostali legendami jeszcze podczas swojej kariery.
- Ale wygrywali.
- I Ty też wygrasz. Już jesteś wygrany, bo kochasz to co robisz, dążysz do perfekcji i cieszysz się skokami. Wygrane są tylko dodatkiem. Zwłaszcza teraz kiedy są cyrki z wiatrem i belkami.
- Chciałbym kiedyś być wspomniany jak skończę karierę. Jako ktoś znaczący w skokach.
- I będziesz. Pamiętasz takich ludzi jak Goldberger? Albo Koch? Albo Schmidt? Nie zawsze wygrywali. A legendami są.
- No niby tak ale...
- Po prostu wyluzuj. Przestań się tak spinać. Jak się za bardzo chce to nigdy nie wychodzi. Trzeba trochę dystansu Stefan. Do wszystkiego. - kończę swój wywód i siadam na ławce przed oświetloną fontanną na środku deptaku. Siada obok mnie intensywnie się we mnie wpatrując. - Co jest?
- Jesteś psychologiem? - pyta nale.
- Nie... skąd ten pomysł? - pytam zdziwiona. Wzrusza ramionami i uśmiecha się wesoło.
- Umiesz rozmawiać z ludźmi.
- Chyba tylko z Tobą. - zauważam z lekkim uśmiechem.
- Może jakbyś pogadała z Michim... może... - zaczął drapać się po głowie intensywnie nad czymś myśląc. - On ma trochę też taki problem jak ja. Tylko Jemu chociaż na sucho wychodzi. Za to kiedy siada na belkę to jakby się coś w Nim blokuje. I dzieje się tak odkąd Ella odeszła.
- To chyba nie jest dobry pomysł. - mówię.
Nooo raczej. Ja też sobie nie wyobrażam rozmowy z blondasem.
- Czemu? - pyta. - Mi trochę pomogłaś to może i Jemu pomożesz. - kontynuuje.
- Sam powiedziałeś, że Mu Ją przypominam. Nie jestem osobą, która powinna z Nim o tym rozmawiać. Ani o Jego skokach ani o Jego problemach sercowych.
- Ale...
- Stefan ja jestem dla Niego obcą babą, która władowała Mu się do mieszkania na tydzień i nie mam prawa wtrącać się w Jego życie. Mam wejść do Jego pokoju i tak po prostu powiedzieć Mu, że się spina i za dużo myśli o przeszłości? Nie ma mowy. Wyobraź sobie Jego minę gdybym to zrobiła...
- Na tydzień? - przerywa mi zaskoczony. Oj.
Oj? Chlapnęłaś to tłumacz. Chyba czas najwyższy.
- Znalazłaś mieszkanie? - pyta zdziwiony. - I pracę?
- To... ja...
Nie jąkaj się tylko mów.
- Ja wyjeżdżam Stefan. - wzdycham. A On patrzy na mnie z niezrozumieniem i mruga co chwilę próbując zrozumieć sens moich słów.
- Do pracy? - pyta.
- Można tak powiedzieć. - odpowiadam wymijająco.
Bądźże z Nim szczera. Zasługuje na to.
- Dokąd? - pyta tym razem.
- Do Arabii. - odpowiadam a On patrzy jak na kretynkę i zaczyna się śmiać. Mi do śmiechu nie jest.
- Żartujesz prawda? - pyta ze zdziwieniem w oczach.
- Nie Stefan. Mówię poważnie. - odpowiadam.
- Do Arabii? Ty zwariowałaś?! Przecież tam zabijają! Chłostają! Kobiety gwałcą!
- Masz błędne informacje. Nie jest aż tak źle. - uśmiecham się lekko. Ale On ciągle tylko się wpatruje i to wzrokiem takim jakbym Mu powiedziała, że z Nim zrywam.
- Ale... Czemu? - pyta w końcu.
- Bo jestem zakochana w tej kulturze. I nie chodzi mi o zamachowców, katów i psycholi religijnych tylko o ludzi, którzy rzeczywiście mają w sobie pasję, cenią swoją kulturę i tradycję i są na prawdę niesamowici. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak pięknie tam jest. I jak dobrze traktuje się obcokrajowców. I wbrew pozorom kobiety z zachodu mają tam na prawdę dobrze, a... - przerywam kiedy widzę Jego uśmiech. Lekki i trochę smutny. - Co jest? - pytam.
