wtorek, 10 marca 2015

39. Serce chce to czego chce...



AFRITZ...

- Ale dlaczego? - pyta. Patrzy na mnie z rozpaczą wypisaną na twarzy. Dlatego jestem pewna, że to najlepsze wyjście. - Źle Ci tutaj? Brakuje Ci czegoś? Dokąd chcesz pójść?
- Nie Matt... Mam tutaj nawet więcej niż potrzebuję. - przyznaję. - I jestem Ci za to bardzo wdzięczna. - dodaję. - Wynajęłam mieszkanie w Salzburgu.
- Jeśli myślisz, że mi przeszkadzacie albo jesteście jakimkolwiek ciężarem to się mylisz. Ja na prawdę się cieszę, że tutaj jesteście. - mówi szczerze. Delikatnie ściska moją dłoń. No właśnie... Wracam do pakowania walizki. - Jula... - odwraca mnie w swoją stronę i trzyma za ramiona. Tylko raz widziałam Go takiego smutnego. I wypowiadał te same słowa... - Nie zostawiaj mnie... - mówi. 
Cholera...
- Nie zostawiam Cię Matti. - mówię delikatnie. Próbuję się uśmiechnąć ale wychodzi mi z tego jakiś grymas. - Zrobiłeś dla mnie tak wiele, że nie wiem jak Ci się odwdzięczę...
- Ale ja wiem, zostańcie tutaj. - mówi pewnie.
- Właśnie tego nie mogę zrobić. - odpowiadam. - Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie Matthias... Jesteś ciepły, czuły, opiekuńczy... masz złote serducho i nieba byś mi przychylił. I wiem, że kiedyś jakaś kobieta będzie przy Tobie miała cudowne życie. Bo tyle ile Twoje serce potrafi pomieścić miłości... to jest nieporównywalne. Tylko, że... ja widzę jak bardzo się do tego, że tutaj jesteśmy przywiązałeś.
- To źle? - pyta z bezradnym wzrokiem. I co mam Mu odpowiedzieć?
- Nie powinieneś się przywiązywać do swojego domu, jeżeli nie Tworzą go ludzie którzy się kochają. - mówię cicho. Widzę jak w środku Jego tak cholernie delikatnej i dobrej duszyczki wbija się nóż. Cholernie ostry. I to ja go wbijam.
- Ten dom bez Was będzie... - próbuje nadal. Kręcę tylko głową. - Julia kocham Cię. - mówi nagle. 
O Boziu...
- Matt...
- Kocham Cię. Nigdy nie przestałem, słyszysz? Od tych kilku lat, od tamtego rozstania... nic się nie zmieniło. Nie zmieniły się moje uczucia do Ciebie. Nadal jesteś dla mnie najważniejsza. Nadal o Tobie myślę, nadal chcę być przy Tobie, z Tobą... - mówi cicho. Patrzy na mnie takim wzrokiem... Jak kiedyś. Tylko, że ja nie jestem już taka sama. Nie jestem tą samą Julią co kilka lat temu. Jestem silniejsza, bardziej doświadczona... Być może bezwzględna...
- Ale ja Cię nie kocham Matthias. - mówię szeptem. Przekręcam ten cholerny nóż. - Kocham Michaela. - przyznaję. - Nawet po tym co zrobił. To Jego kocham. - wyjmuję nóż i pozwalam Mu się wykrwawić. To boli. Bo... - Nigdy nie chciałam Cię skrzywdzić Matt, a gdybym dłużej tutaj została na pewno zrobiłabym to jeszcze mocniej. Bo kiedyś i tak wrócę do Michaela. Jestem tego pewna.
- Ja nigdy bym Cię nie skrzywdził... - mówi. Siada na łóżku. Nie patrzy na mnie. Delikatnie się uśmiecha. Wiem do czego dąży. - Karol... był tyranem. Od samego początku zachowywał się jak despota. Wybrałaś Jego. Teraz jest Michael... I znów wybierasz tego, przez którego cierpisz... Nie rozumiem tego Julia. I chyba nigdy nie zrozumiem.
- Matt... Ty zawsze będziesz dla mnie bardzo ważny.
- Ale nie najważniejszy.
- Jesteś dla mnie jak brat. - mówię. Chce mi się płakać. Bo czuję, że w tym momencie coś się kończy. Coś za czym tak bardzo tęskniłam przez te wszystkie lata. Patrzy na mnie uważnie.
- Nie potrafię udawać, że kocham Cię jak siostrę. Nie potrafię udawać, że jest mi z tym dobrze, że nie boli jak widzę Cię z Nim, jak widzę jak na Niego patrzysz... Nawet nie wiesz ile bym dał za to, żebyś choć raz tak spojrzała na mnie... - mówi. W gardle staje mi jakaś gula. Nie potrafię nic powiedzieć. Zaciskam zęby. - Cokolwiek bym nie zrobił to i tak będę daleko za Nim. Mam rację? - pyta zerkając na mnie.
- Serce chce to czego chce. Nie jestem w stanie go powstrzymać. Nie potrafię. I nie chcę. - mówię cicho. 
- Ja... ja tego po prostu nie zniosę. - mówi i wychodzi...

