poniedziałek, 2 marca 2015

37. To włącz sobie radio...


Inspiracja:



AFRITZ

   Słońce grzeje od samego rana. Świeże górskie powietrze dobrze robi na nerwy. 
Powietrze i tabletki na ziołach.
Wzięłam dwie, poza tym nie mają żadnego złego wpływu na pokarm.
- Może chociaż zupę zjesz? - słyszę obok. Kręcę głową. - Ech... Juleczko ale tak nie można... Pamiętasz... Kiedy Karol...
- Nie chcę pamiętać Matyldo. - przerywam Jej cicho. Teraz Karol i Michael są dla mnie jedną osobą. Z tą różnicą, że wydawało mi się, że Michael na prawdę mnie kocha. Murzynka wzdycha i wchodzi spowrotem do domu. Mały, uroczy drewniany domek z wielkim ogrodem na środku niczego. Cisza i spokój dokoła jest tak kojąca, że wydaje się, że własne myśli w głowie krzyczą. Brunet zagląda do wózka i uśmiecha się poprawiając cieniutki kocyk po czym siada koło mnie. Nic nie mówi. Nie patrzy na mnie. Podaje mi jedynie kubek z chłodnym napojem. Od razu rozpoznaję tą charakterystyczną woń cytryny, mięty i jabłka. Mrożona herbata mamy Matthiasa. Dobra na wszystko. 
- Osłabienie, brak koncentracji, omdlenia, wypadanie włosów, matowa cera, anemia, zatrzymany metabolizm, kłopoty z krążeniem i inne wewnętrzne kłopoty. - mówi nagle. Doskonale wiem o czym mówi. Patrzę na Niego uważnie. Jest zmartwiony. Patrzy na dziewczynki w wózku. - Wiesz, że Twój biust też jest częścią Ciebie mimo swojego rozmiaru? - pyta. I nie jest mi do śmiechu, bo ma rację. Jeśli ja się źle odżywiam, dziewczynki mają kiepski pokarm.
Jeśli byś się w ogóle odżywiała. Jakkolwiek.
Znów zapada cisza. W końcu odwraca głowę w moją stronę. Wygląda jakby spał tyle co ja. 
- 3 godziny na dobę to za mało Jula. Sprawdzałem. - mówi. W oczach znowu mam łzy. Przez ostatnie  dwa tygodnie nie potrafię zrobić nic oprócz płaczu. A kiedy nie płaczę to zajmuję się dziewczynkami. Kiedy śpią znów myślę o tym co się stało i znowu płaczę. Jednak najgorzej jest w nocy. Poduszka w pokoju gościnnym Matta chyba nigdy nie jest sucha. - Dzwonił dzisiaj już dwa razy. - kontynuuje. Serce mi przyspiesza. Mimo wszystko przyspiesza. Mimo wszystko tęsknię. Znowu. - Chciałby zobaczyć się z dziewczynkami. - mówi. W moich oczach musi widzieć panikę bo od razu chwyta moją dłoń i głaszcze jej wierzch kciukiem. - Spokojnie, powiedziałem, że nie ma teraz takiej opcji... Tylko Julka... To jest jednak Ich ojciec. - dodaje. Wiem to doskonale. I w końcu przyjdzie taki czas, że będę musiała Mu na to pozwolić. Bo dziewczynkom nic nie zrobi. Jest w Nich śmiertelnie zakochany.
W Tobie też był...
- Chodź tu do mnie. - mówi i przytula mnie mocno. Tak ładnie pachnie. Jak kiedyś. Zamykam oczy i wciągam ten zapach. Od razu czuję się bezpiecznie. Tak jak kilka lat temu, kiedy wszystko zepsułam złą decyzją. 
A teraz? Dobrą decyzję podjęłaś?
Na ten moment najlepszą z możliwych... Głaszcze mnie spokojnie po plecach. I tak spokojnie do mnie mówi. Prawie szeptem. Pierwszy raz odkąd tu jestem mnie dotknął. Może się bał mojej reakcji a może nie miał na to czasu jeżdżąc po rzeczy do Hallein. Po spotkaniach z Michaelem pewnie nie miał już siły patrzeć na mnie. Zwaliłam się Mu na głowę z dwójką maluchów i Matyldą...
- Wiem, że to zabrzmi okrutnie ale cieszę się, że tutaj jesteś... - mówi. - Że wszystkie jesteście... - dodaje. - Ten dom był cholernie pusty. Ciągle mi w nim czegoś brakowało. Ale teraz... teraz jest perfekcyjnie. - kontynuuje cicho. - Nie powinienem cieszyć się Twoim nieszczęściem Julia. Nienawidzę się za to ale... ale za bardzo za Tobą tęskniłem żeby teraz nie cieszyć się kiedy widzę Cię codziennie rano na tarasie... Nawet taką smutną, bo... bo wiem, że kiedyś się uśmiechniesz. I chciałbym być tego uśmiechu powodem Julka... - kończy. Ale nie słyszę tych słów. Bo Jego przyjemny głos i ten ciepły, bezpieczny dotyk sprawia, że w końcu daję swoim nerwom wolne. Zasypiam...

