piątek, 20 marca 2015

43. Tatuaż...




INNSBRUCK...

     Stanie przed sądem z publicznością za plecami nie jest przyjemne. Zwłaszcza kiedy masz opowiadać o tym co robił Ci mężczyzna, który siedzi właśnie na ławie oskarżonych i wwierca swój wzrok w Twoją postać. 
Robisz to po to, żeby się w końcu odciąć. Raz na zawsze. 
Wiem. Dlatego pewnie staję przy małym płotku i opowiadam ze szczegółami o wszystkim co działo się przez te 5 lat... Wspomnienia wracają, ożywają. Teraz jednak nie czuję tej miłości, chorej miłości jaką wtedy byłam opętana. Teraz czuję strach przed mężczyzną, z którym kiedyś chciałam spędzić życie. Każdy siniak, każde zadrapanie, każda pełna bólu noc... wszystko to teraz znów boli. Tylko w sercu. Bo tak cholernie zmarnowałam sobie przez Niego tyle życia. I nie tylko swojego...
   Siadam na ławeczce przy prokuratorze. Na salę wchodzi Matthias. Karol posyła Mu drwiące spojrzenie. Na szczęście nie daje się sprowokować. Uśmiecha się do mnie i zaczyna odpowiadać na pytania sądu. Nie chcę tego słuchać. Kiedy najbliższa Ci kiedyś osoba mówi o tym jak stałeś się kimś nieznanym, kimś kto utracił zdolność logicznego myślenia, możliwość wyboru, kto stracił swoje jestestwo. Nie chcesz tego słuchać, bo przecież już to wiesz. I wtedy od obrony pada pytanie, którego się nie spodziewałam...
- Czy zanim Pani Rethel związała się z moim klientem... łączyło coś Pana z Panią Julią? - pyta swobodnie. Patrzę zdziwiona na prokuratora ale ten wstaje i ze swobodą zgłasza sprzeciw.
- Nie widzę związku ze sprawą. - mówi.
- Proszę wyjaśnić związek Panie mecenasie. - mówi sędzia.
- Oczywiście. Otóż, zanim mój klient związał się z powódką świadek i powódka byli w związku. 
- I co to ma wspólnego ze sprawą? - pyta prokurator.
- Otóż, mój klient odbił świadkowi ukochaną. I z tego co wiem świadek głęboko to przeżył. Teraz nadarza się okazja do odpłacenia się mojemu klientowi obciążającymi Go zeznaniami. - mówi zadowolony. Moje oczy są wielkości pięciozłotówek. Nie wierzę, że coś takiego wyszło z ust tego faceta. A jeszcze bardziej nie chce mi się wierzyć w to co słyszę od sędziego.
- Proszę odpowiedzieć na pytanie Panie Mayer. - mówi. - Czy był Pan w związku z powódką kiedy oskarżony zaczął się starać o Jej względy? - pyta. Mina Matthiasa jest jednoznaczna. Ma ochotę przywalić uśmiechniętemu teraz Karolowi. Wiedziałam, że nie będzie prosto ale nie myślałam, że będzie aż tak trudno.
- Tak. Byliśmy razem. - mówi spokojnie Matt. - Ale to było ponad 6 lat temu. Nie mam powodu, żeby teraz się mścić. Zwłaszcza, że Julia pojutrze wychodzi za mąż. - dodaje. Sędzia tylko kiwa głową.
- Nie mam więcej pytań do świadka. - mówi obrona. Są zadowoleni. A ja nie wierzę, że można tak perfidnie manipulować ludźmi i ich uczuciami. Że można tak wykorzystywać przeszłość. Wyciągać takie rzeczy na wierzch. Po co mi był ten proces?
    Po mękach Matthiasa sędzia powołuje kolejnego świadka. Matylda wchodzi nieśmiało na salę i uśmiecha się do mnie. Patrzy w stronę Karola ale ten wpatrzony jest we mnie jakbym zrobiła Mu największą krzywdę na świecie. Po raz kolejny słyszę swoją historię. Z kilkoma szczegółami, o których nie wiedział nikt oprócz mnie, murzynki i Karola. Błędem było pozostanie na sali Matta. Widzę w Jego oczach czystą nienawiść do blondyna. Boję się, że w pewnym momencie nie wytrzyma i zrobi coś głupiego. I kiedy myślę, że zeznania Matyldy na dobre przekreślą linię obrony Karola znów odzywa się ten Jego mecenas...
- Ile lat pracowała Pani dla mojego klienta? - pyta.
- Pracowałam jeszcze dla Jego ojca. Pana Karola znam od urodzenia.
- Więc miała Pani wpływ na Jego wychowanie? - pyta. Słucham?
- No... tak. Często zajmowałam się Nim pod nieobecność Jego świętej pamięci ojca. Matka Karola zmarła przy porodzie. - wyjaśnia.
- Więc jak Pani wychowała mojego klienta? - pyta. - Jak zajmowała się Nim Pani, że teraz ludzie mówią, że jest despotą, damskim bokserem i socjopatą? - dopytuje. Patrzę z przerażeniem na prokuratora ale nic nie może zrobić. 
- Ja... - Matylda jest tak samo zaskoczona jak ja tym pytaniem. Ale to nie wszystko.
- Ile lat zostało Pani do emerytury? - pyta.
- Nie widzę związku ze sprawą. - znów odzywa się prokurator.
- Proszę odpowiedzieć. - mówi jednak sędzia. Patrzę bezradnie na murzynkę. Jest zestresowana.
- 3 lata. - odpowiada.
- 3 lata do emerytury... - kiwa głową mecenas. - Czy to prawda, że mój klient rozmawiał z Panią o zakończeniu współpracy? - pyta.
- Tak.
- Kiedy to było? - pyta.
- 2 tygodnie przed moim odejściem.
- Raczej ucieczką. 
- Panie mecenasie! - sędzia przywołuje adwokata do porządku. 
- Przepraszam. Chcę jedynie ustalić co miała do stracenia świadek, składając takie zeznania. Otóż nic. I tak jak poprzedni świadek miała żal do mojego klienta. Nie mam więcej pytań. - siada.
- Pragnę przypomnieć Panu mecenasowi, że świadek znalazła pracę w innej rodzinie. - mówi prokurator.
- Owszem, najpierw u powódki, a potem u Jej przyjaciółki. - odpowiada z uśmiechem. I cały plan się wali. A Karol znów śmieje się mi w twarz. Mówiłam, że jest nie do pokonania... 
    Na salę wchodzi kolejny świadek. Jest spokojny. Wyjątkowo spokojny. Ostatnie miesiące terapii przyniosły duże efekty. Choć teraz sama nie jestem pewna czy to terapia czy moje odejście sprawiło, że Michael zaczął opanowywać nerwy. Nie patrzy na Karola. Wie, że to mogłoby wytrącić Go z równowagi. A tego nie chce żadne z Nas. 
- Jak poznał Pan powódkę? - zaczyna obrona po wstępnych pytaniach o dane osobowe.
- Julia wpadła na mnie kiedy wracałem z przyjaciółmi z treningu. - odpowiada zgodnie z prawdą.
- Jak była ubrana? - pyta.
- Miała na sobie suknię ślubną. I nic więcej. - mówi spokojnie.
- Czy zawsze zaprasza Pan uciekające Panny młode na noc? - zadaje pytanie obrona.
- Nie widzę związku ze sprawą. - znów sprzeciwia się prokurator.
- Mecenasie? - sędzie żąda wyjasnienia.
- Zaraz po ucieczce ze ślubu, od mężczyzny, który rzekomo znęca się nad kobietą... ta kobieta raczej unika kontaktu z mężczyznami. 
- Do czego Pan zmierza? - pyta blondyn. Po Jego zaciśniętych dłoniach widzę jak bardzo jest wściekły. 
- Uważam, że powódka nie była krzywdzona skoro miała na tyle odwagi aby w dzień ucieczki spędzić noc z obcym mężczyzną. - mówi. 
- Czy Pan mecenas był może z powódką wtedy w pokoju? - pyta zdenerwowany prokurator.
- Nie musiałem. Niecałe 9 miesięcy po tym pojawiły się na świecie córki powódki i świadka. Tego dowodu nie może Pan odeprzeć Panie prokuratorze. - mówi zadowolony.