GDZIEŚ W DRODZE...

Dawno nie byłeś tak cicho.
Bo dawno nie byłeś w takim stanie.
Bo wszystko jest do dupy. 
Życie...
Nie pieprz mi teraz o tym, że życie jest okrutne i trzeba się przyzwyczaić.
Ale tak jest.
Dlaczego wszystko musi się pieprzyć na raz? Czy komuś przeszkadza to, że ludzie są szczęśliwi? 
Zaraz sprawisz, że kolejni ludzie będą cierpieć jeśli nie zwolnisz.
Patrzę na wskazówkę prędkościomierza. Rzeczywiście. Nawet nie wiedziałem, że to auto tyle wyciąga.
Kierownica też nic Ci nie zrobiła.
Zwalniam uścisk starając się uspokoić. Ale tego wszystkiego jest stanowczo za dużo. Mam ochotę w coś walnąć. Wyżyć się, wyżalić, po prostu wypłakać...
W domu się świeci.
Co?
No w domu się świeci. Ktoś tam jest. A tylko jedna osoba ma jeszcze klucze...
Julia... Parkuję na podjeździe właściwie piszcząc oponami. Taksówka stojąca pod domem prawie dostała w zderzak ale mało mnie to interesuje. Drzwi są otwarte i widzę w nich Matyldę z dziewczynkami w wózku. Witam się z Nią i zaglądam do wózka. Uśmiech sam wkrada się na moje usta. Są śliczne. Śliczniejsze niż zapamiętałem i urosły. Tak cholernie szybko rosną...
- Gdzie jest Julia? - pytam murzynkę.
- Tutaj jestem. - słyszę z kuchni. Wchodzę tam. Schudła jeszcze bardziej. To pierwsze rzuca się w oczy. A potem to, że...
- Płakałaś... - bardziej stwierdzam niż pytam. I dostaję magicznych mocy, bo w mgnieniu oka znajduję się obok Niej. - Co się stało? - pytam biorąc Jej twarz w dłonie. - Matt coś Ci zrobił? - pytam zdenerwowany. Milion scenariuszy teraz mam przed oczami. I dopiero po chwili dostrzegam, że lekko drży. No tak, jestem za blisko. I już mam wycofać dłonie kiedy po Jej policzkach zaczynają płynąć łzy. Nic nie rozumiem.
- Kocha mnie. - mówi bardzo cicho. - A ja Jego nie... Bo nadal kocham Ciebie Michael. - te słowa sprawiają, że znowu napełniam się nadzieją, że w końcu dzieje się coś dobrego. - Nie mogłam tam zostać. Nie mogę dawać Mu nadziei na coś co nigdy nie nastąpi, prawda? To jest nie fair. On jest przyjacielem. Nie mogę Go ranić. Przyjaciele są szczerzy i nie zakochują się w sobie. Nie przypominają sobie uczuć sprzed lat. Wspierają się i żyją tym co teraz, tak?
- Tak Julka. Tak. - kiwam głową i mocno Ją do siebie przytulam.
- Właśnie straciłam przyjaciela Michael. - mówi wyswobadzając się jednak z uścisku. - Odzyskałam Go i straciłam chwilę potem... 
- Przecież to nie Twoja wina. - ocieram Jej łzy. - Dobrze, że wróciłyście. - mówię. I nie obchodzi mnie teraz Matt, nie mam w głowie tego, czego dowiedziałem się w Seeboden, nie mam nic oprócz radości z Ich powrotu. Patrzy na mnie ale nie uśmiecha się. Dopiero teraz widzę torbę podręczną, a w niej butelki i kilka ubrań. Znów nie rozumiem.
- Juleczko dziewczynki robią się głodne. Powinnyśmy jechać. - słyszę za plecami Matyldę.
- Jechać? Dokąd? - pytam.
- Weź dziewczynki do samochodu. Zaraz zejdę. - mówi spokojnie brunetka. - Nie mogę mieszkać z Matthiasem Michael. 
- Bo to mnie kochasz. - przypominam Jej słowa, które sama powiedziała przed chwilą.
- Tak. - potakuje. Czuję Jej dłoń na moim policzku. Jest ciepła, delikatna, mała. Taka jaką zapamiętałem i taka, za jaką tęsknię. Ciągle tęsknię. Cholernie tęsknię. I za tymi ustami, które teraz mnie całują. Nie wierzę, że to dzieje się na prawdę. Że znowu mam Ją w swoich ramionach. Że znów mogę Ją dotknąć, choć boję się każdego ruchu.
- Więc dokąd chcesz jechać? - pytam szepcząc pomiędzy pocałunkami. Pomiędzy pocałunkami, które teraz kończy. Tak nagle. Tak po prostu. Powodując takie zimno i pustkę. Brak powietrza, którym dla mnie jest Ona. Patrzy mi w oczy. Jest piękna. Choć za chuda.
- Do mieszkania w Salzburgu, które wynajęłam. - odpowiada.
- Przecież tutaj jest Twój dom. Nasz dom.
- Kocham Cię... ale nie wrócę teraz do domu Michi. - znów głaszcze mnie po policzku. - Oboje mamy wiele do przemyślenia, do naprawienia w sobie. Do pokonania własnych słabości, do zrobienia z sobą porządku... - mówi. - Ja skupię się na dziewczynkach, na pokonaniu strachu przed Karolem, a Ty powalcz dla Nas ze sobą. Ze swoją zazdrością i agresją. Jedź na zgrupowanie. Wycisz się. Skup się na skokach... - mówi i ostatni raz mnie całuje po czym odchodzi.
- Julia! - zatrzymuje się w drzwiach. - Thomas...
- Wiem. - mówi. - Powiedział mi kiedy był u mnie z przeprosinami. 
- I nadal chcesz marnować czas? - pytam chwytając się ostatniej deski ratunku.
- Więc nie zmarnuj go Michael. - mówi i wychodzi zamykając za sobą drzwi. I nagle następuje cisza. Zupełna cisza. Cisza, którą znienawidziłem...