- Miałem nadzieję, że zostaniesz z nami trochę dłużej. - wyznaje szczerze. Och.
Och?! To jest alarm mała! On sobie normalnie nadziei i ochoty na Ciebie narobił!
- Chciałem zamienić się pokojami z Michim, żeby wstawić Twoje łóżko kiedy wprowadzi się Thomas. Żebym miał z kim pogadać wieczorem a żebyś nie musiała spać na kanapie. - mówi dalej. - Myślałem, że... - zacina się na moment. - Nieważne. - uśmiecha się szczerze.
- Ważne Stefan. - mówię i chwytam Go za dłoń.
To chyba nie jest dobry pomysł...
On wie, że to przyjacielski uścisk.
Nie wydaje mi się.
To siedź cicho i słuchaj.
- Odkąd Michi się w sobie zamknął... przestał gadać nawet ze mną. Mam wrażenie, że razem z Ellą odszedł Michael. Że straciłem przyjaciela. Z nikim innym nie umiałem się tak dobrze dogadać jak z Nim. Potem to znikło. A teraz pojawiłaś się Ty i to jest tak jakbym odzyskał Michiego. - powiedział cicho. - Miałem nadzieję, że skoro Cię spotkałem to nie był przypadek.
I co teraz?
Słuchaj dalej.
- Chyba za bardzo chcę znaleźć sobie nowego przyjaciela co? - zaśmiał się smutno.
- Każdy potrzebuje przyjaciela. - uśmiecham się do Niego sympatycznie. - Ja też. - dodaję. - Jak tylko kupię sobie telefon to będę dzwonić. - mówię.
- Po co Ty tam w ogóle jedziesz? I gdzie chcesz tam znaleźć pracę? - pyta.
- Tam potrzebują takich osób jak ja. Praca leży na chodniku jeśli zna się język. - wyjaśniam.
- Znasz arabski? - dziwi się. Kiwam głową. Wygląda jakby ufo zobaczył.
- Skończyłam arabistykę i kulturę wschodu.
- I co tam będziesz robić? Co po takim czymś w ogóle robić?
- Oprócz tego skończyłam też architekturę. - dodaję cicho.
- Jesteś inżynierem który mówi po arabsku... Wrabiasz mnie, jaja sobie robisz czy jak? - uśmiecham się smutno. - Czemu nie szukasz pracy tutaj? Z Twoim wykształceniem? Byłabyś chyba najbardziej znaną architektką... - kaleczy. - w Innsbrucku.
- Chodzi o to Stefan, że... że ja chcę być gdzieś gdzie nikt mnie nie rozpozna.
- Ale czemu?
- Bo jeżeli przed kimś się chowasz to nie wychylasz się przed szereg...
- Nie chodzi o chęć wygrywania Stefan. Każdy chce być w czymś najlepszy. Chodzi mi o to, że za bardzo nastawiasz się na to, że musisz wygrać, że musisz komuś coś udowodnić. Wcale nie musisz. Jesteś sportowcem, pracujesz nad sobą o wiele bardziej niż każdy inny człowiek, żeby coś osiągnąć musisz w to włożyć cholernie dużo czasu i pracy. Ciężkiej pracy. I zamiast myśleć o tym, że sprawia Ci to przyjemność myślisz o tym, że pomimo potu wylewanego na treningach nadal jesteś gdzieś tam za kimś.
- W sporcie nie liczą się Ci za kimś, liczą się najlepsi. - mówi poważnie.
- Widzisz? Sam nakładasz na siebie presję.
- Nikt mnie nie zapamięta jeżeli niczego nie wygram. - stwierdził.
- Kasai nigdy nie zdobył żadnego znaczącego tytułu a każdy wie kim jest. - zauważyłam.
- To jest ewenement. Każdy wie kim jest bo skacze od 100 lat. Kiedy Morgi zaczynał On już skakał. Morgi skończył, On dalej skacze. - zaśmialiśmy się. No tak.