*** HALLEIN ***

   Puste łóżeczka. Nienawidzę tego widoku. I tej ciszy w domu. Jakby wszyscy zniknęli raz na zawsze. 
Wiesz, że to jest bardzo możliwe Michi?
Zaciskam dłonie na beżowych śpioszkach. Zapach dziewczynek powoli znika nawet z Ich pokoiku. Walczę o każdy najmniejszy obraz Ich twarzy w głowie. Dlaczego jeszcze nie zrobiłem Im zdjęć? Dlaczego nie mam Jej zdjęcia? Chowam twarz w dłoniach. Jestem idiotą. Tak wiele straciłem przez to kim tak na prawdę jestem. Jestem pieprzonym tyranem. Jestem katem. Jak Julia mogłaby mi to wybaczyć skoro sam nie znajduję na siebie usprawiedliwienia? To mnie dobija. Zabija... Dzwonek do drzwi. Zrywam się z podłogi ze śpioszkami w ręce i biegnę na dół mając cholerny skrawek nadziei, że to Ona. Kiedy otwieram drzwi nie zostaje już nawet ten skrawek. 
- Wyglądasz strasznie Michael. - mówi gość. Jak nigdy wcześniej, nie czeka na zaproszenie tylko wchodzi do domu i staje na środku salonu. Patrzy na mnie uważnie i kręci głową ze smutkiem wypisanym na twarzy. Zamykam więc drzwi, bo wiem, że nie wyjdzie nawet gdybym o to błagał. Nawet gdybym wyrzucał za drzwi. - Cicho tu. - mówi w końcu. Siadam na jednym ze schodów i patrzę uważnie. Nie wiem czego może chcieć. W końcu podchodzi i siada obok mnie. Ogląda swoje dłonie. - Jesteś kretynem. - mówi po chwili. Mam ochotę parsknąć śmiechem ale potrafię jedynie ciągle patrzeć na te śpioszki. - To co zrobiłeś Thomasowi... Zasłużył sobie. Wszystkim co ostatnio wyprawiał ale nawet w wymierzaniu kary trzeba znać umiar.
- Jak On się czuje? - pytam. Wyrzuty sumienia codziennie zżerają mnie od środka.
- Zadzwoń do Niego to się dowiesz. - mówi. - Czeka na telefon od Ciebie. Za bardzo ceni Waszą przyjaźń. I jeśli byłbyś w stanie wybaczyć Mu to co zrobił... Pewnie zapomniałby o szwach na brwi, złamanym nosie i dwóch pękniętych żebrach. - kontynuuje. Pocieram oczy dłonią. 
- Nawet nie wiedziałem, że jestem w stanie coś takiego komukolwiek zrobić. Zwłaszcza przyjacielowi. A już na pewno nie miałem zielonego pojęcia, że potrafię uderzyć Julkę. - mówię cicho.
- Nie odzyskasz Jej teraz. - mówi. Pierwszy sztylet w serce tego dnia. - Nie odzyskasz Jej nawet za miesiąc. - teraz ten sztylet przekręca nie zostawiając z mojego serca nic. Zupełnie nic. Tylko ból. I pustkę. - Żadna kobieta nie wróciłaby tak po prostu. Zwłaszcza taka, która raz już przez to przechodziła. - dodaje.
- Jeśli chcesz mnie dobić to Ci się to udaje. - mówię bezsilnie. - Miałem wszystko. A teraz nie mam zupełnie nic. Miałem szczęśliwą rodzinę a teraz mam puste pokoje i tą cholerną ciszę, której nie potrafię już znieść... - dodaję. Chyba po raz pierwszy od tych dwóch tygodni dostałem takiego słowotoku. Z nikim nie rozmawiałem. Nawet z ojcem, który wie o wszystkim. Jego też to przerosło. - A kiedy pomyślę, że jest teraz z Matthiasem...
- Od razu zaciskasz pięści. - zauważa. - To gniew, obawa czy zazdrość? - pyta.
- Wszystko naraz. - mówię szczerze. - Najgorsze jest to, że nie potrafię tego opanować. Zaczynam bać się sam siebie.
- Wiesz, że tam Julia czuje się bezpiecznie i to najlepsze miejsce dla Nich? - pyta. Kiwam tylko głową. - Kiedy ostatnio coś jadłeś? - pyta tym razem.
- Nie wiem... Nie myślę o tym. - odpowiadam ciągle patrząc na delikatny materiał w dłoni.
- Michael... - kładzie dłoń na moim ramieniu. Odwracam wzrok. - Idź wziąć prysznic, ogól się, ubierz coś uprasowanego, a ja zrobię Nam coś do jedzenia.
- Nie jestem głodny.
- Jesteś. - mówi z lekkim uśmiechem i idzie do kuchni...