4 GODZINY PÓŹNIEJ, SALZBURG...

     Boli mnie każda kończyna. Mimo pomocy Matyldy czuję się jakby przejechał po mnie pociąg. Kiedy jedna zasnęła, druga zaczęła płakać. I tak w koło. Patrzę na Nie i zastanawiam się jak zasłużyłam sobie na takie szczęście. Nie mam pojęcia.
- Chyba nie lubią tego mieszkania. - słyszę za sobą. - Chodź, zrobiłam herbatę. - dodaje. 
  Siadamy przy stole w maleńkiej kuchni i czekam na to co nieuniknione. Na to, czego nie było odkąd Matylda zamieszkała ze mną. Na spostrzeżenia, uwagi i kazania, które często bolą. Bo są prawdziwe.
- Nie męcz mnie. Mów. - wzdycham. Uśmiecha się miło.
- Dobrze robisz. - mówi. Dziwię się. Spodziewałam się czegoś w stylu "tracisz czas" albo "nie męcz siebie i Jego". - W końcu dorosłaś. Zrozumiałaś co to odpowiedzialność. Nie robisz tego dla siebie tylko dla Was wszystkich. Dla całej Waszej rodziny. Ten czas jest Wam potrzebny.
- Tęsknię Matyldo. Cholernie tęsknię. - mówię szczerze. - Tak bardzo chciałam dzisiaj zostać w Hallein...
- Ale nie zostałaś. Jesteś silniejsza niż Ci się to wydaje. Żaden problem i żadna przeszkoda nie jest w stanie Cię pokonać. Bo wiesz dla kogo to wszystko robisz. Masz dwa cudowne powody, dla których musisz być taka jaka jesteś. Dorosła, odpowiedzialna i nieugięta.
- To wszystko jest takie trudne... - mam ochotę zapłakać. - Matthias nigdy więcej się nie odezwie. Zraniłam Go. Uciekłam. 
- Uciekanie idzie Ci dobrze. - żartuje. Śmieję się przez łzy.
- Michaela też dzisiaj zraniłam. Po raz drugi Go zostawiłam. Gdybym chwilę dłużej tam była, skończyłabym w Jego objęciach. Znów uciekłam.
- Nie bez powodu nazywają Cię Maggie. - ponownie żartuje. - Życie wymaga od Nas wiele cierpliwości. 
- Ile można mieć cierpliwości kiedy wszystko wokół się sypie? Straciłam rodziców, siostrę, Kim, Matthiasa, Michaela tracę ciągle... I jeszcze Thomas... - wspomnienie o blondynie powoduje u murzynki smutek. - Nie wytrzymam kolejnej straty Matyldo. Po prostu nie wytrzymam. - mówię płacząc.
- Hej... ciiiii... - przytula mnie i głaszcze po głowie. - Wykorzystałaś limit nieszczęść w swoim życiu dziecko... Będzie dobrze. Dadzą sobie radę. Thomas jest silny. Da sobie radę. Ty musisz być silna dla Sabriny. Teraz ma tylko Ciebie. - mówi. - Jesteś Jej jedyną powierniczką w tym momencie. Jesteś za Nią odpowiedzialna. - kiwam głową uspokajając się. Jestem za Nią odpowiedzialna, bo tylko ja wiem co tak na prawdę się z Nią dzieje. Przez co musi przechodzić. Ja wiem i Miechael wie. Oboje w tym jesteśmy. Ale to ja tutaj zostaję. To ja będę przez kolejne trzy tygodnie mierzyć się z tym wszystkim. Boję się, że sobie nie poradzę. A to cholernie podłe uczucie...