- Czy powódka chce się odnieść do słów Pana mecenasa? - pyta mnie sędzia. Jestem w takim szoku, że nie wiem co mam ze sobą zrobić. Patrzę z niedowierzaniem na Karola. Ciągle się śmieje. 
- Ja... - czuję na sobie dłoń prokuratora.
- Nie musi Pani nic więcej mówić. Akta mówią same za siebie. - uspokaja mnie. WIęc kręce tylko głową.
- Czy ma Pan jeszcze jakieś pytania Panie mecenasie?
- Tak. Ale nie do świadka tylko do powódki. - mówi. Znów wszystkich zaskakuje.
- Czy prokurator ma jakieś pytania do świadka? - pyta sędzia.
- Nie. 
- Może świadek usiąść. - mówi spokojnie. Michael patrzy na mnie z niepokojem i siada obok Matyldy i Matta. Pani Rethel proszę wstać. - prosi. Robię to automatycznie szykując się na kolejny atak. - Panie mecenasie?
- Chcemy udowodnić jedynie, że powódka nie jest wiarygodnym oskarżycielem nie tylko z powodu rozwiązłego trybu życia. - kontynuuje wychodząc zza ławy z jakimiś zdjęciami w ręce. - Powódka lubi ciekawe życie, intensywnie zakrapiane imprezy i ryzyko. Te zdjęcia przedstawiają tatuaż jaki zrobiła sobie na prawym udzie. - mówi rzucając zdjęciem przed moim nosem. - Proszę opowiedzieć sądowi w jakich okolicznościach powstał ten tatuaż? - pyta. Wszyscy patrzą teraz na mnie. A najbardziej intensywnie patrzy Michael. Nie mam czym się chwalić. Nie chciałam nigdy o tym mówić ale muszę. I to mi nie pomoże...
- Na wakacjach na Maderze. - odpowiadam. - Karol wieczorem miał podpisać jakiś kontrakt a mi samej nudziło się w hotelu. Wbrew Jego zakazowi wyszłam do miasteczka. W jednej z dyskotek trochę za dużo wypiłam. Poczułam się w końcu choć trochę wolna. I spodobało mi się to... więc piłam dalej. Pomagało to w zapominaniu o tym jak mnie traktuje ale nadal nie potrafiłam zapomnieć o tym jak bardzo Go kocham. Uzależniłam się od Niego. Mimo tego co robił... Wyszłam z klubu późno po północy. Byłam kompletnie pijana. Pamiętam tylko, że na jednej z ulic jakaś kobieta cała w tatuażach robiła dziarę facetowi... - przerywam na moment. Patrzę na Michaela. Wzrok ma utkwiony w podłodze. - Zrobiła mi tatuaż na udzie brudną igłą i dziwnym tuszem... Kazałam Jej napisać to co pierwsze przyszło mi do głowy. To co wtedy czułam.
- To znaczy? - pyta prokurator, który jako jeden z nielicznych zna historię tatuażu.
- "Uzależnienie od człowieka jest najpodlejszym uczuciem." - odpowiadam zgodnie z prawdą. Zapada cisza. Na szczęście przerywa ją prokurator. 
- Moja klientka doskonale zdawała sobie sprawę, ze swojego zniewolenia. Ale Jej miłość do oskarżonego przejmowała kontrolę kiedy tylko znajdowała się blisko Niego. Organizm sam doskonale wiedział, że jeżeli się przeciwstawi temu uczuciu zostanie ukarany. Psychicznie i fizycznie. Dlatego nie dziwne jest, że po uwolnieniu się choć na chwilę od oskarżonego, Pani Rethel chciała odnaleźć trochę wolności i swobody wśród normalnych ludzi. Nawet jeśli wiązałoby się to z lekką bezmyślnością i nieuwagą. - kończy i nakazuje mi usiąść obok siebie. Patrzę na Michaela. Jest nieobecny, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Czy bałam się kiedyś czegoś tak bardzo, że żołądek zwijał mi się w supeł? Owszem, nie raz. To teraz boję się jeszcze bardziej. Bo wszystkie moje grzeszki wyszły na jaw. Bo Michi dowiedział się o nich nie bezpośrednio ode mnie tylko właściwie pod pewnym przymusem. Bo gdybym nie musiała, nie powiedziałabym. Bo On nigdy nie spytał...

***

   Gdyby słońce zawsze świeciło jak teraz...
To śnieg by stopniał.
Uśmiecham się pod nosem. Piękny dzień. Ciepły, słoneczny, pełen śniegu na szczytach gór dokoła, pełen śniegu na drogach... I te ozdoby świąteczne... Biorę wdech i czuję to przyjemne zimno w płucach. Zimno prosto z gór. Zerkam w stronę drzwi do sądu. Wychodzi Matthias z Matyldą pod rękę i uśmiechają się do mnie nieśmiało po czym znikają w samochodzie Mayera. Zeznania nie były dla Nich łatwe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to jak manewrował nimi ten adwokat Karola. Teraz przyda Im się chwila spokoju. Zwłaszcza, że mają się o kogo martwić. Bo z Sabriną nie jest dobrze. Ktoś kiedyś powiedział, że czas leczy rany. Niestety są takie rany, których nawet czas nie potrafi zagoić bo coś ciągle będzie o nich przypominać. Coś albo ktoś... 
- Jesteś zły? - pyta siadając obok mnie na ławce przed sądem. Patrzę na Nią. Widzę, że jeszcze przed chwilą płakała. Nie mam ochoty nigdy więcej widzieć Jej takiej. Od teraz ma być tylko dobrze.
- Dlaczego mam być zły? - pytam. Chcę tylko Ją zrozumieć.
- Bo nie powiedziałam Ci o tym co robiłam kiedyś.
- To było kiedyś. A teraz jest teraz. - mówię wzruszając ramionami. Wydaje się być zdziwiona.
- Więc... nie jesteś zawiedziony?
- Nie. - uśmiecham się wesoło.
- Ale... kiedy o tym mówiłam to byłeś taki zamyślony...
- Bo zastanawiałem się, czy kiedy zrobiłem... kiedy zrobiłem Ci krzywdę chciałaś zrobić coś takiego. Czy chciałaś uciec ode mnie, od zniewolenia.
- Nie jestem zniewolona Michi. Ja Cię po prostu bardzo kocham. Uciekłam nie od zniewolenia i nie od Ciebie tylko dla Ciebie. Żebyś nigdy więcej nie pomyślał, że możesz stać się Karolem. 
- Ciągle się boję, że kiedyś się Nim stanę.
- Nie pozwolę Ci na to. - mówi pewnie. - Po pierwsze, nie mam zamiaru być Ci posłuszna. Po drugie, zacznę Tobą rządzić, a po trzecie... nie chcę zamykać w więzieniu też Ciebie. - puszcza mi oko. To, że sędzia skazał Karola było zaskoczeniem dla Nas wszystkich. Zwłaszcza po tym jak Jego adwokat zrobił z zeznań świadków nieużyteczne śmieci. Ale sądy są od tego, żeby wymierzać sprawiedliwość. I tak też się stało. Zaczynam się śmiać. I Ona też. Musze Ją pocałować. W końcu jest uśmiechniętą, pełną życia kobietą. Moją kobietą. - W łóżku też będę rządzić. - mówi przerywając pocałunek.
- Jasne jasne. - potakuję. I otrzymuję kolejnego buziaka. - Do ślubu. - dodaję. I znów zaczyna się śmiać. Tak wesoło jak jeszcze nigdy. I choć w serduchu oboje czujemy smutek, bo tak wiele osób ostatnio straciliśmy, jest też ciepło i radość. Bo przecież za dwa dni będziemy już razem na dobre i na złe. W zdrowiu i w chorobie. Aż do śmierci... I to uczucie przeraża. Przeraża odpowiedzialność ciążąca na tej obietnicy. Ale to przerażenie, to właśnie podłe uczucie, jest tym, czego nigdy nie chcę zmieniać...





**********~*~**********
Jest i ostatni rozdział.
W niedzielę Epilog.
I oczywiście pytanie do Was w ankiecie poniżej.
Proszę o szczerość :)
Buziole :*

 

8 komentarzy:

  1. Ta ankieta nie ma sensu, bo to OCZYWISTE, że kolejne opowiadanie musi powstać! Ja tu wewnętrznie panikuję, że nie potrafię wytrzymać bez twoich tekstów, a ty się jeszcze wahasz! Przeczytam wszystko, co wyjdzie spod twojego pióra! I dalej jestem, zdania, że powinnaś napisać książkę ;-)
    A rozdział pełen emocji.I tylko jedno powiem o Karolu. I DOBRZE MU TAK!
    Pozdrawiam i chchoć jednocześnie chcę poznać koniec, to nie chcę, żeby to opowiadanie się skończyło. Tak się z nimi zzylam
    Madźka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, te manipulacje adwokata Karola były... nieludzkie. Jak tak można perfidnie bawić się ludzkimi uczuciami? Nie godzi się to... ;/
    Michi? Kochany. ♥ Teraz wszystko musi być już dobrze. :))
    Wiesz co jest najbardziej podłym uczuciem?
    Fakt, iż niecierpliwie czeka się na niedzielę, by móc znowu wgłębić się w treść tej historii, ale z drugiej strony... wtedy wszystko się skończy. ;/
    Oddałam także głos w ankiecie. Oczywiście odpowiedź mogła być jedna. :)
    Pozdrawiam. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, Karol nareszcie skazany. Szkoda tylko, że tyle czasu musiało minąć, żeby mogło się ułożyć. No, ale najważniejsze, że ten dupek już jej nic nie zrobi. Julka i Michi w końcu będą szczęśliwą rodziną i oby nic im tego szczęścia nie zepsuło. Już za dużo wydarzyło się w ich życiu, bardzo dużo przeszli. Może się jeszcze jakiś członek rodziny Hayboeck pojawi? Dla odmiany chłopiec? Byłoby wspaniale. Poszedłby w ślady swojego taty i zostałby skoczkiem. Wiem, to tylko moja wyobraźnia, ale ucieszyłabym się, gdyby tak się stało :D Sabrina pewnie będzie z Mattem, taką mam przynajmniej nadzieję. Pomógłby jej bardzo, bo teraz ma naprawdę beznadziejną sytuację.
    Aż trudno uwierzyć, że będziemy się żegnać z tym opowiadaniem. Będzie mi dziwie, ale będę często do niego wracać, jak do pozostałych. Pozdrawiam i czekam na epilog

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego ty nam to robisz? 😭 Wiem, że zawsze musi być koniec, ale tak jakoś się przywiązałam... Ahh, no, już nic. Chcę tylko powiedzieć, że czytam i czekam na ten epilog 😥

    OdpowiedzUsuń
  5. Biorąc pod uwagę ilość osób które czytają twoje opowiadanie, koniecznie musisz rozpocząć kolejne :D
    Jakoś tak inaczej będzie po zakończeniu tego bloga. Co ja będę czytać?
    Najważniejsze że wsadzili Karola, teraz już spokojnie.
    Nic tylko czekać na epilog :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko to co adwokat Karola wyprawiał aż sama nie wierzyłam, co on wyprawia haha.
    Ale skończyło się dobrze i to najważniejsze :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, że musisz zrobić kolejne opowiadanie. Bezapelacyjnie! Będę czytać wszystko, co wyjdzie spod twej ręki <3
    Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Pewno pociekną jakieś łzy przy epilogu. Czekam. Czekam. Czekam. Uwielbiam. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Całe szczęście, że Karol został skazany. Przez ułamek sekundy miałam co do tego wątpliwości. Nie mogę uwierzyć, że dzisiaj będzie już epilog.. Ta historia mogła by trwać i trwać, i trwać. Przecież to oczywista oczywistość, że chcemy abyś dalej pisała.

    OdpowiedzUsuń