- Ok. Kasai to zły przykład. Ale popatrz na to wszystko z innej strony. - moje genialne pomysły.
Genialna filozofia. Minęłaś się z powołaniem.
- Popatrz na tych, którzy wygrali. Pierwszy z brzegu. Didl. Lubię Go ale jedyne co pamiętam z Jego kariery, to to, że w tamtym roku wygrał TCS. Z dupy. Nikt się tego nie spodziewał. I kojarzyłam Go tylko z Jego ojcem trzymającym ciągle pluszową świnkę. - zaśmiał się. - A w tym roku? Z tego co mówiliście to żaden z Was nie skacze perfekcyjnie. A już na pewno nie Thomas.
- To jest jeden przypadek.
- Mam kolejny. Sven Hannawald. Zapamiętany z tego, że wygrał milion franków i chorował na anoreksję. Kolejny w kolejce, Simon Amman, człowiek ciągle próbujący wygrać TCS, któremu nigdy się to nie uda. Mam kontynuować? - pytam.
- Ale...
- Ale co Stefan? Teraz podasz mi przykład Małysza, Morgiego, Schlieriego i jeszcze kilku legend takich jak Nykaenen? Oni są znani z tego, że właśnie cholernie ciężko pracowali nad sobą od początku swojej kariery. I żadne rekordy ilości zwycięstw nie są zapamiętane. Oni po prostu ciągle nad sobą pracowali, kiedy było źle i kiedy było dobrze. Dlatego zostali legendami jeszcze podczas swojej kariery.
- Ale wygrywali.
- I Ty też wygrasz. Już jesteś wygrany, bo kochasz to co robisz, dążysz do perfekcji i cieszysz się skokami. Wygrane są tylko dodatkiem. Zwłaszcza teraz kiedy są cyrki z wiatrem i belkami.
- Chciałbym kiedyś być wspomniany jak skończę karierę. Jako ktoś znaczący w skokach.
- I będziesz. Pamiętasz takich ludzi jak Goldberger? Albo Koch? Albo Schmidt? Nie zawsze wygrywali. A legendami są.
- No niby tak ale...
- Po prostu wyluzuj. Przestań się tak spinać. Jak się za bardzo chce to nigdy nie wychodzi. Trzeba trochę dystansu Stefan. Do wszystkiego. - kończę swój wywód i siadam na ławce przed oświetloną fontanną na środku deptaku. Siada obok mnie intensywnie się we mnie wpatrując. - Co jest?
- Jesteś psychologiem? - pyta nale.
- Nie... skąd ten pomysł? - pytam zdziwiona. Wzrusza ramionami i uśmiecha się wesoło.
- Umiesz rozmawiać z ludźmi.
- Chyba tylko z Tobą. - zauważam z lekkim uśmiechem.
- Może jakbyś pogadała z Michim... może... - zaczął drapać się po głowie intensywnie nad czymś myśląc. - On ma trochę też taki problem jak ja. Tylko Jemu chociaż na sucho wychodzi. Za to kiedy siada na belkę to jakby się coś w Nim blokuje. I dzieje się tak odkąd Ella odeszła.
- To chyba nie jest dobry pomysł. - mówię.
Nooo raczej. Ja też sobie nie wyobrażam rozmowy z blondasem.
- Czemu? - pyta. - Mi trochę pomogłaś to może i Jemu pomożesz. - kontynuuje.
- Sam powiedziałeś, że Mu Ją przypominam. Nie jestem osobą, która powinna z Nim o tym rozmawiać. Ani o Jego skokach ani o Jego problemach sercowych.
- Ale...
- Stefan ja jestem dla Niego obcą babą, która władowała Mu się do mieszkania na tydzień i nie mam prawa wtrącać się w Jego życie. Mam wejść do Jego pokoju i tak po prostu powiedzieć Mu, że się spina i za dużo myśli o przeszłości? Nie ma mowy. Wyobraź sobie Jego minę gdybym to zrobiła...
- Na tydzień? - przerywa mi zaskoczony. Oj.
Oj? Chlapnęłaś to tłumacz. Chyba czas najwyższy.
- Znalazłaś mieszkanie? - pyta zdziwiony. - I pracę?
- To... ja...
Nie jąkaj się tylko mów.