**********~*~**********
Przepraszam, że dopiero dziś :(
Mój komputer zmarł śmiercią tragiczną i musiałam go pochować i zakupić sobie nowy.
Jak Wam się podobał rozdział?
Następny w czwartek, a jutro felieton :)
Buziole :*

17 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, czekałam, żeby dowiedzieć się, co zobaczył Michi, a tutaj jeszcze więcej tajemnic! Jak ja mam to wytrzymać ;(?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczekany tak długo, że nie miał prawa się nie podoba. Tym bardziej, że spełniło się moje życzenie i w końcu Julka wyprowadziła się od Matta. Ja wiedziałam,że on cały czas ja kocha. Tylko czekał na moment, kiedy Julia będzie smutna i samotna. Ale się nie doczekałem! Brawo Julia!
    A co do kwestii Sabriny i Thomasa to jestem coraz bardziej ciekawa.
    Cieszę się, że wróciłaś. Już zdążyłam się namartwić!
    Weny życzę i pozdrawiam
    Madźka

    OdpowiedzUsuń
  3. O co chodzi z tą Sabriną? Bladego pojęcia nie mam, co myśleć o tym. Czy ona naprawdę jest w ciąży? Mam wrażenie, że tak. Jednak gdyby tak było, to czy Thomas nie powinien jej wspierać, skoro się zaręczyli? Jeden wielki mętlik w głowie. Będę miała się nad czym zastanawiać. Szkoda mi Matta, ale Jula dobrze zrobiła mówiąc mu o swoich uczuciach i wyprowadzając się od niego. Gdyby została, on robiłby sobie jeszcze większe nadzieje i myślałby, że będą razem. To nie ma sensu, tego nigdy by jej nie wybaczył. Teraz są większe szanse, podobna sytuacja jak ze Stefanem. Obydwaj zasługują na szczęście, ale z kimś innym. Krafti już je znalazł i oby żyło mu się w tym związku bardzo dobrze. Matt też znajdzie kobietę swojego życia, ale nie będzie nią Julka. Ona ma już swoją rodzinę. Wszystko się ułoży, Michael tylko musi spiąć tyłek i postarać się uporządkować to, co się z nim dzieje. Dla Julii i dla dziewczynek na pewno to zrobi. Głęboko w to wierzę.
    Czekam na kolejny i już się nie mogę doczekać. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dodałaś coś nowego. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczekany! I swietny jak zawsze... wierze w to, ze wszystko bedzie dobrze i Michi i Julka sie pogodza. Czekam na ciag dalszy. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tajemnic ciąg dalszy.. O co chodzi z Thomasem i Sabrina. Szkoda mi Matta, ale Jula dobrze zrobiła. W chwili gdy pojawiły się w domu to co musiał czuć Michael. Miałam nadzieję, że zostaną.. Czekam na dalszy ciąg, ciszę się, że pojawił się nowy Jula :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ten Matt? Jezu, co rozdział to jakiś nowy sekret, albo o jakieś "kocham cię" za dużo, czuję się jakbym oglądała "M jak miłość" xd
    Tylko że tam jest wszystko pokazane prosto z mostu, a u ciebie jednak nie. Tak, mam teraz na myśli Sabrine i Thomasa. Nie wiem o co tam chodzi, ale chce sie dowiedziec. Czyzby kolejna ciaza? Moze jakas choroba tym razem? No nie mam pojecia... Mam nadzieje ze wyjasnisz to w kolejnym rozdziale ;)
    No i wiadomo, Michi ♥ Czekam az do siebie wroca :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, warto było czekać :) Ach, te komputery... znam twój ból :/ Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Padam na twarz, ale jak już dziś podłapałam bakcyla na komentowanie to nie marnuję.
    Przez pierwszą część rozdziału byłam gotowa dołączyć do Team Matt. Taki opiekuńczy, kochany i zakochany nie tylko w Julce, ale i w dziewczynkach.