*** AFRITZ ***

   Budzę się w swoim własnym łóżku nie mając pojęcia jakim cudem się tam znalazłam. Przy wózeczku z dziewczynkami na fotelu śpi Matylda. Podchodzę wiec do Niej po cichu i przykrywam Jej nogi kocem. Poprawiam kocyki w wózeczku i po cichu wychodzę z pokoju. W salonie, na kanapie siedzi Matthias. Telewizor jest wyłączony. W ręce nie ma książki. Po prostu siedzi na kanapie. Głowę ma opartą o wysokie jej oparcie, a oczy przymknięte. Siadam obok Niego. Nawet się nie poruszył. Śpi. Patrzę na wyświetlacz Jego telefonu, który leży na stoliku obok. 23:32. Spałam resztę dnia. Po raz pierwszy spałam dłużej niż trzy godziny. I to bez koszmarów. Wracam wzrokiem do bruneta. Nie wiem co bym zrobiła gdyby Go nie było.
Prawdopodobnie trafiłabyś do Schlierego. Oni przygarniają wszystkich, a u Stefana teraz mieszka Marisa więc... 
No tak. Przecież mam jeszcze całą drużynę. Tylko, że oprócz mnie, mają też Michaela. Jego znają dłużej, to Ich dobry przyjaciel i nie odwrócą się od Niego tak po prostu. Nawet po tym co zrobił... Dlaczego kiedyś wybrałam Karola?
Sama się dziwię. Matt jest czuły, opiekuńczy, uśmiechnięty i nieba by Ci przychyli, a co najważniejsze - nigdy nie zrobiłby Ci krzywdy. Byłaś głupia Jula.
Byłam cholernie głupia. Gdybym nie podjęła lekkomyślnej decyzji o byciu z Karolem teraz mogłabym być żoną Matta. Moglibyśmy mieć dzieci i szczęśliwy, pełen ciepła i miłości dom. cholernie Go wtedy skrzywdziłam a mimo tego teraz jest dla mnie i przy mnie. Nie wiem jakim cudem zasłużyłam sobie na Jego przyjaźń.
Jesteś pewna, że to tylko przyjaźń?
Nie. Właściwie coraz bardziej dopuszczam do siebie fakt, że może nadal coś do mnie czuć.
Nadal może Cię kochać.
Właśnie.
A Ty?
Patrzę na własną dłoń. Błyszczy na niej pierścionek piękniejszy od wszystkich cudów świata. A ja kocham Michaela. Miłością nie znająca granic. Cholernie silną i jeszcze bardziej bolesną, bo nie potrafię wyrzucić jej z serca, a Jego z głowy. Bo niczego tak bardzo nie chce jak wrócić do Niego. 
Więc wróć.
Nie. Nie po tym kim wtedy się stał. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie dam sobą zawładnąć przez chorą miłość do takiego mężczyzny.
Przecież to jest Michael. To nie Karol.
Chciałabym widzieć między Nimi różnicę.
A co z Mattem?
A co z Nim?
Jeśli tu zostaniesz na dłużej stworzysz Mu prawdziwy dom i wielką nadzieję na to, że tak będzie już zawsze. 
Nie mam teraz głowy do myślenia o tym.
Potem może być za późno mała.
Więc porozmawiam z Nim. Ale nie dziś. Dziś dam Mu odpocząć... Uśmiecham się lekko widząc jak śpi. 

*** HALLEIN ***

- Mówiłeś, że nie jesteś głodny tak? - pyta patrząc na pusty talerz, który jeszcze kilka minut temu był pełny. Uśmiecham się blado. - Zrób to, co Ci powiedziałam. Musisz zacząć od siebie Michael. - mówi stając przy drzwiach.
- Nie powiedziałaś mi dlaczego tu przyszłaś. - zauważam. - Aż tak Ci na mnie zależy? - pytam z odrobiną ironii.
- Zależy mi na Julii. Za bliska mi się stała, żebym mogła patrzeć jak niszczycie to, co tak bardzo kocha. Poza tym, Ty też to kochasz. - uśmiecha się sympatycznie. Zawsze wiedziałem, że jest pełna dobroci i spokoju. poprawia sobie włosy i dopiero teraz dostrzegam błyskotkę na Jej palcu. Marszczę brwi i biorę Jej dłoń do ręki.
- Wychodzisz za Niego? - pytam z niedowierzaniem. Wszystkiego mógłbym się spodziewać ale nie tego. 
- Będąc osobno oboje tylko cierpimy. - mówi i wychodzi.
- Sabrina? - zatrzymuję Ją na chwilę. - Dzięki. - mówię szczerze. Zamyka za sobą drzwi i znów jest tak cicho i pusto. Skoro potrafiła wybaczyć to wszystko co robił Thomas, to może nie wszystko stracone? Tylko dlaczego aż tyle musiało się wydarzyć? Tylko co teraz?
Może zacznij od zabezpieczenia tyłów żołnierzu?
Masz na myśli telefon do Matthiasa i uświadomienie Go, że Julia nadal jest moja i będę o Nią walczył?
No i może, żeby się do Niej nie zbliżał jeśli nie chce skończyć jak Morgi.
Nigdy więcej tego nie powtórzę.
Chyba że na Karolu.
Chyba że tak...

*** AFRITZ ***

   Telefon zaczyna wibrować na szklanym stoliku. Od razu biorę go do ręki, żeby nie obudzić bruneta. Odchodzę kawałek i zerkam na wyświetlacz. MICHI DZWONI. Znowu? Przecież teraz z Nikim się nie zobaczy. 
Może sprawdza czy nie uprawiacie seksu?
Wyspana wracasz do formy. Jesteś beznadziejna jak zawsze.
Odbierz.
Po co?
Nie wiem. Odbierz, bo tu przyjedzie.
Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha. Panuje cisza.
- Matt jesteś tam? - w końcu słyszę ten głos. Niespokojny ale ciągle tak samo działający na mnie. 
- Właśnie zasnął. - mówię cicho.
Świetnie. Jeszcze dodaj, że miał męczący wieczór to już w ogóle wprawisz Jego wyobraźnię w ruch.
Ty kazałaś mi odebrać.
- Julia... - zamykam oczy. Tylko On potrafi wypowiedzieć moje imię tak, że gdyby tutaj stał właśnie oddawałabym Mu się cała. I zapada cisza. 
- Po co dzwonisz? - pytam. Staram się żeby mój głos był pewny ale drży mimo mojego sprzeciwu.
- Chciałem... - zacina się. - Julia wróć do mnie. - mówi nagle. - Wróćcie do domu. Ja nie mogę znieść tej ciszy... 
- To włącz sobie radio. - mówię bardziej złośliwie niż chciałabym to zrobić. Znów zapada cisza.
- Ja wiem... To co zrobiłem jest niewybaczalne i masz pełne prawo mnie teraz nienawidzić ale... Kocham Cię. - mówi. Patrzę na pierścionek na palcu. Co mam zrobić?
- Bądź jutro o 16:00 w restauracji "Selima" w Salzburgu. - rzucam starając się być obojętna na to co powiedział i rozłączam się. Czuję ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Po chwili jestem już w ramionach Matta. 
- Mam tam jechać z Tobą? - pyta cicho. I co odpowiedzieć? Że nie, bo za bardzo się przywiązuje? Tylko, że ja chcę żeby tam ze mną jechał. A to cholernie podłe uczucie...



**********~*~**********
Taka tam niespodzianka na dziś :)
Buziole :*

17 komentarzy:

  1. Wchodzę sobie na twojego bloga patrzę, a tu nowy rozdział. Ale mnie zaskoczyłaś :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię ;* każdy rozdział jest cenny jak perła. Dopracowany, pełny, przemyślany, pełny emocji i niespodziewanych zwrotów akcji. Czytam dopiero od wczoraj i jestem pod wrażeniem jak twoja twórczość mnie uzależniła . Nie mogę się oderwać od tej historii. Czekam z niecierpliwością na więcej, więcej które wywoła z pewnością skrajne emocje, ale będę szczęśliwa że mogę dalej śledzić tą historię.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze to nie wiem co napisać... Wszystkim zależy na Michim. Mam wrażenie, że bardziej niż na Julce :P Niech porozmawiają spokojnie jak ludzie (a nie małpy), wyjaśnią sobie wszystko... Nie zdziwilabym się jakby Haybock chciał się w tej restauracji ponownie oświadczyć... ;) Aniektóre teksty Julki zwalają na kolana, serio xD Jeśli Sabi wybaczyła Thomasowi, to może i Jula powinna? Mam nadzieję, że Michael z Morgensternem też sobie pogadają... Bo Morgi nie ma mu tego za złe, jak na niego czeka, prawda? :)
    A niespodzianka bardzo wyszła ;) Czekam na kolejny, bo będzie hit tygodnia- spotkanie w kawiarni :D Buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę poprawiłaś mi dzisiejszy beznadziejny dzień. Ale tylko TROCHĘ!
    Oni mają być razem u mają być happy i ma być sielanka. Reszta mnie nie obchodzi!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jechać z nią... Pff, Romeo ty się nie przywiązuj, bo to tylko przejściowe.
    Czemu Matt mnie denerwuje? Aaa, bo ja jestem całym sercem z Michim, nawet kiedy odwala takie akcje, no oczywiście. Ja po prostu wiem że oni będą razem, bo inaczej to opowiadanie nie miałoby sensu, ale jednak tak mi serducho zaczęło bić jak przeczytałam tą akcje z Mattem... Dobrze że Julia zasneła. Bardzo dobrze.
    No i gdzie tata-Michi? Tata i jego córeczki? :')
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Eno, Eno, Matty, Julka jest Michaela! Łapy precz, kochasiu! Lubię Matta, no ale sorry, Michiego (mimo tego co zrobił) uwielbiam. Julka kocha Michaela, Michael kocha Julkę i wrócą do siebie. Tylko muszą grzecznie, szczerze i spokojnie porozmawiać.
    Trzymam kciuki za ich zgodę ^.^
    Dużoo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Matt to świetny przyjaciel, ale jak dla mnie nic po za tym jeśli chodzi o Julę. Jednak mam złe przeczucia co do tego jej spotkania z Michaelem. Mam wrażenie, że Julia się z nim rozstanie mimo tego, że bardzo go kocha i wie, że będzie cierpieć. Mam jednak ogromną nadzieję, że tak się nie stanie i Julka da Michiemu jeszcze jedną szansę, ale od razu do niego nie wróci a on będzie się musiał starać o to, żeby odbudować to co było między nimi. Chłopak sobie sam życie skomplikował, dobrze, że chociaż Sabrina choć trochę się nim przejmuje i sprawdza, co się u niego dzieje. Na początku myślałam, że to może Sandy, ale coś mi w tym nie pasowało. Ona prędzej by wrzeszczała na Michaela a nie spokojnie z nim rozmawiała. Co do Thomasa, to sama nie wiem co myśleć, niby mi go trochę szkoda przez to, co się stało, no ale z drugiej strony naprawdę należało mu się to. Michael mu pewnie wybaczy, bo przecież są przyjaciółmi i Morgenstern wie, że cholernie głupio zrobił i liczy na szczerą rozmowę z Hayboeckiem. Taka szczera rozmowa jest potrzebna też jemu i Julce i Julce z Mattem. Niech sobie chłopak nie robi żadnych nadziei, no chyba, że Julia jednak chciałaby z nim być. Wątpliwe, bo sama przyznała się, że nadal kocha Michiego i nie chce robić żadnych nadziei Matthiasowi, choć kobieta zmienną jest prawda? Mam jednak nadzieję, że wróci do Michiego i chociaż troszeczkę będzie tak jak dawniej.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, oby był szybko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam na kolanach niech Julia wróci do Michaela. Ja już dużej nie wytrzymam ich rozłąki. Oni są stworzeni dla siebie, a pozatym mają razem dzieci. I sama napisałaś, że oni się kochają. A to najlepszy powód do tego by byli razem do końca życia i o jeden dzień dłużej. No a tak z innej beczki, nawet nie wiesz jak się cieszę, że zrobiłaś takie surprise i dodałaś nowy rozdział :D <3
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojejku jaki swietny prezent! Szczegolnie, ze moja glowa peka jakby w srodku pracowal mlot pneumatyczny (chorobo, nie widzialam cie juz dwa tygodnie, musialas wrocic). Zmusilam swoje oczy i resztki czystosci umyslu i przeczytalam. Znowu niesamowicie, znowu lekko i z polotem. Swietna z ciebie tworczyni. I tak szybko, a jednoczesnie tak idealnie! Czekam na nastepny z niecierpliwoscia. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech... Ależ to życie bohaterów jest głupie... Emocje przede wszystkim rozdają w nich karty, a przecież emocje to zły doradca... I tak to wszystko się potoczyło. Ale Michi przecież taki nie jest... A przynajmniej obiektywnym okiem patrząc, wcześniej nie zachowywał się jakoś nad wyrost agresywnie. Bywał zazdrosny, ale takie życie. Miłość jest obsesją, ale taką, która w ludzkim życiu nie jest karana ani brana pod uwagę jako choroba psychiczna (ok, bywają wyjątki). :P Jednak, umówili się na spotkanie, także mam ochotę, że przyniesie to okazałe owoce. Bo też tak to jest... Błędy dorosłych, błędami. To, co czują oni to drugie, ale najważniejsze są dziewczynki. One są chyba godne, aby żyć w szczęśliwej, PEŁNEJ rodzinie? Szkoda byłoby dzieci... Taka prawda, że to one cierpiałyby najbardziej, mimo że w chwili obecnej nie zdają sobie z tego sprawy...
    I Matt... Lubię faceta, ale nie. Nie, nie... niechże on zaakceptuje to, co jest. To, że Jula kocha Michiego, a on żadną opieką nie jest w stanie stworzyć żadnej prowizorki prawdziwego uczucia. Cieszy mnie to, że sama Julka zdaje sobie sprawę ze wszystkiego.;))
    Czekam na spotkanie tejże dwójki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ho ho moje wczorajsze porównanie było jak najbardziej trafne :-* Ale smutny rozdział aż mi łzy stanęły w oczach. Już kiedyś to pisałam nie wiem czemu Ale nie lubię Matta. Jedyny który pasuje do Julki to Michi i mam szczerą nadzieję że będą razem już do końca. Niezbyt chcialabym żeby Mathias z nią jechał Ale to twoja decyzja. Jak zwykle poruszona i zachwycona po twoim rozdziale. Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu prawie się popłakałam... Czemu ty tak bezczelnie grasz na moich biednych uczuciach? ;_; Dobrze, że jestem w zaciszu domowym i mogę płakać, i rzucać wazonami...
    Jestem zachwycona rozdziałem. Byłam zachwycona w sumie jak tylko już jak zobaczyłam, że jest nowość (czytaj: British Lady uzależniła się :D). Oby wszystko się ułożyło...

    Pozdrawiam,
    British Lady

    OdpowiedzUsuń
  13. Sabrina pojechała po bandzie, chyba Morgi musiał wyglądać jak siedem nieszczęść, że mu wybaczyła i przyjęła oświadczyny :D A Julia, to niestety bardzo pechowa osoba, rzekłabym, że urodziła się pod złą gwiazdą. Nie może znaleźć szczęścia w życiu, co chwila jakaś tragedia od dzieciństwa, aż po dorosłość. Powinna porozmawiać z Mattem, aby nie wciągać go w sprawy uczuciowe swoje i Michaela, aby po prostu odciął się od tego wszystkiego, bo naprawdę może się to dla niego źle skończyć. Szkoda by było, bo to dobry człowiek i przyjaciel, nie powinna go zwodzić i robić mu nadziei. Michi niech zrobi coś ze swoją chorą obsesyjną złością w sobie, mógłby udać się do psychologa, bo ewidentnie uważa, że Jula, to jego własność i wszyscy wkoło chcą mu ją odebrać. To chyba taki syndrom po Elli, co nie zmienia faktu, że taką zazdrość powinien jakoś stłamsić, choćby dla dziewczynek, żeby miały obojga rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech mu nie wybacza, błagam.
    katjakofler.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Sabrina wybaczyła Morgiemu ?! Jestem w szoku, a szok się podwaja po tym zdaniu o blyskotce na palcu.
    Julka powinna być z Mattem. Teraz wszyscy mnie znienawidzą za to stwierdzenie. Ale cóż, powiedziałam co myślę.
    pozdrawiam, Pynia

    OdpowiedzUsuń
  16. Od kilku dni czytam Twoją twórczość i pochłonęła mnie całkowicie! Od żadnego z opowiadań nie mogłam się oderwać i zdarzało się, że czytałam je nawet całą noc :D Jesteś wspaniała! Dawno nie widziałam tak dobrych blogów :D Pełno emocji, uczuć i zwotów akcji aż człowiek nie może się powstrzymać przed kliknięciem na następny rozdział :D Jako, że pochłonęłam już wszystko co tylko było to czekam z niecierpliwością na kolejne i mam nadzieję, że nie będziesz mnie torturować długimi odstępami czasu :D
    Uwielbiam, Miśka :D
    Ps. Dzięki Tobie polubiłam Austriaków, których jeszcze nie dawno nie znosiłam, chociaż wiem, że w rzeczywistości są zupełnie inni :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie nie nie... Julka nie może być z Mattem.. Ona kocha Michiego a on szalenie kocha ja.. aż za szalenie.. Czekam na ich spotkanie. Rozmowa Sabriny z Michim bardzo mi się podobała. Uwielbiam ten rozdział i zmykam czytać następny Jula :*

    OdpowiedzUsuń