- Ja wyjeżdżam Stefan. - wzdycham. A On patrzy na mnie z niezrozumieniem i mruga co chwilę próbując zrozumieć sens moich słów.
- Do pracy? - pyta.
- Można tak powiedzieć. - odpowiadam wymijająco.
Bądźże z Nim szczera. Zasługuje na to.
- Dokąd? - pyta tym razem.
- Do Arabii. - odpowiadam a On patrzy jak na kretynkę i zaczyna się śmiać. Mi do śmiechu nie jest.
- Żartujesz prawda? - pyta ze zdziwieniem w oczach.
- Nie Stefan. Mówię poważnie. - odpowiadam.
- Do Arabii? Ty zwariowałaś?! Przecież tam zabijają! Chłostają! Kobiety gwałcą!
- Masz błędne informacje. Nie jest aż tak źle. - uśmiecham się lekko. Ale On ciągle tylko się wpatruje i to wzrokiem takim jakbym Mu powiedziała, że z Nim zrywam.
- Ale... Czemu? - pyta w końcu.
- Bo jestem zakochana w tej kulturze. I nie chodzi mi o zamachowców, katów i psycholi religijnych tylko o ludzi, którzy rzeczywiście mają w sobie pasję, cenią swoją kulturę i tradycję i są na prawdę niesamowici. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak pięknie tam jest. I jak dobrze traktuje się obcokrajowców. I wbrew pozorom kobiety z zachodu mają tam na prawdę dobrze, a... - przerywam kiedy widzę Jego uśmiech. Lekki i trochę smutny. - Co jest? - pytam.
- Miałem nadzieję, że zostaniesz z nami trochę dłużej. - wyznaje szczerze. Och.
Och?! To jest alarm mała! On sobie normalnie nadziei i ochoty na Ciebie narobił!
- Chciałem zamienić się pokojami z Michim, żeby wstawić Twoje łóżko kiedy wprowadzi się Thomas. Żebym miał z kim pogadać wieczorem a żebyś nie musiała spać na kanapie. - mówi dalej. - Myślałem, że... - zacina się na moment. - Nieważne. - uśmiecha się szczerze.
- Ważne Stefan. - mówię i chwytam Go za dłoń.
To chyba nie jest dobry pomysł...
On wie, że to przyjacielski uścisk.
Nie wydaje mi się.
To siedź cicho i słuchaj.
- Odkąd Michi się w sobie zamknął... przestał gadać nawet ze mną. Mam wrażenie, że razem z Ellą odszedł Michael. Że straciłem przyjaciela. Z nikim innym nie umiałem się tak dobrze dogadać jak z Nim. Potem to znikło. A teraz pojawiłaś się Ty i to jest tak jakbym odzyskał Michiego. - powiedział cicho. - Miałem nadzieję, że skoro Cię spotkałem to nie był przypadek.
I co teraz?
Słuchaj dalej.
- Chyba za bardzo chcę znaleźć sobie nowego przyjaciela co? - zaśmiał się smutno.
- Każdy potrzebuje przyjaciela. - uśmiecham się do Niego sympatycznie. - Ja też. - dodaję. - Jak tylko kupię sobie telefon to będę dzwonić. - mówię.
- Po co Ty tam w ogóle jedziesz? I gdzie chcesz tam znaleźć pracę? - pyta.
- Tam potrzebują takich osób jak ja. Praca leży na chodniku jeśli zna się język. - wyjaśniam.
- Znasz arabski? - dziwi się. Kiwam głową. Wygląda jakby ufo zobaczył.
- Skończyłam arabistykę i kulturę wschodu.
- I co tam będziesz robić? Co po takim czymś w ogóle robić?
- Oprócz tego skończyłam też architekturę. - dodaję cicho.
- Jesteś inżynierem który mówi po arabsku... Wrabiasz mnie, jaja sobie robisz czy jak? - uśmiecham się smutno. - Czemu nie szukasz pracy tutaj? Z Twoim wykształceniem? Byłabyś chyba najbardziej znaną architektką... - kaleczy. - w Innsbrucku.
- Chodzi o to Stefan, że... że ja chcę być gdzieś gdzie nikt mnie nie rozpozna.
- Ale czemu?
- Bo jeżeli przed kimś się chowasz to nie wychylasz się przed szereg...
MIESZKANIE...
Nie zgodzę się i już. W ogóle co to za pomysł z tym przeniesieniem do mnie. Zna Ją kilka dni i już z Nią chce mieszkać najlepiej na stałe? Nie ma opcji. Niech śpi na kanapie te kilka dni i niech spada do siebie. A Stefana niech zostawi w spokoju.
- Masz może zapasowy pokrowiec na kombinezon? - pyta mnie Didl szarpiąc się z zamkiem od swojego.
- Pożyczałem Stefanowi. Zaraz Ci przyniosę. - i wchodzę do Jego pokoju. Kompletny bajzel ale co zrobić? Przecież Mu sprzątał nie będę. Tylko jak tu znaleźć cokolwiek w tym burdelu?
Posprzątaj Stefanowi pokoik. Zostań bohaterem w swoim domu!
Przecież nic nie piłem!
A Julia chce z Nim mieszkać...
Nie chce. Jest na Niego skazana.
A Ty to wiesz bo?
Nie wiem. Tak myślę.
Zaproponuj Jej, żeby była z Tobą w pokoju.
Zwariowałeś.
Dlaczego?
A po cholerę mi ona?!
Może jakbyś Ją bliżej poznał...
Nie chcę Jej bliżej poznawać. W ogóle Jej nie chcę poznawać. Chcę żeby się wyniosła. A najlepiej wróciła tam skąd przyszła. I daj mi spokojnie coś stąd wygrzebać! W tym momencie trącam coś leżącego na biurku Stefana co spada na podłogę. Pech chciał, że zawartość teczki, którą zrzuciłem z Niej wypada. A kiedy wszystko zbieram siadam na podłodze i się zastanawiam dlaczego akurat Ja musiałem to zobaczyć.
To teczka Julii?
Chyba... chyba tak. I coś nie pozwala mi tego odłożyć, znaleźć pokrowiec, zapomnieć, że to widziałem i żyć jak przedtem. Bo w tym momencie coś się zmienia. Moje podejście do Niej. Moje zdanie o Niej...
Bo już wiesz dlaczego...
A chyba wolałbym nie wiedzieć. Bo taka wiedza jest kolejnym ciężarem. Sekretem, który powinienem dotrzymać. A dotrzymywanie sekretów jest trudne.
I co? Zostaniesz teraz bohaterem?
I czuję się przytłoczony tym co widzę choć nie chcę widzieć. A nadal patrzę. A przytłoczenie to cholernie podłe uczucie...
Posprzątaj Stefanowi pokoik. Zostań bohaterem w swoim domu!
Przecież nic nie piłem!
A Julia chce z Nim mieszkać...
Nie chce. Jest na Niego skazana.
A Ty to wiesz bo?
Nie wiem. Tak myślę.
Zaproponuj Jej, żeby była z Tobą w pokoju.
Zwariowałeś.
Dlaczego?
A po cholerę mi ona?!
Może jakbyś Ją bliżej poznał...
Nie chcę Jej bliżej poznawać. W ogóle Jej nie chcę poznawać. Chcę żeby się wyniosła. A najlepiej wróciła tam skąd przyszła. I daj mi spokojnie coś stąd wygrzebać! W tym momencie trącam coś leżącego na biurku Stefana co spada na podłogę. Pech chciał, że zawartość teczki, którą zrzuciłem z Niej wypada. A kiedy wszystko zbieram siadam na podłodze i się zastanawiam dlaczego akurat Ja musiałem to zobaczyć.
To teczka Julii?
Chyba... chyba tak. I coś nie pozwala mi tego odłożyć, znaleźć pokrowiec, zapomnieć, że to widziałem i żyć jak przedtem. Bo w tym momencie coś się zmienia. Moje podejście do Niej. Moje zdanie o Niej...
Bo już wiesz dlaczego...
A chyba wolałbym nie wiedzieć. Bo taka wiedza jest kolejnym ciężarem. Sekretem, który powinienem dotrzymać. A dotrzymywanie sekretów jest trudne.
I co? Zostaniesz teraz bohaterem?
I czuję się przytłoczony tym co widzę choć nie chcę widzieć. A nadal patrzę. A przytłoczenie to cholernie podłe uczucie...
**********~*~**********
Dziękuję Kochane za tak liczne wsparcie i za ciepłe życzenia :*
Dziś kolejna dawka informacji o Julii :)
No i co tam ten Michi znalazł w teczce hmn...??? :D
TCS!! Michi vs Schlieri i Stefan vs Kamil
i za kogo tu trzymać kciuki co?
Tak ekscytującego Turnieju to chyba już dawno nie było.
Więc trzymam za wszystkich :)
Kolejny pojutrze :)
Buziole :*
P.S.: Jeśli zostawiłyście linka do siebie w "pozytywnym spamie" obiecuję, że zajrzę ale dopiero jutro Kochane bo czasu miałam niewiele. Ale nadrobię zaległości, obiecuję :*
Ciekawość mnie zżera od środka! Co ten Michael zobaczył w tej teczce?!
OdpowiedzUsuńMoment rozmowy Didla i Michiego <3 Brawo dla Thomasa, który w końcu choć trochę otworzył Hayboeckowi oczy.
Czy mi się wydaje czy Stefan zakochał się w Julii?! Obym się myliła, a Maggie była tylko przyjaciółką dla Stefcia...
Pozdrawiam i twórz kochana! Twórz bo wychodzi ci to fantastycznie :)
Pani architektka mówiąca po arabsku.. No no :D
OdpowiedzUsuńZ tą zamianą pokoi to raczej nie pójdzie po myśli Stefana, bo Michi to chętny jak widać nie jest.
Weny! ;*
Jeśli dobrze się orientuję to nie pisze się 'znikło' tylko 'zniknęło' ;) Łóżko z Ikei+ gwoździe?! :D Thomas... Hamuj... ♥♥♥ Później 'zostań bohaterem w swoim domu'- Michi zostanie bohaterem? Miło :D Stefsn faktycznie ma problem ;// Tylko że on bywał chyba 2 razy 2, a Michi non stop 3 :P Jak ja chcę aby w końcu on wygrał <3 I co Hayboeck takiego znalazł w tej teczce, że całkowicie zmienił podejście do Maggie/ Julii?? Coś strasznego chyba... :/ Będzie miły Michael? Ciekawie... ^^ Jak przeczytałam 'Julii' to takie "Jakiej Julii, aaaa Maggie..." ;D Przyzwyczaiłam się do Maggie i chyba tak zostanie ;) Też mam dylemat komu kibicować :( Najlepiej aby byli ex aquo =D Niecierpliwie czekam na kolejny, buziaczki ;**
OdpowiedzUsuńTo był celowy zabieg. :)
UsuńStefan w opowiadaniu ma być jak najbardziej zwykły. Niepoprawny i zabawny. Czegoś takiego jak architektka też nie ma :)
Trochę informacji, to jest dobre określenie. Co ona z tą Arabią wymyśliła?! Mało to krajów na świecie jest? Arabia jej się umyślała. O co chodzi z tym wyjazdem? Nie uciekałaby, gdyby nie miała do tego powodu prawda? Zapowiada się większa afera coś mi się wydaję. Mam też przeczucie, że Julia jednak nie wyjedzie. Coś się stanie i nie wyjedzie. Może Michi ją zatrzyma... Byłoby miło. Zastanawiające jest to, co też znalazł w tej teczce. Oj, nie da mi to przez dłuższy czas spokoju, tego możesz być pewna. Będę zachodzić w głowie co to jest. A Michi chyba nie jest tylko zazdrosny o Stefana, ale i o Maggie mam takie wrażenie. Sam sobie jednak winien. Zachowuje się po prostu jak palant i tyle. Niby go rozumiem, bo ma złamane serce i wgl, ale żeby od razu zachowywać się jak cham? Można być skrzywdzonym i funkcjonować normalnie. Z tą zamianą pokojów się mało pomyliłam. I tak im odstąpi a jak nie odstąpi to zamieszka w nim razem z Julką, bo mam nadzieję, że jednak nie wyjedzie. Architektka mówiąca po arabsku, to jest coś. Wielka przyszłość przed nią, tylko czemu nie w Innsbrucku właśnie. Nieporadny Thomas mnie rozbawił. Nie ma to jak składać łóżko z Ikei młotkiem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam.
PS. nie tylko ty masz problem z tym, komu kibicować i za kogo trzymać kciuki w tych dwóch parach. Trudno, trzymam za wszystkich.
Hej...
OdpowiedzUsuńNoo... Czemu zakończyłaś w takim momencie? Jestem mega ciekawa co znalazło się w teczce Julii, że tak bardzo przykuło uwagę Michiego i zmieniło jego pogląd względem dziewczyny.
Co do Arabi... Trochę dziwne, ale z czasem pewnie się wszystko wyjaśni. Ogólnie to bardzo fajnie, że Maggie się dak dobrze dogaduje ze Stefanem... Niech ona nie wyjeżdża bo mi się go szkoda robi... Znalazł prawdziwego przyjaciela po to, żeby go zaraz stracić? Mam nadzieję, że Michi w końcu zapomni o Elli i przejrzy na oczy, zobaczy, że ma obok samych przyjaciół, którzy czekają, aż ten prawdziwy Hayboeck wróci...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*
Ol-la
Aaaaa co jest w teczce? Ciekawość mnie chyba zeżre, ale mam nadzieje, że to coś co zatrzyma Julę :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:*
J.
Wow. Arabistyka. :P A ja się boję o germanistyce myśleć. :D Zdolna ta Julia. :)
OdpowiedzUsuńEch... Powiem Ci, że dzisiejszy rozdział to wygrał Stefan. Doskonale wykreowałaś Jego postać. Jest najzwyczajniej w świecie uroczy. Tak, jak takie małe, bezbronne dziecko. Ale strasznie mi Go szkoda... Stracił przyjaciela, a sam ten przyjaciel, nawet o tym nie wiedział...
Biedny Michi. Biedny Stefan... I Didl, którego przytrzasnęło łóżko. :D ♥
I... Ta teczka. Zastanawiające.
Nie zdziwię sie jak będzie chciał ją wywalić z domu. Coś dłuższego napisze jutro ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ta dziewczyna się wzięła... Arabistyka, architektura, no szacun ;p
OdpowiedzUsuńStefan to jest naprawdę, naprawdę kochany. Współczuję mu, tej straty przyjaciela, ale Michi wróci.Nie wiem co jest w tej teczce, ale dzięki temu Michi wróci, no musi! :D
Za Thomasem jakoś nigdy nie przepadałam, no ale dzisiaj to mnie kupił w stu procentach jak składał "ikeowe" łóżko młotkiem XD
Jeśli chodzi o kibicowanie w TCS mam ten sam problem... Serce krzyczy:MICHI! Rozum mówi:GREGOR! Tak samo w kilku innych parach, ale po to są "lucky losers", będzie dobrze :D
Pozdrawiam ;*
Michi chyba zaczyna rozumieć, że stał się zgorzkniałym samolubem. A Julia chyba nie wyjedzie, co? Może znajdzie pracę w ambasadzie arabskiej w Insbrucku? Albo zostanie tragarzem nart austriackich skoczków, hmmm? ;) Dild, Stef i Michi w jednym mieszkaniu? Czuję, że będzie zabawnie :) I ciekawe, co też Nasz zazdrośnik znalazł w teczce dziewczyny? Mam nadzieję, że w następnym rozdziale troszkę więcej się wyjaśni :) Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli z TCS !
OdpowiedzUsuńJezusie! Mam dziś dzień, w którym nie umiem składać logicznych komentarzy i źle mi to wychodzi,ale pomimo to spróbuję.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co Michi znalazł w tej teczce, a Dild jest taki nieporadny. Łóżko z Ikei i gwoździami chcę je złożyć, pokrowiec mu się zaciął xd Wszystko nie tak xd
Za to Stefan! Taki kochany... Miło, że sobie porozmawiał z Julią i powiedział to co leży mu na sercu i dowiedział się co nieco o dziewczynie.
Czekam na więcej! Zapraszam też jeśli miałabyś ochotę do siebie
http://dzieki-tobie.blogspot.com/2014/12/rozdzia-4.html