    Jakoś się wszyscy zainteresowali Sabriną i Thomasem. No i mi też się pojawiła lampeczka. No bo nie wiem, Sabrina byłaby tak zdesperowana po zdradzie Thomasa, że wymyśliła tą ciążę by do niej wrócił? Po co, skoro on by na kiwnięcie palcem wrócił? No i druga opcja, że to nie jego dziecko??
    Czekam na fielieton!!
    Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Julka jest taka dzielna! Oby tylko wszystko poszło po jej myśli, oby zawalczyli o siebie :) Prawda czasem boli, ale dowiemy się jej tylko od przyjaciół ... A Michi niech się skupi na skokach :)
    A tak poza tym to ja nie ogarniam co jest z Thomasem i Sabriną, oprócz tego że są zaręczeni :P
    Złośliwość rzeczy martwych :| Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przez jeden dzien przeczytałam całe opowiadanie! Nieziemskie dziewczyno. Oby tak dalej. Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze, cieszę się, że w końcu dodałaś rozdział. :)
    Po drugie, chyba wszyscy znamy ten ból, gdy "umiera" nasz komputer, więc wybaczamy Ci to, że musieliśmy czekac na nowość.
    A po trzecie: Matt jest cholernie kochany i troskliwy, i nawet nie potrafię opisać tego, jak było mi go żal. Julka jest odważna, silna, ma przy sobie tylu dobrych ludzi, a on po prostu się zakochał.. Szkoda, no szkoda.
    Natomiast Michiego to też mi trochę szkoda, ale sam sobie piwa nawarzył, więc mu się nic nie stanie, jak pocierpi w samotności i potęskni za Julką.
    No i sprawa Thomasa i Sabriny.. Tajemnice to twoja specjalność? Bo potrafisz nam tak zamieszać w głowie, że myślimy "o co chodzi?" :D

    Kochana, czekam już na czwartek!

    Pozdrawiam i weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bałam się, że już do Nas nie wrócisz, na szczęście nieobecność okazała się złośliwością rzeczy martwych :) Przykro mi z powodu komputerka, ale czasem bywa, w najmniej odpowiednim momencie ;P Julia zrobiła wszystko, co w swojej mocy, aby nie zranić zbyt mocno Matta i to się chwali. Zachowała się jak prawdziwa przyjaciółka. Dobrze, że nie dała się namówić Michaelowi na powrót, nie powinna dawać mu wszystkiego na tacy. Ciężkimi treningami i pracą z psychologiem powinien zawalczyć o Julię, a nie dostać wszystko od razu. Dobrze, że Julia ma Matyldę, zawsze to pomoc przy dziewczynkach i nie czuje się taka samotna, bo zawsze może porozmawiać z murzynką. Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi sie podoba
    Całusy
    XY

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju, Matt ma takie dobre serce. Jest bardzo troskliwy i opiekuńczy i trochę mi go szkoda. Myślałam, że Julka wróciła do Michaela, a ona wyjechała do Salzburga. Ale to dobre rozwiązanie. Oboje muszą poukładać kilka spraw.
    Thomas, Thomas, Thomas....o co chodzi?!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem, że ostatnio mnie nie było, ale wszystko mnie pogania w ostatnim czasie. :P
    Tutaj też nawet nie będę się rozpisywać. Powiem krótko:
    szalejesz z pisaniem. Cudo, cudeńko. Kocham.♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana kiedy bedzie nastrony rozdział? *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz, że jesteś geniuszem dziewczyno? :)
    Rozdział świetny!
    Mam nadzieję, że Michi będzie bardziej opanowany i mniej zazdrosny o Julkę po tej terapii :D Strasznie zaintrygowała mnie końcówka rozmowy Maggie i Matyldy...
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń